KSWPolskie MMATechnika MMA

Analizy KSW 42 – Mateusz Gamrot vs. Grzegorz Szulakowski

Techniczna analiza walki o pas mistrzowski kategorii lekkiej pomiędzy Mateuszem Gamrotem i Grzegorzem Szulakowskim, która odbędzie się podczas sobotniej gali KSW 42 w Łodzi.

W swojej czwartej obronie pasa mistrzowskiego kategorii lekkiej niepokonany Mateusz Gamrot skrzyżuje pięści z rozpędzonym serią ośmiu wiktorii z rzędu – w tym czterech pod banderą KSWGrzegorzem Szulakowskim. Obaj pójdą w tany podczas gali KSW 42 w łódzkiej Atlas Arenie.

Czy Gamer obroni złoto i nieskazitelny rekord, pozostając na tronie? Czy może popularny Szuli zada mu pierwszą porażkę w karierze i sam rozsiądzie się na szczycie dywizji?

W międzyczasie zapraszam też do obszernej analizy i typowania walki wieczoru gali KSW 42 pomiędzy Mamedem Khalidovem i Tomaszem Narkunem – znajdziecie ją tutaj.

70 kg: Mateusz Gamrot (13-0) vs. Grzegorz Szulakowski (9-1)

Kursy bukmacherskie: Matuesz Gamrot vs. Grzegorz Szulakowski 1.24 – 4.20

Dynamika tego pojedynku nie wydaje się szczególnie skomplikowana – przynajmniej w ogólnym zarysie. Nie wydaje się bowiem sekretem, jaki plan na walkę będzie miał Szuli, bo przygotowujący się do pojedynku w olsztyńskim Berkucie Arrachionie namysłowianin do każdego starcia wychodzi z bliźniaczo podobnym usposobieniem – dopaść rywala, przewrócić, skontrolować, porozbijać, poddać. I z ogromnym prawdopodobieństwem tak samo będzie w przypadku jego konfrontacji z Gamrotem.

Stójka

Zanim obaj jednak złapią się w zwarciu, pojedynek rozpocznie się na nogach. W tej natomiast płaszczyźnie obaj zawodnicy są niebezpieczni, choć różni ich niemal wszystko.

Fakt, że Szulakowski lubuje się w walce w parterze oraz nie ukrywa, że tam zawsze próbuje ją przenieść, pozwala mu otworzyć się na nogach – i to widać. Grzegorz bowiem w stójce nieszczególnie kalkuluje, chętnie rzucając obszerne ciosy, między które czasami wplecie jakieś kopnięcia, najczęściej niskie. Na pewno w ostatniej konfrontacji namysłowianina z Kamilem Szymuszowskim mogły podobać się długie krosy na korpus, którymi dwukrotnie smagnął rywala, oraz kombinacja sierpów – lewego i prawego – z mocnym dojściem poprzedzonym zamarkowaniem prawego i obniżeniem pozycji.

Tym niemniej, stójkowa gra pretendenta nie jest szczególnie skomplikowana i generalnie w jego pojedynkach niewiele jej uświadczymy. Wszystko dlatego, że Szulakowski – niczym Demian Maia – dąży oczywiście nieustannie do klinczu i obaleń – nawet za cenę zainkasowania jakiegoś uderzenia w kontrze, gdy skraca dystans. Nie powstrzymały go nawet kontrujące kolana Bartłomieja Kurczewskiego czy Renato Gomesa, przez które przebił się jak czołg, dopadając rywali.

Jak natomiast na jego tle w obszarze kickbokserskim wypada Mateusz Gamrot?

Zawodnik z Kudowy Zdrój posiada bez wątpienia lepsze szlify techniczne, a jego gra kickbokserska jest znacznie bardziej poukładana. Potrafi walczyć z obu pozycji, do ataków wykorzystując pełne spektrum ciosów i kopnięć. Uderza prostymi z obu rąk, podbródkowymi, ciasnymi sierpami. Wszystko to zarówno w kontrze – tu szczególnie dobrze radzi sobie z prawym sierpem z odwrotnej pozycji – i przy inicjowaniu ataków. Pojedynczo i w krótkich kombinacjach. We wszystko wplata kopnięcia na każdym poziomie, świetnie potrafiąc urabiać sobie rywali szczególnie tymi na głowę, doskonale je wcześniej kamuflując różnorodnymi kiwkami.

Gamera wyróżnia też duża mobilność, ciągła zmiana poziomów i duża odpowiedzialność w defensywie – po ataku najczęściej odchodzi w innym kierunku niż ten, z którego natarł, trzyma gardę, ewentualnie nurkuje lub odchyla się przed potencjalną kontrą.

Mistrz nie ładuje uderzeń, co mogłoby narazić go na jakieś kontrciosy po wyprowadzeniu ataku. Nie zobaczymy go często osadzającego mocno nogi na deskach i wyprowadzającego jakieś bomby sierpami. Gamer preferuje mobilność i rozbijanie rywali szybkimi ciosami. Dlatego też chwilami odnieść można wrażenie, że brak mu nokautującej mocy – jednak przy tak mobilnym stylu, tak odpowiedzialnym w defensywie – a nie zapominajmy, że Mateusz znajduje się na takim etapie kariery, w którym w każdej walce ma furę do stracenia, co uzasadnia taktyczne podejście do walk – trudno oczekiwać ciężkich nokautów.

Jeśli chodzi o konfrontację obu zawodników w stójce, to trudno nie widzieć tutaj przewagi mistrza. Jest mobilniejszy, szybszy, lepszy technicznie – choć będzie musiał oczywiście uważać na ostre sierpy Szulakowskiego, który po swojej stronie może też mieć przewagę zasięgu. Absolutnie nie wykluczam, że pod banderą American Top Team Gamrot uzupełni swój arsenał o ostre kopnięcia na wysokości łydki – choć akurat w starciu z Szulakowskim przy wyprowadzaniu jakichkolwiek kopnięć będzie musiał mieć się na baczności. Spodziewam się bowiem, że to pretendent będzie w tej potyczce stroną atakującą, wywierającą presję – a to oznacza, że mistrz nie będzie miał dużo miejsca i czasu na wyprowadzanie kopnięć, które zresztą Szuli będzie zapewne próbował zamieniać na obalenia.

Jak długo pojedynek będzie rozgrywał się w dystansie (kick)bokserskim? Trudno orzec. Wydaje się jednak, że mobilność mistrza powinno pozwolić mu na utrzymanie przez jakiś czas – minutę, dwie? – walki w stójce, trzymając pretendenta na końcach swoich pieści i tańcując wzdłuż ogrodzenia. Rzecz jednak w tym, że z uwagi na agresję, jaką prezentuje w swoich klatkowych poczynaniach Szuli, nawet mobilność Gamera może okazać się niewystarczająca. Owszem, takie ultra agresywne podejście Grzegorza może narazić go na przyjęcie mocniejszych ciosów w kontrze, a nie wykluczam też w najmniejszym stopniu, że Mateusz może spróbować sam przenieść walkę do parteru, ale spodziewam się, że prędzej czy później dojdzie jednak do walki na chwyty w klinczu.

Tutaj będzie naprawdę ciekawie…

Zapasy

Szulakowski to bowiem piekielnie nieustępliwy zapaśnik i klinczer. Jest jak pitbul. Gdy uwiesi się na rywalu, nie daje mu ani milimetra przestrzeni, ani milisekundy na złapanie oddechu. Szuka obalenia za obaleniem. Najchętniej próbuje przenosić walkę do parteru za pomocą wszelkiego rodzaju haczeń czy zastawień, ale tu i ówdzie potrafi też wynieść rywala i grzmotnąć nim o deski. Oddać mu też trzeba, że nie jest typem zapaśnika, który siłuje się za wszelką cenę z jedną techniką – jeśli jakaś nie działa, przechodzi do innej, i do kolejnej, i następnej. Ot, chain wrestling.

Nie wykluczam, że Szuli może mieć po swojej stronie przewagę siłową nad Gamerem, ale rzecz w tym, że może się ona okazać niewystarczająca w konfrontacji z zapaśnikiem klasy kudowianina. Mateusz spędził na matach zapaśniczych całe życie, przez lata szlifując formę w najlepszym w Polsce klubie pod zapasy w MMA, czyi poznańskim Ankosie MMA.

Jego sparingpartnerem był przez lata prawdopodobnie silniejszy, dynamiczniejszy i bardziej zaawansowany technicznie od Grzegorza Szulakowskiego Borys Mańkowski. Ba, przed sobotnią walką formę szlifował w American Top Team między innymi z jednym z najlepszych zapaśników w kategorii półśredniej UFC Colbym Covingtonem.

Tzw. wyjście Kolewa to jedna z ulubionych technik Mateusza Gamrota – nawet zatem jeśli jego zejście do nóg rywala nie zakończy się sukcesem, to absolutnie nie znaczy, że jest już po wszystkim – Gamer potrafi bowiem jak nikt w Polsce z powyższych pozycji kłaść rywali na plecach albo im za nie zachodzić.

Innymi słowy, przewrócenie Mateusza zapowiada się – oczywiście na papierze, bo jak będzie, zobaczymy – za arcytrudne zadanie dla Grzegorza. Żaden z jego dotychczasowych rywali nie dysponował takimi zapasami, jakimi dysponuje Gamer. Ba, jeśli nawet Szulakowski byłby w stanie położyć Gamrota na plecach, będzie miał dosłownie milisekundę na ustabilizowanie go, skontrolowanie – mistrz bowiem nie z tych, którzy dadzą się rozpłaszczyć na plecach. Na początku pojedynku z Renato Gomesem kudowianin spróbował zaatakować kolanem w klinczu, które Brazylijczyk przechwycił, kładąc Polaka na plecach – tylko jednak na milisekundę, bo zanim jego plecy dotknęły desek, już dokładnie wiedział, co zrobi dalej, od razu przetaczając Gomesa.

Marif Piraev ma zapiętą klamrę podchwyt-nachwyt i próbuje haczyć Polaka – i w istocie na chwilę go przewraca, ale Gamer już w locie przygotowuje lewicą do podparcia, doskonale cofa biodra i nogi, nie dając się utrzymać na dole.

Podsumowując, pretendenta czeka niezwykle trudne zadanie w aspektach zapaśniczych. Nie wykluczam co prawda, że będzie w stanie tu i ówdzie przewrócić rywala, ale utrzymanie go na plecach, poszukanie poddania, przejścia pozycji czy znalezienie czasu i przestrzeni do uderzeń z góry? Skomplikowana sprawa.

Nie wykluczam też, że Szuli będzie w stanie przez jakiś czas trzymać Gamera w klinczu na siatce, w ten sposób punktując, ale bronienie się przed obaleniami jest mniej wycieńczające niż próby obalenia – szczególnie, gdy broniący się posiada dobre szlify techniczne, a takowe jak najbardziej posiada mistrz – wobec czego jeśli walka w klinczu pod siatką będzie się przedłużać, to bak z paliwem Szulakowskiego może opróżniać się szybciej.

Mateusz Gamrot ustawia sobie zejście do nóg Marifa Piraeva ciosami, następnie kontynuując atak i świetnie schodząc do boku przed próbą gilotyny Rosjanina. Niewykluczone, że z biegiem pojedynku sam zacznie przewracać Grzegorza Szulakowskiego.

Parter

Jeśli jednak walka trafi do parteru – najprawdopodobniej z Gamrotem na górze, bo za dwie najbardziej realne drogi do przeniesienia jej na dół uważam obalenie ze strony mistrza albo wciągnięcie go do gardy przez pretendenta – czekają nas prawdziwe fajerwerki.

Mistrz jest w walce na chwyty bardziej metodyczny, wyżej ceni sobie kontrolę, podczas gdy Szuli to zawodnik na wskroś ofensywny, który w tejże ofensywie czasami zapędza się aż za daleko, tracąc z jej powodu dogodne pozycje – czy to po nieudanej balasze czy też gilotynie.

Obaj zawodnicy lubują się w atakach na nogi, a mając na uwadze charakter tego rodzaju technik, w których od poczucia bezpieczeństwa do strzelenia więzadeł w kolanie droga jest bardzo krótka, nie można wykluczyć poddania w wykonaniu żadnego z nich. O ile nie spodziewam się mimo wszystko, aby którykolwiek dał się odklepać balachą, trójkątem czy gilotyną, to właśnie skrętówki stanowić mogą o różnicy.

I Gamrot, i Szulakowski mają zresztą nie lada doświadczenie z treningów ze specjalistami od ataków na nogi – ten pierwszy przecież na co dzień trenował z Marcinem Heldem, a ten drugi chociażby z Mamedem Khalidovem.

Jednocześnie oznacza to jednak, że obaj doskonale wiedzą, w jaki sposób bronić się przed tego rodzaju atakami. Nie spodziewam się zatem, aby którykolwiek z nich wpadł w panikę, gdy rywal złapie jego nogę.

Podsumowując, w parterze sytuacja może zmieniać się jak w kalejdoskopie, bo obaj świetnie się w tej płaszczyźnie odnajdują. Rzecz jednak w tym, że to Gamrot wydaje się zawodnikiem bardziej w tym elemencie poukładanym, metodycznym w swoich poczynaniach. A akurat mocno ofensywne nastawienie Szulakowskiego w walce na chwyty z tak dobrym technicznie grapplerem jak Gamrot może zaprowadzić go na manowce.

Nie ukrywam, że stylistycznie pod względem gry parterowej Gamrot i Szulakowski odrobinę przypominają Khabiba Nurmagomedova i Tony’ego Fergusona. Jeden posiada doskonałe zapasy i świetną kontrolę, a i brazylijskie jiu-jitsu nie jest mu obce, podczas gdy drugi jest w parterze niezwykle agresywny i niezwykle kreatywny, co jednak w konfrontacji z mocnymi zapaśnikami wcale nie musi się dlań dobrze kończyć.

Pozostałe czynniki

Mateusz Gamrot nie przygotowywał się do walki w poznańskim Ankosie MMA, po raz pierwszy obóz przygotowawczy spędzając w American Top Team. Absolutnie nie wykluczam, że wyszło mu to na dobre, ale też zawsze po zmianie klubu formie, stylowi zawodnika towarzyszyć muszą pewne znaki zapytania. Każda zmiana rodzi pytania. Na ile zmienił swój styl? Czy nowe elementy sprawdzą się w warunkach bojowych?

To jednak nie wszystko, bo to Gamer ma na sobie znacznie większą presję. Jest wyraźnym bukmacherskim faworytem pojedynku, w którym ma furę – naprawdę furę! – do stracenia i mimo wszystko relatywnie niewiele do zyskania. Oczywiście, kolejne zwycięstwo, kolejne doświadczenie, kolejna obrona pasa, aspekty finansowe… To bardzo ważne rzeczy, ale mimo wszystko mam wrażenie, że polski świat MMA patrzy jednak na tę walą w charakterze pewnego rodzaju „formalności” dla mistrza.

W rewanżowym starciu z Normanem Parke Gamer nastawił się na wojnę – czy i tutaj zachowa czujność? Czy nie zlekceważy rywala? Czy możliwy duży opór ze strony Szulakowskiego nie zaskoczy go?

Szuli nie ma natomiast nic do stracenia. Jest gremialnie skreślany i jeśli przegra, świat się mimo wszystko nie zawali.

Z drugiej zaś strony, to mistrz mierzył się w swojej karierze ze znacznie mocniejszymi rywalami. Przygotowywał się już pod pięć rund. Walczył w pojedynkach o najwyższą stawkę. O żadnej tremie w jego przypadku nie może być mowy, podczas gdy dla Szulakowskiego jest to pierwszy tak duży pojedynek.

Typowanie

Nie skreślam Grzegorza Szulakowskiego. To bardzo twardy, piekielnie agresywnie nastawiony szaleniec – w pozytywnym tego słowa znaczeniu – który nie ma tutaj nic do stracenia. W każdej chwili może wyczarować jakieś poddanie. Jego ciągła presja, solidna kondycja, siła i parterowa nieprzewidywalność oraz kreatywność mogą sprawić Mateuszowi Gamrotowi sporo problemów.

Jeśli jednak mistrz podejdzie do tematu poważnie, nie zlekceważy pretendenta – a tego się spodziewam, bo nie jest nuworyszem i doskonale zdaje sobie sprawę, jak wiele ma w tej walce do stracenia – wyjdzie z pojedynku zwycięsko. Jego mobilność, szybkość i lepsze szlify techniczne pozwolą mu punktować na nogach, a gdy w końcu pitbul Szuli go dopadnie, w sukurs przyjdą mu zapasy – wybroni się przed próbami obaleń, a jeśli sam zdecyduje się przenosić walkę do parteru, zdoła skontrolować namysłowianina z góry, broniąc się przed jego próbami poddań. Ba, jeśli Szuli otworzy się w parterze za bardzo, może skończyć podobnie jak swego czasu lubujący się w parterowej ofensywie Charles Oliveira.

Pojedynek jest zaplanowany na pięć rund i choć nie sposób wykluczyć skończenia, to spodziewam się jednak, że rozegra się on na pełnym dystansie – a pas zostanie na biodrach dotychczasowego mistrza.

Zwycięzca: Mateusz Gamrot przez decyzję

*****

Jak być może zauważyliście, w prawej górnej kolumnie na Lowking.pl pojawiła się opcja wsparcia portalu darowizną. Jeśli podobają się Wam treści i analizy publikowane na portalu oraz chcielibyście wesprzeć jego 1-osobową działalność, będę zobowiązany za każdy datek. Szczegóły – tutaj. Dziękuję!

*****

Wszystkie analizy są dostępne w tej sekcji.

*****

Śledź autora tekstu na Twitterze.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button