UFC

Yair Rodriguez: „Mogę być w Meksyku większy niż Canelo Alvarez”

Przygotowujący się do walki z Frankiem Edgarem na gali UFC 211 Yair Rodriguez opowiada o swoim stylu walki, przekonując, że może zostać w Meksyku większą gwiazdą niż Canelo Alvarez.

Fani oraz eksperci więksi i mniejsi nie mają wątpliwości – Yair Rodriguez to najefektowniej walczący zawodnik w UFC. Robi w oktagonie rzeczy, jakich nie robił przed nim nikt inny, a obrotówka stanowi dla niego elementarz, jakim dla innych jest lewy prosty.

Nierzadko jednak Meksykanin bywa krytykowany właśnie za ociekający efektownością styl. Zarzuca mu się, że za mało w jego grze fundamentów, że dobry zapaśnik albo dobry bokser mogą sprawić mu wiele problemów.

24-latek jeszcze kiedyś zapowiadał, że pracuje nad okiełznaniem swojej oktagonowej brawury, ale wygląda na to, że plany zmienił – nie zamierza już walczyć ze swoją naturą i pragnie uczynić z niej swój największy atut.

Już dawno temu przestałem oglądać inne walki. Trenuję ciężko, żeby tworzyć nowe rzeczy.

– powiedział podczas spotkania z dziennikarzami.

Jak można przenieść ten sport na wyższy poziom, jeśli robisz to samo, co robią inni? Nie możesz. Aby przenieś go na nowy poziom, musisz robić coś innego. To właśnie staram się robić. To chcę wam wszystkim pokazać. Robię coś innego, przenoszę ten sport na inny poziom. Nikt tego wcześniej nie widział.

Nie przejmuję się w ogóle, jeśli ludzie zarzucają mi, że robię za dużo obrotówek. Jak gość kiedyś spróbował stworzyć żarówkę, wszyscy inni sądzili, że jest popierdolony. Ja tworzę nowy styl. Czy jestem szalony? Tak, jestem szalony.

Pantera znajduje się na fali sześciu kolejnych wiktorii, ale przekonuje, że to dopiero początek. Jego aspiracje sięgają bowiem o wiele dalej.

To nie jest szczęście.

– stwierdził.

Pracuję ciężko każdego dnia – naprawdę, naprawdę ciężko. Jest tu mój trener – gdybym kłamał, trzepnąłby mnie w głowę. Nad każdym elementem pracuję każdego, kurwa, dnia. Budzę się, myśląc o tym, jem, myśląc o tym. Całe moje życie kręci się wokół jednej rzeczy – zostania najlepszym zawodnikiem na świecie.

UFC od dawna próbowało znaleźć i wypromować zawodnika, który zostałby wielką gwiazdą w Meksyku. Takowe próby podejmowano w przypadku Caina Velasaqueza czy Erika Pereza, ale ten pierwszy więcej czasu spędza w szpitalu niż w oktagonie, a drugiemu po prostu nie starcza talentu – oktagonowego i medialnego.

Człowiekiem, który może stać się dla Meksyku tym, kim dla Irlandii stał się Conor McGregor, może być właśnie Rodriguez.

I młodzian jest w pełni gotowy na odegranie tej roli, nie ukrywając, że w przyszłości może stać się w swoim kraju nawet większą gwiazdą od boksera Canelo Alvareza.

Mogę być większy.

– ocenił.

Ludzie w Meksyku mają już wiele bokserskich gwiazd. Nie mają jednak w Meksyku gwiazdy MMA. Jestem nią ja. To ja nią będę. Już jestem gwiazdą w Meksyku, ale będę jeszcze większy, bo mam za sobą całą Amerykę Łacińską i część rynku Stanów Zjednoczonych. Mam te wszystkie atuty.

Wielu ludzi z Brazylii, Rosji, z Europy mnie śledzi – wysyłają mi wiadomości, śledzą mnie. Czuję się błogosławiony.

Póki co jednak Rodriguez ma na głowie ważniejsze problemy. 13 maja podczas gali UFC 211 w Dallas skrzyżuje rękawice z byłym mistrzem kategorii lekkiej i pretendentem do pasa w kategorii piórkowej Frankiem Edgarem.

Amerykanin nie dość, że posiada o wiele większe doświadczenie, to na papierze jest też rywalem, który może sprawić nie lada problemy Rodriguezowi – posiada bowiem dobry boks i świetne zapasy, a do tego jest niezwykle mobilny i odporny, dysponując też świetną kondycją.

Yair od dawna zapowiada jednak, że znokautuje Edgara kolanem na głowę w pierwszej rundzie – a na głosy przypominające, że Amerykanin jeszcze nigdy w karierze nie przegrał przez nokaut, reaguje niemal alergicznie.

Nigdy nie był znokautowany, ale dlaczego nie mogę znokautować go po raz pierwszy? Nie rozumiem, dlaczego ludzie mówią, że, o, nigdy nie został znokautowany. O mój Boże. Coś takiego. Kurwa. Nigdy nie został znokautowany. Hmm… I co z tego? Nie ma przecież mózgu z żelaza. Dajcie spokój. Pobudka. Nie chcę być niegrzeczny, ale dajcie spokój.

– powiedział sklasyfikowany na 7. miejscu w rankingu kategorii piórkowej Rodriguez.

Próbuję wam pokazać, że naprawdę mogę z tym sportem zrobić, co zechcę. Jeśli go nie znokautuję, spróbuję czegoś innego. Idę po zwycięstwo. Jestem tutaj, bo jestem najlepszy i idę po zwycięstwo.

*****

Nate Diaz: „To ty jesteś je*aną dziwką, Conor”

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button