Polskie MMA

„Trochę nie wyczuł siły, mało przemyślane kopnięcie” – nadal są kumplami, ale Piotr Strus przyznał, że ma pretensje do Damiana Janikowskiego

Powracający do akcji Piotr Strus opowiedział o okolicznościach, w jakich w 2021 roku Damian Janikowski pogruchotał mu w trzech miejscach oczodół.




Niewidziany w akcji od kwietnia 2021 roku Piotr Strus po prawie dwuletniej przerwie powróci na bitewne areny 18 lutego. W walce wieczoru gali Strife 3 w Puławach skrzyżuje rękawice z Kacprem Karskim.

Długa przerwa reprezentanta WCA była wynikiem poważnych problemów ze zdrowiem, z jakimi się borykał. Najpierw Damian Janikowski podczas sparingu pogruchotał mu oczodół, a potem podczas treningu zapaśniczego przyplątała się kontuzja kolana – a konkretnie zerwanie więzadła krzyżowego tylnego.

O okoliczności, w jakich doszło do pierwszego z tych urazów, zapytał Piotra Strusa w najnowszym wywiadzie Filip Lewandowski.

– Mój serdeczny kolega Damian Janikowski na treningu, a dokładnie sparingu, w ostatnich 15 sekundach zdecydował, że kopnie pedaladę z dołu, kiedy ja się akurat pochyliłem – powiedział Piotr. – Warto zaznaczyć, że był to sparing w dużych rękawicach, był to sparing w środę. Sparowaliśmy w dużych rękawicach, oczywiście w kasku, wszystkim.

– Niestety tak niefortunnie Damian kopnął, że gdzieś tam piętą trafił mnie. Mimo osłonki kasku to niestety… Znaczy, dzięki temu, że miałem ten kask, tak mało się wydarzyło. Bo gdyby nie to, to podejrzewam, że byśmy do tej pory szukali mojej głowy. Ale Damian trochę nie wyczuł siły. Mało przemyślane kopnięcie.

Zapytany wprost, czy miał pretensje do Damiana o taki atak, Piotr długo się nie zastanawiał.



– Dalej mam trochę pretensje – powiedział. – Znaczy pretensje… To ciężko nazwać „pretensje”. Czy jest jego wina, czy nie jest jego wina? No trochę jest jego wina. Ja bym go tak nie kopnął. Tak to powiem. Nie wykonałbym takiej rzeczy.

– Trochę to był niefart, trochę nieumyślne, ale wiesz, nadal nie kopie się pedalady na sparingach. Leżysz na plecach, ktoś się pochyla, a ty go kopiesz w twarz stopą. Tu niefart chciał, że akurat Damian kopnął mocno, trafił idealnie piętą pod oko lewe moje.

– Śmieszna sytuacja, bo zdjąłem kask i czułem takie pulsowanie. To nie było tak, że mnie odcięło, zemdlałem czy coś. Nie. Takie pulsowanie poczułem.

– Oczywiście Damian się wystraszył. To nie jest taka pretensja, że ja Damianowi ręki nie podaję. Nie no, gadamy, mamy kontakt. Damian zresztą też pomógł mi w tej kontuzji. Udostępnił mi różne urządzenia, które pomagały mi w powrocie do zdrowia, więc jakby ziomalsko dalej jesteśmy kumplami. I to nie ma nic do tego.

– Pretensja jest tylko o tamten nieprzemyślany cios, który po prostu wyrządził dosyć dużo strat i takiej krzywdy na mojej twarzy. Wskutek tego niefartownego kopnięcia złamałem oczodół w trzech miejscach. Na szczęście nie uszkodziłem nerwu wzrokowego. Specjaliści w MML-u uznali, że to w ogóle cud jakiś, bo przy takim złamaniu niestety często dochodzi do uszkodzenia nerwu wzrokowego, co powoduje potem, że albo gałka oczna się nie rusza, albo mamy jakieś ograniczone pole widzenia.

– Na szczęście w tym nieszczęściu miałem dużo szczęścia i udało mi się wyjść z tego naprawdę nieźle. MML mnie poskładał, wszczepili mi płytkę tytanową, reszta się pogoiła. Też ukłony dla doktora Rybickiego, który współpracował przy tej całej operacji z Centrum Medycznym MML. I oczywiście dla doktora Michalika.




34-latek skupia się obecnie wyłącznie na najbliższej walce, ale nie ukrywa, że jego celem są występy dla jakiejś dużej organizacji, z KSW na czele.

– KSW jest benchmarkiem, jest topem w Polsce, jeśli nie w Europie – przyznał. – Też mieliśmy propozycję, żeby bić się w Oktagonie, ale trochę za mało czasu na przygotowania, więc… Wiadomo, zmierzam tam, gdzie będzie to dobre sportowo, opłacalne życiowo, a wiemy, że jeżeli o tym mówimy, to mamy na pewno na myśli przede wszystkim KSW.

W ostatnich latach Piotr Strus wojował pod sztandarem ACA, gdzie stoczył łącznie jedenaście walk, uzyskując bilans 6-4-1. Ostatnie dwie walki dla czeczeńskiej organizacji przegrał z Rafałem Haratykiem.

Cała rozmowa poniżej.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button