Polskie MMAUFCZapowiedzi gal UFC

Przed burzą – UFC FN 41, Munoz vs Mousasi

KARTA WSTĘPNA

185 lbs: Francis Carmont vs CB Dollaway

CB Dollaway (14-5, 8-5 UFC) znajduje się w życiowej formie przed starciem z Francisem Carmontem (22-8, 6-1 UFC). Gdyby nie wyjątkowo niefortunna decyzja sędziów w starciu z Timem Boetschem, w którym Doberman był po prostu lepszy, miałby aktualnie na koncie passę czterech kolejnych zwycięstw. Francuz z kolei ostatnio przegrał z Ronaldo Souzą, ale wygrał sześć wcześniejszych pojedynków.

Amerykanin poczynił ostatnimi czasy spore postępy, zwłaszcza a płaszczyźnie kickbokserskiej. Po dwóch z rzędu porażkach przez nokaut z Markiem Munozem (można zrozumieć) i Jaredem Hammanem (zrozumieć nie sposób) znajdował się w fatalnej sytuacji, ale zapaśnicza dominacja nad Jasonem Millerem uratowała mu kontrakt. Potem dołożył niespodziewane zwycięstwo na wrogim terenie nad faworyzowanym Danielem Sarafianem, prezentując już wówczas poprawione szlify kickbokserskie, by następnie wyjątkowo pechowo – jak wspomniałem – przegrać z Timem Boetschem. W ostatnim starciu natomiast zaprezentował się doskonale, rewelacyjnie ubijając Cezara Ferreirę.

Dollaway zawsze był dobrym zapaśnikiem i niezłym grapplerem (tylko on w UFC zanotował zwycięstwo przez peruwiański krawat), a znacznie lepsza stójkowa defensywa ostatnio pomaga mu chronić wrażliwą na uderzenia szczękę. Jego wachlarz stójkowych uderzeń również mocno się poprawił. Pytanie tylko, czy progres, jaki zanotował CB okaże się wystarczający, by ubić Carmonta?

cbdollaway5
CB Dollaway kapitalnie przepuszcza ciosy Cezara Ferreiry i posyła go na deski piękną kombinacją sierpowych. Później brutalnie dobił go w parterze.

Trenujący w Tristar Francis Carmont bez wątpienia nie jest najbardziej efektownym zawodnikiem na świecie, co zresztą w tamtejszym gymie jest standardem – może z wyjątkiem Alexa Garcii. Podopieczni Firasa Zahabiego na ogół jednak do oktagonu wnoszą dobrze opracowany gameplan, który często wiedzie ich do zwycięstwa. Francuz większość swoich walk w UFC wygrywał przez mało emocjonujące decyzje sędziowskie, które w niektórych starciach równie dobrze mogły pójść na korzyść rywala. Limitless jest bowiem zawodnikiem, który ponad wszystko ceni sobie bezpieczeństwo podczas walki – nawet mając przez trzy rundy zdominowanego zapaśniczo i parterowo Costasa Philippou, wyżej cenił sobie utrzymanie dominującej pozycji niż próby wyprowadzenia jakiejkolwiek cięższej ofensywy.

Tak naprawdę jednak najbardziej Carmont podobał mi się w przegranym boju z Ronaldo Jacare Souzą. Nie wyszedł z niego zwycięsko, ale w mojej opinii urwał środkową rundę Brazylijczykowi, będąc skuteczniejszym w płaszczyźnie kickbokserkiej. Owszem, pierwszą i ostatnią przegrał, bo dał się raz obalić, a tak błyskotliwy grappler jak Jacare więcej nie potrzebuje, by wygrać rundę, ale byłem pod wrażeniem determinacji i agresji Francuza we wspomnianej drugiej odsłonie – w końcu pokazał lwi pazur, uderzał z większą mocą, przestał na chwilę kalkulować. Świetnie wykorzystywał swoje doskonałe warunki fizyczne, demonstrując przy okazji to, z czego znany był już wcześniej – bardzo dobre przygotowanie fizyczne. Tego samego nie można powiedzieć o Dollaway’u, który w trzecich rundach czasami łapie już zadyszkę.

Jeśli za prawdziwą uznamy tezę, że Jacare to absolutny top kategorii średniej na świecie – nawet jeśli podchodził do ostatniej walki z kontuzją ręki – to nie możemy nie być pod wrażeniem tego, jak Limitless radził sobie z Brazylijczykiem, nie tylko będąc skuteczniejszym w płaszczyźnie kickbokserskiej, ale też broniąc dwóch z czterech obaleń – dwie nieudane obrony kosztowały go jednak zwycięstwo, bo w parterze pomimo tego, że nie dał się poddać – za co chwała – nie był w stanie wydostać się spod brazylijskiego wirtuoza.

carmontgif5
Francis Carmont w jednej ze swoich najlepszych akcji w starciu z Ronaldo Jacare Souzą – doskonale unika prawego Brazylijczyka, by odpowiedzieć kombinacją prawego i lewego, jednocześnie uchylając się przed odpowiedzią Aligatora.

Spodziewam się, że Carmont będzie miał niewielką przewagę w zasadzie w każdej płaszczyźnie walki, a dzięki lepszej kondycji i warunkom fizycznym, a także mądrej walce pokona Dollaway’a na punkty. Szanse Amerykanina? Istnieją, jak najbardziej. Jeśli zanotuje taki progres, jak między starciami z Sarafianem a Boetschem i Boetschem a Ferreirą, jest w stanie dowieźć decyzję na swoją korzyść. Poddanie raczej nie wchodzi w grę, skoro Carmont nie ugiął się pod chwytami Souzy, a i nokaut nie jest szczególnie prawdopodobny – z demolki, którą Doberman zafundował Ferreirze nie można wyciągać zbyt daleko posuniętych wniosków, bo Brazylijczyk szczękę miał zawsze kruchą, a tamten nokaut był pierwszym w wykonaniu Dollaway’a od 2008 roku, co oznacza ni mniej, ni więcej, że kowadłem w pięściach Amerykanin nie dysponuje.

Zwycięzca: Francis Carmont przez decyzję

BUKMACHER MMA

Kurs na wygraną Carmonta wynosi 1.60, na zwycięstwo Dollaway’a – 2.35. W mojej ocenie ten na Francuza jest minimalnie zawyżony, ale jednak nie na tyle, by skusić się na powierzenie mu swojej kasy.

Propozycja – no bet.

185 lbs: Luke Barnatt vs Sean Strickland

Luke Barnatt (8-0, 3-0 UFC) ma potencjał na to, by któregoś dnia dostać się do szerokiej czołówki dywizji – ten dzień jest póki co jednak bardzo odległy. Dysponujący rewelacyjnymi warunkami fizycznymi Anglik nie nauczył się jeszcze wykorzystywać ich tak, jak oczekiwać moglibyśmy od zawodnika z dużymi aspiracjami – a takowych z pewnością Luke’owi odmówić nie sposób.

W TUFie przegrał przez (T)KO z Dylanem Andrewsem, potem w swoim debiucie w UFC pokonał po dyskusyjnej decyzji słabego Collinta Harta. W kolejnym starciu przez długi czas nie był w stanie trafiać Andrewa Craiga, a zatem zawodnika, który przegrywał wymiany stójkowe z Rafaelem Natalem – a o Brazylijczyka można było wówczas wiele powiedzieć, ale na pewno nie to, że był sprawnym strikerem. Ba, to Amerykanin dyktował warunki przez większą część pierwszej rundy, dysponując wyraźną przewagą szybkościową, która neutralizowała zasięg Barnatta. Mechaniczny w swoich stójkowych poczynaniach Anglik również i pierwszych trzech minut pojedynku ze słabiutkim stójkowo Matsem Nilssonem również nie zaliczy do udanych – Szwed był w stanie przedzierać się przez długie ręce Dużego i Wolnego i razić go z półdystansu, w kilku momentach nawet lekko go naruszając. Barnatt potrzebował kilku minut, żeby złapać rytm i dystans i w końcu ubić Szweda.


Luke Barnatt narusza Matsa Nilssona swoją ulubioną kombinacją superman puncha i kopnięcia na głowę, by potem dobić go pod siatką.

Innymi słowy, w mojej ocenie Anglik ma jeszcze sporo pracy przed sobą w płaszczyźnie kickbokserskiej. Wydaje mi się, że zawodnik z przyzwoitymi szlifami bokserskimi nie miałby problemów z rozmontowaniem Barnatta w stójce. Jeśli bowiem Bigslow zbierał na szczękę tak dużo ciosów w konfrontacji z Hartem, Craigiem i Nilssonem, czyli stójkowymi przeciętniakami, to co stanie się, jeśli postawimy naprzeciwko niego… Seana Stricklanda (14-0, 1-0 UFC)? Właśnie…

Niedoszły rywal Tomasza Drwala może, ale nie musi dysponować odpowiednimi narzędziami do zadania pierwszej porażki w karierze Barnattowi. Ten ledwie 23-letni zawodnik świetnie zaprezentował się w swoim debiucie w UFC pacyfikując Bubbę McDaniela, nawet pomimo tego, że wziął walkę w zastępstwie. Tarzan zaprezentował się bardzo dobrze od strony zapaśniczej i grapplerskiej i nieźle od strony stójkowej, chociaż walka w tej płaszczyźnie toczyła się zbyt krótko, byśmy mogli wyciągnąć z niej jakieś daleko idące wnioski. Nie ulega za to wątpliwości, że gnp Amerykanina stoi na bardzo dobrym poziomie – z góry uderza naprawdę mocno.

Nie wiem, jak stójkowo może rozegrać się ten pojedynek, wydaje mi się jednak, że Strickland jest lepszym zawodnikiem w tym aspekcie niż wszyscy dotychczasowi rywali Barnatta, więc absolutnie nie będzie bez szans w szermierce na pięści. Przewagi Amerykanina spodziewam się natomiast w parterze, do którego ta walka na szanse trafić – Strickland chętnie obala swoich rywali, dysponując solidnymi zapasami, natomiast Bigslow pod względem obrony przed sprowadzeniami w TUFie nie zachwycił, a w UFC jak dotychczas nie mierzył się z zawodnikiem, który miałby narzędzia, by powalić go na plecy. Strickland takowe prawdopodobnie posiada.

Gala odbywa się w Europie, co powinno grać na korzyść Anglika, ale Strickland, który bronił kilka razy pasa mistrzowskiego organizacji King of the Cage, na brak doświadczenia i obycia w klatce raczej nie narzeka. Obaj zawodnicy są jeszcze młodzi (Amerykanin – 23 lata, Anglik – 26), więc nadal się rozwijają – co oznacza, że w sobotę w oktagonie mogą zaliczyć spory progres względem swoich ostatnich występów. Jeśli Barnatt złapie rytm szybciej – zamiast po przyjęciu kilku solidnych razów, co w walce ze Stricklandem może kosztować go przegraną – jest w stanie wypunktować Amerykanina. Postawię jednak na to, że Duży i Wolny nie zdąży się rozkręcić, stając się czternastą ofiarą w karierze Tarzana.

Zwycięzca: Sean Strickland przez (T)KO

BUKMACHER MMA

Dość wyraźnym faworytem tego boju w ocenie bukmacherów jest Luke Barnatt – kurs na jego wygraną wynosi około 1.50, podczas gdy na zwycięstwo Stricklanda – około 2.65. Pomimo tego, że wokół tego starcia istnieje masa znaków zapytania, ale jeśli widzę walkę na 50/50, to przy takich kursach bukmacherzy nie dają mi wyboru.

Propozycja – zwycięstwo Seana Stricklanda (2.65)

145 lbs: Tom Niinimaki vs Niklas Backstrom

Kim jest Tom Niinimaki (21-5-1, 1-0 UFC) wszyscy wiemy. Fin to uznany na Starym Kontynencie zawodnik, który potwierdził swoją klasę w debiucie w UFC, zapaśniczo dominuując wytrawnego grapplera w osobie Rany Yahya oraz neutralizując wszystkie jego próby poddań. Poza byciem solidnym strikerem i świetnym graplerem Niinimaki to także kawał solidnego atlety – jest silny jak tur, a do tego dysponuje naprawdę doskonałą kondycją. W oktagonie nigdy nie panikuje, zachowując chłodną głowę i kamienną twarz (przydomek Stoneface zobowiązuje!) nawet w bardzo trudnych sytuacjach. Aktualnie może pochwalić się passą aż 12 wygranych walk!

Kim natomiast jest trenujący w Allstars Training Center wspólnie z m.in. Alexandrem Gustafssonem, Rezą Madadim czy Magnusem Cedenbladem 24-letni Niklas Backstrom (7-0, 0-0 UFC), który ledwie dwa tygodnie temu (kluczowa informacja!) zastąpił pierwotnie zestawionego z Niinimakim Thiago Tavaresa? Pozwoliłem sobie przejrzeć jego cztery ostatnie walki i…

Szwed to wysoki, szczupły zawodnik, który wywodzi się z grapplingu, ale ostatnimi czasy wyraźnie preferuje walkę w stójce, korzystając z bardzo dobrych warunków fizycznych. W ogóle jego gabaryty w dużej mierze decydują o jego stylu walki – często i nieźle korzysta z kopnięć (także frontalnych, które pozwalają utrzymać dystans), ochoczo uderza kolanami na głowę, w parterze natomiast długie kończyny pozwalają mu na rażenie przeciwników pięściami i łokciami z gardy. Czasami zmienia pozycję na odwrotną, by jeszcze lepiej wykorzystać kopnięcia. Wdając się w parterowe tany z Sergiejem Grecicho udowodnił, że jego grappling trzyma całkiem niezły poziom – choć kilku potknięć się nie ustrzegł, dając się kilka razy łapać w trójkąt z dołu, na szczęście dla niego słabo dopięty przez Litwina. Innego solidnego rywala w osobie Maxa Cogi ubił frontkickiem na twarz i ciosami z góry.

Ogólne, na podstawie tych kilku walk odnoszę wrażenie, że pomimo bazy w sportach chwytanych Backstrom to jednak striker. Na siedem zwycięstw zanotował tylko jedno przez poddanie, w ostatnich czterech walkach nie spróbował ani razu techniki kończącej, preferując ciosy z góry, w potyczce z przeciętnym Jaakko Varynenem pozwalał mu wstawać, by bić się w stójce.

Jak konfrontują się style obu zawodników? Cóż, jeśli Niinimaki był w stanie w parterze okiełznać takiego asa jak Yahya, to nie powinien mieć problemów z uczynieniem tego samego z Backstromem. Ba, Fin sam pchał się do parteru z Brazylijczykiem, więc nie widzę innej opcji, by inaczej postępował ze Szwedem. Ten ostatni nie dysponuje zapasami, które w mojej ocenie pozwoliłyby mu utrzymać walkę w stójce – zwłaszcza w klinczu przewaga siłowa Toma powinna być wyraźna. Będąc z góry, nie powinien mieć trudności ze skontrolowaniem i obijaniem Backstroma, który w grapplingowym boju z Grecicho w trzeciej rundzie był już bardzo mocno zmęczony – czego nie można powiedzieć o Niinimakim, który w trzeciej rundzie starcia z Yahya był nadal w bardzo dobrej dyspozycji kondycyjnej.

Być może zatem Szwed powinien swoich szans szukać w stójce, zwłaszcza, że Niinimaki nie chciał wymieniać ciosów z Yahyaą? Otóż, może to być mocno skomplikowane, bo Tom Niinimaki trenuje w jednym z najlepszych gymów pod stójkę – w Blackzilians. Myślę, że w ciągu tych kilku miesięcy sporo się nauczył – pewnie wystarczająco dużo, by nie dać się ustrzelić Backstromowi.

Biorąc pod uwagę, że Szwed wziął pojedynek ledwie dwa tygodnie temu i zapewne spory kawałek czasu poświęcić musiał na zbijanie wagi kosztem jakichkolwiek przygotowań pod Fina, trudno wróżyć mi tutaj inny rezultat niż zwycięstwo silniejszego, lepszego zapaśniczo i parterowo, a także trenującego z ekspertami od stójki Niinimakiego.

Zwycięzca: Tom Niinimaki przez decyzję

BUKMACHER MMA

Niinimaki – 1.40, Backstrom – 3.00. Czy wykluczam kurs 3.00 na Szweda? Nie – trenuje z dobrymi zawodnikami, może trochę zapasów nauczył się od Andrzeja Kościelskiego, ale króciutki czas na przygotowania i zapaśniczo-grapplingowe zapędy Niinimakiego nie wróżą mu dobrze. W mojej ocenie kurs 3.00 może być atrakcyjny dla absolutnych ryzykantów, ci mniejsi chętniej wrzucą na ruszt 1.40 na wygraną Fina.

Propozycja – zwycięstwo Toma Niinimakiego (1.40)

Poprzednia strona 1 2 3 4Następna strona

Powiązane artykuły

Komentarze: 41

    1. a kiedy już tak było? zresztą to też nie było zaplanowane, ale akurat 31 miała być w Niemczech konkurencyjna gala krajowej federacji, więc UFC zorganizowało gale w tym właśnie terminie i krajowa federacja odwołała galę. u nas planowali zrobić to samo w październiku, ale im nie wyszło.

    1. Puczi, wydaje mi się, że kurs zawyżony, ale nie na tyle, by to postawić, chyba, że jakieś absolutne drobniaki. Villante zamiatał matę Maldonado, ale od drugiej rundy już nie miał po prostu powietrza. Myślę, że scenariusz może się powtórzyć i Stipe będzie z góry niemiłosiernie obijał Brazylijczyka, a i w ewentualnym klinczu z uwagi na przewagę siły nie będzie się tak pompował. Pamiętajmy, że Maldonado dobry jest tak naprawdę TYLKO w klinczu, mając rywala na siatce – gdy walka toczy się na środku, już tak nie błyszczy. Zasięg, poruszanie się i siła ciosu będą po stronie Amerykanina, więc…

      Z drugiej strony jeśli Brazylijczyk przetrwa pierwsze 2 rundy, to zdarzyć może się wszystko.

  1. Będzie cykl jak ubić.. z przeciwnikiem Jotki? Bo jeśli chodzi o walkę Pawlak-Sobota, to mam mieszane uczucia. Pawlak wydaje się utalentowanym zawodnikiem i jest jednak znaczne bardziej związany z polskim mma niż Sobota, ale ze względu że związał się z moim „ulubionym” menadzerem, to w tej walce mi wszystko jedno kto wygra.

    1. Będzie tym razem tylko rozszerzona zapowiedź. Z dwóch powodów – z uwagi na dwie gale UFC jednego dnia i inne teksty poza Przed burzą, które aktualnie piszę, czasu jak na lekarstwo. Po drugie – widziałem tylko ostatnie 3 walki Cedenblada, które potrwały mniej niż 10 minut łącznie z czego zdecydowana większość w parterze.

  2. Do stójki Niinimakiego dodałbym tylko, że mimo, że prezentuje ostatnimi laty parter, to bazę ma w uderzanych i wbrew preferowanemu stylowi tam też może całkiem ładnie obić Backstroma.

  3. Na mnie też wreszcie zrobił wrażenie Carmont i uważam go za lekkiego faworyta walki z Dollowayem. CB jednak mam wrażenie, że co by nie zrobił, nigdy nie zostanie należycie doceniony i zawsze będzie skreślany.

  4. Niby to 4.00 na Lee to świetny kurs, ale ja nie widzę w nim value. To prawda, że Anglik na tle Phana zaprezentował się imponująco, ale to tylko Phan. Acantara jest rywalem lepszym o conajmniej dwie klasy. Poza tym będzie miał chyba sporą przewagę siły i zasięgu. I to on będzie wybierał płaszczyznę, w której będą się bić. Myślę, że walka szybko trafi do parteru z inicjatywy Yuriego, a tam Brazylijczyk pokaże swój kunszt. Jakoś nie widzę sposobu, w jaki Vaughan miałby to wygrać.

  5. Wiesz, VaiCavalo, to nie jest bet życia, ale Lee do czasu oddania obalenia Raphaelowi Assuncao w drugiej rundzie bardzo dobrze sobie z nim radził, a Phana zlał w lepszym stylu niż Takeya Mizugaki, który teraz jest w absolutnym czubie dywizji. Jakieś drobne na pewno postawię, licząc na to, że Lee przetrwa pierwszą rundę (biorąc pod uwagę agresję Alcantary, jest to trudne zadanie, wiem), a od drugiej albo zacznie delikatnie przejmować ster walki w swoje ręce w stójce – dzięki lepszej kondycji i technice.

    1. Przemknął mi środkowy kciuk przez głowę, nie zaprzeczę. Ale też bardzo szybko uznałem, że jednak bardziej odpowiedni jest ten skierowany lekko do góry. Munoz ma 36 lat, walczy na obczyźnie itd., itp. :) Nie będzie drugim Lawalem.

  6. „W kolejnym boju, już po przejściu do kategorii średniej, Chwytacz Snów zmierzył się z Lyoto Machidą, ale pomimo kilku przebłysków nie był w stanie poradzić sobie ze stylem Smoka, zasłużenie przegrywając na kartach sędziowskich.”
    Mam inne zdanie na ten temat;)Wg statystyk w tym pojedynku Mousasi zadal znacznie wiecej znaczaących ciosow niz machida, ale jego leniwy styl walki powoduje, że ciężko to wyłapać.

    1. Ha! Kołatało mi się to po głowie, bo pamiętam, że wspominałeś też wtedy o tym :) Mimo wszystko, oglądając tą walkę, punktowałem na korzyść Brazylijczyka, bo znaczące ciosy chyba jednak należały do niego.

          1. Wiem, czytałem Twój tekst odnośnie tych statystyk, niemniej jednak, to nie było takie wyraźne zwycięstwo;)

Dodaj komentarz

Back to top button