UFC

„To niebezpieczne zestawienie, ale…” – Cain Velasquez po raz pierwszy o walce z Francisem Ngannou

Cain Velasquez opowiedział o zbliżającej się wielkimi krokami walce z Francisem Ngannou oraz długim rozbracie z oktagonem.

Były mistrz kategorii ciężkiej Cain Velasquez powróci do akcji w walce wieczoru pierwszej gali UFC na dużym ESPN, czyli UFC on ESPN 1, która odbędzie się 17 lutego w Phoenix.

Jak się jednak okazuje, to nie osoba Predatora stanowiła decydujący czynnik, który przesądził o występie Amerykanina w tym właśnie terminie.

Chodzi o walkę w Phoenix.

– powiedział Velasquez w rozmowie z MMAJunkie.com.

Chodzi o walkę w Arizonie. Jestem z Yumy w Arizonie. Chodziłem tam do szkoły, do Arizona State. Całe życie rywalizowałem w Arizonie. Uwielbiam tutaj startować. Zawsze chciałem też tutaj walczyć. Możliwość występu przed rodziną i przyjaciółmi to dla mnie coś niesamowitego. Nie mogę się doczekać.




Cain Velasquez nie był widziany w boju od lipca 2016 roku, gdy podczas jubileuszowej gali UFC 200, powróciwszy po rocznej przerwie i utracie złota na rzecz Fabricio Werduma, w świetnym stylu zdemolował Travisa Browne’a.

W 2017 roku borykał się jednak z kolejnymi poważnymi problemami zdrowotnymi, które uniemożliwiły mu występy. Jednak jak przekonywał jego trener z American Kickboxing Academy, Javier Mendez, od początku 2018 były mistrz był już w pełni zdrów. Rzecz w tym jednak, że nie był w stanie porozumieć się z UFC w sprawie nowego kontraktu – stary podpisywał natomiast jeszcze w czasach, gdy zasiadał na tronie mistrzowskim.

Zapytany o długą przerwę, obok problemów zdrowotnych Velasquez wskazał też jednak sprawy rodzinne.

Powiększyła mi się rodzina.

– powiedział.

Mamy rocznego syna. Chciałem być przy całej ciąży i przez pierwszy rok życia syna. Gdy mieliśmy córkę, która ma obecnie 9 lat, było ciężko. Przegapiłem wiele rzeczy, co mi się nie podobało. W wolnym czasie miałem więc teraz możliwość zostać przy rodzinie.

36-latek nie ma też wątpliwości, że prawie trzyletnia przerwa oznaczała też sporo korzyści czysto sportowych. Jak twierdzi, podczas przygotowań pod walkę, plan treningowy jest mocno podporządkowany rywalowi, co nie zawsze sprzyja rozwijaniu własnych umiejętności, podczas gdy teraz miał wiele czasu na to, aby dodać nowe narzędzia do swojego arsenału.

Na tronie mistrzowskim wagi ciężkiej zasiada obecnie klubowy kolega Caina Velasqueza, Daniel Cormier. Nie jest żadnym sekretem, że o ich wspólnej walce nie ma w ogóle mowy. Jaki zatem cel przyświeca Velasquezowi w 2019 roku? Otóż, jak stwierdził: „Wygrywanie”.

Mam walkę z Ngannou. To niebezpieczne zestawienie, więc muszę być bardzo dokładny w realizacji swojego planu, gdy tam wyjdę do walki.

– powiedział.

I jestem na to gotowy.

Amerykanin nie ukrywa, że idealnie byłoby wygrać z potężnym Kameruńczykiem, nie odnosząc żadnych obrażeń, ale jest jednocześnie w pełni świadom, że oktagon pisze różne scenariusze.

*****

Lowking.pl trafia na Patronite.pl – oto dlaczego

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button