UFC

Nate Diaz: „Wygrałem, bo jestem lepszym zawodnikiem MMA”

Nate Diaz podsumowuje swoją przełomową wiktorię nad Conorem McGregorem na gali UFC 196.

Notowania Nate’a Diaza wystrzeliły w górę po tym, jak na gali UFC 196 zafundował pierwszą porażkę w oktagonie Conorowi McGregorowi. Oblegany po walce przez media sortu wszelakiego stocktończyk stwierdził, że nie był zaskoczony tym, jak potoczył się pojedynek.

Wiedziałem, że jestem lepszym bokserem, lepszym zawodnikiem MMA, lepszym w jiu-jitsu – tak, jak mówiłem od początku, mam najlepszych sparingpartnerów na świecie w każdej płaszczyźnie.

– stwierdził na konferencji prasowej po gali zwycięzca.

Boks, kickboxing, jiu-jitsu i MMA, więc nic mnie nie zaskoczyło może poza tym, że byłem wiele razy trafiany. Sądzę, że z pełnym obozem byłbym bez skazy, ale mam to gdzieś.

Stocktończyk przyznał, że McGregor ma mocne uderzenie, zapewniając jednak, że nie była to dla niego żadna nowość, bo na sparingach regularnie jest trafiany jeszcze mocniej przez zawodowych bokserów.

Pojedynek z Irlandczykiem wziął na niespełna dwa tygodnie przed galą, zastępując kontuzjowanego Rafaela dos Anjosa. Ujawnił też, że kilka dni wcześnie zabawiał na meksykańskiej plaży w Cabo, gdzie nabawił się zatrucia pokarmowego, z powodu którego przez trzy dni nie mógł normalnie jeść. Okazało się to jednak całkiem korzystne, bo gdy otrzymał telefon z propozycją walki z McGregorem, był już dość mocno wychudzony przez wspomniane zatrucie.

Podczas konferencji prasowej 30-latek skomentował też – nieco nimi zirytowany – wyjaśnienia Irlandczyka, który po walce porażkę złożył na karb złego zarządzania energią.

Jeśli chodzi o energię i te rzeczy, to czułem, że byłem lepszym bokserem, czułem, że byłem lepszy w stójce i dlatego poszedł po obalenie. Waga nie miała z tym nic wspólnego. I tak musiałem trochę zbijać. Uważam, że w 155 funtach wyglądałbym lepiej, byłbym w punkt, miałbym sparingi, miałbym dobrą ścinkę, tak jak ostatnio. Wziąłem tę walkę jako grubas prosto z plaży w Cabo, ale jest dobrze. Wygrałem bo jestem lepszym zawodnikiem MMA.

Wiedziałem, że wolno wejdę w walkę. Nie miałem obozu, więc wiedziałem, że muszę zacząć powoli, rozgrzać się i rozkręcić z czasem. Nie miałem sparingów, więc sądzę, że powinienem był, kurwa, unikać tych ciosów trochę lepiej, ale miałem wolny start i wiedziałem o tym.

Trafiam gości wieloma ciosami i potem idą po obalenia, dlatego mam tak dużo skończeń przez poddanie. Ale powodem, dla którego idą po obalenie jest to, że nie chcą więcej ciosów na głowę, więc poddania pochodzą z ciosów – inaczej byłby nokaut. Więc było na drodze do nokautu i pojawiło się poddanie.

Stocktończyk nie ukrywa, że teraz interesują go wyłącznie największe, najbardziej kasowe walki – bez znaczenia, w jakiej wadze.

Teraz jestem mistrzem 145 funtów, więc pewnie przez jakiś czas będę mistrzem tej dywizji, a potem nie wiem. Czas pokaże. Kwestia kasy. Zobaczymy, co się wydarzy.

A co zrobi z $500 tys. które zainkasował za walkę?

Kupię jebany jacht.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button