UFC

Eddie Alvarez: „Trudno podejmować ryzyko przeciwko komuś takiemu”

Eddie Alvarez wyjaśnia swoją taktykę na walkę z Anthonym Pettisem i wskazuje kolejne cele.

Był mistrz Bellatora, Eddie Alvarez przychodził do UFC z wielkimi nadziejami. Już w debiucie jego zapał ostudził Donald Cerrone i choć w następnym pojedynku filadelfijczyk zanotował dwa zwycięstwa, to styl, w jakim tego dokonał, pozostawia wiele do życzenia.

Jestem swoim największym krytykiem. Nie potrzebuję, aby ktokolwiek mówił mi, co źle zrobiłem. Chcę być o wiele bardziej ekscytujący, zaufajcie mi. Ale nie walczę z gośćmi z 25. albo 30. pozycji w rankingu.

– stwierdził Alvarez na konferencji prasowej po gali UFC Fight Night 81, na której po przepełnionym klinczem i mniej lub bardziej skutecznymi zapasami boju niejednogłośnie wypunktował Anthony’ego Pettisa.

Na szczycie jest tylko minimalny margines błędu i nie możesz wyjść tam z brawurą na gościa takiego jak Anthony Pettis, który jest bardzo niebezpieczny, utalentowany, ale posiada dużą lukę w swojej grze, więc musiałem ją wykorzystać. Byłbym głupcem, nie czyniąc tego. Więc zdecydowanie wykonałem swoją pracę. Gdybym był w stanie w międzyczasie wpleść coś efektownego, byłoby świetnie, ale, słuchajcie, chcę osiągnąć tu coś wielkiego.

Dla 32-letniego zawodnika jest to drugie z rzędu zwycięstwo w oktagonie po tym, jak wcześniej pokonał, również przez niejednogłośną decyzję, która mogła pójść w obie strony, Gilberta Melendeza.

Chciałbym móc rozpuścić bardziej ręce, ale Anthony to niebezpieczny gość i celem było zmęczyć go, odebrać mu moc w tych niekonwencjonalnych uderzeniach i po prostu przyszpilić go do siatki i tam obijać. Jest taki utalentowany. Trudno jest podejmować ryzyko przeciwko takiemu gościowi.

Po pokonaniu dwóch mocnych rywali Alvarez nie ukrywa, co jest jego celem.

Gdy podpisywałem umowę z Lorenzo i Daną, po prostu powiedziałem im, że chcę najlepszych gości, jakich macie w tej dywizji. Nie chciałem top 15. Chciałem najlepszych gości. Dali mi więc najlepszych gości i, szczerze mówiąc, nie wiem, na co teraz zasługuję. To zależy od szefów. Kogokolwiek dadzą, z tym będę walczył. Mam nadzieję, że będzie to o pas. Marzę, marzę, marzę o walce o pas.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button