UFC

Yair Rodriguez: „Chciałem więcej pieniędzy za walkę z Zabitem w Los Angeles, bo…”

Świeżo zwolniony z UFC Yair Rodriguez opowiedział obszernie o kulisach rozstania z dowodzonym przez Danę White’a gigantem.

Kilkanaście dni temu nie lada poruszenie w świecie MMA wywołało zwolnienie z UFC jednego z najefektowniej walczących na świecie zawodników Yaira Rodrigueza.

Głównodowodzący UFC Dana White obwieścił, że Meksykanin odrzucił propozycje walk z Ricardo Lamasem i Zabitem Magomedsharipovem, w ten sposób pieczętując swój los.

El Pantera nie zabierał dotychczas publicznie głosu na temat tych wydarzeń – ale w końcu to zrobił, goszcząc w programie The MMA Hour. Tam przedstawił całą historię ze swojej perspektywy.

Wszystko zaczęło się od tej porażki z Frankiem Edgarem. Znalazłem się w trudnej sytuacji, bo przez długi czas nie walczyłem. Ludzie zastanawiali się, co się ze mną dzieje, gdzie jestem, dlaczego po tej porażce nie walczę.

– rozpoczął Rodriguez.

Zaczęło im się wydawać, że się boję, że nie chcę już walczyć. Ale to nie było tak. Miałem wiele problemów osobistych, problemów rodzinnych, które musiałem rozwiązać w Meksyku.

Cały czas jednak trenowałem. Zacząłem akceptować walki w lutym tego roku. Nawet w przeszłości pytałem już o różne walki. Cały czasy pytałem o walki. Od lutego zacząłem akceptować walki. Kontaktowałem się z Seanem Shelbym. Powiedziałem, że chcę się bić z Joshem Emmettem w lutym w Orlando na Florydzie w walce wieczoru. Wziąłem tę walkę, zaakceptowałem, a potem dowiedziałem się, że Josh Emmett nie zaakceptował jej albo UFC nie chciało mi jej dać czy jakkolwiek to było. Zostałem więc zastąpiony przez Jeremy’ego Stephensa. Jeremy Stephens wziął tę walkę.

Potem usiedliśmy z UFC i rozmawialiśmy o następnych rywalach. Rozmawialiśmy z Seanem Shelbym i zapytał mnie, kto chodzi mi po głowie. Powiedziałem mu, że uważam, że zasługuję co najmniej na Top 10. Bez względu na wszystko uważam, że zasługuję na kogoś z czołowej dziesiątki. Pokazałem już, co potrafię w UFC. Mam rekord 6-1 w UFC, a nie wszyscy mogą się takim pochwalić. Wiem, że jestem wschodzącą gwiazdą tego sportu. Już wiele zrobiłem. Nie muszę nikomu udowadniać, że nie boję się żadnego rywala.

Powiedzieli mi „nie” na walkę z Ricardo Lamasem – nawet pomimo tego, że Lamas w przeszłości chciał ze mną walczyć. Frankie Edgar mnie pokonał i miał potem walczyć z Maxem Hollowayem, ale doznał kontuzji – i wtedy zgłosiłem się do walki z Maxem Hollowayem. UFC powiedziało jednak „nie”. „Doceniamy to, ale patrzymy w innym kierunku, chcemy, żeby walczył Jose Aldo”. I wybrali Jose Aldo.

Powiedziałem więc, że OK, ale może rewanż z Frankie Edgarem? Odpowiedzieli mi, że wszyscy po porażce chcą rewanżu, ale im wyjaśniłem, że nie chcę go od razu. Oczywiście, że chciałem rewanżu, bo jesteśmy w tej samej kategorii wagowej. W przyszłości chciałbym więc rewanżu. Powiedzieli, że to nie temat na teraz. Ok.

Potem zaproponowali Ricardo Lamasa i zgodziłem się na Ricardo Lamasa. Zaakceptowałem tę walkę, ale później dowiedziałem się, że on jej nie wziął. Zdecydował się na walkę z (Mirsadem) Bekticem zamiast ze mną.

Potem pojawiła się walka z Zabitem, która wywoływała sporo szumu w mediach społecznościowych.

Zwycięzca TUF: Latin America przyznał, że fani z Rosji zasypali go wiadomościami, w najróżniejszy sposób – od próśb do gróźb – próbując doprowadzić do tego, aby zaakceptował starcie z Zabitem Magomedsharipovem.

Zdałem sobie sprawę, że ta walka będzie wielka, że jest tu potencjał.

– powiedział.

Było tam trochę mojej winy, bo… Tydzień po tym, jak Lamas odrzucił walkę, zadzwonił do mnie raz jeszcze Sean Shelby i powiedział, że, hej, walka z Lamasem jest znów możliwa. Po tym więc, jak prosiłem o kogokolwiek z Top 10, nie chcieli mi tego dać, a Lamas wybrał Bektica zamiast mnie, byłem trochę rozczarowany. Po prostu rozczarowany – tak to nazwę.

Zacząłem patrzeć więc na tę walkę z Zabitem. Miała dla mnie sporo sensu z powodu zestawienia stylistycznego i innych rzeczy, więc uznaliśmy, że to okazja na renegocjację kontraktu. Chcieliśmy go renegocjować, jeśli miałbym walczyć z nim w Los Angeles. Powiedziałem im, że oczywiście będę z nim walczył w Los Angeles, ale jeśli zapłacicie mi więcej – bo od zeszłego roku mówiłem, że chcę kogoś z Top 10. Nie wybierałem sobie rywali, mówiłem tylko, że zasługuję na Top 10. Ktokolwiek.

Poprosiłem nawet o Koreańskiego Zombie, bo rzucał mi wcześniej wyzwanie, ale nie był gotowy. A pomimo tego napisał na Twitterze, że chce walczyć z Frankiem Edgarem. Mówię więc im, żeby popatrzyli – gość mówi, że chce Frankiego, a wy nie chcecie mi go dać. A to byłaby bardzo interesująca walka. Ale powiedzieli mi, że nie jest gotowy, nie jest dopuszczony do walki przez lekarzy.

Mówię im więc, że ok. Jakie mam inne opcje? Mówię im, że mogę walczyć z Zabitem w LA, jeśli dacie mi więcej pieniędzy, bo wiem, jak wielka będzie to gala. Powiedzieli mi „nie”. Mówię im więc, że skoro nie chcecie dać mi go za większe pieniądze w LA, dajcie mi go w Rosji. Wtedy nie potrzebuję negocjować żadnego kontraktu. Chciałem go w Rosji. Dlaczego? Bo rzucał mi wyzwanie. Nie jestem typem gaduły, nie gadam za dużo – działam. Nie muszę opowiadać o tym w mediach społecznościowych.

Nie chcieli dać mi go w Rosji. Nie chcecie dać mi więcej pieniędzy za walkę z Zabitem w LA, nie chcecie dać mi rywala z czołowej dziesiątki. Teraz widzę, co się dzieje.

Powiedziałem im, że zaakceptuję każdego rywala z czołowej dziesiątki. Nie muszę negocjować kontraktu pod rywala z Top 10. A ten gość był na 13. miejscu, podczas gdy ja byłem na 7. Właśnie przegrałem z Frankiem. Tylko jedna walka. Mam 6-1 w UFC. Sądziłem, że na to zasługuję, ale nie chcieli mi tego dać. Chodziło tu bardziej o szacunek. Szacunek do samego siebie.

25-latek zapewnił jednocześnie, że nie żywni najmniejszej urazy wobec UFC czy Dany White’a. Ba, podziękował im serdecznie za wszystko, nie ukrywając, że UFC zmieniło jego życie.

Przyznał też, że ma już na stole kilka bardzo interesujących ofert, nie zdradzając jednak nazw organizacji, które się do niego zgłosiły.

To się tutaj nie kończy.

– powiedział Yair.

To początek czegoś większego.

*****

Nigeryjski Lunatyk, Maia jak Floyd i obywatelka świata – cztery wnioski z UFC Chile

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button