UFC

UFC Londyn: Till vs. Masvidal – wyniki i relacja

Wyniki i relacja na żywo z gali UFC on ESPN+ 5: Till vs. Masvidal, która odbędzie się w Londynie.

W walce wieczoru Jorge Masvidal (33-13) uciszył Londyn, ciężko nokautując Darrena Tilla (17-2-1). Pełna relacja ze świetnej tej walki – tutaj.




*****

W co-main evencie gali Leon Edwards (17-3) pokonał niejednogłośnie – choć wydawało się, że pewnie wygrał dwie z trzech rund – Gunnara Nelsona (17-4-1). Pełna relacja ze starcia – tutaj.

*****

Dominick Reyes (11-0) uczynił ważny krok na drodze do walki o pas wagi półciężkiej, pokonując niejednogłośnie Volkana Oezdemira (15-4) – ale zdecydowanie nie zachwycił. Pełna relacja – tutaj.

*****

Nathaniel Wood (16-3) nie miał większych problemów z pokonaniem Jose Alberto Quinonesa (7-3), poddając Meksykanina w drugiej rundzie. Pełna relacja z walki – tutaj.

*****

Nie bez poważnych problemów, ale Claudio Silva (13-1) poddał w trzeciej rundzie Danny’ego Robertsa (16-4). Pełna relacja z pojedynku – tutaj.

*****

W pojedynku otwierającym kartę główną zmierzyli się dwaj walczący o pozostanie w UFC Walijczycy, Jack Marshman (23-8) i John Phillips (21-9).

Walczący z odwrotnej pozycji Phillips rozpoczął walkę agresywniej. Po minucie wzajemnego rozczytywania się trafił soczystym lewym, ale wpadł w klincz. Z czasem, gdy walka wróciła na środek oktagonu, to Marshman – chętnie markujący obalenia – trafił kombinacją, ale Phillips tylko się roześmiał. Nadal wywierał presję – i w końcu posłał rywala na deski soczystym prawym sierpem. Nie poszedł jednak za Marshmanem na deski, zamiast tego z uśmiechem kłaniając mu się w pas i zapraszając go na nogi. Uczyniwszy to, Marshman zdzielił Phillipsa kilkoma ciosami podczas jednego ze zwarć. Phillips cały czas co prawda nacierał, ale Marshman hasał przy ogrodzeniu, pracą na nogach unikając wielu ataków rywala.

Od początku drugiej rundy walka wyglądała podobnie – Phillips nacierał, ale miał problemy z ustawieniem sobie Marshmana, który zaczął pracować lewym prostym oraz kopnięciami na korpus. W ostanich sekundach zirytowany Phillips spróbował zachęcić oponenta do ostrej wymiany na środku oktagonu, ale ruchliwy Marshman ani myślał z tej propozycji skorzystać.

W pierwszych dwóch minutach rundy drugiej nie wydarzyło się wiele. Phillips trafił lewicą, Marshman oddał kopnięciem na korpus. Nacierający John próbował ustawiać sobie rywala prostymi pod sierpa, ale bez większych sukcesów. Jack z kolei starał się kąsać rywala szybkimi prostymi – również z jako takim efektem. W końcu soczysty lewy sierp autorstwa Phillipsa doszedł szczęki Marshmana. Minuta do końca. Marshman trafił kilkoma ciosami, ale cały czas znajdował się na mocnym, czasami wręcz chaotycznym, wstecznym. Wymiana, obaj trafiają. W końcówce obaj wdali się w bijatykę – ale jakby bez przekonania, prując ciosami powietrze w dużej odległości od własnych szczęk.

Sędziowie wskazali niejednogłośnie (2 x 29-28, 28-29) na konto Jacka Marshmana, który przerywa czarną serię dwóch porażek, prawdopodobnie ratując się w ten sposób przed zwolnieniem.

Bilans Johna Phillipsa w UFC wynosi natomiast teraz 0-3, co może oznaczać kres jego przygody z amerykańskim gigantem.

*****

Początek pojedynku Arnolda Allena (14-1) z Jordanem Rinaldim (14-7) należał do dobrze kontrolującego dystans i umiejętnie niszczącego w zarodku próby zapaśnicze rywala Brytyjczyka. Po jednym z nieudanych ataków Amerykanin wylądował na plecach, następnie będąc przez kilkadziesiąt sekund okopywanym po nogach przez Allena. W końcu sędzia uznał, że wystarczy i walka wróciła na nogi, gdzie Brytyjczyk nadal świetnie pracował na nogach, unikając większości uderzeń i wszystkich zapaśniczych prób oponenta. W końcówce natomiast podkręcił tempo, dosięgając Amerykanina kilkoma dobrymi ciosami.

W pierwszych dwóch minutach drugiej rundy nie działo się wiele – Rinaldi był aktywniejszy i agresywniejszy, ale Allen świetnie unikał jego ataków. Sam natomiast… niewiele robił, czając się i czając. Amerykanin trafił kilkoma lowkingami i ciosami, ale w samej końcówce Brytyjczyk w końcu się przebudził i zasypał panicznie reagującego na uderzenia rywala masą uderzeń, posyłając go na deski – a w zasadzie wytrącając z balansu – i szukając skończenia. Zabrzmiała jednak syrena kończąca rundę.

Trzecia runda od początku toczyła się pod dyktando Arnolda Allena, który nadal świetnie pracował na nogach, kontrolując dystans. Czaił się też na kontry po przepuszczeniu ciosów rywala. Świetnie bronił się przed obaleniami Amerykanina. Pewne sukcesy Rinaldi notował wyłącznie w obszarze niskich kopnięć. W końcówce Allen swoim już zwyczajem mocno podkręcił tempo, rzucając chaotycznie cofającego się rywala na siatkę – ale nie był w stanie go skończyć.

Sędziowie wypunktowali walkę w stosunku 30-26, 30-27 i 29-28 dla Brytyjczyka, który wygrywa w ten sposób piąty pojedynek z rzędu.

*****

Początek walki Joego Duffy’ego (16-4) z Markiem Diakiese (13-3) stał pod znakiem techniczne szermierki na pięści i kopnięcia. Obaj zawodnicy chętnie ostrzeliwali swoje wykroczne nogi srogimi lowkingami na wysokości łydki. Irlandczyk poszukał obalenia – i sfinalizował je, ale Kongijczyk szybko wrócił na nogi. Tam natomiast Diakiese trafiał lowkingami częściej, sprawiając Duffy’emu coraz więcej problemów. Irlandczyk czaił się na łokcie oraz ciosy, ale jego wykroczna noga była już porozbijana. Poszukał obalenia, ale bez powodzenia. W końcu to Diakiese zaskoczył go łokciem z doskokiem, posyłając rywala na deski.

Nie poszedł jednak za nim na deski, pozwalając mu wrócić na nogi. Tam Kongijczyk wyraźnie się rozkręcał się, dosięgając jeszcze Duffy’ego kilkoma uderzeniami.

Do drugiej rundy Irlandczyk wyszedł już w odwrotnej pozycji, aby oszczędzać nogę. Nadal jednak nie miał wiele do powiedzenia w stójkowych wymianach. W końcu jednak udało mu się skrócić dystans i przenieść walkę do parteru – choć z plecami na macie. Nie zdołał jednak nic wyczarować i sędzia w końcu uznał, że trzeba przenieść walkę do stójki, co też uczynił. Tam Diakiese nieco zwolnił, przejawiając pierwsze objawy zmęczenie – ale jednonogi Duffy miał problemy, żeby wykorzystać to na swoją korzyść. Przez kilkadziesiąt ostatnich sekund Diakiese kontrolował Duffy’ego w klinczu pod siatką.

W trzeciej odsłonie przewaga również należała do Diakiese, który był aktywniejszy w stójce, następnie przenosząc walkę do parteru, gdzie również dominował, kontrolując rywala i na koniec rozbijając go uderzeniami.

Sędziowie wypunktowali walkę zgodnie w stosunku 3 x 30-27 dla Kongijczyka, który przerywa w ten sposób czarną serię trzech porażek, ratując się najprawdopodobniej przed zwolnieniem. Dla Joego Duffy’ego jest to druga z rzędu przegrana.

*****

W pierwszej rundzie walki Saparbega Safarova (9-2) z debiutującym w oktagonie Nickiem Negumereanu (9-1) nie działo się szczególnie dużo – poza wybrykami Dagestańczyka, który broniąc się w parterze przed skrętówką, regularnie chwytał się siatki, nie zważając na ostrzeżenia sędziego. Gdy ten natomiast próbował przerwać walkę, Dagestańczyk niewiele sobie z tego robiąc, potraktował Rumuna uderzeniami z góry. W rezultacie sędzia, w końcu przerwawszy walkę, ukarał Safarova odjęciem punktu, choć równie dobrze mógłby odebrać mu dwa.

Początek drugiej rundy tej niechlujnej w wykonaniu obu walki należał do Dagestańczyka, ale Negumereanu z czasem złapał nieco wiatru w żagle, dosięgając rywala serią uderzeń. Safarov ratował się obaleniem – i dopiął swego. Z góry natomiast okrutnie porozbijał wymęczonego rywala łokciami, będąc blisko skończenia walki.

W trzeciej rundzie Safarov szybko przeniósł walkę ponownie do parteru. Rumun radził sobie jednak odrobinę lepiej z pleców, utrudniając Dagestańczykowi rozpuszczenia uderzeń z góry. Polował na kimury, ale nic z tego nie wyszło.

Ostatecznie wszyscy sędziowie wypunktowali walkę na korzyść Saparbega Safarova (2 x 29-26, 29-27), który przerywa czarną serię dwóch z rzędu porażek i tym samym ratuje się przed zwolnieniem.

*****

Świetnie dysponowany Dan Ige (11-2) w ledwie 67 rozbił i poddał Danny’ego Henry’ego (12-3). Pełna relacja z walki – tutaj.

*****

W pojedynku dwóch zawodniczek walczących o premierowe zwycięstwo w oktagonie po przegranych debiutach Molly McCann (8-2) jednogłośnie wypunktowała (3 x 29-28) Priscilę Cachoeirę (8-2). Brytyjka rozbiła Brazylijkę w parterze w rundzie pierwszej, w drugiej trafiając częściej w stójce. Trzecią rundę przetrwała pomimo kompletnie rozbitego i zamkniętego lewego oka.

*****

W starciu otwierającym galę debiutujący w oktagonie Mike Grundy (12-1) pokonał Nada Narimaniego (12-3) przez techniczny nokaut w rundzie drugiej. Pełna relacja z pojedynku – tutaj.




Wyniki UFC on ESPN+ 5

Walka wieczoru

170 lbs: Jorge Masvidal (33-13) pok. Darrena Tilla (17-2-1) przez KO (ciosy), R2, 3:05

Co-main event

170 lbs: Leon Edwards (17-3) pok. Gunnara Nelsona (17-4-1) niejednogłośną decyzją (2 x 29-28, 28-29)

Karta główna

205 lbs: Dominick Reyes (11-0) pok. Volkana Oezdemira (15-4) niejednogłośną decyzją (2 x 29-28, 28-29)
135 lbs: Nathaniel Wood (16-3) pok. Jose Alberto Quinonesa (7-3) przez poddanie (RNC), R2, 2:46
170 lbs: Claudio Silva (13-1) pok. Danny’ego Robertsa (16-4) przez poddanie (balacha), R3, 2:37
185 lbs: Jack Marshman (23-8) pok. Johna Phillipsa (21-9) niejednogłośną decyzją (2 x 29-28, 28-29)

Karta wstępna

145 lbs: Arnold Allen (14-1) pok. Jordana Rinaldiego (14-7) jednogłośną decyzją (30-26, 30-27, 29-28)
155 lbs: Marc Diakiese (13-3) pok. Joego Duffy’ego (16-4) jednogłośną decyzją (3 x 30-27)
205 lbs: Saparbeg Safarov (9-2) pok. Nicka Negumereanu (9-1) jednogłośną decyzją (2 x 29-26, 29-27)
145 lbs: Dan Ige (11-2) pok. Danny’ego Henry’ego (12-3) przez poddanie (RNC), R1, 1:17
125 lbs: Molly McCann (8-2) pok. Priscilę Cachoeirę (8-2) jednogłośną decyzją (3 x 29-28)
145 lbs: Mike Grundy (12-1) pok. Nada Narimaniego (12-3) przez TKO (ciosy), R2, 4:42

*****

Lowing.pl trzy miesiące z Patronite.pl

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button