Polskie MMAUFC

„Idziesz do jakiegoś g*wnianego reality show, robisz, ku*wa, g*wno w telewizji, a potem pchasz się do MMA” – Michał Oleksiejczuk bez ceregieli o freakach w MMA

Nie po raz pierwszy Michał Oleksiejczuk nie zostawił suchej nitki na rynku freakowych walk MMA.

W ostatnich miesiącach jak grzyby po deszczu na polskiej scenie powstają mniej lub bardziej freakowe organizacje MMA. Za bary biorą się wszelkiej maści celebryci, pato-celebryci, królowie i królowe Instagramów, Tik Toków oraz wszelkie inne wykwity Internetu.

Opinie na temat tego rodzaju walk dziwolągów, które często nie skalały się nigdy wcześniej sportem, są podzielone. Część fanów oraz ekspertów większych i mniejszych, a nawet zawodników MMA z krwi i kości podchodzi do tego nasilającego się zjawiska ze zrozumieniem. „Skoro jest zapotrzebowanie na tego rodzaju rozrywkę, dlaczego nie?” – mówią.

Tu i ówdzie pojawiają się też osądy, wedle których dziwolągi ściągają do dyscypliny nową publikę, która być może z czasem zainteresuje się prawdziwymi zawodnikami, pokocha sport. Nie brak też opinii, iż freaki nakręcają rynek, dając zarobić organizatorom, a w konsekwencji także sportowcom.

Natomiast przychylnie na nowy ten trend na nadwiślańskiej scenie nie patrzy wojujący pod sztandarem UFC Michał Oleksiejczuk. Zapytany w najnowszym wywiadzie przeprowadzonym przez Jarosława Świątka z MyMMA.pl o freakowe organizacje, Michał postawił sprawę jasno.

– Dla mnie to jest chujnia, dla mnie to jest gówno, pójście na łatwiznę – powiedział. – To jest tragedia, co się dzieje. Mówiłem to już wiele razy, ale ja czy inni młodzi zawodnicy, którzy chcą się wybić, ciężko pracują. Są w MMA, ale ciężko trenują, jeżdżą na walki, a to się wiąże też z kosztami. Zarobki tak naprawdę… Teraz się trochę poprawiło, ale ja walcząc wcześniej w Polsce, zarabiałem grosze i byłem na minusie. Wiadomo że, długów nie narobiłem, ale byłem na zero tak naprawdę. Nie narzekałem, ciężko pracowałem i cieszę się, że jestem w tym UFC.

– Ale teraz jest pójście na łatwiznę. Idziesz, walczysz na liście… A nie, najpierw idziesz do jakiegoś gównianego reality show, tańczysz, jak ci zagrają, robisz, kurwa, gówno w telewizji, a potem pchasz się do MMA. To jest pójście na łatwiznę. Teraz jest mało wojowników i w ogóle ludzi, którzy chcą coś osiągnąć ciężką pracą. Chcą zrobić gówno i potem dostać za to pieniądze. Nie popieram tego w ogóle. Dla mnie to jest patologia. Zawsze będę każdego zachęcał do tego, żeby trenował ciężko, uprawiał sport i kształtował siebie przez to jako człowieka, a nie brał przykładu z debili. Dla mnie to jest gówno.

– Gdy atakuję freaków, widzę komentarze na YT, że ja dzięki nim zarabiam. Ale co ja zarabiam? Przecież ja czy inni zawodnicy wszystko wypracowaliśmy sportem. W moim przypadku bardzo ciężko pracowałem i w UFC freaków nie masz. Mnie płaci UFC, płacą mi za sport, za to, że ciężko trenuję, bardzo mocne walki daję. Czy ja, czy Janek, czy Prachnio, całe życie poświęcili i mają zasłużone pieniądze. Freaki mi nic nie robią. Nie mam w tym interesu, żeby mi freaki podbijały oglądalność. Mam to w dupie i tyle. A że ich cisnę i wyświetlenia mi rosną? Normalna rzecz. Mówisz coś kontrowersyjnego, to ci rosną te wyświetlenia.

– Nie popieram tego. Może coś się kiedyś wydarzy takiego, że się ludzie obudzą i nie będą w to gówno iść, bo to jest naprawdę tragedia.

Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 600 PLN

Zagorzałym przeciwnikiem dziwolągów w MMA jest też brat Michała, utalentowany Cezary Oleksiejczuk. Idzie nawet o krok dalej, bo chętnie rzuca freakom wyzwania.

– Czarek to ich tam jedzie – powiedział Michał o bracie. – I bardzo dobrze. Ja się z tego cieszę. I niech tak zostanie. Niech nawet bierze z nimi walki i napierdala ich wszystkich. Pokaże im, że nie tędy droga, bo tak to po prostu nie powinno wyglądać.

Pomimo pojawiających się tu i ówdzie opinii, wedle których freaki jednak w pewnym stopniu popularyzują MMA, Michał nie dostrzega takiego zjawiska – ma wręcz odwrotne wrażenie.

– Teraz jest garstka ludzi na macie – powiedział. – Czy to na zapaśniczych, czy bokserskich. Nikt nie trenuje, tylko każdy ogląda gówno i zamiast trenować zapasy czy boks, to trenują nazwy różnych organizacji. Tak że Czarek na pewno będzie ich tam lał.

Michał Oleksiejczuk powróci do oktagonu amerykańskiego giganta 30 października podczas gali UFC 267 w Abu Zabi. Zmierzy się z niepokonanym Dagestańczykiem Shamilem Gamzatovem.

Cały wywiad poniżej.

Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 600 PLN

Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.

Powiązane artykuły

Komentarze: 1

  1. Z tymi freak fightami to złożona sprawa.

    Z jednej strony Volenti non fit iniuria i niech każdy robi to co chce. Plus jest to fajny sposób na dodatkowy zarobek dla ludzi ze środowiska mma (trenerka, komentarz, sędziowanie, etc).

    Z drugiej strony, gdy raz obejrzałem to całe fame mma , to uderzył mnie poziom wypowiedzi niektórych tamtejszych celebrytów. Chamstwo, buractwo, no ręce opadają. Czy takie coś chcemy promować i pokazywać naszym dzieciom?

    Mam też wątpliwości co do promocji „normalnego” mma przez takie freakowe wydarzenia. Po pierwsze jaki jest poziom tej „promocji” to napisałem wyżej. Po drugie czy młodzież, która naogląda się tego cyrku, będzie zainteresowana czystym sportem z UFC czy z KSW 😉

    Zaznaczam , że nie jestem przeciwny freak fightom i tego typu galom in total. Mam jednak pewne obiekcje i wątpliwości.

Dodaj komentarz

Back to top button