UFC

Dana White wyklucza trylogię: „Diaz to półśredni, to ogromny gość”

Dana White zabiera głos na temat potencjalnej trzeciej walki pomiędzy Conorem McGregorem i Natem Diazem – i przekonuje, że nie jest fanem takiego zestawienia.

Po tym, jak w sierpniu na gali UFC 202 ręka Conora McGregora powędrowała w górę po większościowej decyzji sędziowskiej przyznającej mu zwycięstwo w rewanżu z Natem Diazem, wydawało się, że trylogia między oboma zawodnikami jest tylko kwestią czasu.

Od chwili tamtej porażki dąży do niej stocktończyk, zapowiadając, że inne walki go nie interesują – chyba że na stole znajdą się grube miliony – a i trener Irlandczyka John Kavanagh po tym, jak jego podopieczny na nowojorskiej gali UFC 205 zdeklasował Eddiego Alvareza, zapisując się na kartach historii jako pierwszy zawodnik z dwoma pasami mistrzowskimi UFC jednocześnie, przyznał, że najciekawszym rywalem na pierwszą obronę złota w 155 funtach byłby dla jego zawodnika właśnie Nate Diaz.

Tymczasem już dwa miesiące temu sternik UFC wykluczał trzecie starcie dublińsko-stocktońskiego duetu, ale teraz, w rozmowie z Michaelem Kay’em wrócił do tematu, raz jeszcze przedstawiając swój punkt widzenia.

Problem z trzecią walką jest taki, że Diaz to półśredni. To ogromny gość.

– stwierdził, utrzymując wielomiesięczną narrację UFC oraz Irlandczyka, który przekonywał, że stocktończyk był od niego trzy razy większy.

Conor jest bardzo utalentowany, jest naprawdę bardzo, bardzo dobry. Za każdym razem, gdy wychodzi do walki, prezentuje się jeszcze lepiej.

Ale w pierwszej kolejności w ogóle nie powinniśmy byli robić rewanżu. Kategorie wagowe do czegoś służą. Ale oni tego chcieli i zrobiliśmy to. Chcieli raz jeszcze, więc zrobiliśmy to. Jest 1-1.

Po tym, jak Diaz niespodziewanie udusił McGregora na gali UFC 196, biorąc walkę na dziesięć dni przed galą, w rewanżu to Irlandczyk okazał się lepszy dzięki żelaznej taktyce wypunktowując Amerykanina.

W swojej karierze możesz odbyć tylko pewną ograniczoną liczbę wojen. To wiele kosztuje.

– kontynuował White.

Niektórzy goście po tego typu wojnach nie wracają już tacy sami. Popatrzcie na Meldricka Taylora, gdy walczył z Julio Cesarem Chagezem. Nigdy nie był już taki sam po tamtej walce. My też mieliśmy u siebie tego rodzaju walki. Myślę, że po walce z Robbiem Lawlerem Rory MacDonald już nie był taki sam. Tamta walka go zrujnowała.

Nie chcę, żeby to samo stało się komuś tak wyjątkowemu jak Conor McGregor. To nie byłoby sprawiedliwe.

Powiązane artykuły

Back to top button