UFC

„Wykopię twoją stetryczałą, ku*wa, dupę z powrotem do stajni” – Alexander Hernandez i Donald Cerrone w ostrych boju słownym

Alexander Hernandez nie zamierzał okazywać nadmiernego szacunku starszemu o prawie dekadę Donaldowi Cerrone podczas konferencji prasowej przed UFC on ESPN+ 1 w Brooklynie.

Konferencja prasowa z udziałem TJ-a Dillashawa, Henry’ego Cejudo, Donalda Cerrone i Alexandra Hernandeza przed sobotnią galą UFC on ESPN+ 1 w Brooklynie raczej na długo w pamięci fanów nie zagości.

Jednak za sprawą najmłodszego z całej czwórki – ale zdecydowanie przewyższającego resztę w aspekcie ujadania – Alexandra Hernandeza pojawiło się kilka iskier ku marnie skrywanej uciesze Dany White’a.

– Wygląda to dokładnie tak, jak powinno wyglądać – powiedział ubrany w świąteczny sweter z lat dziewięćdziesiątych Hernandez, zapytany o zestawienie z Cerrone – Po pierwsze, jestem wdzięczny Kowbojowi za wzięcie walki, być może świadomego, że to błąd. Nie jestem jednak pod wrażeniem całej promocji walki, miasta, widoku Kowboja, jego osobowości czy czegokolwiek innego. To po prostu dzień jak co dzień. Stojąc naprzeciwko Kowboja, nie widzę wojownika tylko człowieka, a cały wizerunek to tylko rozproszenie uwagi. Zmierzę się z chybotliwym małym kolesiem wiercącym się z pukawką w siodle i piórem w kapeluszu.




Nieszczególnie słowa te przypadły do gustu Donaldowi, który odpowiedziawszy na pytanie o ścinanie wagi do limitu kategorii lekkiej – i przyznawszy, że nie jest to nic przyjemnego – zwrócił się do swojego sobotniego rywala.

– Jasne… Chybotliwy mały, pykający, kurwa, coś tam, coś tam – mruknął niewyraźnie pod nosem Cerrone, żując wolno tabakę – Nie mogę się doczekać soboty, stary. Ale słuchaj, mały przyjacielu, nie jestem z tych, którzy siedzą tu i będę ujadać, więc jeśli masz coś konkretnego do powiedzenia, zachowaj trochę profesjonalizmu. Przed chwilą staliśmy obok siebie na zapleczu i nie miałeś wiele do powiedzenia.

– Ty też nie miałeś wiele do powiedzenia, partnerze – przerwał mu Alexander – I powiem ci tak: w sobotę wykopię twoją stetryczałą, kurwa, dupę z powrotem do stajni.

Na tym jednak się nie skończyło.

– Rozumiem, że jesteśmy na żywo, a sobota się zbliża, więc o pieniądze powalczymy w sobotę – powiedział Cerrone – Nie jestem jednym z tych, który będzie tu siedział i pierdolił z tobą kocopoły, bo wiem, na którym piętrze cię zakwaterowali. Spierdolili i wsadzili mnie w zły pokój, więc jestem tuż obok ciebie, mały skurwielu. Jeśli więc masz coś do powiedzenia, zapukaj do moich drzwi. Ok?

– Nie jesteśmy na tym samym piętrze – wyjaśnił Hernandez – Jestem w innym hotelu. To po pierwsze. A po drugie, na zapleczu zgrywasz wielkiego ziomka. Zdrowo i przyjemnie. To ja wyglądam zdrowo. Wyglądam świetnie. Ty wyglądasz, jakbyś ostatnie dwie kadencje spędził w Gabinecie Owalnym. Wymęczony. Stary i zwiędły.

W wywiadach przed galą Hernandez zarzucał Cerrone, że ten walczy dla pieniędzy, nie ma żadnego konkretnego celu, a na dodatek nie potrafi się skupić na walce, której się po prostu lęka – a zamiast tego próbuje innych rozrywek, aby ukoić nerwy i stres związany z występami w oktagonie.

Gdy natomiast w trakcie konferencji jeden dziennikarzy odnotował, że teraz wszystko się zmieniło, bo Kowboj postawił przed sobą konkretny cel – pas mistrzowski – Hernandez nie dał się zbić z tropu.

– Jeśli w czterdziestej walce wpadłeś w końcu na to, jaki masz cel i że chce zostać mistrzem, bo spóźniłeś się o jakieś, kurwa, trzydzieści dziewięć – powiedział młodzian – Ja wiem dobrze, po co tu jestem. Znam swój cel. Wiem, jaką misję realizuję i jestem nią w stu procentach pochłonięty.

Wszystko zwieńczyło intensywne spotkanie oko w oko obu zawodników.

*****

Lowing.pl trzy miesiące z Patronite.pl

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button