UFCZapowiedzi gal UFC

Przed burzą – UFC FN 37, Gustafsson vs Manuwa

KARTA GŁÓWNA

155 lbs: Michael Johnson vs Melvin Guillard

Nie ukrywam, że zazdroszczę ludziom, którzy nie mają problemu ze wskazaniem faworyta w tej potyczce… Ledwie 30-letni, a już będący weteranem, Melvin Guillard (31-12-2, 12-8 UFC) zmierzy się z będącym na fali dwóch efektownych zwycięstw Michaelem Johnsonem (14-8, 6-4 UFC).

Istnieje masa aspektów, które warto wziąć pod uwagę, analizując ten pojedynek – próba nadania im wagi jest jednak szalenie trudna.

Obaj zawodnicy to strikerzy, Guillard w UFC tylko raz udanie przeniósł walkę do parteru w ostatnich 12 walkach, Johnson – cztery razy w 10 pojedynkach. Teoretycznie zatem zapowiada nam się pojedynek kickbokserski, bo dla obu zawodników stójka jest preferowaną płaszczyzną walki. Czy aby jednak na pewno mający zapaśnicze korzenie Melvin Guillarda nie odwoła się do nich, zwłaszcza, jeśli miałby problemy w stójce? Co prawda defensywne zapasy obu są znacznie lepsze niż ofensywne, ale obaj będąc na plecach, zachowują się jak dzieci we mgle, więc być może jeden z nich spróbuje przenieść walkę do parteru i tam poszukać swojej szansy. Z dwóch zawodników wydaje mi się, że większa na to szanse ma Guillard.

Często w kontekście tego pojedynku zaznacza się, że Johnson jest mańkutem, walczy z odwrotnej pozycji, co ma być jego sporym atutem. I chyba w rzeczywistości tak być może – z bardziej znanych mańkutów, z którymi w swojej karierze mierzył się Guillard, warto wspomnieć, że przegrał z Natem Diazem i Jimem Millerem, natomiast pokonał Evana Dunhama. Menace będzie też dysponował 8-centymetrową przewagą zasięgu ramion – która to jednak przewaga może być rekompensowana przez kapitalną dynamikę Guillarda.

W swoich karierach obaj zawodnicy mierzyli się wspólnie z trzema rywalami:

  • Johnson świetnie rozprawił się z Joe Lauzonem, podczas gdy Guillard przegrał z nim w upokarzający sposób
  • Johnson wypunktował na pełnym dystansie Shane’a Rollera, podczas gdy Guillard znokautował go już w pierwszej rundzie
  • Johnson po bardzo dobrym występie znokautował Gleisona Tibau, podczas gdy Guillard pokonał Brazylijczyka niejednogłośną decyzją

Na tle tych samych przeciwników – pomijając aspekt czasowy – lepiej zatem prezentował się Johnson.

Trenujący w Blackzilians zawodnik wziął jednak tą walkę w zastępstwie Rossa Pearsona, mając jeszcze w kościach pojedynek sprzed nieco ponad dwóch miesięcy z Gleisonem Tibau. Czy odbije się to na jego dyspozycji? Z drugiej strony na korzyść Johnsona przemawia wiek zawodniczy Guillarda, który w swojej karierze stoczył już ponad 40 pojedynków i powoli zbliżać się może do granicy, po przekroczeniu której zacznie się jego stopniowy regres.

Statystyki w stójce przemawiają za Guillardem, który (dane za Fightmetric) bije mocniej (średnio potrzebuje 32 znaczących ciosów do knockdownu, Johnson – 47), przyjmuje mniej ciosów na minutę walki (1.67 przyjętych przez Guillarda do 2.77 Johnsona), częściej trafia (42% – 39%), ma lepszą obronę przed uderzeniami (68% – 61%). Jego szczęka zawiodła co prawda w starciach z Joe Lauzonem oraz Donaldem Cerrone, ale i Johnson padał po ciosach Danny’ego Castillo. To, że Melvin Guillard bije mocniej, nie podlega dyskusji – Młody Zabójca zanotował najwięcej knockdownów w historii dywizji lekkiej UFC (13), co stanowi jednocześnie trzeci najlepszy wynik w historii organizacji. Tylko Anderson Silva (17) i Chuck Liddell (14) częściej posyłali na deski swoich rywali.

Które z powyższych aspektów są najważniejsze, którym przypisać największą wagę? Cóż, osobiście widzę to następująco. Johnson zaprezentował się świetnie przeciwko Lauzonowi, z którym Guillard przegrał – mimo wszystko uważam, że wyciąganie z tych walk zbyt daleko idących wniosków nie jest wskazane. Melvin, jak to Melvin, dał się trafić, walka przeniosła się do parteru i było pozamiatane. Wszyscy wiemy, że Guillard często jest nieobliczalny, ale mam wrażenie, że lekko ustabilizował swój styl ostatnimi czasy, czego dowodów szukałbym w jego dwóch poprzednich potyczkach – z Makiem Danzigiem oraz Rossem Pearsonem. Young Assassin walczył znacznie rozsądniej, nie rzucał każdego ciosu z maksymalną siłą, przygotowywał ataki słabszymi uderzeniami, walczył z kontry, nie podpalał się niepotrzebnie – czyżby wydoroślał?

Jeśli przyjrzymy się CV Johnsona, zobaczymy też, że od dawien dawna nie mierzył się ze strikerem, bo do tej kategorii z pewnością nie zaliczymy Gleisona Tibau, Joe Lauzona, Rezę Madadiego, Mylesa Jury czy Danny’ego Castillo. Melvin ma bez porównania większe doświadczenie w starciach z uderzaczami, choć ostatnimi czasy z nimi przegrywał (Jamie Varner, Donald Cerrone). Mimo wszystko byłbym ostrożny z peanami pochwalnymi na cześć stójki Johnsona, patrząc na jego rywali, choć, owszem, od Tyrone’a Sponga z pewnością można się wiele nauczy…

Niemniej jednak, biorąc to wszystko pod uwagę, jest mi trudno typować przeciwko Guillardowi, jeśli pojedynek toczony ma być – a wiele na to wskazuje – tylko w stójce. Jestem sobie w stanie wyobrazić, że walczący z odwrotnej pozycji i mający lepsze warunki fizyczne Johnson wypunktuje, a może nawet znokautuje Guillarda, jeśli ten powróci do starych nawyków, ale… Ta dynamika Melvina… Ta siła drzemiąca w jego pięściach…

Zwycięzca: Melvin Guillard przez (T)KO

BUKMACHERSKO?

Kursy na tą walkę cały czas się zmieniają. Aktualnie faworytem jest Johnson, za zwycięstwo którego bukmacherzy płacą około 1.75. Kurs na Guillarda waha się w granicach 2.15. W mojej ocenie kursy powinny być bardziej wyrównane, a biorąc pod uwagę, że minimalnie bardziej skłaniam się ku Melvinowi, to postawię na niego drobną sumę, ufając w to, że z wiekiem przybywa mu fighterskiego IQ.

Propozycja – Melvin Guillard (2.15)

125 lbs: Brad Pickett vs Neil Seery

Debiutujący w kategorii muszej Brad Pickett (23-8, 3-3 UFC) pierwotnie miał zmierzyć się w sobotę z Ianem McCallem, ale Amerykanin wypadł z pojedynku na niespełna dwa tygodnie przed galą. Zastąpi go debiutujący w UFC mistrz kategorii muszej Cage Warriors Irlandczyk Neil Seery (13-9, 0-0 UFC).

Niemal wszystkie znaki na niebie i ziemi sugerują, że powinien to być spacerek dla Picketta. Jedyna płaszczyzna, w której walkę nawiązać może Neil Seery to stójka – Irlandczyk całkiem nieźle boksuje i w tym elemencie być może nawet przewyższa Picketta. Rzuca precyzyjne kombinacje, nieźle pracuje na nogach, potrafi walczyć z odwrotnej pozycji. Jeśli jednak będzie miał w płaszczyźnie kickbokserskiej niewielką przewagę, to twarda szczęka i ciężkie ręce Anglika powinny bilansować różnice.

Zapasy i parter to już gra do jednej bramki. Przewaga Anglika w tych płaszczyznach powinna być wyraźna. Nie zapominajmy też, że raz obalony Seery straci prawdopodobnie sporo ze swojej stójkowej pewności w myśl zasady, że obawa przed sprowadzeniem pęta ręce. Irlandczyk aż pięciokrotnie w swojej karierze przegrywał przez poddania, a One Punch 43% ze swoich wygranych notował właśnie przez zmuszenie przeciwnika do odklepania.

Niespełna dwa tygodnie na przygotowania również nie wróżą dobrze Seery’emu. W pojedynku z Pickettem jego jedyną nadzieją pozostaje fakt, że Anglik po raz pierwszy zbija do kategorii muszej i może się to negatywnie odbić na jego dyspozycji. Nie spodziewam się jednak, by dyspozycja Brada była aż tak słaba, by dał się pokonać debiutującemu w UFC zawodnikowi z rekordem 13-9, bez żadnych uznanych marek w CV, który dodatkowo wziął walkę z niespełna dwutygodniowym wyprzedzeniem.

Zwycięzca: Brad Pickett przez poddanie.

BUKMACHERSKO?

1.15 na Brada Picketta nie zachęca. 6.00 na Seery’ego wygląda ciekawiej, ale trzeba mieć fantazję, żeby postawić na Irlandczyka. Ja aż takiej nie mam i przy takich kursach nie zamierzam powierzać moich pieniędzy żadnemu z tych zawodników.

Propozycja – no bet.

170 lbs: Gunnar Nelson vs Omari Akhmedov

Utalentowany Islandczyk Gunnar Nelson (11-0-1, 2-0 UFC) wraca do oktagonu po ponad rocznej przerwie spowodowanej naderwaniem więzadeł w kolanie. Przywita go Rosjanin z Dagestanu Omari Akhmedov (12-1, 1-0 UFC).

W swoich dotychczasowych bojach w UFC Nelson błyskawicznie rozprawił się z DaMarquesem Johnsonem, by potem dość przeciętnie zaprezentować się w wygranym boju z Jorge Santiago. Akhmedov z kolei w swoim debiucie bił się w kategorii średniej, gdzie po szalonym boju, w którym był na skraju nokautu, ubił ostatecznie Thiago Perpetuo.

Starcie zapowiada się bardzo ciekawie od strony stylistycznej. W stójce zdecydowanie większymi szlifami technicznymi pochwalić może się kreatywnie walczący Islandczyk, ale… w starciu z Santiago jego garda, a w zasadzie jej brak (Islandczyk walczy często z nisko opuszczonymi rękami), spowodowały, że przyjął masę ciosów od przecież wcale nie wybitnego w płaszczyźnie kickbokserskiej Brazylijczyka. Omari Akhmedov z kolei jest typem zawodnika, który nie kalkuluje zbyt dużo – jeśli atakuje, to zaprzęga do boju najcięższy oręż w postaci potężnych cepów. Bije znacznie mocniej niż Islandczyk, a jeśli dziurawa garda tego ostatniego nadal taką pozostanie, to może on przypłacić swój niekonwencjonalny styl walki pierwszą zawodową porażką. Nie zrozumcie mnie źle, uważam, że Nelson wymiany stójkowe może przegrać wyłącznie na własne życzenie, bo jeśli tylko przestanie momentami być przesadnie nonszalancki – co uchodziło mu płazem w starciu z Santiago, ale nie ujdzie w pojedynku z Akhmedovem – to ma wszelkie narzędzia do tego, by porozbijać w stójce Rosjanina. Powinien być znacznie szybszy od swojego rywala, dzięki czemu taktyka doskok/atak/odejście, którą ochoczo stosował w starciu z Brazylijczykiem, może przynieść mu dużo dobrego – pod warunkiem wszak, że pozostanie uważny… Przynajmniej w pierwszej rundzie, bo spodziewam się, że w kolejnych Omari mocno zwolni.

Rosjanin będzie wyraźnie większy i prawdopodobnie silniejszy od Islandczyka, ale ten jest przyzwyczajony do toczenia bojów z większymi rywalami. W chwili zagrożenia w pojedynku z Perpetuo Akhmedov uciekał się do obaleń, ale mocno pracujący nad zapasami Nelson powinien w tej materii stanowić znacznie większe wyzwanie dla Rosjanina niż jego rywal z debiutu.

Dagestański sambista nie jest ułomkiem w parterze, ale nie mam wątpliwości, że w tej materii daleko mu do błyskotliwości prezentowanej przez Nelsona. Islandczyk był w stanie skontrolować na dole Jorge Santiago, a BJJ Brazylijczyka znajduje się poziom wyżej niż to Rosjanina – pamiętajmy bowiem, że w swoim debiucie był za plecami Perpetuo, a nic z tej dogodnej pozycji nie potrafił wyczarować, szybko ją zresztą tracąc.

Największym znakiem zapytania pozostaje jednak forma Islandczyka, który, jak wspominałem, nie walczył od ponad roku. Na papierze bowiem Nelson ma wszystkie karty w swoich rękach, musi tylko mądrze je rozegrać. Jeśli to zrobi, nie powinien mieć problemów z pokonaniem twardego, ale surowego technicznie i pierwszy raz zbijającego do kategorii półśredniej Akhmedova.

Zwycięzca: Gunnar Nelson przez poddanie.

BUKMACHERSKO?

Bukmacherzy płacą około 1.35 za wygraną Gunnara Nelsona. Nie ukrywam, że jestem lekko rozdarty w kwestii postawienia na Islandczyka… Akhmedova, za którego płacą około 3.60, nie rozważam w ogóle. Gdybyż tylko kurs na Gunnara wynosił 1.50, chociaż 1.45, nie wahałbym się ani przez chwilę, ale 1.35 odrobinę powstrzymuje moje zapędy. Prawdopodobnie po ważeniu podejmę ostateczną decyzję, a teraz…

Propozycja – no bet.

Poprzednia strona 1 2 3 4 5Następna strona

Powiązane artykuły

Komentarze: 22

  1. Mitchell 2.45 i kciuk w dół, wcześniej byś dał silny sygnał bukmacherski, to jak to jest teraz? Na betsafe jest nawet po 2.75 Mitchell, nie znam zawodników, ale może warto zaryzykować po 2.75, gdy inne buki dają 2,5 max?

  2. Prawda, że w tamtym systemie to by oznaczało sygnał bukmacherski i to nawet silny, jeśli jeden z nich byłby po 2.50 lub wyżej, ale na podstawie tych kilku zapowiedzi, w których zastosowałem ten system, stwierdzam, że niewystarczająco zaostrzyłem progi tzn. sygnał był generowany nawet wtedy, gdy wcale nie byłem przekonany, żeby postawić. Innymi słowy, teraz progi bym nieco podniósł i w rezultacie tutaj byłby średni sygnał.

    Co do Mitchella, raczej na niego nie postawię, bo jest mocno nieprzewidywalny, ale jeśli na Betsafe jest aż za 2.75, to… kto wie!

  3. Krótko piszę o każdym kursie, bo każdy przemyka mi przez głowę podczas obstawiania i na temat każdego mam jakąś opinię. Gdybym odnosił się tylko do tych, które zagram, to pewnie byłoby tego 2-3, w porywach 4.

    Jeśli chodzi o kciuka, to bardziej skłaniałbym się nie w kierunku innego kciuka, ale – tak, jak pisałem – podniesienia progów. I wtedy ten kurs wygenerowałby już tylko średni sygnał bukmacherski a nie mocny. A średnie w poprzednim systemie grałem tylko sporadycznie.

  4. Czekałem na analizę pojedynku Diabate z Latifim i chętnie się do niej odniosę.

    W pierwszej chwili, chciałem postawić na Francuza, a powody tego zostały przytoczone przez Ciebie. Szwed nie zrobił dobrego wrażenia w walce z Mousasim, do tego przewaga warunków u Diabate powinna zrobić swoje.

    Z drugiej strony, Latifi trenował na pełnych obrotach z nieco niższym od „Snake” Gustafssonem i na pewno będzie lepiej przygotowany ,niż ostatnio. Pozostaje również luka zapaśnicza, która u Francuza istnieje i Ilir może ją wykorzystać. Dlatego, gdybym miał typować, postawiłbym ostatecznie na Szweda.

    Dalej nie zmienia to jednak faktu, że ten pojedynek to loteria i zwycięstwo żadnego z nich nie zdziwi mnie.

  5. Zasiadałem do tej analizy, widząc dość wyraźnie Francuza jako zwycięzcę (kciuk w połowie) i zastanawiając się, czy na niego nie postawić, ale im bardziej wgryzałem się w poszczególne elementy, tym bardziej moje przekonanie do Diabate słabło. Ostatecznie stawiam na Francuza, ale Latifi to prawdziwy goryl, no i teraz miał pełny obóz za sobą. Na jego korzyść przemawia też wiek, ale warunki fizyczne? Przy takiej różnicy ci z lepszymi wygrywają około 70% walk…

  6. Po prostu ilekroć przypominam sobie walki wszystkich Francuzów (to u nich „rodzinne”), tym tylekroć widzę, jak oni słabo wykorzystują swoje warunki fizyczne. Dlatego staram się na to aż tak bardzo nie patrzeć, chociaż tutaj różnica jest bardziej wyraźna, niż np. przy Kongo i Patem Barry (słynny bój i „Comeback of The Year” w wykonaniu Kongo).

    1. Piknie… Teoretycznie może to wpłynąć na większą determinację Francuza, ale… obawiam się, że będzie dokładnie odwrotnie, ostatnia walka, szkoda ryzykować kontuzję, trzeba zacząć nowy etap w życiu… Chyba się pochylę nad tym kursem.

        1. Przespałem się z tym i ostatecznie tą walkę sobie odpuszczę. Za dużo znaków zapytania.

          Za to do singla na Scotta i za drobne na Manuwę (to poszło już dawno temu) dorzuciłem też rodzaj rozstrzygnięcia w walce wieczoru – przez (T)KO – 1.87. Jeśli wygra Manuwa, tylko przez (T)KO. Jeśli zwycięży Szwed, to (T)KO albo poddanie. Decyzji nie biorę w tej 5-rundowej walce pod uwagę. Gdy oczami wyobraźni widzę ledwie żywego w drugiej lub trzeciej rundzie Manuwę i będącego nad nim Szweda, to raczej ten ostatni będzie kończył ciosami, na co liczę. A jeśli Manuwa zaszokuje świat i znokautuje Szweda – też dobrze :)

  7. Ja z początku miałem zagrać Diabate vs Latifi ale odpuszczam, zbyt trudna walka do przewidzenia. Bardzo bardzo ciekawi mnie co-main event gali, moim zdaniem Michael Johnson ma więcej narzędzi do wygrania tej walki. Obecnie kursy są na poziomie 1,8 na Johnsona i 2,0 na Guillarda ale np. 2 dni temu było na odwrót.

  8. Wszystkie analizy i typowania dodane.

    Moje zakłady na teraz:

    – singiel na Manuwę (drobniaki)
    – (T)KO jako rozstrzygnięcie w walce wieczoru
    – singiel na Guillarda (Johnson nie walczył ze strikerami, Guillard wydoroślał, walczy rozważniej)
    – singiel na Scotta

    Zastanawiam się jeszcze nad jakimś dublem, ale możliwe, że pozostanę z tym, co powyżej, przynajmniej do czasu aż nadrobię ważenie.

  9. Rory/Maia + Gustafsson/Manuwa 1.795
    Johnson/Guillard 2.17
    Mitchell/Arauio 2.75
    Scott/Silva 1.562
    Latifi/Diabate 3.85
    Barnatt/Nilsson + Pickett/Seery + Gustafsson/Manuwa + Nelson/Akhmedov 2.67
    Gustafsson/Manuwa walka kończy się tko 1.87
    i taśma o kursie 10,52 którą zamyka Alexander.

    Żałuję Nelsona, bo czuję, że zawali mi kupon. I tego Johnsona postawiłem trochę wbrew sobie, bo faworyzuję Guillarda. Po prostu wiedziałem, że kurs spadnie (67% dla Johnsona na tapology) i zastanawiam się nad kontrą. Hym. Ogólnie to zaszalałem.

      1. Hajs się zgadza :) Jak mi trzy pierwsze kupony nie weszły, to było gorąco, ale wszystko dobrze się skończyło. 81 zł zainwestowane, 33,66 zł na plusie. Symboliczna złotówka na taśmę Barao + MacDonald + Overeem + Silvero + Aldo + Rockhold + Jacare + Gustafsson po kursie 10.44. Jestem z siebie dumny. Do tego Alexander zamknął mi dubla z Rorym po 1.79.

  10. Dałem się skusić na lokaut w walce wieczoru. Też uważam, że jeśli Manuwa wyjdzie do rund mistrzowskich to możemy zobaczyć pierwszą śmierć w oktagonie – z wycieńczenia. Do tego dorzucam pojedynczy na Scotta i na Diabate. Myślę, że Francuz ma za dobrą kondycję i jest za duży żeby mógł mu zagrozić Latifi. Spodziewam się kolana przy próbie wejścia w nogi :)

    Zajebista strona poza tym!

Dodaj komentarz

Back to top button