Talenty MMATUFUFC

W domu TUF #2 – sezon latynoamerykański

Tuż przed galą UFC 180, zapraszamy do podsumowania pierwszego latynoamerykańskiego sezonu TUFa. Jak w roli trenerów sprawili się Velasquez i Werdum? Na których zawodników warto zwrócić uwagę?

Pierwszy latynoamerykański sezon TUFa dostarczył fanom sporą dawkę emocji. Efektowność walk i skończeń (których było sporo) różniła się o 180 stopni od tego, co dane nam było oglądać  w sezonie 19. (obszernie podsumowanym w poprzednim odcinku cyklu).

W drugiej odsłonie cyklu W domu TUFa dowiecie się między innymi o młodości, która zdominowała doświadczenie, o poruszającej historii pewnego Ekwadorczyka i o kuchennych rewolucjach zawodników MMA. Oczywiście zrecenzujemy też cały sezon, przeanalizujemy najlepszych uczestników i wytypujemy finały.

Zapraszamy do lektury!

Przegląd pojedynków

Waga kogucia:

Ćwierćfinały:
Jose Quinonez pok. Bentleya Sylera przez TKO (uderzenia w parterze), runda 1
Alejandro Perez pok. Freddy’ego Serrano przez jednogłośną decyzję
Marco Beltran pok. Guido Cannetiiego przez większościową decyzję
Marlon Vera pok. Enrique Brionesa przez KO (upkick), runda 2

Półfinały:
Jose Quinonez pok. Marco Beltrana przez jednogłośną decyzję
Alejandro Perez pok. Guido Cannettiego (zastępstwo za Verę) przez KO (lewy sierpowy), runda 1

Waga piórkowa: :

Ćwierćfinały:
Gabriel Benitez pok. Diego Rivasa przez poddanie (duszenie zza pleców), runda 2
Yair Rodriguez pok. Humberto Brown Morrisona przez poddanie (trójkąt), runda 2
Rodolfo Rubio Perez pok. Alexa Torresa przez poddanie (balacha), runda 2
Leonardo Morales pok. Masio Fullena przez KO (wysokie kopnięcie), runda 2

Półfinały:
Yair Rodriguez pok. Rodolfo Rubio przez poddanie (uderzenia), runda 1
Leonardo Morales pok. Gabriela Beniteza przez jednogłośną decyzję

Wojowniczy latynosi

Muszę powiedzieć, że wraz z ogłoszeniem pierwszej edycji latynoamerykańskiego sezonu TUFa bardzo sceptycznie podchodziłem do kwestii poziomu zawodników i samych pojedynków. W UFC  nie mieliśmy jeszcze bowiem okazji oglądać zbyt wielu utalentowanych Chilijczyków, Ekwadorczyków, a nawet Meksykanów. Obawiałem się więc, że wraz z debiutem na nowej ziemi, możemy zobaczyć średniej jakości twór z zawodnikami, którymi – jeśli chodzi o poziom sportowy –  bliżej do uczestników okrytego złą sławą sezonu chińskiego, niż do tych startujących w numerowanych, amerykańskich edycjach programu.

Moja reakcja uległa niewielkiej zmianie, gdy zobaczyłem pierwotną obsadę debiutanckiego latynoskiego show. W drużynie Meksyku znajdowało się kilku doświadczonych i przekrojowych zawodników, jak Gabriel Benitez, Alejandro Perez czy Enrique Briones. Można było dostrzec jednak spory kontrast pomiędzy „obiciem” zawodników Caina Velasqueza i Fabricio Werduma. Fighterzy, których Vai Cavalo prowadził w programie, pochodzili z przeróżnych latynoamerykańskich państw (Chile, Argentyna, Ekwador, Boliwia, Nikaragua, Panama, Kolumbia) – a ich doświadczenie było bardzo znikome (najwięcej walk na koncie miał Humberto Brown Morrison – zaledwie osiem).

Sytuacja podczas TUFowych rozgrywek była zupełnie inna niż przypuszczałem. Doświadczeni zawodnicy eliminowani byli przez młodych wilków, którzy – mimo, że nie do końca opierzeni – wykazali się sporym talentem i pokonywali starych wyjadaczy. Trzech z czwórki finalistów – Yair Rodriguez, Jose Teco Quinonez i  Leonardo Morales ma na koncie nie więcej niż cztery zawodowe pojedynki, a ich wiek nie przekracza 23 lat. O ile teraz na pewno nie podbiją oni międzynarodowej sceny, tak korzystając z wypromowania się w programie – co jest w stanie pomóc im w znalezieniu lepszego klubu – mogą za kilka lat zajść daleko. Do szczegółowego opisu finalistów i ich potencjału przejdziemy jednak trochę później.

Czym ekscytował się Dana White?

Od samego początku emisji programu Dana White nie ukrywał ogromnej radości wynikającej z jakości pojedynków w programie. Jak wspomniałem w podsumowaniu 17. sezonu reality show, jeżeli prezydent UFC mocno angażuje się w promocję danej edycji, to musi ona być dobra – tak właśnie (w przeciwieństwie do poprzedniego, tragicznie słabego TUFa) – było w tym przypadku.

Sezon obfitował w kapitalne pojedynki. Aż 8 na 12 starć skończyło się przed czasem – 4 przez nokauty i 4 przez poddania. Przyznam szczerze, że gdybym był odpowiedzialny za przyznawanie bonusów za „występ sezonu”, miałbym przeogromny dylemat. Cóż bowiem nagrodzić bardziej? Rzadko widywanego upkicka Marlona Very, którym odprawił Enrique Brionesa? Wysokie kopnięcie Leoardo Moralesa na Masio Fullenie? Czy może perfekcyjnie wykonany sierp z kontry, którym El Diablito Perez wyłączył światło Guido Cannetiemu?  Fani grapplingu również musieli być pod wrażeniem balachy Rodolfo Rubio Pereza czy trójkąta zapiętego przez Yaira Rodrigueza na Humberto Morrisonie.

Co tu dużo mówić – tak efektownych pojedynków i skończeń nie było mi dane oglądać w TUFie od czasu świetnego sezonu siedemnastego. Grzechem byłoby stwierdzenie, że jakakolwiek walka w debiutanckim latynoamerykańskim show była nudna.

Co się działo w domu TUFa?

Powiedzieliśmy już sobie o świetnych pojedynkach, jednak czy poza nimi, warto było zwrócić na coś uwagę?

Fanom dramaturgii, konfliktów a’la Koscheck – Leben i świrów na miarę Juniego Browninga czy Juliana Lane’a muszę niestety powiedzieć, że nic z tych rzeczy nie miało miejsca podczas kręcenia programu. Jedyną „złą krew” można było zaobserwować pomiędzy drużynami – Meksykanie i Latynosi przez większość odcinków przekrzykiwali się o to, kto powinien posprzątać kuchnię. Konflikt o zmywanie naczyń toczył się przez absolutną większość sezonu i w końcowych odcinkach robił się, co tu dużo mówić – nudny. Ostatecznie został on rozwiązany przy pomocy „Coaches’ challenge”, kiedy to członkowie obydwu ekip umówili się, że drużyna, której trener przegra wyzwanie, do końca pobytu w domu TUFa będzie zmywać naczynia. Zadanie, polegające na strzelaniu rzutów karnych, zwyciężył Fabricio Werdum.

Vai Cavalo i Velasquez w roli trenerów spisali się bardzo przyzwoicie. Bardziej zżyty ze swoim zespołem wydawał się Brazylijczyk, który – podobnie jak w przypadku poprzedniego TUFa, w którym wystąpił – pokazał się jako dobry nauczyciel i motywator. Amerykanin wydawał się mniej emocjonalnie związany ze swoją drużyną, jednak można to wytłumaczyć jego nieco flegmatycznym charakterem. Mistrz zaprezentował się też jako sprawny matchmaker – doskonale wiedział, na co stać jego zawodników, przez  co w większości przypadków wychodził zwycięsko z zestawionych przez siebie starć.

Najbardziej emocjonującym wątkiem całego sezonu okazała się historia członka drużyny latynoamerykańskiej – Marlona Very, która poruszyła nawet samego prezydenta UFC. 21-letni Ekwadorczyk wraz z małżonką wychowują 3-letnią córeczkę cierpiącą na rzadkie schorzenie neurologiczne zwane zespołem Mobiusa, które sprawia, że nie jest ona w stanie wyrażać emocji za pomocą mimiki twarzy. By jej pomóc Chito  potrzebowałby około 50 tysięcy dolarów na operację – zdobycie pieniędzy potrzebnych do wyleczenia córki było jego główną motywacją do wzięcia okazji w pierwszym sezonie latynoamerykańskiego TUFa.

„Zawsze chciałem zawalczyć w UFC, jednak bijąc się teraz w programie, nawet o tym nie myślę. Jedyne, na czym obecnie mi zależy, to sprawienie, by moja córeczka znów mogła się uśmiechać”  – twierdził Marlon.

Jak wspomniałem na początku, sprawą szybko zainteresował się Dana White. Pod koniec sezonu oznajmił Verze (który z powodu infekcji skóry musiał wycofać się z półfinałowego starcia z Alejandro Perezem), że zamierza opłacić przylot rodziny Ekwadorczyka do Stanów i oddać córkę Chito w ręce dobrych lekarzy.

Czterej wspaniali – profile finalistów

Oto zawodnicy, którym udało się zwyciężyć dwa pojedynki w trakcie trwania reality show, czym zapewnili sobie możliwość walki o kontrakt z największą organizacją świata. Zaczynamy od finalistów dywizji piórkowej:

Leonardo ,,Chimmy” Morales

rsz_chimmy

Rekord: 4-0
Wiek: 21 lat
Kraj pochodzenia: Nikaragua

Ten nikomu nieznany zawodnik pochodzący z kraju, o którego scenie MMA nie wiadomo absolutnie nic, okazał się największym odkryciem debiutanckiego sezonu latynoamerykańskiego TUFa. Morales to przede wszystkim niesamowicie utalentowany uderzacz. W ćwierćfinale pokonał on w fenomenalnym, możnaby rzec nawet – profesorskim stylu Masiosare Fullena – pojedynek rozpoczął od mocnych lowkingów, którymi okopywał nogę Meksykanina do momentu, gdy rywal miał problemy z samym poruszaniem się po oktagonie. Skorzystawszy z nastawienia oponenta na bronienie niskich kopnięć, uderzył potężnym high kickiem, którym odłączył światło Fullenowi.

Chimmy korzysta ze sporego arsenału kopnięć i ciosów, jest bardzo szybki, używa wielu kombinacji. Jego obrona obaleń stoi na dobrym poziomie, umie wracać do stójki po sprowadzeniu. Zbyt łatwo daje się jednak trafiać w stójce (Gabriel Benitez naruszył go dwukrotnie),

Yair ,,El Pantera” Rodriguez

rsz_the-ultimate-fighter-latinoamerica-yair-rodriguez

Rekord: 3-1
Wiek: 21 lat
Kraj pochodzenia: Meksyk

21-letni Meksykanin to przede wszystkim bardzo efektownie walczący striker. Jak przystało na fightera wywodzącego się z tae kwon do, korzysta on ze sporego arsenału kopnięć – wysokich, frontalnych, obrotowych, nawet latajacych – do technik ,,ręcznych” odwołuje się rzadziej.

Nie jest to jednak zawodnik jednopłaszczyznowy – w swoim arsenale bardzo dynamiczne obalenia, a nawet rzuty z judo. Jiu jitsu również nie jest mu obce – w walce ćwierćfinałowej poddał Humberto Morrisona trójkątem nogami. Jego wadą jest jednak dość słaba obrona obaleń – na plecy kładł go zarówno Brown , jak i Rodolfo Rubio. Podobnie jak Morales, jest to młody i wielce utalentowany zawodnik, który przy odpowiednim szkoleniu, może w UFC pokazać się z dobrej strony.

Typowanie: To fenomenalnie zapowiadające się starcie jest jednocześnie bardzo trudne do typowania – absolutnie nie zdziwi mnie zwycięstwo ani jednego, ani drugiego zawodnika. Obaj są dobrzy i efektowni w stójce, jednak bardziej poukładanym strikerem wydaje mi się Morales, który potężnymi lowkingami może napsuć krwi lubującym się w kopnięciach Meksykaninowi. Może jednak mieć problemy z nieustanną presją i dynamiką Rodrigueza. Wątpię, by którykolwiek z nich próbował w tym starciu obalać swojego rywala – jeśli już ktoś miałby odwołać się do zapasów, będzie to Yair, jednak dobra obrona sprowadzeń Chimmy’ego powinna hamować jego ofensywne zapędy.

Leonardo Morales przez (T)KO

Czas na finalistów dywizji koguciej:

Jose ,,Teco” Alberto Quinonez

rsz_teco-quiñonez-the-ultimate-fighter-latinoamerica

Rekord: 3-1
Wiek: 23 lata
Kraj pochodzenia: Meksyk

Quinonez, z racji niedopisanych wcześniej walk na sherdogu (przed TUFem jego rekord wyświetlany był jako 0-1), był traktowany jako najsłabsze ogniwo drużyny Meksykańskiej. Jego wartość znał jednak Cain Velasquez, który już w pierwszym pojedynku zestawił go z – uznawanym za najmocniejszego koguciego z drużyny Werduma –  Bentleyem Sylerem. Teco zwyciężył to starcie bez najmniejszych problemów.

Z racji swojego oryginalnego wizerunku i przesympatycznego charakteru,  Jose od samego początku stał się posterboyem tej edycji reality show. Quinonez to przekrojowy zawodnik, najlepiej czujący się w stójce. Umie korzystać z dobrych warunków fizycznych, dobrze pracuje nogami i głową,  świetnie kontruje. Jest silny fizycznie i ma całkiem niezłe sprowadzenia – w parterze preferuje mocne g’n’p nad próbami poddań. Czasem zawodzi go obrona obaleń, potrafi jednak szybko wstawać do stójki. Meksykanin posiada też twardą szczękę, która pomaga mu w szaleńczych wymianach, w które czasami się wdaje.

Alejandro ,,El Diablito”  Perez

rsz_alejandro_diablito_perez_the-ultimate-fighter-latinoamerica

Rekord: 15-4
Wiek: 25 lat
Kraj pochodzenia: Meksyk

Mimo sporego doświadczenia, El Diablito to zawodnik bardzo przeciętny. Ma całkiem niezłą technicznie stójkę, dobrą obronę obaleń. Ciężko znaleźć jednak płaszczyznę lub element, w którym choć trochę by się wybijał. Na uwagę zasługuje jednak świetny nokaut z kontry, którym odprawił Guido Canettiego w walce półfinałowej.

Typowanie: Obaj zawodnicy mierzyli się ze sobą w zeszłym roku. Górą był wówczas Teco, który zwyciężył przez jednogłośną decyzję sędziów. Jose był szybszy i mocniejszy w stójce ( zafundował rywalowi dwa nokdauny), zapasach i parterze. Poza kilkoma sprowadzeniami, Perez nie zrobił wówczas nic, by przekonać do siebie sędziów – jego zarzuty o to, że decyzja była niesłuszna, wydają mi się mocno bezpodstawne.

Uważam, że ten pojedynek nie będzie się mocno różnił od poprzedniej walki obu Meksykanów. Teco jest niewygodnym stylistycznie rywalem dla Diablito, i podobnie jak w poprzednim starciu – powinien być lepszy w każdej płaszczyźnie, co pozwoli mu zwyciężyć przez decyzję.

W ramach ciekawostki dodam, że obaj zawodnicy są serdecznymi przyjaciółmi, jednak nie przeszkadza im to w konfrontacji ze sobą – wydają się wręcz zadowoleni, że uda im się zmierzyć ze sobą po raz trzeci.

Jose Quinones przez decyzję

Podsumowanie

Mimo, że z pierwszego sezonu latynoamerykańskiego najprawdopodobniej nie ukaże się przyszły mistrz UFC, była to jedna z najlepszych ostatnimi czasy edycji. Świetne pojedynki, jeszcze lepsze skończenia, ciekawi zawodnicy, solidni trenerzy – przez coraz to kolejne odcinki brnęło mi się fantastycznie. Ostatecznie oceniam ten sezon na:

4gwiazdki

 

Oglądaliście tą edycję TUFa? Jeśli tak, to jak ją oceniacie?

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button