Bukmacher MMATypy UFCUFCZakłady bukmacherskie MMAZakłady UFC

Typowanie UFC 272: Covington vs. Masvidal

Analizy najważniejszych walk i typowanie całej gali UFC 272: Covington vs. Masvidal, która odbędzie się w Las Vegas.

Przypominamy, że dla Czytelników Lowking.pl, którzy nie są jeszcze graczami FORTUNY, przygotowaliśmy też Zakład Bez Ryzyka do 600 PLN. Szczegóły – tutaj.




Gala rozpocznie się o godzinie 00:00 czasu polskiego na Polsat Sport, w aplikacji UFC Fight Pass oraz na eFortuna.pl. Karta główna od 04:00 na Polsat Sport oraz na eFortuna.pl.

Przypominamy, że poszczególne ikony przy przewidywanych rezultatach walk w lekkim uproszczeniu oznaczają:

IkonaOpis
Tylko kataklizm mógłby sprawić, że mój faworyt przegra.
Jestem przekonany do swojego typu, ale nie skreślam całkowicie jego rywala, bo ma narzędzia, by zwyciężyć – choć szanse na to są niewielkie.
Zawodnik, na którego postawiłem powinien to bez większych problemów wygrać, choć jego rywal może stawić spory opór, który może zaprowadzić go nawet do zwycięstwa.
Nie jestem przekonany, bliżej mi, rzecz jasna, do zawodnika, na którego postawiłem, ale jego oponent ma umiejętności, by to wygrać.
Absolutnie nie będę zdziwiony, jeśli wytypowany przeze mnie zawodnik polegnie z kretesem, szalenie wyrównana walka, może pójść w dwie strony.

205 lb: Michał Oleksiejczuk (16-4) vs. Dustin Jacoby (16-5-1)

Kursy bukmacherskie: Michał Oleksiejczuk vs. Dustin Jacoby 2.59 – 1.50

Bartłomiej Stachura: Pojedynek ten nie zapowiada się absolutnie na spacerek dla Michała Oleksiejczuka. Dustin Jacoby to bowiem naprawdę mocny, dysponujący dobrymi warunkami fizycznymi kickbokser z bogatym doświadczeniem ze startów w Glory.

Potrafiący walczyć z obu ustawień Amerykanin dobrze korzysta z ciosów prostych, szczególnie chętnie zaprzęgając do działania długi lewy, którym w seriach często ustawia sobie mocny krzyżowy. Ma smykałkę do kontr, jest względnie – jak na gabaryty – ruchliwy.

Kopie na wszystkich wysokościach. Zwracam szczególnie uwagę na jego atomowe lowkingi oraz kopnięcia frontalne na korpus i głowę. Te ostatnie potrafi przygotowywać sobie charakterystycznym dla siebie podrywaniem jednej bądź drugiej nogi – co pozwala mu też bronić się przed potencjalnymi lowkingami rywala oraz zmieniać w locie ustawienie, trochę w stylu Israela Adesanyi.




Rzeczone unoszenie nogi Jacoby’ego można natomiast wykorzystać przeciwko niemu – i czynili tak już niektórzy z jego dotychczasowych rywali. Gdy unosi wysoko jedno czy drugie kolano, na moment naraża się na uderzenia, nie będąc w stanie szybko zareagować – bo stoi w końcu na jednej nodze. Michał może spróbować doskoczyć wówczas z ciosami.

Kluczem do pokonania Amerykanina będzie natomiast oczywiście mordercza presja. Oleksiejczuk nie ma gabarytów i długodystansowych broni, aby bawić się z Jacobym – przypominam: doświadczonym i mocnym kickbokserem! – w szermierkę na pięści i kopnięcia na środku oktagonu, zwłaszcza że sam przecież w zasadzie nie kopie. Musi przedzierać się w półdystans, kastrować Amerykanina z czasu i miejsca do wyprowadzania kopnięć i długich prostych. Crowd the kicker! – jak to uwielbia powtarzać Michael Bisping.

Przeszkodą będzie tutaj duży oktagon, w którym odbędzie się walka, atutem – balans i gibkość Michała. Polak potrafi świetnie na balansie przepuszczać uderzenia, odpowiadając też kontrami. Pokazał to doskonale w starciu z Bukauskasem.

Stojące przed Husarzem zadanie jest jednak bardzo trudne i wymagające. Jacoby potrafi bowiem dobrze opędzać się od przeciwników długimi prostymi, hasając jednocześnie do boku. Jego szczęka jest odporna, a charakter twardy. Lądował już na deskach, wracał do gry. Będzie miał po swojej stronie bogatszy arsenał kickbokserski, gabaryty. Jest też solidny kondycyjnie.

Z drugiej zaś strony z tak agresywnie usposobionym zawodnikiem jak Oleksiejczuk jeszcze nie wojował. Polak jest jak pitbul – nieustannie naciera, rozpuszcza ręce, kręci się z ciosami, nieźle je amortyzując.

Nie spodziewam się tutaj zapasów ani parteru. Może co najwyżej krótkich, rwanych fragmentów klinczerskich. Choć, tak, uważam, że Michał mógłby jak najbardziej postraszyć Dustina jakimś sprowadzeniem, aby zmusić go do wkalkulowania w swoje poczynania ryzyka zapaśniczego – a takowe zawsze obniża aktywność i… Gardę.

Pojedynek ten widzę w zasadzie jako 50/50. Nie wiadomo, jak na polskiego zawodnika wpłynie nieobecność trenera Mirosława Oknińskiego, ale zakładając, że jednak pozytywnie, skłonię się w stronę Husarza. Presją – walka ze wstecznego kosztuje sporo energii – i ciosami na korpus w końcu zajedzie Jacoby’ego.

Zwycięzca: Michał Oleksiejczuk przez (T)KO

265 lb: Sergey Spivak (13-3) vs. Greg Hardy (7-4)

Kursy bukmacherskie: Sergey Spivak vs. Greg Hardy 1.48 – 2.65

Bartłomiej Stachura: Sytuacja nie jest tutaj skomplikowana, przynajmniej na papierze, choć… Wiele zależeć będzie od tego, jaką wersję Grega Hardy’ego obejrzymy – czy tę agresywną, w której poszukuje nokautu, czy tę taktyczną, w której hasa do boku, kąsając rywala prostymi i oszczędzając energię.

Tak czy inaczej, pomimo iż pod kątem techniki i szybkości daję przewagę Spivakowi nawet w stójce, to jednak w tej płaszczyźnie faworyzuję Hardy’ego. Uderza mocniej, prawdopodobnie – bo głowy za to nie dam – więcej potrafi też przyjąć.

Rzecz jednak w tym, że jeśli Mołdawianin ma trochę oleju w głowie – a sądzę, że ma – przeniesie tę walkę do parteru. Tam bowiem Amerykanin jest bezradny jak żółw do góry nogami. O przewrócenie Hardy’ego wcale łatwo być nie musi, ale jeśli Spivak znajdzie w sobie odpowiednio dużo determinacji, aby nieustannie próbować, ograniczając do niezbędnego minimum wymiany stójkowe, dopnie swego – przewróci i ubije.

Zwycięzca: Sergey Spivak przez (T)KO

170 lb: Kevin Holland (21-7) vs. Alex Oliveira (22-11-1)

Kursy bukmacherskie: Kevin Holland vs. Alex Oliveira 1.27 – 3.77

Bartłomiej Stachura: Sporym znakiem zapytania jest tutaj oczywiście forma Kevina Hollanda w kategorii półśredniej, ale wydaje się – oceniając po wywiadach, jakich udzielił – że podszedł do tematu profesjonalnie. Nigdy zresztą nie był dużym średnim, więc…

Amerykanin będzie miał po swojej stronie dużą przewagę zasięgu, co dobrze mu wróży w szermierce na pięści i kopnięcia. W stójce Oliveira jest oczywiście groźny – szczególnie w pierwszej rundzie – ale Holland ma tutaj coś więcej: błyskotliwość. Smykałkę do boksu. Luz. Kontry. Nawet mi brew nie drgnie, jeśli ustrzeli Oliveirę jakąś kontrą albo kombinacją 1-2.



Czy Brazylijczyk może poszukać tutaj zapasów? Oczywiście! Rzecz jednak w tym, że Oliveira to nie Brunson. Oliveira to nie Vettori. Nawet jeśli przewróci Hollanda – o co wcale łatwo nie będzie – to nie wróżę mu większych, by nie rzec: żadnych, sukcesów w utrzymaniu go na dole. W walce na chwyty Kevin powinien rozdawać karty. Nie spadnie mi szczęka na podłogę, jeśli podda mającego już być może najlepsze lata za sobą Brazylijczyka.

Innymi słowy, Kowboja ratuje tylko jakiś nokaut, najpewniej w pierwszej rundzie, albo też męczeństwo klinczersko-zapaśnicze, które zapewni mu zwycięstwo na kartach punktowych. W żaden z tych scenariuszów nie wierzę.

Zwycięzca: Kevin Holland przez (T)KO

145 lb: Edson Barboza (22-10) vs. Bryce Mitchell (14-0)

Kursy bukmacherskie: Edson Barboza vs. Bryce Mitchell 2.30 – 1.62

Bartłomiej Stachura: spodziewam się jednostronnej walki, mówiąc szczerze. Pytanie tylko, czy to Barboza zmasakruje Mitchella, obnażając jego stójkowe luki, czy może sam zostanie poturbowany w parterze.

Ostatnie starcie Mitchella z Filim udowodniło, że nie ma on wiele do zaoferowania w stójce, delikatnie rzecz ujmując. Jednak pokazało też, że potrafi z dagestańskim uporem dążyć do obaleń, nawet gdy sytuacja zaczyna wymykać mu się spod kontroli. To cenny atut!

Po przejściu do kategorii piórkowej Barboza prezentował się – używam czasu przeszłego, bo pamiętamy jego ostatnią walkę – bardzo dobrze. Nie oddawał tak pola, chętniej rozpuszczał ręce, miał więcej zaufania do swojej szczęki. Zastanawiam się jednak, czy w potyczce z rywalem o charakterystyce Mitchella gotowość do bronienia pola jest pożądana? Amerykanin nie marzy o niczym innym niż właśnie o klinczu.

Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 600 PLN

Edsonowi na pewno pomóc może duży oktagon. Będzie miał więcej przestrzeni do manewrowania, a Mitchellowi będzie trudniej ustawić go na ogrodzeniu. Powracający do akcji po prawie półtorarocznej przerwie – może mieć znaczenie! – Amerykanin cały czas będzie też musiał zachować czujność przy sprowadzeniach, aby nie nadziać się na jakieś kontrujące kolano czy podbródek.

Czy Brazylijczyk może ustrzelić Mitchella w dystansie – jakimś kopnięciem na głowę albo korpus? Oczywiście. Rzecz jednak w tym, że spodziewam się, iż młodszy o prawie dekadę 27-latek mocno ograniczy rywalowi okno czasowe na odwołanie się do ciosów i kopnięć w stójce. W najgorszym wariancie może nawet próbować wciągnąć Edsona do gardy.

W parterze natomiast faworyzuję oczywiście Mitchella. Może i Filiego nie mógł rozpłaszczyć, ale Touchy sam jest solidnym grapplerem, lepszym od Barbozy.

Podsumowując, Amerykanin zamęczy Brazylijczyka zapaśniczo i parterowo. W stylu podobnym nieco do Dana Ige – ale lepszym! – Bryce Mitchell wygra na punkty.

Zwycięzca: Bryce Mitchell przez decyzję

160 lb: Rafael dos Anjos (30-13) vs. Renato Moicano (16-4-1)

Kursy bukmacherskie: Rafael dos Anjos vs. Renato Moicano 1.53 – 2.51

Bartłomiej Stachura: dla Renato Moicano jest to z jednej strony walka wzięta w zastępstwie na ledwie pięć dni przed galą, a z drugiej powrót do oktagonu po ledwie trzech tygodniach od wiktorii z Alexandrem Hernandezem. Najprostszy wniosek, jaki z tej kombinacji wysnuwam, brzmi tak: jego kondycja nie będzie lepsza aniżeli zazwyczaj – a prawdopodobnie nieco gorsza, nawet pomimo 160-funtowego limitu zawodów.




Rzeczona kondycja może natomiast mieć w tym pojedynku kapitalne znaczenie, bo jest on zaplanowany na 25-minutowy dystans. Czy Moicano może notować sukcesy w stójce? Mając na uwadze jego przewagę gabarytów i smykałkę do kontr, którą pokazywał nie tylko w starciu z Hernandezem ale nawet Fizievem – jak najbardziej. Czy może spróbować z powodzeniem zaprząc do działania zapasy? Oczywiście.

Rzecz jednak w tym, że pomimo 37 już lat na karku RDA nadal sprawia wrażenie zawodnika bardzo solidnego. Charakteru nie brakowało mu nigdy. Kondycji? Również. Jego piętą achillesową zawsze były zapasy, ale czy Moicano będzie w stanie wcielić się w rolę Covingtona? Usmana? Chiesy? Mam bardzo poważne wątpliwości!

Oczywiście Rafael najlepsze lata kariery ma już dawno za sobą i powoli acz nieubłaganie zbliża się do momentu, w którym dopadnie go spory regres – dodajmy, że wraca teraz po ponad rocznej absencji i problemach zdrowotnych – ale czy obniżył już loty tak bardzo, by ulec biorącemu tę walkę w zastępstwie krajanowi? Nie wykluczam tego, ale uważam, że jeśli Renato nie skończy byłego mistrza w rundach pierwszej lub drugiej, znajdzie się w tarapatach. A to z uwagi na zawsze świetne przygotowanie kondycyjne dos Anjosa, który ma przecież za sobą pełen obóz przygotowawczy.

Nie wykluczam tutaj scenariusza zmiany warty, ale nie widziałem jeszcze nic, co jakkolwiek sugerowałoby, że RDA znalazł się już na etapie mięsa armatniego z dużym nadal nazwiskiem. Postawi się w stójce, postawi się w zapasach, postawi się w parterze – i zajedzie krajana doświadczeniem i żelaznymi płucami.

Zwycięzca: Rafael dos Anjos przez decyzję

170 lb: Colby Covington (16-3) vs. Jorge Masvidal (35-15)

Kursy bukmacherskie: Colby Covington vs. Jorge Masvidal 1.30 – 3.53

Bartłomiej Stachura: defensywa zapaśnicze Jorge Masvidala jest mocno niedoceniana – a to naprawdę zawodnik, którego trudno przewrócić, a jeszcze trudniej utrzymać na dole. Nie spodziewam się zatem, aby Colby Covington pomiatał nim po oktagonie jak szatan. Masvidal bronił się przed zapasami Usmana, wracał kapitalnie na nogi, nie dając się ustabilizować. Covington z kolei był przecież swego czasu przewracany przez dos Anjosa, więc kto wie, może Ulicznik z Miami poszuka jakiejś kontry w pewnym momencie?

Rzecz jednak w tym, że Chaos jest w swoich zapaśniczych poczynaniach niezmordowany. Szuka jednego obalenia po drugim. Męczy w klinczu, obija, obala, kotłuje się. Mam poważne wątpliwości, czy Masvidal będzie w stanie wyrąbywać sobie przestrzeń do walki – do walki na środku oktagonu, rzecz jasna, bo tam powinien szukać swoich szans.




Na nogach, owszem, Gamebred może polować. Czaić się na kończące uderzenie. Jest lepszy technicznie, uderza znacznie mocniej, prawdopodobnie będzie szybszy. Rąbie sierpami z obu rąk po przekroku, mocno kopie na korpus, atakuje kolana. Problem jednak w tym, że Covington również lebiegą w stójce nie jest! Jego defensywa jest co prawda licha – nieruchoma głowa! – ale potrafi składać krótkie kombinacje, kopie na wszystkich wysokościach, jest aktywny.

Przede wszystkim jednak – Chaos ma zapasy! Ryzyko obaleń, jakie wnosi do oktagonu, w naturalny sposób ogranicza stójkowe możliwości jego rywali. Dlatego nie sądzę, aby Masvidal był tutaj w stanie metodycznie rozbijać Covingtona. Jeśli ten tylko poczuje zagrożenie, pójdzie w nogi, niwecząc kickbokserskie plany Ulicznika. Dlatego spodziewam się pewnego rodzaju nerwowości ze strony Jorge – tj. nadmiernego polowania na rozstrzygające uderzenie, aby do cna wykorzystać okno czasowe, jakie do walki w stójce da mu Colby. A poszukiwanie rozstrzygającego uderzenia za wszelką cenę – widzieliśmy to chociażby w pierwszej walce Masvidala z Usmanem – czasami prowadzi na manowce…

Warto przypomnieć też, że dla 37-letniego już Masvidala będzie to powrót do akcji po najcięższym nokaucie w karierze. Jak odbije się to na jego aktywności? Nastawieniu? Covington wraca co prawda niespełna cztery miesiące po trudnym rewanżu z Nigeryjskim Koszmarem, ale jego sportowy przebieg jest znacznie niższy. Jeszcze powalczy, podczas gdy Masvidal powoli zbliża się do końca kariery.

Nie skreślam jednak Gamebreda. Może wyczarować coś w stójce. Może nawet złapać Covingtona w jakieś duszenie, jeśli ten zbyt niedbale zejdzie mu do krocza, jak czynił w starciu z Woodleyem. Colby klepał duszenie Alvesa, a Jorge udusił Chiesę.




Rzecz jednak w tym, że kombinacja żelaznej kondycji ze srogimi zapasami i funkcjonalną stójką czynią z Colby’ego Covingtona zasłużonego faworyta tego pojedynku. Jorge Masvidal tanio skóry nie sprzeda, ale zostanie wymęczony w klinczu i być może parterze. Z każdą rundą w każde uderzenie wkładał będzie coraz więcej mocy, szukając skończenia walki i odpoczynku od klinczersko-zapaśniczych kotłowanin. Nie znajdzie go.

Zwycięzca: Colby Covington przez decyzję

PODSUMOWANIE

WalkaBartek S.
Covington - Masvidal
1.30 - 3.53

Covington
RDA - Moicano
1.53 - 2.51

RDA
Barboza - Mitchell
2.30 - 1.62

Mitchell
Holland - Oliveira
1.27 - 3.77

Holland
Spivak - Hardy
1.48 - 2.65

Spivak
Negumereanu - Nzechukwu
2.15 - 1.70

Negumereanu
Turner -Mullarkey
1.64 - 2.26

Turner
Rodriguez - Yan
1.37 - 3.10

Rodriguez
Moroz - Agapova
2.69 - 1.47

Agapova
Nurmagomedov - Kelleher
1.13 - 5.96

Nurmagomedov
Elliott - Ulanbekov
2.96 - 1.40

Elliott
Klein - Smith
2.38 - 1.58

Smith
Jacoby - Oleksiejczuk
1.50 - 2.59

Oleksiejczuk
Ostatnia gala8-3
Łącznie2339-1291
Poprawne64,43 %

Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 600 PLN

Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.

Powiązane artykuły

Komentarze: 3

  1. Ciekawa rozpiska i intrygujące zestawienia. Kilka starć z wyraźnym na papierze faworytem oraz kilka naprawdę bardzo trudnych do typowania. Nie mam pomysłu ma kogo postawić w walce Turner vs Mullarkey. Można prosić o dwa zdania na temat walki Moroz vs Agapova. Po debiucie Kazaszki widziałem w Niej naprawdę wielki potencjał. Nadal oczywiście nie skreślam, ale teraz staram się podchodzić już bardziej na chłodno do Agapovej. Typowanie walk kobiet nie jest prostym zadaniem. 🙃
    Mimo wszystko stawiał bym na Moroz.

Dodaj komentarz

Back to top button