UFC

„To było dla niego najbardziej szokujące” – Dominick Reyes wskazał element walki, którym kompletnie zaskoczył Jona Jonesa

Dominick Reyes opowiedział o walce z Jonem Jonesem, twierdząc, że dysproporcja siłowa stanowiła dla tego ostatniego szok.

Gremialnie skreślany, Dominick Reyes sprawił 8 lutego gigantyczne problemy dominatorowi kategorii półciężkiej Jonowi Jonesowi w walce wieczoru gali UFC 247.

Nie zdołał jednak zdetronizować Bonesa. Po pięciu rundach niezwykle wyrównanego pojedynku sędziowie wskazali bowiem jednogłośne na mistrza. Werdykt wzbudził jednak na świecie wiele kontrowersji.

– Moje nogi naprawdę bolały – przyznał Dewastator w najnowszym wywiadzie z MyMMANews.com. – Nie od tego, że mnie po nich kopał, ale od tego, że to ja kopałem nimi jego. Naprawdę poświęciłem swoje nogi w tej walce. Skończyłem o kulach. Trzeba zapłacić taką cenę. Gdy po wszystkim usiadłem na kanapie i przypomniałem sobie to wszystko, byłem niesamowicie, kurwa, dumny. Zrobiłem to. Zrobiłem to, kurwa. Jakie znaczenie ma, co sądzą sędziowie? Jestem bardzo dumny z tego, co dokonałem tamtego wieczoru.

– Pokazałem serce. Zostawiłem tam wszystko. Poszedłem na całość. Zrobiłem to, kurwa. Wiedziałem, że jeśli tego nie zrobię, nie ma szans na zwycięstwo. To jedyny sposób. Gdybym tak do tego nie podszedł, zrobiłby to samo, co robi z innymi. Ryzyko było wkalkulowane. I było tego warte. Znokautować go albo paść znokautowanym. Trzeba wskoczyć w ogień, aby to osiągnąć. Trzeba opuścić strefę komfortu. Trzeba krwawić. To część tej gry. Jeśli tego chcesz, musisz się z tym pogodzić. Jeśli nie, wycofaj się i bój się, żeby nie zostać trafionym.



Dominick Reyes nie ma najmniejszych wątpliwości, że sędziowie punktowi okrutnie pomylili się, przyznając zwycięstwo Jonowi Jonesowi. Jest przekonany, że trzy pierwsze rundy powinny bezwzględnie pójść na jego kontao.

– Byłem od niego lepszy taktycznie – stwierdził. – Byłem precyzyjniejszy. Byłem szybszy. Lepiej się poruszałem. Wymanewrowałem go. Byłem o wiele silniejszy. Był w szoku. Najbardziej szokującą rzeczą w walce było to, o ile byłem od niego silniejszy. Słyszałem wcześniej wszystkie te historie o tym, jaki to jest silny. Potem spotkaliśmy się tam i… Ok.

– Aby zostać mistrzem, musisz pokonać mistrza, bla bla bla. Jasne, w porządku. Właśnie to zrobiłem! Naruszyłem go kilka razy w tej walce. On mnie ani razu. Ani razu nie poczułem, żebym był w jakimkolwiek niebezpieczeństwie. W piątej rundzie nie byłem wcale wyczerpany. Po prostu prewencyjnie skupiałem się na defensywie. Ok, nie daj się znokautować i będziesz mistrzem świata. Korzystam z taktyk, walczę mądrze. Rozpracowałem Mike’a Winkeljohna i Grega Jacksona. Szaleństwo. A potem nie dostaję zwycięstwa. Gość musi wyjść do mnie ponownie. Jeśli tego nie zrobi, pójdę do jego domu i dam mu z liścia.




W rajdzie po oktagonowe usługi Bonesa jedynym rywalem Dominicka Reyesa wydaje się w tej chwili rozpędzony serią trzech zwycięstw Jan Błachowicz. Dewastator uważa jednak, że powinien mieć pierwszeństwo.

– Musimy zrobić to ponownie – stwierdził. – Musimy. Tak, absolutnie, czuję się niekoronowanym mistrzem. Jestem nim. Szczerze mówiąc, mistrz ludu jest teraz traktowany lepiej niż właściwy mistrz. Powiedziałem to zaraz po walce i powtórzę to teraz. Napisałem to na Instagramie – jestem niekoronowanym królem. 98% świata się z tym zgadza. Małe dzieci, starsze panie, ludzie, którzy nie oglądają walk, wszyscy zgadzają się, że wygrałem tamtą walkę. Nie potrzeba do tego ekspertów, choć to właśnie eksperci wymyślając różne rzeczy, żeby stwierdzić, że nie wygrałem. To idiotyczne.

Obstawiaj wszystkie walki UFC na PZBUK i odbierz darmowy zakład 50 PLN

*****

„To nadal kawał je*anego palanta” – Anthony Smith zirytowany słowami Jona Jonesa

Powiązane artykuły

Komentarze: 2

  1. Jan vs Jon
    Reyes vs Santos – o miano następnego pretendenta.
    Smith z zapaśnikiem z włamania, bo z tego co mówił bardzo wyrównana walka była, rewanż się należy ;D

    Ogólnie rzec biorąc wiadomo, że każdy walczy o swoje, Reyes też. Jednak jak dla mnie to jego dopominanie się rewanżu jest nieco irytujące. To nie jest żaden mistrz, ani wielka gwiazda, żeby od razu dostawał jako pretendent rewanż. No chyba, że nie było by nikogo innego dostępnego. Jest młody, pokona jednego przeciwnika i wróci do walki o pas.
    Poza tym jego nieskalany rekord, opiera się o wałek sędziowski z Volkanem. Gdyby nie to, raczej mógłby pomarzyć w swoim czasie o walce z Jonesem.

    Ogólnie brakuje mi trochę dawnego Rumble. Szybko przerzedziłby trochę tych marudzących pretendentów.

Dodaj komentarz

Back to top button