UFC

Tyron Woodley zachowuje pas, remisując ze Stephenem Thompsonem

Niecodziennym wynikiem remisowym zakończył się pojedynek Tyrona Woodley’a ze Stephenem Thompsonem.

Tyron Woodley (16-3-1) zachował pas mistrzowski kategorii półśredniej, na gali UFC 205 większościowo remisując ze Stephenem Thompsonem (13-1-1).

Obaj zawodnicy rozpoczęli pojedynek bardzo ostrożnie – walczący z nisko opuszczonymi rękami Thompson, utrzymując dystans, spychał rywala na siatkę. Mistrz poruszał się wzdłuż niej, szukając okazji do skrócenia dystansu. Wonderboy wystrzelił w końcu z kopnięciem, ale przechwycił je Woodley i ostrym wejściem przeniósł walkę do parteru, lądując w półgardzie. Z tej pozycji kontrolując pretendenta, raz po raz zrzucał uderzenia na jego głowę i korpus. Na pół minuty przed końcem pretendent odzyskał gardę, ale przypłacił to zainkasowaniem krótkiego łokcia, który rozciął jego nos. W samej końcówce Thompson zainkasował jeszcze kilka soczystych uderzeń, ale uratowała go syrena kończąca pierwsze pięć minut.

Pretendent szybko zamknął mistrza pod siatka na początku drugiej odsłony, ale gdy tylko skrócił dystans, szukając uderzeń, Woodley złapał go w klincz, walcząc o obalenie. Nie zdołał przenieść walki do parteru, ale przez ponad minutę kontrolował Wonderby’a pod siatką. Thompson w końcu jednak się wyrwał i znów zamknął Woodley’a na siatce. Tam raził go pojedynczymi ciosami, tym razem nie wpadając już w zasięg rywala. Woodley oddychał już ciężko. Jego pojedyncze szarże – poza jednym dobrym prawym – nie przynosiły rezultatu, a sam przyjął kilka ciosów prostych nieustannie czarującego przed nim Thompsona.

Na początku drugiej rundy dwie dobre akcje przeprowadził Woodley, w dłuższych kombinacjach trafiając pojedynczymi ciosami. Nie zdołał jednak naruszyć pretendenta, a chwilę potem znów cofnął się do defensywy. Obaj wymienili się lowkingami, ale Thompson dołożył też kilka soczystych prostych, za cel biorąc sobie także korpus regularnie cofającego się na siatkę mistrza.

Ten odpłacił mu jednak dwoma prostymi, ale potem na jego twarzy wylądowały kolejne ciosy. W samej końcówce walka nieco się wyrównała, a w wymianach w półdystansie, na które zdecydował się Wonderboy, otrzymał dwa mocne ciosy.

W początkowych fragmentach czwartej rundy walka toczyła się na środku klatki, ale po świetnej kontrze pretendenta mistrz znów cofnął się na siatkę. Wkrótce jednak stracił czujność i został zaskoczony potężnym prawym Woodley’a. Padł na deski i choć szybko wstał, to mistrz zasypał go gradem ciosów, szukając skończenia.

Nie zdołał jednak ubić pretendenta, ale zamiast tego poszukał gilotyny – najpierw w stójce, a potem rzucił się z zapiętym duszeniem do gardy. Thompson walczył o życie i… przetrwał! W końcówce, gdy już wyciągnął głowę, zasypał jeszcze mistrza gradem uderzeń z góry.

Pierwsze dwie minuty ostatniej rundy przebiegały pod dyktando Thompsona, który zepchnął Woodley’a na siatkę, kąsając go pojedynczymi uderzeniami. Zmęczony mistrz cały czas pozostawał jednak w grze, czając się na swoje bomby. Pretendent zaczął jednak się rozkręcać, przepuszczając coraz wolniejsza i rzadsze szarże Woodley’a i kontrując je szybkimi ciosami.

Na decyzję czekaliśmy długo, bo pojawił się spore zamieszania. Bruce Buffer opuścił oktagon, aby upewnić się codo wyniku. Ostatecznie dwóch sędziów wypunktowało remis 47-47, a trzeci 48-47 dla Woodley’a i choć pierwotnie ogłoszono, że oznacza to niejednogłośne zwycięstwo mistrza, później zreflektowano się, jeszcze raz zaproszono zawodników na środek oktagonu, orzekając o większościowym remisie. Tak czy inaczej – pas pozostał na biodrach niepocieszonego po zmianie decyzji Woodley’a.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button