UFC

UFC FN: Gane vs. Volkov – wyniki i relacja

Wyniki i relacja na żywo z gali UFC Fight Night: Gane vs. Volkov, która odbyła się w Las Vegas.

W walce wieczoru Ciryl Gane (9-0) pewnie wypunktował Alexandra Volkova (33-9). Pełna relacja – tutaj.

W co-main evencie gali Tanner Boser (20-8-1) znokautował Ovince’a St. Preuxa (25-16), choć nie obyło się bez kontrowersji – a to z uwagi na przytrzymanie się przez Kanadyjczyka siatki. Pełna relacja z walki – tutaj.




W pierwszej rundzie walki Raoniego Barcelosa (16-2) z Timurem Valievem (18-2) nie działo się wiele. Toczyła się niemal wyłącznie w stójce, gdzie obaj zawodnicy byli bardzo uważni, nie narażając się na uderzenia. Jednak to Dagestańczyk był wyraźnie aktywniejszy, notując więcej celnych uderzeń i kopnięć. W końcówce poszukał obalenia – Barcelos wybronił je, ale spędził kilkadziesiąt sekund plecami na siatce.

W drugiej odsłonie Brazylijczyk mocno podkręcił tempo, wywierając morderczą presję. Długimi jednak fragmentami nadal aktywny Valiev dobrze opędzał się od rywala szybkimi ciosami i kopnięciami, strasząc go też próbami zapaśniczymi. Jednak podbródki Barcelosa coraz częściej dochodziły celu. Jednak to kontrującym lewym sierpem Brazylijczyk posłał Valieva na deski, rzucając się za nim z dobitką. Wydawało się, że jest bliski dobicia rywala, ale ten przetrwał – gdy jednak wracał na nogi, Barcelos ponownie ściął go na deski, tym razem podbródkiem. Dagestańczyk zdołał jednak przetrwać do końca rundy.

W ostatnich pięciu minutach Valiev doszedł jednak do siebie, ponownie przytłaczając Barcelosa aktywnością. Elektrycznie hasał do boków, strasząc rywala masą kiwek, zmyłek i przyruchów, szukając uderzeń, obaleń. W wymianach widać było przewagę mocy po stronie Brazylijczyka, który kapitalnie też bronił się przed obaleniami, ale znacznie więcej uderzeń autorstwa Valieva doszło celu.

Sędziowie wskazali większościowo na odnoszącego drugie zwycięstwo z rzędu Timura Valieva w stosunku 2 x 29-28, 28-28.

Seria pięciu wiktorii z rzędu Brazylijczyka dobiegła końca.

Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 600 PLN

Daniel Pineda (27-14) rozpoczął walkę z Andre Filim (21-8) od potężnych sierpów, jednym z nich dosięgając nawet rywala. Ten przetrwał jednak spokojnie kilka szarży rywala, a następnie skarcił go soczystymi prostymi, okrutnie nim wstrząsając. Pineda poszukał desperackich obaleń, ale nie był w stanie obalić rywala. Jednak w stójce zdzielił go kilkoma atomowymi lowkingami na wysokości łydki, które zmusiły Filiego do zmiany ustawienia.

Touchy fantastycznymi kombinacjami oraz kopnięciami na głowę ponownie okrutnie zachwiał dysponującym tytanem w szczęce Pinedą. Z czasem poprawił kopnięciem na korpus, po którym Pineda zgiął się w pół, kładąc się na deskach. Fili jednak tym razem nie poczekał, aż rywal wstanie, schodząc za nim do gardy. Tam Pineda przetrwał do końca rundy pierwszej.

Na początku drugiej rundy Fili trafił przypadkowo palcem w oko Pinedy i walkę na kilka minut przerwano. Wznowienia nie było. Pineda próbował przekonać lekarza, że widzi, ale nie był w stanie otworzyć oka i zawody przerwano. Ich wynik? No contest.




Nicolas Dalby (19-4-1) i Tim Means (32-12-1) rozpoczęli bardzo ostro, zarzucając się kanonadą uderzeń. Lepiej wyszedł z tych wymian Means, który następnie z klinczu przewrócił Dalby’ego, trzymając go przez kilkadziesiąt sekund na dole. Na dwie minuty przed końcem rundy Duńczyk w końcu wrócił na nogi. Tam jednak metodycznie wywierający presję Means prezentował się lepiej. Zdzielił miotającego się przy ogrodzeniu rywala kilkoma dobrymi prostymi na korpus i głowę, broniąc się też dobrze przed próbą obalenia.

Pierwsze cztery minut drugiej rundy toczyły się w w stójce, gdzie Dalby był aktywniejszy, ale Means znacznie precyzyjniejszy, ochoczo bombardując korpus Duńczyka. Ostatnią minutę Amerykanin spędził na górze po obaleniu rywala.

Trzecia odsłona należała do Dalby’ego, który zachował więcej paliwa w baku, na jej początku nawet mocno naruszając Meansa. Amerykanin robił jednak, co mógł, aby kleić się do rywala w klinczu i czynił to długimi fragmentami z powodzeniem.

Sędziowie wskazali jednogłośnie (3 x 29-28) na odnoszącego trzecie zwycięstwo z rzędu Tima Meansa. Dla Nicolasa Dalby’ego jest to pierwsze porażka od ponad trzech lat.

Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 600 PLN

W pojedynku otwierającym kartę główną Renato Moicano (15-4-1) poturbował w parterze i poddał Jaia Herberta (10-3). Pełna relacja z walki – tutaj.

W wyróżnionej walce karty wstępnej Kennedy Nzechukwu (9-1) znokautował na początku trzeciej rundy Danilo Marquesa (11-3). Pełna relacja z pojedynku – tutaj.

Świetnie dysponowany Shavkat Rakhmonov (14-0) zadał Michelowi Prazeresowi (26-4) pierwszą w karierze porażkę przed czasem, dusząc Brazylijczyka w drugiej rundzie. Pełna relacja – tutaj.



Gremialnie skreślany Jeremiah Wells (9-2-1) znokautował Warlleya Alvesa (14-5) w swoim debiucie w UFC. Pełna relacja z walki – tutaj.

Marcin Prachnio (15-5) miał pewne problemy w pierwszej rundzie, ale z czasem przejął w swoje ręce stery walki z Ike Villanuevą (18-12), efektownie nokautując Amerykanina w drugiej rundzie. Pełna relacja z pojedynku – tutaj.

Początek walki Charlesa Rosy (14-5) z Justinem Jaynesem (16-8) należał do tego ostatniego, który zdzielił rywala kilkoma soczystymi ciosami, ale z czasem wszystko się zmieniło. Rosa podkręcił aktywność, zasypując rywala masą prostych i kopnięć na wysokości łydki. Trzymał biernego Jaynesa na dystans, a w końcówce zdołał go jeszcze obalić.

Po zainkasowaniu kilku niskich kopnięć na otwarcie drugiej rundy Jaynes poszedł w parter. Jednak to Rosa prezentował się lepiej w kulance zapaśniczo-parterowej, długimi fragmentami okładając defensywnie nastawionego rywala krótkimi uderzeniami.

Na początku trzeciej rundy Rosa przeniósł walkę do parteru, ale Jaynes zdołał z czasem wrócić na nogi. Tam rozpuścił ostre sierpy i podbródki – także w kontrach – niespodziewanie mocno naruszając Rosę. Zamiast jednak szukać skończenia uderzeniami, poszedł w parter, co okazało się błędem okrutnym niebu obrzydłym.

https://twitter.com/likennganou/status/1408849217645318150?s=20

W końcówce Rosa odwrócił bowiem pozycję, trafiając na górę, skąd zasypał rywala gradem uderzeń.

Sędziowie nie byli jednogłośni, punktując 30-27, 29-28, 28-29 dla Charlesa Rosy, który tym samym od kontynuuje przeplatanie zwycięstw z porażkami – od 2014 roku…

Dla Justina Jaynesa, który przed walką postawił na siebie $25 tys., jest to czwarta z rzędu porażka. Jego przygoda z UFC prawdopodobnie dobiega końca.




Obaj zawodnicy – Yancy Medeiros (15-8) i Damir Hadzovic (14-6) – mieli swoje dobre momenty w pierwszej rundzie walki otwierającej galę. Hawajczyk nieźle pracował lewym prostym, szukając też łokci w klinczu, ale uderzenia – głównie kombinacje 1-2 – Bośniaka wydawały się ważyć więcej. Walczący w nieco bardziej poukładany sposób Hadzović zdzielił też rywala kilkoma srogimi lowkingami na wysokości łydki.

Pierwsza połowa drugiej odsłony należała zdecydowanie do Bośniaka, który trafiał niemal każdym uderzeniem, z łatwością przedzierając się przez dziurawą jak szwajcarski ser defensywę walczącego z zadartą głową rywala. W pewnym momencie rozpuścił nawet ostrą kanonadę uderzeń na siatce, szukając skończenia, ale Medeiros wytrzymał – choć chwiał się na nogach.

Ba! Hawajczyk na kilkadziesiąt sekund przejął stery walki w swoje ręce, dosięgając rywala kilkoma ciosami – ale na krótko. Hadzovic ponownie zdzielił go prostymi i sierpami, szukając nokautu na ogrodzeniu. Medeiros ponownie wytrzymał, choć zainkasował sporo czystych uderzeń na głowę.

Już w pierwszej minucie trzeciej odsłony Hadzovic zdzielił rywala taką kanonadą uderzeń, że sędzia zaczął nawoływać Hawajczyka, aby się bronił, bo inaczej przerwie zawody. Medeiros był mocno naruszony, ale przetrwał. Na tym jednak nie koniec, bo potraktował wyraźnie zmęczonego już Bośniaka serią uderzeń, a gdy walka przeniosła się do parteru, zaszedł mu za plecy.

Hadzovic wrócił na nogi, ale na krótko. Medeiros ponownie go przewrócił, dominując w parterze – walczył jak zły, aby skończyć Bośniaka duszeniami, ale Hadzovic przetrwał, choć w ostatnich sekundach znalazł się w gigantycznych tarapatach z ręką rywala przełożoną pod brodą.

Sędziowie wskazali jednogłośnie (3 x 29-28) na Damira Hadzovicia, który powrócił na zwycięskie tory po dwóch z rzędu porażkach.

Dla Hawajczyka jest to czwarta kolejna przegrana, która może oznaczać kres jego przygody z UFC.




Wyniki UFC FN

Walka wieczoru

265 lb: Ciryl Gane (9-0) pok. Alexandra Volkova (33-9) jednogłośną decyzją (2 x 50-45, 49-46)

Co-main event

205 lb: Tanner Boser (20-8-1) pok. Ovince’a St. Preuxa (25-16) przez KO (ciosy), R2, 2:31

Karta główna

135 lb: Timur Valiev (18-2) pok. Raoniego Barcelosa (16-2) większościową decyzją (2 x 29-28, 28-28)
145 lb: Andre Fili (21-8) vs. Daniel Pineda (27-14) zakończone no contest (przypadkowy palec w oko Pinedy), R2, 0:46
170 lb: Tim Means (32-12-1) pok. Nicolasa Dalby’ego (19-4-1) jednogłośną decyzją (3 x 29-28)
155 lb: Renato Moicano (15-4-1) pok. Jaia Herberta (10-3) przez poddanie (RNC), R2, 4:34

Karta wstępna

205 lb: Kennedy Nzechukwu (9-1) pok. Danilo Marquesa (11-3) przez TKO (ciosy), R3, 0:20
170 lb: Shavkat Rakhmonov (14-0) pok. Michela Prazeresa (26-4) przez poddanie (RNC), R2, 2:10
170 lb: Jeremiah Wells (9-2-1) pok. Warlleya Alvesa (14-5) przez KO (prawy sierp i uderzenia), R2, 0:30
205 lb: Marcin Prachnio (15-5) pok. Ike Villanuevę (18-12) przez KO (kopnięcie na wątrobę), R2, 0:56
135 lb: Julia Avila (9-2) pok. Juliję Stoliarenko (9-5-1) przez poddanie (RNC), R3, 4:19
145 lb: Charles Rosa (14-5) pok. Justina Jaynesa (16-8) niejednogłośną decyzją (30-27, 29-28, 28-29)
155 lb: Damir Hadzovic (14-6) pok. Yancy’ego Medeirosa (15-7) jednogłośną decyzją (3 x 29-28)

Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.

*****

Czeski artysta chaosu – jak daleko zajdzie Jiri Prochazka?

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button