UFC

UFC FN: Font vs. Aldo – wyniki, relacja, najlepsze akcje (VIDEO)

Wyniki i relacja z gali UFC Fight Night: Font vs. Aldo, która odbyła się w Las Vegas.




W walce wieczoru Jose Aldo (31-7) pokonał na pełnym dystansie Roba Fonta (19-5). Pełna relacja z pojedynku – tutaj.

Rafael Fiziev (11-1) po toczonym na najwyższym kickbokserskim poziomie boju ustrzelił obrotówką na głowę Brada Riddella (10-2). Relacja i nagranie z nokautu – tutaj.

Kapitalnie dysponowany Jamahal Hill (9-1) zmasakrował Jimmy’ego Crute’a (12-3) w ledwie 48 sekund. Pełna relacja z walki – tutaj.

Clay Guida (37-21) powrócił z bardzo dalekiej podróży, sensacyjnie poddając Leonardo Santosa (18-5-1). Pełna relacja z walki – tutaj.




Chris Curtis (28-8) pokonał faworyzowanego Brendana Allena (17-5) przez techniczny nokaut w drugiej rundzie. Pełna relacja – tutaj.

Przez kilka pierwszych minut starcia otwierającego kartę główną Alex Morono (21-7) i Mickey Gall (7-4) toczyli szermierkę na pięści i kopnięcia. Gall trafił kilkoma dobrymi kopnięciami na korpus po przekroku, ale to Morono prezentował się lepiej, dojrzalej. Dobrze pracował lewym prostym, okolicznościowo dokładając prawy. Posłał nawet rywala na deski lewym prostym, później rzucając się za nim z dobitką – ale Gall przetrwał, szybko dochodząc do siebie i kręcą się na plecach.

Druga runda była bardziej wyrónana. Toczyła się wyłącznie w stójce, bo Morono wybronił próbę zapaśniczą Galla. Mickey zanotował jednak kilka dobrych uderzeń w stójce, atakując zarówno na głowę, jak i na korpus. Swoje momenty miał też jednak Morono, który kręcił się z ciosami, szukając kontr – i kilka razy je odnalazł.

W trzeciej odsłonie nie brakowało chaosu. Gall podkręcił tempo, ale nie był w stanie odwrócić losów walki, choć rozpuszczał co i rusz ręce. Morono również odpalał chętnie wiatraki, ale obu brakowało celności i balansu. Nadal to jednak Morono był skuteczniejszy, szczególnie w kontrach.

Werdykt był formalnością. Wszyscy sędziowie wskazali na odnoszącego trzecie zwycięstwo z rzędu Alexa Morono.




W starciu wieńczącym kartę wstępną Dusko Todorovic (11-2) zdemolował z góry Makiego Pitolo (13-9). Pełna relacja z walki – tutaj.

W pierwszych minutach walki z Zhalgasem Zhumagulovem (14-6) Manel Kape (17-6) miał nieco problemów – próbując być nieuchwytnym, zainkasował kilka soczystych ciosów i niskich kopnięć od agresywnie nastawionego Kazacha – ale z czasem zaczął coraz wyraźniej przejmować stery pojedynku. Świetnie balansował, unikając uderzeń rywala, zaskakiwał go szybkimi ciosami, sam zaczął rąbać lowkingami.

Początkiem końca zawodów okazała się kombinacja lewy sierpowy – prawy prosty, którą Portugalczyk posłał Zhumagulova na deski. Kazach wrócił co prawda szybko na nogi, ale czując krew, Kape podkręcił tempo, zamykając rywala na ogrodzeniu. Tam zasypał go gradem uderzeń, po których Kazach wylądował na deskach, nie dając sędziemu wyboru.

Dla 28-latka jest to drugie zwycięstwo z rzędu w oktagonie UFC. Dla Zhalgasa Zhumagulova trzecia porażka w czterech dotychczasowych występach w UFC.

Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 600 PLN

Pierwsza runda walki Bryana Barbereny (16-8) z debiutującym w oktagonie Darianem Weeksem (5-1) była wyrównana. Weeks zanotował jedno obalenie – na krótko ale jednak – oraz prezentował się lepiej w klinczu, w stójce poszukując głównie frontalnych kopnięć. Jednak walczący z odwrotnego ustawienia Barberena bardzo mocno okopał mu wykroczną nogę wewnętrznymi kopnięciami.

Druga odsłona również była wyrównana. Weeks zaliczył dwa obalenia, ale nie był w stanie utrzymać Barbereny na dole. W stójce Bam Bam był agresywniejszy, ale Weeks nieźle opędzał się od niego kontrującym prawym sierpem oraz frontalnymi kopnięciami. Barberena dopiero w końcówce podkręcił tempo, dosięgając rywala kilkoma lowkingai i uderzeniami na korpus i głowę. Weeks nie dał się jednak stłamsić, także odpalając działa.

W trzeciej odsłonie wyraźnie zarysowała się przewaga lepiej dysponowanego kondycyjnie Barbereny, który w swoim stylu z bliskiej odległości zasypywał rywala kanonadą uderzeń na korpus i głowę. Weeks broni jednak nie złożył i pod presją nie pękł – pomimo iż zainkasował masę uderzeń, nie spanikował, tu i ówdzie odpowiadając własnymi, czasami bardzo mocnymi. W końcówce zaliczył też obalenie, choć gdy Barberena wrócił na nogi, zdzielił go dobrymi ciosami.

Sędziowie byli jednogłośni, wskazując w stosunku 3 x 29-28 na Bryana Barberenę. Bam Bam powrócił tym samym na drogę zwycięstw po większościowej porażce z Jasonem Wittem.



Pierwsza połowa rundy otwierającej walkę Alonzo Menifielda (11-3) z Williamem Knightem (11-2) toczyła się w parterze po tym, jak ten pierwszy fantastycznie przetoczył obalającego go rywala. Z czasem ten ostatni był w stanie odwrócić pozycję, ale Menifield nie dał się ustabilizować. Walka trafiła do klinczu, gdzie Menifield wciskał Knighta w ogrodzenie, próbując – lub nie? – obalenia.

Gdy w końcu walka przeniosła się do stójki, Knight zaatakował lowkingami, ale Menifield dobrze skontrował go prostymi. Rzecz w tym, że chwilę potem zaatakował zbyt agresywnie, najpierw inkasując mocny prawy, a potem kontrujący lewy sierp, po którym wylądował na deskach. Knight rzucił się za naruszonym rywalem, zasypując go gradem uderzeń. Przedarł się do dosiadu, ale Menifielda uratowała syrena kończąca pierwszą rundę.

Początek drugiej odsłony należał jednak zdecydowanie do sprawniejszego technicznie w obszarze pięściarskim Menifielda, który kilkoma soczystymi krzyżowymi wstrząsnął bojaźliwym i chaotycznym w obronie Knightem. Ten polował głównie na frontalne kopnięcie na głowę. Żaden z zawodników nie forsował jednak tempa. Menifield zdzielił rywala kilkoma jabami. W końcówce rundy Knight ponownie rozpuścił jednak ręce i nogi, dosięgając Menifielda kilkoma uderzeniami.

Już w jednej z pierwszych akcji w trzeciej rundzie Knight wstrząsnął Menifieldem obszernym weselniakiem. Z czasem walka przeniosła się jednak do klinczu, gdzie nie działo się wiele – Menifield kontrolował Knighta na siatce przez dobre trzy minuty, jeśli nie dłużej.

Na minutę przed końcem walka trafiła w dystans, gdzie Menifield miotał się przy ogrodzeniu, byle nie dać się uderzyć szukającemu nokautu – ale bez wielkiej intensywności – Knigtowi.

Sędziowie wskazali jednak jednogłośnie na Williama Knighta w stosunku 3 x 29-28. To dla 33-latka druga wygrana z rzędu. Jego bilans w UFC wynosi 3-1.

Seria dwóch zwycięstw Alonzo Menifielda dobiegła końca.




Pierwsza runda walki Claudio Puellesa (11-2) z Chrisem Gruetzemacherem (15-5) należała zdecydowanie do tego pierwszego. Peruwiańczyk szybko z łatwością obalił Amerykanina, do końca rundy trzymając go na plecach. Z góry obchodził pozycje – doszedł nawet do dosiadu – chętnie atakując też uderzeniami, choć oddać trzeba Gruetzmacherowi, że nie dał się trafić żadną bombą.

W drugiej odsłonie parteru było znacznie mniej – i tym razem z Amerykaninem na górze. Gruetzmacher nie był jednak szczególnie aktywny. W stójce wyraźnie szybszy Peruwiańczyk sprawiał mu sporo problemy, raz za razem rąbiąc z odwrotnej pozycji kopnięciami na głowę. Niektóre z tych kopnięć delikatnie nawet zachwiały Gruetzmacherem – pomimo tego Amerykanin starał się metodycznie nacierać, zmuszając przeciwnika do walki ze wstecznego. W klinczu karty rozdawał Puelles, dobrze korzystając z łokci.

Trzecia runda przebiegała pod dyktando znacznie tym razem agresywniejszego Gruetzmachera, który trafiał częściej w stójce, przeważając też w aspektach zapaśniczych. Jednak wywróciwszy Puellesa, Gruetzmacher podszedł nieco nonszalancko do ataków na nogę ze strony aktywnego z pleców Peruwiańczyka, co przypłacił… balachą na kolano!

Dla Claudio Puellesa było to już czwarte zwycięstwo z rzędu – w tym drugie przez balachę na kolano w trzeciej rundzie.




Nie trwał długo pojedynek otwierający galę pomiędzy Vincem Moralesem (11-5) i Louisem Smolką (17-8).

Po kilku wymianach – ochoczo korzystający z kopnięć Hawajczyk był agresywniejszy, ale Amerykanin nie ustępował mu energią – doszło do zwarcia. Smolka złapał tajską klamrę, atakując kolanami, podczas gdy Morales poszukał uderzeń na korpus, później przechodząc do obrony. Tylko jednak na chwilę! Na rozerwanie grzmotnął bowiem rywala soczystym prawym sierpem, ścinając go z nóg. Ledwie żywy Hawajczyk runął na deski, a Amerykanin dopełnił dzieła zniszczenia uderzeniami z góry.

Dla Vandetty to drugie zwycięstwo z rzędu. Louis Smolka kontynuuje natomiast przeplatanie zwycięstw z porażkami.

Wyniki UFC FN

Walka wieczoru

135 lb: Jose Aldo (31-7) pok. Roba Fonta (19-5) jednogłośną decyzją (2 x 50-45, 49-46)

Co-main event

155 lb: Rafael Fiziev (11-1) pok. Brada Riddella (10-2) przez TKO (obrotówka na głowę), R3, 2:20

Karta główna

205 lb: Jamahal Hill (9-1) pok. Jimmy’ego Crute’a (12-3) przez KO (prawy sierp), R1, 0:48
155 lb: Clay Guida (37-21) pok. Leonardo Santosa (18-5-1) przez poddanie (RNC), R2, 1:21
185 lb: Chris Curtis (28-8) pok. Brendana Allena (17-5) przez TKO (uderzenia), R2, 1:58
170 lb: Alex Morono (21-7) pok. Mickeya Galla (7-4) jednogłośną decyzją (3 x 30-27)

Karta wstępna

185 lb: Dusko Todorovic (11-2) pok. Makiego Pitolo (13-9) przez TKO (GNP), R1, 4:34
125 lb: Manel Kape (17-6) pok. Zhalgasa Zhumagulova (14-6) przez TKO (ciosy), R1, 4:02
170 lb: Bryan Barberena (16-8) pok. Dariana Weeksa (5-1) jednogłośną decyzją (3 x 29-28)
115 lb: Cheyanne Vlismas (7-2) pok. Mallory Martin (7-5) jednogłośną decyzją (2 x 29-28, 30-27)
205 lb: William Knight (11-2) pok. Alonzo Menifielda (11-3) jednogłośną decyzją (3 x 29-28)
155 lb: Claudio Puelles (11-2) pok. Chrisa Gruetzemachera (15-5) przez poddanie (balacha na kolano), R3, 3:25
135 lb: Vince Morales (11-5) pok. Louisa Smolkę (17-8) przez TKO (prawy sierp i uderzenia), R1, 2:02

Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 600 PLN

Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button