UFC

(VIDEO) Sensacja! Dustin Poirier zmasakrował Conora McGregora!

W pojedynku wieńczącym galę UFC 257 Dustin Poirier odniósł piekielnie cenne zwycięstwo, ubijając w drugiej rundzie Conora McGregora.

Dustin Poirier (27-6) zrewanżował się Conorowi McGregorowi (22-5) za porażkę sprzed sześciu lat, demolując faworyzowanego Irlandczyka w walce wieczoru gali UFC 257 w Abu Zabi.




Lowking Poiriera. Prosty McGregora. Lowking Amerykanina. Ładny kros Irlandczyka, ale chwilę potem fantastyczny prawy sierp autorstwa Poiriera. Poczuł to Conor. Amerykanin rusza z kombinacją, skracając dystans – idzie po obalenie i… przewraca Irlandczyka!

McGregor umiejętnie cofa się pod siatkę i z czasem wraca na nogi. Klincz. Irlandczyk ustawił Amerykanina na siatce. Trafił barkiem. Ale tym samym odpowiada Poirier. Ustawia McGregora plecami na siatce. Atakuje barkami, szuka obalenia – McGregor świetnie się jednak broni. Odwraca rywala, atakuje kolejnymi barkami. Rozerwanie klinczu przez Conora – ze świetnym łokciem.

W stójce Irlandczyk trafia kapitalnym krosem. Poprawia prostym, ale Poirier w grze. Chwilę potem odgryza się soczystym prawym sierpowym, sygnalizując to Irlandczykowi. Rąbie też regularnie niskimi kopnięciami. Lewica Conora działa jednak dobrze – kilka ciosów dochodzi szczęki Poiriera. Ten jednak dobrze operuje kontrującym prawym sierpowym, częstując kilkoma świetnymi uderzeniami Irlandczyka.



Conor rozpoczyna drugą rundę od soczystego jaba, ale Amerykanin siecze Irlandczyka lowkingiem, prawie ścinając go z nóg. Lewy-prawy McGregora dochodzi, ale kontrujący prawy sierpowy Poiriera również. Amerykanin na siatce, odchodzi do swojej lewej, ale inkasuje kombinację ciosów.

Kolejny morderczy lowking autorstwa Diamenta. Poprawia swoją firmową kombinację lewego z przejściem do klasycznej pozycji i sfinalizowaniem akcji prawym. Dobre niskie kopnięcie Irlandczyka, który następnie szuka kopnięcia na głowę, ale garda Amerykanina na posterunku. Kolejny srogi lowking Dustina. I jeszcze jeden! Conor próbował go przechwycić, ale bez powodzenia.

Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 2230 PLN

Prawy sierp – lewy prosty Conora, ale Dustin orbituje do lewej. Jesteśmy na środku oktagonu. Bezpośredni prawy sierpowy Amerykanina dochodzi głowy Irlandczyka. Świetny unik McGregora, który trafia krosem w kontrze. A Amerykanin ponownie rąbie go niskim kopnięciem na wysokości łydki.

Irlandczyk szuka jaba, ale Poirier odpowiada własnym – szybkim i precyzyjnym. Notorious wywiera presję, atakuje lewym na dół i lewym na górę – oba dochodzą celu, ale Poirier niewzruszony. Rusza na rywala, który oddaje pole, obawiając się kolejnych niskich kopnięć. Na nic to, bo Dustin znów dosięga łydki Conora.

Jeszcze jeden lowking Poiriera dochodzi wykrocznej nogi McGregora – ten chwyta nogę rywala, rzuca go na siatkę, próbuje rozpuszczać ręce, ale Amerykanin smaga go prawym sierpowym, później kiwając do niego wymownie palcem: „mam cię!”. Poirier trafia lewym prostym, potem kombinacją 1-2. Unika 1-2 Irlandczyka i ponownie masakruje mu łydkę niskim kopnięciem.




Prawe proste Amerykanina doszły celu, dwie firmowe lewice Irlandczyka w powietrze – ale było blisko. Prawy-lewy Conora – jak w masło, ale Dustin stoi spokojnie i odpowiada jabem. Irlandczyk naciera, zamyka go na siatce, rusza z kombinacją, ale pruje powietrze – a Poirier trafia soczystym prawym sierpowym! McGregor naruszony! Amerykanin czuje krew, rusza do ataków! Potężny lewy wstrząsa Irlandczykiem! Kanonada uderzeń! McGregor próbuje balansować na siatce, odpowiadać, ale inkasuje kolejne bomby! Chwieje się na siatce! Podbródek Dustina! Conor na deskach! Kolejny cios! Jeszcze jeden! Irlandczyk nieprzytomny! Koniec!

Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 2230 PLN

Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.

*****

UFC 257: Poirier vs. McGregor II – wyniki i relacja na żywo

Powiązane artykuły

Komentarze: 9

  1. Po pierwszej rundzie mocno powątpiewałem w Poriera, wyglądał jakoś dziwnie, na początku nie mógł złapać dystansu, pod koniec rundy ciężko oddychał, kilka takich niedbałych ciosów. A tu w drugiej rundzie niespodziewanie nadeszła zagłada Króla. Lowkingi też zrobiły robotę.

    Jeśli chodzi o McGregora to starcie ostatecznie potwierdziło to co ja głosiłem od dawna, a parę lat temu, kiedy fanów króla było od groma – nie było oczywistością. Conor McGregor był wybitnym zawodnikiem wagi piórkowej, na tamten moment nie było na niego nikogo w tej wadze. Natomiast w wadze lekkiej to zawodnik wciąż bardzo dobry, czołówka, ale nie jakiś niedościgniony gigant. Magika w wadze lekkiej zrobił z niego głównie marketing i sposób prowadzenia kariery. Gdyby przez te lata nie bił się tylko z średnim Diazem i Alvarezem o pas, a walczył regularniej z czołówką jak reszta to taka porażka przyszłaby szybciej, chodź zwycięstwa zapewne też by wpadły. Status wybitnego uleciałby znacznie szybciej. Ostatecznie dzieje się dopiero teraz, Król stracił magię.

    Co do sytuacji w lekkiej. Porier stanął okoniem planom White’a, oby Janek zrobił to samo. Niech ten Khabib się określa i ewentualnie wakuje pas. Gdyby tak się stało, widzę to tak:
    Porier – Oliveira o pas
    Chandler – Geathje
    McGregor – Ferguson/ Dos Anjos/ albo ten nieszczęsny Diaz – nie grzeje mnie taka walka kompletnie, ale chociaż nikogo nie będzie blokował w drodze o pas

    Jeśli Khabib miałby zawalczyć, to albo z Porierem, albo z Oliveirą.

    1. Poirier stosował bardzo fajną kiwkę przy ofensywnie McGregora – za każdym razem gdy Irlandczyk wypuszczał serię ciosów zaczynał kiwać się mocno wyglądając na zranionego nawet jeśli ciosy nie doszły lub nie doszły czysto. Prowokował dalsze ataki. To że Poirier nie wyglądał rewelacyjnie w pierwszej rundzie naprzeciwko Conora w wymianach pięściarskich też nie dziwi. To czas gdy Irlandczyk jest najgroźniejszy, a ofensywa pięściarska to jego najmocniejszy element. Poza tym zawalczył pierwszą rundę dobrze taktycznie- podmęczył trochę ręce Conora w klinczu, zaczynał rozbijać nogę kopnięciami. Wiedział (zwłaszcza na przestrzeni 5 rund), że najprostsza droga do zwycięstwa to cierpliwość, czas będzie działać na jego korzyść.

      Nigdy nie dowiemy się też jak wybitnym zawodnikiem wagi piórkowej był McGregor, bo nie obronił ani razu pasa. Wyzwań w tej kategorii miałby na następne kilka lat – walka ze znajdującym się w gazie Frankiem Edgarem, walka z dopiero wchodzącym w szczyt sportowy Hollowayem, rewanż z Aldo który mógłby się potoczyć jak dzisiejsze starcie, walka z Brianem Ortegą i jego szaloną ofensywą poddaniami w stójce. W międzyczasie do głosu doszliby Yair Rodriguez i Volkanowski.

      Z ciekawostek statystycznych – wybitny mistrz wagi lekkiej jakim miał być Conor McGregor wygrał w UFC tylko jedną walkę w tej wadze :)

      Porażka Conora to cios dla UFC, bo od kilku dni otwarcie mówiono o kolejnej kasowej walce w boksie, tym razem Pacquiao. Zestawienia Conora są poza wszelką logiką i drabinkami, więc może nawet doczekamy się starcia Irlandczyka z Maxem Hollowayem. Oglądałbym.

      1. Możliwe, że Porier trochę udawał, aby zachęcić Conora do ataku. I po części stąd może moje wrażenia. Po tym klinczu podejrzanie ciężko oddychał, obawiałem się 'jetlaga’ i podobnej sytuacji jak z Geathjim. A taktycznie bardzo dobrze prowadzona walka.

        Co do Conora, wiadomo, że gdyby pozostał w piórkowej wyzwania by się znalazły. Może i nawet, ktoś by go pokonał, tego się nie dowiemy. Ale na tamten moment był niepokonany i wyglądał jak złoto. Do tego miał świetne warunki.
        Za to w lekkiej od razu zaczęło się pompowanie medialne ponad miarę i kombinacje.

        Z Hollowayem też by było ciekawe starcie. Aczkolwiek Ferguson, czy Dos Anjos jak dla mnie też brzmi dobrze.

        Nie chciałbym za to trylogii z Porierem, bo zwycięstwo było bezdyskusyjne. A zrobili by pewnie o pas, i trochę zablokowało by to dywizję np. takiego Oliveirę.

  2. Jak dla mnie to zwycięstwo to żadna sensacja… Nie raz i nie dwa pisałem na różnych forach itp że Conor to balonik który szybko pęknie. Walka z Aldo i Alvarezem, to trafienie w ich regres. Męczarnie z Diazem który nie jest jakoś wybitnie mocny.Walki w bardzo dużych odstępach czasu, odejście od swoich bazowych umiejętności, którymi niszczył w wadze niżej, melanż. Conor to człowiek który zbudował swoją otoczkę na tym że dużo gada i ma to opanowane na takim poziomie że wielu ludzi widzi w nim bóg wie kogo. Jeśli spojrzeć na to na przestrzeni tych 5 lat to ma staty 3-3, jeśli dodać jeszcze walkę z floydem to 3-4. W tym są dwie walki z Diazem i walka z Cerrone :) Raczej nie są to statystyki fenomena, za jakiego dużo ludzi uważa Conora :)

Dodaj komentarz

Back to top button