KSWMMA AttackPolskie MMAUFC

KSW 20 PPV – kupić czy nie?

PPV

Wielkimi krokami zbliża się pierwsza polska gala MMA dostępna za pośrednictwem systemu Pay-Per-View (PPV). KSW 20 będzie nie lada testem dla organizacji prowadzonej przez Macieja Kawulskiego i Martina Lewandowskiego pod kuratelą szarej eminencji w postaci Mariana Kmity. Czy warto poświęcić 30 złotych na transmisję PPV? Gerwazy oraz Zygmunt, polscy fani mieszanych sztuk walki, przedstawiają swoje racje.

Gerwazy: Kupuję PPV na najbliższą galę KSW 20.

Zygmunt: Ja, ni cholery, nie kupię.

G: Dlaczego? Nie chcesz wesprzeć rozwoju rodzimej sceny MMA?

Z: Chcę, i to bardzo, ale wypchanie kieszeni Kawulskiego i Lewandowskiego moimi 30 złotymi to jak przyzwolenie na ściąganie hajsu za kiepski produkt, który wcześniej był za darmo. No, prawie za darmo.

G: Do kieszeni KSW nie trafi 30 złotych, zostanie to rozdzielone także na Polsat i poszczególnych operatorów.

Z: Nie ma znaczenia, jaka dokładnie kwota trafi do ich kieszeni – chodzi o wspieranie polityki polegającej na serwowaniu widzom gorszego produktu za wyższą cenę.

G: PPV to przyszłość tego i pewnie innych sportów. Popatrz na USA, do nas niemal wszystko trafia z pewnym, często kilkuletnim opóźnieniem. Naturalne było, że i PPV w końcu tutaj zawita. To najlepszy sposób na promocję dyscypliny.

Z: To nie jest sposób na promocję MMA w Polsce, to jest sposób na nabicie kabzy właścicielom KSW. Wprowadzając PPV, oni zawężają dostęp do tego sportu w porównaniu do gal transmitowanych w Polsacie.

G: Zawężają jednorazowo, dzięki czemu dostaną zastrzyk gotówki, która pomoże jeszcze mocniej rozpowszechnić dyscyplinę wśród Kowalskich.

Z: Wierzysz w te bajki?

G: A ty sądzisz, że całą dodatkową, o ile takowa się pojawi, kasę z PPV przejedzą na nowe samochody i złote klamki?

Z: A ty uważasz, że pozyskają nowych, wartościowych zawodników, zwiększą liczbę walk na gali czy też liczbę gal w roku? Poza tym u nas wprowadzają PPV, a w UFC robią wszystko, żeby stopniowo uniezależniać się od PPV i wchodzić do ogólnodostępnej telewizji.

G: Nie do końca. Zuffa nie chce odchodzić od PPV, tylko za pośrednictwem Foxa chcą stworzyć nowy kanał sprzedaży PPV, przekształcając przypadkowego telewidza w subskrybenta płatnego systemu.

Z: Nie byłbym taki pewny, sponsorzy są znacznie hojniejsi na galach transmitowanych w ogólnodostępnej telewizji, które ogląda kilka milionów ludzi, niż na PPV oglądanym przeważnie przez 200-300 tysięcy telewidzów. Wracając do KSW, najzwyczajniej w świecie oni tej kasy w rozwój sportowy swojej organizacji nie zainwestują.

G: A dlaczego nie? Na pewno część po prostu włożą do kieszeni, ich święte prawo, ale biorąc pod uwagę doświadczenie, jakie posiadają w tym biznesie, nie wierzę, że nie przeznaczą jakiegoś procentu na rzeczywisty rozwój KSW pod względem stricte sportowym. Już nawet zapowiedzieli, że celują w sześć gal w 2013, co oznacza też większą liczbę walk i zawodników.

Z: Zapowiadali różne rzeczy, spokojnie, nawet ostatnio się z tego wycofywali, twierdząc odnośnie tych sześciu gal, że „to zależy, bo to nie takie proste, gala co dwa miesiące to spory wydatek” itp. Podchodziłbym do tego zatem z dystansem. Zresztą, ile tych zastrzyków gotówki dostali po boomie, jaki pojawił się po występie Pudziana? I na co to przeznaczyli? Na wartości sportowe? Daj spokój, zamiast ściągać za duże pieniądze drogich emerytów bez jakiejkolwiek przyszłości w tym sporcie i ciągle majstrować nad otoczką medialno-marketingowo-pijarową mogli zainwestować w kilku młodych zawodników. Po dwóch, trzech latach mieliby ciekawych, rozpoznawalnych fighterów. Tymczasem zamiast inwestycji długofalowej, która od strony sportowej byłaby znacznie, znacznie bardziej wartościowa, poszli na łatwiznę, trwoniąc kasę na Pudziana i innych freaków.

G: Inwestowanie w młodych, zdolnych to cholernie ryzykowna sprawa, zwłaszcza jak nie masz sporo wolnej gotówki do rozdysponowania. Władujesz w takiego młodzieniaszka kasę, a tu bach, jego kariera się posypie z tego czy innego powodu i jesteś w plecy. W tym biznesie w polskich realiach żeby iść do przodu, musisz decydować się na pewne ustępstwa.

Z: To nie do końca tak. Inwestując długofalowo w kilku młodych gości, znacznie minimalizujesz ryzyko, że inwestycja skończy się fiaskiem. A nie musisz wydawać na nich tyle, ile na tych, pożal się, Boże, gwiazdorów. Pomyśl, na ile wypłat dla prawdziwych zawodników MMA starczyłaby kasa, jaką zgarnia Mariusz?

G: Chciałbyś im dyktować, na co mogą, a na co nie mogą wydawać pieniędzy?

Z: Nie, to ich prywatna sprawa, ale skoro rozmawiamy, to mówię, komentować jeszcze wolno. Zresztą, już trzy razy grzebali w kieszeniach podatników przy organizacji swoich gal, więc teoretycznie powinni ludu słuchać, chociaż trochę. A że Kowalski i tak nic nie mówi, to słuchać powinni tych, którzy mówią.

G: Wprowadzanie demokracji do realiów biznesowych to kiepski pomysł. Była kasa do zgarnięcia, to ją przytulili, proste. Ty byś z dumą odmówił, tak?

Z: Może i nie, ale biorąc kasę podatników, nie pozwalałbym sobie na plucie w twarz hardkorowym fanom, bo i oni dołożyli swoją, niemałą cegiełkę w budowaniu tego sportu.

G: Głupi spot w Polsacie może zdziałać więcej niż tysiąc hardkorowych fanów pracujących u podstaw. A ty niby jak byś inwestował na miejscu KSW?

Z: Ja kocham ten sport, więc pieniądze nie byłyby dla mnie najważniejsze. Zauważ, że Kawulski z Lewandowskim poza KSW nie robią w zasadzie nic – to jest duży problem, gdy 90% swoich przychodów generujesz z jednego źródła.

G: Tak działa prawie każdy biznes..

Z: Nie o to chodzi, popatrz na Darka Cholewę i zapomnij na chwilę o tych domniemanych aferach. Dlaczego on był w stanie wysłuchać próśb fanów sportu? Dlatego, że miał kasę, mógł sobie pozwolić, żeby trochę stracić, ale dzięki temu przyjąć uznane na świecie standardy. Kawulski z Lewandowskim kasy bez KSW nie mają, tak sądzę. Oni się nigdy nie skupią na wartościach sportowych, bo te w polskim MMA jeszcze przez wiele lat będą przegrywać z show, celebrytami i efekciarską otoczką. A w końcu tu chodzi tylko o hajs. Zresztą, nawet nie zamierzają się dzielić wpływami z PPV z zawodnikami.

G: Na głowę musieliby upaść, żeby przy pierwszej gali w tym systemie, której wyniki pozostają wielką niewiadomą, deklarować oddanie procentu dla zawodników, którzy podpisali kontrakty na konkretne sumy.

Z: Tak, ale czy podpisując te kontrakty, wiedzieli, że przyjdzie im „pracować” w okolicznościach znacznie utrudniających wsparcie sponsorów? Nie mówię, że mają się dzielić teraz, od razu, mogą to zrobić w przyszłości, ale, znając ich, nigdy do tego nie dojdzie.

G: Tego nie wiesz. Mniejsza z tym zresztą. Mamed Khalidov prawdopodobnie przeniesie się do UFC lub Strikeforce. To może mieć wpływ na to, że KSW postawi raz jeszcze na wartości sportowe, o których dotychczas decydował właśnie Czeczen. Bez niego trzeba będzie tą lukę wypełnić – na miejsce Mameda być może wskoczy Michał Materla, na miejsce Materli inny prawdziwy zawodnik MMA itd.

Z: Nie sądzę, żeby tak się stało. KSW od czasów Pudzianowskiego ewidentnie dryfuje w stronę festyniarstwa i show. Zamiast sprowadzać nowych zawodników MMA, sprowadzą jakiegoś celebrytę. Popatrz na Jacka Wiśniewskiego – co on, u diabła, robi na pierwszej w Polsce gali MMA sprzedawanej w systemie PPV? Przecież to jest jakieś totalne pomieszanie z poplątaniem.

G: Może postać Wiśniewskiego rzeczywiście nie do końca pasuje, ale po pierwsze – to wcale nie będzie łatwy rywal dla Kamila Walusia, bo cóż ten ostatni takiego wielkiego osiągnął, po drugie – w miarę oczywiste jest, że zatrudnienie byłego kopacza jest ukłonem w stronę licznego środowiska piłkarskiego, którego przedstawiciele dzięki temu chętniej sięgną do swoich kieszeni.

Z: Jasne, ale w tym wszystkim trzeba znaleźć jakieś proporcje. Jeden Pudzianowski naprawdę powinien wystarczyć za całą otoczkę celebrycko-medialno-freakową, większa ilość dziwolągów to już po prostu przesada.

G: Wiśniewski jakieś doświadczenie w sportach walki ma, więc nie jest takim totalnym nowicjuszem. Przy pierwszym podejściu do tematu PPV normalne jest, że właściciele KSW wybrali drogę bezpieczną, tzn. że nie tylko wartości sportowe mają przyciągnąć widzów, ale także właśnie były piłkarz.

Z: Zaraz, zaraz, nie chodzi przecież tylko o niego i Pudzianowskiego, przyjrzyj się samej rozpisce i powiedz, czy robi na tobie wrażenie, czy warta jest 30 zł? Co tam, na przykład, robi podziargany lucyper z niewyparzoną jadaczką i miernymi umiejętnościami w postaci Marcina Różalskiego? Albo emeryt Le Banner, który w MMA nic nie pokazał i już nic nie pokaże?

G: Karta nie jest zła, weź pod uwagę, że KSW musi umiejętnie gospodarować pewnymi ograniczonymi zasobami, którymi dysponuje. W zasadzie jak ktoś chce się doczepić, to zawsze znajdzie powód. Idę o zakład, że jakkolwiek by rozpiska nie wyglądała, zawsze znaleźliby się malkontenci na nią narzekający. Jerome Le Banner to legenda. Różalski ma ogromne serce do walki i spore doświadczenie w sportach walki.

Z: Tak, i tylko tyle różni go od Najmana, bo w wywiadach pierniczy farmazony jak Najman, a w ringu prezentuje poziom niewiele przewyższający, jeśli w ogóle, swojego imiennika. Zresztą, reklamowany jako trzeci najlepszy ciężki w Polsce Bedorf dostał jakiegoś nołnejma. Gdyby nie przypadek to Anzor Azhiev walczyłby z Amasingerem, co było totalnym absurdem. Do tego walka dwóch przyjaciół na kompletnie różnych etapach swoich karier. No, i Błachowicz dostający dziadka po dwóch porażkach z rzędu. Zaklinanie rzeczywistości sączoną z każdej strony propagandą nic tu nie zmieni.

G: Dla Bedorfa to odpowiedni rywal, niech spokojnie buduje swoją markę. Ostatecznie rywalem Anzora jest Paul Reed, więc zapowiada się ciekawe starcie, na które nawet ty nie możesz narzekać. Walka Mańkowski vs Moks wyłoni pretendenta, który na walkę o pas z Saidovem na pewno będzie zasługiwał, nawet wtedy gdy będzie to skazywany na pożarcie Moks. Pokonanie Mańkowskiego, nawet biorąc pod uwagę wcześniejszą porażkę z Saidovem, powinno być wystarczającym argumentem przemawiającym za otrzymaniem szansy walki o pas. W końcu KSW będzie mieć mistrza w tej kategorii, to kolejny pozytyw.

Z: Ta retoryka kogoś mi przypomina.

G: Czasami mam wrażenie, że chciałbyś, żeby KSW zniknęło z polskiej sceny.

Z: To mogłoby nie być takie złe. Wiesz, rynek nie lubi pustki, coś zniknie, coś innego się pojawi, a nie sądzisz chyba, że na miejscu KSW pojawiłoby się coś bardziej festyniarskiego?

G: Nie do końca chyba rozumiesz specyfikę tego rynku – gdyby wartości czysto sportowe się sprzedawały, to jestem pewien, że właściciele KSW, którzy zęby na tym biznesie zjedli, byliby pierwsi, żeby wcielić je w życie. Polskiemu MMA daleko jeszcze do rozwoju porównywalnego z amerykańskim rynkiem. Jeśli chcesz być na plusie w tym biznesie, ustępstwa są nieuniknione. Możesz, oczywiście, zrobić jedną, może dwie gale bez otoczki celebryckiej, ale jak to potem przeliczysz, to bez względu na to, jak mocno kochasz ten sport, trzeciej gali już nie zrobisz.

Z: Ale ja sobie z tego zdaję sprawę. Powtarzam ci tylko, że jednego Pudzianowskiego na gali zdzierżę, ale wszystko ponad to jest już niestrawne. Trzeba zachować jakieś proporcje. Zastanów się, co stanie się, jeśli wyniki sprzedaży PPV będą korzystne dla właścicieli KSW, czyli – jeśli im wierzyć – osiągną sprzedaż na poziomie 80-90 tysięcy? Przecież dla nich będzie to koronny argument na to, że gale pełne freaków mają sens i należy dalej podążać tą drogą. A jak sprzedadzą 30 tysięcy? Może to da im do myślenia i albo zwiną ten majdan, albo pójdą po rozum do głowy.

G: Jak sprzedaż będzie kiepska, to będzie zły znak dla całego polskiego MMA, które w 90% zależy od KSW. Zapominasz, że dzięki celebrytom wielu prawdziwych zawodników MMA mogło wypłynąć na szerokie wody. Jeśli sprzedaż pierwszego PPV będzie dobra, to, jasne, gale w tym systemie będą pewnie podawane w przyszłości w ostrym sosie celebryckim, ale – i to jest kluczowe – pozostałe wydarzenia, czyli około czterech w roku, będą już opierać się przede wszystkim na wartościach sportowych. W końcu aż tylu celebrytów tu nie znajdziesz, żeby nimi obłożyć sześć gal w roku! Dwie gale rocznie dla motłochu i cztery rocznie dla fanów – to ma sens.

Z: To jest myślenie życzeniowe.

G: Nie, to jest kwestia zaufania. Zaufania do duetu Kawulski & Lewandowski. Ty nie wierzysz, że mogą z powrotem skierować stery swojego statku na kurs sportowy. A ja myślę, że po prztyczku w nos, jaki dostali od MMA Attack, dociera do nich powoli, że można tu w Polsce robić normalne MMA – trzy razy pięć minut, klatka.

Z: Nie mam podstaw, żeby im wierzyć, to są ludzie, którzy podążają za pieniądzem. Dobrzy biznesmeni, tak. Umieją prowadzić organizację, która dobrze zarabia, ale dobre wyniki finansowe nie zawsze współgrają z wysokim poziomem sportowym i KSW jest tego doskonałym przykładem.

G: To wymień mi te lepsze polskie organizacje?

Z: Lepszy było, oczywiście, MMA Attack. Jeśli wróci i utrzyma ten sam poziom, to będzie najlepszą odtrutką na cyrk prezentowany przez KSW. Tam wchodził świeży gość, on był otwarty na krytykę, na zmiany, nie był zafiksowany w żadnych kwestiach. Tu masz Kawulskiego i Lewandowskiego, którzy obrośli w piórka, są niechętni zmianom, że już o krytyce nie wspomnę, bo na takową reagują alergicznie, i ogólnie – trudno reformowalni i nastawieni na hajs.

G: Oni sami stworzyli ten rynek i doszli własnymi siłami do pozycji, na której się znajdują. Bez nich dalej walki odbywałyby się w MOSiRach. Nie doceniasz roli, prawdziwie stwórczej, jaką KSW odegrało na polskim rynku MMA. Niechęć do nich przesłania ci zdrowy rozsądek.

Z: Bredzisz. MMA tak czy siak dotarłoby do Polski, może rok albo dwa lata później, ale gdyby nie KSW, to być może nie pojawiłoby się w tak groteskowej postaci, w jakiej serwuje nam je Konfrontacja.

G: Chłopie, postęp wymaga pójścia na ustępstwa. Underground się skończył, zrozum to.

Z: Ty zrozum, że płacąc za PPV, wspierasz politykę ciągłego wynaturzania MMA.

G: Lepsze wynaturzone MMA niż żadne.

Z: Nie, jeśli ma być fuszerka, to lepiej w ogóle się za to nie zabierać i ustąpić miejsca innym – znajdą się.

fot. konfrontacja.com

Powiązane artykuły

Komentarze: 13

  1. Myślę, że zarówno Gerwazy jak i Zygmunt są świetnymi kandydatami na kolejną videokonferencję .
    Podziwiam kreatywność – można było za i przeciw kupna PPV rozważyć w klasyczny sposób, ale tym artykułem pokazałeś, że ciągle trwająca saga z Hajsem i Levym nie była przypadkiem ;).

    PS a Ty, naiver, kupisz PPV na nadchodzące KSW, czy jeszcze nie zdecydowałeś?

  2. PAN EM, tak, kupię PPV, jeśli będzie dostępne w Vectrze (z tego, co wiem – będzie). Jakkolwiek by na to nie patrzeć, jest to jednak w pewien sposób istotny moment dla polskiego MMA (czy pozytywny, czy negatywny to inna kwestia), a żeby rzetelnie ocenić, jak to wypadło, i w razie potrzeby zrugać, trzeba obejrzeć.

    Tekst raczej nie miał być nawiązaniem do Hajsa i Levego – brak tu przekleństw, humoru i narratora, ale oczywiście rozumiem, skąd skojarzenie.

  3. Powinna być KASW dostępne na Polsat Sport jak zwykle płacimy za abonament i domagamy się KSW na pewno nie zapłacę 30 zł Ludzie nie płacie 30 zł niech im oglądalność spadnie 30 zł do wiedzie ile kanałów można dokupić sobie niech spadają co sobie myśli Pudzian Że tak pobić się nie ta za marne pieniądze że trzeba 30 zł płacić

  4. Kawulski i Lewandowski chcą jednym ppv dorobić się na całe życie.Patrząc trzeźwo to jakby sprzedali te 100 tys. to chyba już będą mieli podobną kase jak im polsat dawał,bo nie wierze że dawał więcej.Dodajcie kase od sponsorów,bilety.
    Na początku to myślałem że te ich ppv będzie z piataka kosztowało to myslałem sobie że sam nawet kupie bo 5zł to nie pieniądz a tu prosze 3 dyszki.Pojebało się tym wszystkim mocarzom medialnym

  5. Pierwotnie miałem jechać na galę. Ze względu na wyjazd, zdecydowałem się odsprzedać bilet. Po wypadnięciu Le Bannera z rozpiski – jestem tym faktem usatysfakcjonowany.

    Co z PPV? Spotykamy sie w 6 i wspólnie inwestujemy w zakup subskrypcji. Nic nie odda oglądania gali w wysokiej jakości na dużym ekranie zamiast przeciążonych i słabej jakości stream’ów.

    Inna kwestia, że cena PPV jest nieadekwatna do jakości rozpiski. Mam wrażenie, że Hajs z Levym liczą na magię cyfry „20” oraz promowania tego eventu jako „jubileuszowy” tylko z cyfry. Gdyby rozpiską zamienić 21 z 20 (szczególnie po tym, jak przeczytałem news o Iro vs. Warburton), byłoby wszystko OK.

    Sam artykuł podoba mi się. Ciekawa forma wypowiedzi, w której obaj wymieniają swoje racje. Osobiście popieram w większości Zygmunta. Najważniejsze jednak, aby sam event – pomimo całego syfu – wypadł rewelacyjnie.

Dodaj komentarz

Back to top button