KSWPolskie MMA

Łukasz Jurkowski: „Nie ma dnia, abym nie chciał poczuć adrenaliny dobrej bójki raz jeszcze”

Czy Łukasz Jurkowski wróci do klatki KSW na historyczną majową galę na Stadionie Narodowym w Warszawie?

Gdy w marcu 2011 roku na gali KSW 15 doznał dziesiątej w karierze porażki, przegrywając przez jednogłośną decyzję z Tonim Valtonenem, ogłosił zakończenie kariery. Wyjaśnił, że już wcześniej założył sobie, że dziesiąta przegrana stanowić będzie o końcu jego sportowej kariery.

Zdanie podtrzymywał przez wiele lat, realizując się na innych polach związanych z MMA i piłką nożną – wcielał się w role komentatora, konferansjera, publicysty czy spikera.

Nie. Absolutnie nie.

– powiedział Łukasz Jurkowski (15-10), bo o nim oczywiście mowa, w sierpniu 2014 roku portalowi MMAnia.pl, zapytany, czy nie myśli o powrocie.

Czy korci? Mówiłem to wielokrotnie. Oczywiście, bardzo bym chciał jeszcze wyjść, poczuć te emocje, adrenalinę, to, co się dzieje na backstage’u, te nerwy, gdy chce się rzygać, musisz iść do toalety nagle… To jest świetne. To adrenalina, której już nic na świecie nie będzie w stanie mi zrekompensować, ale słowo jest słowo. „Nie” dla mnie znaczy „nie”, a nie jakieś tam „być może” czy coś. „Nie” to „nie”.

W tym samym wywiadzie wyjaśnił, że kwestie finansowe nie mają żadnego znaczenia.

Miałem jedną propozycję walki za pieniądze, które – gdybym zliczył wszystkie, które zarobiłem do tej pory w MMA – to za jedną walkę wziąłbym więcej może nie dwukrotnie, ale dużo więcej.

Pieniądze więc tu nie mają absolutnie znaczenia, bo co z tego, że wezmę te pieniądze, kupię sobie samochód czy spłacę kredyt za mieszkanie? To nie ma znaczenia, bo potem ja wobec siebie będę po prostu nie fair. Do końca życia muszę żyć z piętnem, że jestem taką ludzką świnią sprzedajną – i tyle. Nie o to chodzi. Trzeba mieć jakieś zasady – ja mam dosyć proste.

Wygląda jednak na to, że dziś ma nie lada dylemat po tym, jak w związku z organizacją gali KSW 39 na Stadionie Narodowym w Warszawie współwłaściciel polskiego potentata Maciej Kawulski zaprosił go na jeden ostatni taniec w klatce.

Słowa zachęty w kierunku popularnego Jurasa skierował też komentator sportowy Mateusz Borek.

Główny zainteresowany natomiast najwyraźniej nie mówi „nie”, bijąc się z myślami i ważąc wszystkie „za” i „przeciw” związane z ewentualnym powrotem do akcji po siedmiu latach absencji.

Nieco więcej wyjawił w rozmowie z Arturem Mazurem z WP Sportowe Fakty, przyznając, że przytoczony wyżej wpis Kawulskiego wywołał nie lada zamieszanie wokół jego osoby. Telefony się urywały.

Przyznał też, że jego życie jest już poukładane wokół spraw niezwiązanych z bezpośrednim występem w klatce, a terminarz niebywale napięty.

Ciężko byłoby z tego zrezygnować, bo cykl przygotowań do walki jest naprawdę obciążający. Jestem aktywny sportowo, ale raczej rekreacyjnie. To dwie różne rzeczy.

Przyznał jednak, że perspektywa ewentualnego powrotu do akcji na takiej arenie jak PGE Narodowy podczas historycznej pierwszej gali na stadionie, mocno działa na wyobraźnię.

To na pewno spełnienie marzeń wielu fighterów i niejeden dałby się pokroić za taką szansę. Poza tym to moje miasto. Na tę chwilę przyjmuje wszystko bardzo spokojnie. Trochę tą wiadomością na „Twitterze” dostałem sierpa w szczękę i nie mogłem dojść do siebie, ale dziś już jest dobrze. Po 10. porażce w karierze obiecałem sobie, że to koniec. Od tego czasu nie ma jednak dnia, abym nie chciał poczuć adrenaliny dobrej bójki raz jeszcze. Kto mnie zna, wie, że nie mówię tego teraz pod wywiad.

Po raz kolejny zapewnił jednak, że kwestie finansowe nie odgrywają żadnej roli, bo ciężko pracuje i może pozwolić sobie dzięki temu na dobrze życie.

Nie składam żadnych deklaracji.

– podsumował 35-latek.

Chcę przy okazji podziękować za setki wiadomości z dobrym słowem w tym temacie. To bardzo miłe.

*****

Marcin Wrzosek będzie bronił pasa na Stadionie Narodowym

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button