UFCWiadomości MMA

McGregor o Duffym: „Znokautuję go na sztywno”

Conor McGregor spuszcza psy wojny na Josepha Duffy’ego, poddając do zmasowanej krytyce.

Ich drogi skrzyżowały się w 2010 roku na gali Cage Warriors 39. Joseph Duffy szybko znalazł drogę do parteru, gdzie odklepał Conora McGregora. Po dziś dzień jest to ostatnia porażka w karierze zawodnika z Dublina.

https://www.youtube.com/watch?v=lkjwIZhT5hg

Dziś obaj walczą pod banderą UFC. Notorious jest jedną z najjaśniejszych gwiazd organizacji, podczas gdy Irish Joe po dwóch rewelacyjnych występach w oktagonie zdaje się podążać śladami o kilka miesięcy młodszego krajana.

Póki co obaj walczą jednak w innych kategoriach wagowych – McGregor robi furorę w piórkowej, Duffy – w lekkiej. Posiadacz tymczasowego pasa mistrzowskiego od dawna jednak zapowiada przejście do cięższej dywizji, co może doprowadzić do tego, że wkrótce znajdą się na kursach kolizyjnych.

Obaj od kilku lat raczej stronili od uwag pod swoim adresem, robiąc swoje. To już jednak nieaktualne.

W rozmowie z dziennikarzami w Las Vegas przygotowujący się do grudniowego boju z Jose Aldo na UFC 194 Conor McGregor nie pozostawił suchej nitki na swoim ostatnim pogromcy.

Zapytany o zbliżający się pojedynek Joego Duffy’ego z Dustinem Poirierem, do którego dojdzie 26 października na UFC Fight Night 76, Notorious stwierdził, że obaj zawdzięczając status swojej walki (pojedynek wieczoru) temu, że w przeszłości mierzyli się właśnie z nim.

Kilka tygodni temu Duffy we wpisie na Twitterze zaoferował swoje usługi UFC na wypadek, gdyby Jose Aldo ponownie wypadł z walki, zapewniając, że ponownie pokona McGregora.

Być może właśnie to było przyczyną spuszczenie przez McGregora psów wojny.

Podopieczny Johna Kavanagha wykorzystał kilkuletnią przerwę od MMA, jaką swego czasu zrobił sobie Duffy, oraz jego częste zmiany teamów, aby zrównać go z ziemią.

Bardzo chciałbym, aby Duffy wspinał się po drabince dywizji. Czy uważam, że ma w sobie to, czego do tego potrzeba? Nie. Uważam, że jest wyrobnikiem.

Gdy spoglądam na jego karierę, najpierw stracił w Cage Warriors pas kategorii lekkiej, tytuł, który ja wywalczyłem; został poddany w czwartej rundzie. Od razu zaczął żałosne wymówki; miał spuchniętą rękę albo coś. Skończył ze sportem, zmienił kraj, zmienił team. Był Walijskim Joe, potem był Londyńskim Joe, a teraz jest Kanadyjskim Joe. Potem zobaczył mój sukces i nagle stał się Irlandzkim Joe.

Bardziej znany z dwóch Irlandczyków jest też przekonany, że tym razem ich pojedynek wyglądałby zupełnie inaczej. Ma jednak wątpliwości, czy kiedykolwiek w ogóle do niego dojdzie.

Chciałbym, żeby się wspiął na wyżyny i wtedy znokautowałbym go na sztywno – za sam fakt, że tak to się potoczyło. Ale widzę w nim wyrobnika, nie widzę go wspinającego się tak wysoko.

Będący mimo wszystko na zupełnie innych etapach kariery irlandzcy zawodnicy będą mieli okazję do spotkania się twarzą w twarz już w piątek na zaplanowanej przez UFC konferencji Go Big.

Stracił pas mistrzowski Cage Warriors i skończył ze sportem, obwiniając złamaną rękę. Zmienił kraj, zmienił team, zmienił sport, a potem zobaczył mój sukces i moją ciężką pracę.

Gdy ja zmierzyłem się z porażką, spuściłem głowę, harowałem i powstałem, zostając mistrzem dwóch dywizji w Cage Warriors i mistrzem UFC w kategorii piórkowej. Gdy on doznał porażki, skończył ze sportem i uciekł.

Najbliższy rywal Duffy’ego, Dustin Poirier, po tym jak przegrał z McGregorem, przeniósł się do kategorii lekkiej, w której prezentuje się wybornie. Amerykanin nie ukrywa, że chciałby kiedyś jeszcze zmierzyć się z Irlandczykiem.

Takiej możliwości nie wyklucza sam McGregor powoli szykujący się do zasilenia szeregów dywizji do 155 funtów.

Jeśli Dustin zajdzie wysoko, znokautuję go na sztywno, bo wiem, że szuka tego rewanżu, chce kolejnej walki. To ciekawe starcie. Zobaczymy, jak to się rozegra.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button