UFC

UFC Vegas: Hermansson vs. Pyfer – wyniki i relacja na żywo od 22:00

Wyniki i relacja na żywo z gali UFC Fight Night: Hermansson vs. Pyfer, która odbywa się w Las Vegas.

W walce wieczoru gremialnie skreślany Jack Hermansson (24-8) pokonał na pełnym dystansie Joego Pyfera (12-3). Pełna relacja z pojedynku – tutaj.


W co-main evencie gali Dan Ige (18-7) efektownie w pierwszej rundzie znokautował Andre Filiego (23-11). Pełna relacja z walki – tutaj.


Ihor Potieria (21-5) pewnie pokonał faworyzowanego Roberta Bryczka (17-6). Szczegółowa relacja z pojedynku – tutaj.


Gregory Rodrigues (15-5) rozbił i w trzeciej rundzie ubił Brada Tavaresa (20-9). Pełna relacja z walki – tutaj.


Pierwsza runda walki Michaela Johnsona (22-19) z Darriusem Flowersem (12-7-1) toczona była w niespiesznym tempie. Flowers kąsał rywala przednią nogą – głównie kopnięciami bocznymi oraz lowkingami, okolicznościowo dokładając też jakieś techniki nożne zakroczną nogą – podczas gdy Johnson najchętniej atakował korpus rywala prostymi z obu rąk. Menace był wyraźnie aktywniejszy, na koniec finalizując jeszcze obalenie.

W rundzie drugiej Flowers miał swoje momenty, wstrząsając nawet na moment Johnsonem, ale i tak pod kątem aktywności zdecydowanie nie grzeszył. Natomiast Johnson regularnie trafiał ciosami na korpus, finalizując też w dobrym stylu dwa obalenia, po których spędził sporo czasu na górze.

Większość trzeciej rundy Johnson spędził w dominującej pozycji w parterze, z góry kontrolując Flowersa. Ten jednak w końcówce miał swoje momenty, gdy zerwał się na nogi, atakując latającym kolanem i ciosami. Próbował też w ostatnich sekundach poddania, ale nie był w stanie skończyć rywala.

Werdykt był formalnością. Sędziowie jednogłośnie orzekli o zwycięstwie Michaela Johnsona w stosunku 3 x 30-27. 37-letni Menace powrócił tym samym na ścieżkę zwycięstw po brutalnej zeszłorocznej porażce z Diego Ferreirą.

Biland Darriusa Flowersa w UFC wynosi teraz 0-2.


W walce otwierającej kartę główną Rodolfo Vieira (10-2) poddał w pierwszej rundzie Armena Petrosyana (8-3). Pełna relacja z pojedynku – tutaj.


Nie stwierdzono większych fajerwerków w pierwszej rundzie walki Trevina Gilesa (16-5) z Carlosem Pratesem (17-6). Zawodnicy niespiesznie wymieniali się pojedynczymi ciosami i głównie kopnięciami. Amerykanin preferował te niskie, Brazylijczyk – frontalne na korpus.

W drugiej odsłonie Giles podkręcił tempo, atakując dłuższymi kombinacjami ciosów sierpowych – z pewnymi sukcesami. Próbował też przenosić walkę do parteru, ale Brazylijczyk dobrze bronił się na ogrodzeniu. W dystansie Amerykanin nadal szukał ostrych szarży, ale Prates polował na kolana. W końcu po jednym z takowych odpalił soczysty lewy krzyżowy, trafiając w punkt – Giles runął na deski jak długi! Prates nie dobijał.

30-latek z przytupem przywitał się w ten sposób z UFC, bo był to jego debiut w oktagonie amerykańskiego giganta.

Dla Trevina Gilesa była to druga przegrana z rzędu.


Pierwsza runda walki debiutujących w oktagonie Bolaji Okiego (9-1) i wchodzącego na zastępstwo oraz przenoszącego się do wagi lekkiej Timothy’ego Cuamby (8-2) toczyła się pod znakiem taktycznej szermierki na pięści i kopnięcia. Oki dobrze pracował lewym prostym, wykorzystując swoją przewagę gabarytów. Okolicznościowo polował też na prawy krzyżowy. Cuamba czaił się na kontruderzenia, tu i ówdzie atakując niesygnalizowanymi kopnięciami na głowę – z pewnymi sukcesami. To jednak Belg trafiał znacznie częściej.

Runda druga należała już do Amerykanina. W stójce co prawda to nadal Belg był nieco skuteczniejszy, ale Cuamba zaprzągł do działania zapasy, przez kilka minut kontrolując rywala na ogrodzeniu i w parterze. W międzyczasie potraktował go kilkoma dobrymi ciosami i łokciami.

W trzeciej odsłonie Cuamba spróbował dwóch obaleń, ale gdy zostały one powstrzymane, w zasadzie oddał walkę – cofał się, inkasował jaby, ograniczając się do rzadkich prób kontruderzeń. Oki był wyraźnie aktywniejszy, agresywniejszy i skuteczniejszy.

Sędziowie wskazali niejednogłośnie na Bolaji Okiego w stosunku 2 x 29-28, 28-29.


Marcin Prachnio (17-7) pokonał na pełnym dystansie faworyzowanego Devina Clarka (14-9). Pełna relacja z walki – tutaj.


Nie porwała pierwsza runda walki Jeremiaha Wellsa (12-3-1) z Maxem Griffinem (19-10). Długie fragmenty zerowej aktywności z obu stron – zawodnicy straszyli się tylko kiwkami – były przeplatane chaotycznymi wymianami. Szczególnie gustował w nich Wells, który rozpuszczał szalone cepy i techniki obrotowe. Oddać mu natomiast trzeba, że trafiał częściej. Obaj zaliczyli po jednym obaleniu.

Druga runda była podobna. Wells atakował w krótkich zrywach – i pomimo iż czynił to na pozór bardzo chaotycznie, trafiał częściej i mocniej, szczególnie w ostrych spięciach w półdystansie. Był też odrobinę aktywniejszy.

W rundzie trzeciej Griffin w końcu podkręcił nieco tempo, wywierając presją. Był skuteczniejszy w stójce, kilka razy ładnie kontrując Wellsa. Lepiej prezentował się też w obszarze klinczersko-zapaśniczym.

Sęziowie orzekli niejednogłośnie o zwycięstwie Maxa Griffina w stosunku 2 x 29-28, 28-29. Pain powrócił tym samym na zwycięskie tory. Dla Jeremiaha Wellsa była to druga z rzędu porażka.


Zac Pauga (6-3) rozpoczął walkę z Bogdanem Guskovem (15-3) lepiej, trafiając rywala kilkoma srogimi lowkingami, ale z czasem Uzbek potraktował go takimi ciosami, że Amerykanin poszedł w desperackie zapasy. Przewrócić Guskova nie zdołał, ale w klinczu potraktował go kilkoma dobrymi uderzeniami – między innymi kolanem na korpus czy dobrym łokciem na rozerwanie.

W dystansie Uzbek walczył z nisko opuszczonymi rękami, wyprowadzając ciosy z dziwacznych kątów. W końcu grzmotnął Paugę soczystą kombinacją prawego z lewym, okrutnie nim wstrząsając. Amerykanin prawie się przewrócił, ale zanim to zrobił, Guskov poprawił serią kolejnych precyzyjnych uderzeń – w rezultacie Pauga runął na deski ledwie przytomny, niezdolny do dalszej walki. Guskov oszczędził mu dobitki, krzycząc tylko w euforii.

Bogdan Guskov odniósł tym samym premierowe zwycięstwo w oktagonie UFC, powracając na zwycięskie tory po przegranym z Volkanem Oezdemirem debiucie.


Nie brakowało fajerwerków w pierwszej rundzie walki debiutującego w oktagonie Hydera Amila (9-0) i przenoszącego się z wagi koguciej do piórkowej Fernie Garcia (10-5). Walczący z odwrotnego ustawienia Amil był skuteczniejszy w szermierce na pięści i kopnięcia, w pewnym momencie rzucając rywala ciosami na ogrodzenie. Tam zasypał go gradem uderzeń oraz kolan, będąc bliskim wygranej przez nokaut. Garcia odpowiedział jednak bombą zza podwójnej gardy, wracając do gry. Jednak Amil szybko doszedł do siebie i kontynuował nawałnicę przy ogrodzeniu, a z czasem gdy walka trafiła do parteru, zaszedł Garcii za plecy, szukając poddania. Garcia nie tylko przetrwał, ale też zdołał odwrócić pozycję! Sam polował na duszenie, gdy zaszedł rywalowi za plecy, ale Amil przetrwał – a w końcówce trafił na górę, zasypując Garcię mocnymi uderzeniami. Sędzia był bliski przerwania walki, ale Meksykanina uratowała syrena kończąca pierwszą rundę.

Do drugiej odsłony Garcia wyszedł jednak okrutnie zmęczony, porozbijany, nieszczególnie zdolny do dalszej walki. Amil zamknął go na ogrodzeniu, gdzie przez kilkadziesiąt sekund okładał go ciosami, kopnięciami, kolanami. Tu i ówdzie Meksykanin starał się odpowiadać bitymi na oślep cepami, ale zdecydowana ich większość szyła powietrze. Widząc, że Amerykanin nie zwalnia tempa, podczas gdy Garcia słania się na nogach przy ogrodzeniu, sędzia przerwał ten nierówny bój.

Hyder Amil obronił tym samym swój nieskazitelny bilans, udanie witając się z UFC.

Bilans Ferniego Garcii w UFC wynosi teraz 0-4, co najprawdopodobniej oznacza koniec przygody Meksykanina z organizacją.


Pierwsza runda otwierającej galę walki pomiędzy Danielem Marcosem (15-0) i Aoriqilengiem (25-11) toczyła się wyłącznie w stójce. Obaj zawodnicy mieli swoje dobre momenty, ale to Marcos trafiał częściej i mocniej, czego dowodem mocno porozbijana twarz Aoriqilenga. Peruwiańczyk dobrze pracował niskimi kopnięciami, nieźle kontrolując też dystans – kilka razy zdzielił rywala soczystymi kombinacjami, głównie ciosów prostych. Potraktował go też kolanami na głowę.

Także w rundzie drugiej karty rozdawał Marcos, trafiając znacznie częściej – głównie ciosami prostymi. W pewnym jednak momencie zawodnicy zaczęli się faulować raz za razem – zdzielili się nawzajem dwukrotnie kopnięciami w krocze. Po ostatnim z nich – autorstwa Marcosa – Aoriqileng nie był w stanie kontynuować walki.

Jako że nie trzecia runda się nie rozpoczęła, starcie zostało uznane za nieodbyte – faul Marcosa uznano bowiem za przypadkowy.

Wyniki UFC Vegas: Hermansson vs. Pyfer

Walka wieczoru

185 lb: Jack Hermansson (24-8) pok. Joego Pyfera (12-3) jednogłośną decyzją (3 x 48-47)

Co-main event

145 lb: Dan Ige (18-7) pok. Andre Filiego (23-11) przez KO (prawy krzyżowy), R1, 2:43

Karta główna

185 lb: Ihor Potieria (21-5) pok. Roberta Bryczka (17-6) jednogłośną decyzją (2 x 30-27, 29-28)
185 lb: Gregory Rodrigues (15-5) pok. Brada Tavaresa (20-9) przez TKO (ciosy), R3, 0:55
155 lb: Michael Johnson (22-19) pok. Darrius Flowersa (12-7-1) jednogłośną decyzją (3 x 30-27)
185 lb: Rodolfo Vieira (10-2) pok. Armena Petrosyana (8-3) przez poddanie (trójkąt rękami), R1, 4:48

Karta wstępna

170 lb: Carlos Prates (18-6) pok. Trevina Gilesa (16-6) przez KO (lewy kros), R2, 4:03
155 lb: Bolaji Oki (9-1) pok. Timothy’ego Cuambę (8-2) niejednogłośną decyzją (2 x 29-28, 28-29)
115 lb: Loma Lookboonmee (9-3) pok. Brunę Brasil (9-4-1) jednogłośną decyzją (3 x 29-28)
205 lb: Marcin Prachnio (17-7) pok. Devina Clarka (14-9) jednogłośną decyzją (3 x 30-27)
170 lb: Max Griffin (20-10) pok. Jeremiaha Wellsa (12-4-1) niejednogłośną decyzją (2 x 29-28, 28-29)
205 lb: Bogdan Guskov (15-3) pok. Zaca Paugę (6-3) przez KO (ciosy), R1, 3:38
145 lb: Hyder Amil (9-0) pok. Fernie Garcię (10-5) przez TKO (ciosy), R2, 2:02
135 lb: Daniel Marcos (15-0) vs. Aoriqileng (25-11) – no-contest (przypadkowe kopnięcie w krocze autorstwa Marcosa), R2, 3:28

Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie z 3X ZAKŁADEM BEZ RYZYKA – KAŻDY DO 100 ZŁ

Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.

Powiązane artykuły

Komentarze: 1

  1. Hermansson | Submission | Round 3
    Ige | Decision
    Potieria | KO/TKO | Round 1
    Rodrigues | KO/TKO | Round 1
    Johnson | KO/TKO | Round 2
    Petrosyan | KO/TKO | Round 2
    Prates | KO/TKO | Round 2
    Oki | Decision
    Lookboonmee | Decision
    Clark | Decision
    Wells | Decision
    Pauga | Decision
    Amil | Decision
    Marcos | KO/TKO | Round 2

Dodaj komentarz

Back to top button