UFC

UFC Hamburg: Shogun vs. Smith – wyniki i relacja

Wyniki i relacja na żywo z gali UFC Fight Night 134 – Shogun vs. Smith, która odbędzie się w Hamburgu z udziałem Marcina Tybury, Bartosza Fabińskiego i Damiana Stasiaka.

W walce wieczoru Anthony Smith (30-13) w niespełna półtorej minuty zdemolował Mauricio Shoguna Ruę (25-11). Relacja z walki – tutaj.

*****

W co-main evencie gali Corey Anderson (11-4) pewnie, głównie zapaśniczo, wypunktował Glovera Teixeirę (27-7). Pełna relacja ze starcia – tutaj.

*****

Debiutujący w oktagonie Abu Azaitar (14-2-1) i 40-letni Vitor Miranda (12-7) nie dali walki na najwyższym poziomie technicznym.

Miranda od początku wywierał presję, ale krążący wzdłuż siatki Azaitar opędzał się od niego ostrymi kombinacjami – choć defensywa Brazylijczyka spisywała się nieźle. Kilka ciosów na korpus w wykonaniu Marokańczyka doszło jednak celu. Brazylijczyk był niezwykle cierpliwy, praktycznie nie wyprowadzają uderzeń. Nieustannie jednak wywierał presję. Azaitar w każdy cios w kombinacjach wkładał natomiast masę sił. Wydawał się już odrobinę zmęczony. Nadal jednak był w stanie dosięgać rywala szczególnie uderzeniami na korpus. Na nieco półtorej minuty przed końcem Miranda świetnie skontrował kolejną ostrą szarżę Marokańczyka, kładąc go na plecach. Z góry nie był jednak szczególnie aktywny, skupiając się na kontroli. W końcówce Azaitar sam zdołał zdzielić go kilkoma uderzeniami, wstać i ruszyć do szalonego ataku – ale Brazylijczyk zdołał uciec.

Do drugiej rundy obaj zawodnicy wyszli już mocno zmęczeni. W stójce nie brakowało chaosu i cepów, szczególnie w wykonaniu Azaitara. Miranda poszukał obalenia i dopiął swego, trafiając z czasem do dosiadu, skąd zagroził rywalowi trójkątem. Marokańczyk przetrwał i zdołał wrócić na nogi, ale Brazylijczyk szybko ponownie go przewrócił, znów torując sobie drogę do dosiadu. Azaitar ponownie zdołał odwrócić pozycję, ale z góry nie wykazywał wystarczającej aktywności i sędzia podniósł pojedynek. Tam Marokańczyk wybronił próbę obalenia ze strony rywala i tym razem zdołał unieruchomić go na kilkanaście sekund, rozpuszczając ręce.

Marokańczyk od razu przewrócił rywala na otwarcie trzeciej rundy. Dał się jednak zaskoczyć Mirandzie balachą i choć Brazylijczyk nie zdołał jej sfinalizować, odwrócił pozycję, męcząc Azaitara uderzeniami z pozycji bocznej. Na nieco ponad minutę przed końcem poszukał jednak dosiada i został przetoczony. Marokańczyk rozpuścił ręce z półgardy. W końcówce Azaitar był bliski zajścia rywalowi za plecy, ale sam ostatecznie znalazł się na dole – i zabrzmiała syrena kończąca walkę.

Sędziowie jednogłośnie przyznali zwycięstwo Abu Azaitarowi w stosunku 30-27, 30-27, 29-28.

Dla Vitora Mirandy jest to trzecia z rzędu porażka, która prawdopodobnie wyrzuca go poza szeregi UFC.

*****

Marcin Tybura (17-4) nie miał większych problemów z wypunktowaniem Stefana Struve (28-11). Pełna relacja z walki – tutaj.

*****

Danny Roberts (16-3) po wyrównanej i piekielnie zaciętej walce niejednogłośnie wypunktował twardego Davida Zawadę (16-4). Pełna relacja z pojedynku – tutaj.

*****

W pojedynku otwierającym kartę główną pomiędzy Nasratem Haqparastem (9-2) i Marckiem Diakiese (12-3) ten pierwszy rozpoczął od potężnego lowkinga na wysokości łydki – czyli techniki, która sprawiła masę problemów jego rywalowi w ostatnich walkach. Brytyjski Kongijczyk odpowiedział kopnięciami na korpus, próbując też męczyć rywala prostymi – ale garda niemieckiego Afgańczyka działała dobrze. Kolejny srogi lowking na wysokości łydki ląduje na wykrocznej nodze Diakiese. Nasrat podkręca tempo, napiera, ale inkasuje srogiego haka i lowkinga. Diakiese krąży przy siatce. Haqparast rusza z ostrą szarżą, ale Brytyjczyk unika uderzeń. Kolejna ostra szarża Niemca! Seria srogich ciosów doszła celu, uśmiech znika z twarzy Diakiese!

Kolana na korpus! Kongijczyk cofa się panicznie. Już do końca rundy Haqparast rozdawał karty, napierając i kilka razy dosięgając rywala mocnymi ciosami w kombinacjach. Diakiese odgryzł się jednym soczystym sierpem, ale nie zrobił on wrażenia na najmłodszym – 22-letnim – uczestniku gali.

Od początku drugiej rundy Nasrat ruszył do szarży, zamykając rywala na siatce. Tam jednak regularnie prostujący palce w defensywie Diakiese trafił go w oko i Tomasz Bronder na chwilę przerwał walkę. Gdy ją wznowił, Haqparast od razu ruszył do ataków – bronił się świetnie gardą przed próbującym opędzać się od niego Diakiese, rozpuszczając ręce. Chwilami Diakiese wręcz biegał po oktagonie – i trzeba mu oddać, że jednak zyskiwał dzięki temu nieco przestrzeni. Z czasem jednak brytyjski Kongijczyk zaczął radzić sobie lepiej – utrzymywał walkę na środku oktagonu, męcząc rywala ciosami. Wiele z nich lądowało na gardzie Haqparasta, ale ten mocno ograniczył swoją aktywność. Odpowiadał rzadziej, ale gdy jednak ruszał do szarży w kombinacjach, trafiał czysto. W końcówce rundy przyniosło to w końcu powodzenia, po serią ciosów posłał Diakiese na deski, okrutnie rozbijając go jeszcze z góry. Bronder walki jednak nie przerwał i Diakiese, piekielnie już porozbijany, przetrwał do końca rundy.

W trzeciej rundzie Diakise walczył o rozstrzygające uderzenie, ale bokserskie szlify i świetne wykorzystanie gardy przez Haqparasta stanowiły dla niego przeszkodę nie do pokonania. Niemiec regularnie smagał rywala kombinacjami, drugimi lub trzecimi ich ciosami dosięgając szczęki zakrwawionego już okrutnie rywala. Kongijczyk trafił potężnym kopnięciem na korpus, próbował odpowiadać ciosami prostymi, szukał sierpów – ale zdecydowana większość tych uderzeń lądowała na gardzie Niemca. Diakiese poszukał też kilku obaleń – ale bez powodzenia. Zainkasował natomiast jeszcze serię srogich lowkingów.

Sędziowie nie mieli żadnych wątpliwości, punktując walkę jednogłośnie (30-27, 30-27, 30-26) na korzyść odnoszącego premierowe zwycięstwo w oktagonie Nasrata Haqparasta.

Dla Marca Diakiese jest to trzecia z rzędu porażka, która jego dalszą karierę pod sztandarem amerykańskiego giganta stawia pod dużym znakiem zapytania.

*****

Pierwsza runda wyróżnionej walki karty wstępnej pomiędzy Nickiem Heinem (14-3-1) i Damirem Hadzovicem (11-4) toczyła się w spokojnym tempie w stójce. Bośniak był odrobinę agresywniejszy, wywierając presję, podczas gdy Niemiec czaił się na kontry. Hadzovic trafiał jednak nieco lepszymi ciosami – szczególnie prostymi – rozbijając twarz rywala.

Druga odsłona była nieco żwawsza. Niemiec podkręcił nieco tempo i był kilka razy w stanie dosięgnąć Bośniaka solidnymi ciosami, głównie w kombinacjach. Hadzovic również jednak notował sporo sukcesów, przede wszystkim pojedynczymi prostymi.

Pierwsza połowa ostatniej rundy była wyrównana – obaj zawodnicy nadal trafiali – ale w końcu Hadzovic ślicznym prawym w kontrze posłał szarżującego Niemca na deski, ruszając z dobitką.

Hein przetrwał jednak nawałnicę i walka wróciła na środek oktagonu. Tam obaj kontynuowali szermierkę na pięści i kopnięcia.

Sędziowie niejednogłośnie wskazali na Damira Hadzovica w stosunku 2 x 29-28, 28-29. Bośniak wraca w ten sposób na zwycięskie tory, podczas gdy Niemiec doznaje drugiej z rzędu porażki.

*****

Powracający po prawie 3-letniej przerwie Bartosz Fabiński (14-2) zamęczył zapaśniczo Emila Webera Meeka (9-4). Pełna relacja z walki – tutaj.

*****

Pierwsza połowa pierwszej runda walki pomiędzy dwoma debiutantami, Nadem Nurimanim (11-2) i Khalidem Tahą (12-2), należała do tego pierwszego. Brytyjczyk – tak, Narimani to Brytyjczyk – zainkasował co prawda kilka uderzeń w wymianach na środku, ale przeważał od strony zapaśniczej, klinczerskiej i parterowej, długimi fragmentami kontrolując Niemca – tak, Taha to Niemiec – pod siatką i w parterze z góry.

Walczący na co dzień w kategorii koguciej Taha wyglądał lepiej w kilku pierwszych wymianach, przeważając szybkościowo, ale Narimani szybko przeniósł walkę do parteru, kontrolując i obijając rywala z półgardy. Z czasem Niemiec wrócił na nogi, gdzie nawet zdzielił porozbijanego już Brytyjczyka serią uderzeń, ale ten przyszpilił go do siatki i tam unieruchomił.

Przez cztery pierwsze minuty ostatniej rundy Narimani terroryzował Tahę w parterze, zachodząc mu nawet za plecy. Nie był jednak w stanie skończyć rywala, a gdy ten wrócił na nogi, rozpuścił ręce. Tylko jednak na chwilę, bo Brytyjczyk ponownie zainicjował zapasy i przetrwał do końca walki.

https://twitter.com/_FrankReynolds/status/1021078446569607169

Wszyscy sędziowie wypunktowali pojedynek w stosunku 30-27 dla byłego mistrza kategorii piórkowej Cage Warriors.

*****

Odwrotnie ustawiony Aleksandar Rakic (10-0) od początku walki otwierającej kartę wstępną upodobał sobie wykroczną nogę Justina Ledeta (9-2), okopując ją srogimi lowkingami. Zdzielił go też solidnymi ciosami po jednym z nich. W rezultacie, przyjąwszy jeszcze dwa potężne lowkingi, który wyrwały mu nogę, Amerykanin poszukał obalenia. Zostało ono jednak wybroniona, a Austriak skontrował własnym, wbijając Ledeta w siatkę i tam go unieruchamiając. Debiutujący w 205 funtach Amerykanin próbował wstawać, ale Rakić dobrze kontrolował go z góry, od czasu do czasu rozpuszczając też ręce. Dwie minuty do końca pierwszej rundy. Austriak w gardzie. Klei się do rywala, raz na jakiś czas atakując uderzeniami. Ledet nie ma pomysłu, jak wrócić na nogi. Seria ostrych uderzeń Austriaka z góry doszła celu. Pół minuty do końca rundy. Soczysty łokieć w wykonaniu niepokonanego Rakica. W ostatnich sekundach Austriak raz jeszcze rozpuścił ręce, demolując twarz Amerykanina.

Od początku drugiej rundy Ledet ruszył do ostrej ofensywy, rozpuszczając ręce. Dosięgnął rywala kilkoma dobrymi ciosami, choć sam zainkasował też mocną kontrę. Austriak kontynuował terror wykrocznej nogi Amerykanina potężnymi lowkingami. Zmienił też pozycję na odwrotną. Jednym z kolejnych lowkingów ściął rywala z nóg i zszedł za nim do gardy.

Z góry tym razem był znacznie aktywniejszy niż w pierwszej rundzie, męcząc przeciwnika ostrymi uderzeniami i jednocześnie wykluczając jego rękę. Amerykanin wydawał się już złamany. Skupiał się na ochranianiu twarzy, nie mając pomysłu na ucieczkę z trudnego położenia. Rakic kontynuował natomiast ostrzał z góry, ale Ledet przetrwał do końca rundy.

Trzecią rundę Amerykanin rozpoczął od bardzo dobrych lewych prostych, ale na rozerwanie klinczu zainkasował soczystego prawego sierpa, po którym padł na deski. Szybko wrócił na nogi, ale tylko na chwilę, bo Rakic poszukał obalenia i je znalazł. Wbił rywala w siatkę, unieruchomił go tam i rozpoczął terror. Ledet walczył otwartą gardą, próbował atakować, ale nic z tego nie wychodziło. Sprowokował nawet Rakica, mówiąc mu, aby nie pozwolił mu wstać, bo go znokautuje. Rakic nadal atakował z góry, ale był nieco mniej aktywny. Sędzia kilka razy zaapelował o pracę w parterze, grożąc podniesieniem walki. Minuta do końca. W samej końcówce Ledet wrócił na nogi, ale zainkasował kilka uderzeń, odpowiadając jednym i walka dobiegła końca.

Sędziowie nie mieli żadnych wątpliwości, punktując walkę jednogłośnie na korzyść Aleksandara Rakica (30-24, 30-24, 30-25), który odnosi drugie z rzędu zwycięstwo w oktagonie.

Tym samym seria trzech wiktorii Justina Ledeta dobiegła końca.

*****

W wyróżnionym pojedynku karty UFC Fight Pass Manny Bermudez (13-0) ekspresowo uporał się z Daveyem Grantem (8-4). Relacja z walki – tutaj.

*****

Debiutujący w UFC podopieczny Mirko Cro Copa Filipovica, Darko Stosic (13-1) w pierwszej rundzie znokautował Jeremy’ego Kimballa (15-8). Relacja z pojedynku – tutaj.

*****

W pojedynku otwierającym galę Pingyuan Liu (14-4) zadał trzecią z rzędu porażkę Damianowi Stasiakowi (10-6), zwyciężając jednogłośną decyzją sędziowską. Pełna relacja z walki – tutaj.

Wyniki UFC Fight Night 134

Walka wieczoru

205 lbs: Anthony Smith (30-13) pok. Mauricio Ruę (25-11) przez KO (ciosy i łokieć), R1, 1:29

Co-main event

205 lbs: Corey Anderson (11-4) pok. Glovera Teixeirę (27-7) jednogłośną decyzją (3 x 30-27)

Karta główna

185 lbs: Abu Azaitar (14-2-1) pok. Vitora Mirandę (12-7) jednogłośną decyzją (2 x 30-27, 29-28)
265 lbs: Marcin Tybura (17-4) pok. Stefan Struve (28-11) jednogłośną decyzją (2 x 30-27, 29-28)
170 lbs: Danny Roberts (16-3) pok. Davida Zawadę (16-4) niejednogłośną decyzją (2 x 29-28, 27-30)
155 lbs: Nasrat Haqparast (9-2) pok. Marca Diakiese (12-3) jednogłośną decyzją (2 x 30-27, 30-26)

Karta wstępna

155 lbs: Damir Hadzovic (12-4) pok. Nicka Heina (14-4-1) niejednogłośną decyzją (2 x 29-28, 28-29)
170 lbs: Bartosz Fabiński (14-2) pok. Emila Webera Meeka (9-4) jednogłośną decyzją (2 x 29-28, 30-27)
145 lbs: Nad Narimani (11-2) pok. Khalida Tahę (12-2) jednogłośną decyzją (3 x 30-27)
205 lbs: Aleksandar Rakic (10-0) pok. Justina Ledeta (9-2) jednogłośną decyzją (2 x 30-24, 30-25)

Karta UFC Fight Pass

135 lbs: Manny Bermudez (13-0) pok. Daveya Granta (8-4) przez poddanie (trójkąt), R1, 0:59
205 lbs: Darko Stosic (13-1) pok. Jeremy’ego Kimballa (15-8) przez TKO (GNP), R1, 3:13
135 lbs: Pingyuan Liu (14-4) pok. Damiana Stasiaka (10-6) jednogłośną decyzją (2 x 29-28, 30-27)

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button