UFC

„Nikt wtedy nie zarzuci mu, że nie zasługuje na walkę o pas” – Gaethje wie, jak McGregor może uciszyć Khabiba i Abdelaziza

Justin Gaethje nie ma wątpliwości, że Conor McGregor musi stanąć z nim do walki, jeśli chce ponownie rywalizować o złoto wagi lekkiej.

Rozpędzony trzema nokautami w pierwszych rundach Justin Gaethje nigdy nie ukrywał, że tytuł mistrzowski jest dla niego najważniejsze, ale od wielu miesięcy dwoi się i troi, aby w kolejnym pojedynku skrzyżować rękawice z Conorem McGregorem.

Amerykanin nie ma bowiem wątpliwości, że to właśnie Irlandczyk stoi na jego drodze do złota, które znajduje się w posiadaniu Khabiba Nurmagomedova sposobiącego się do walki z Tonym Fergusonem.

– Myślę, że muszę na to wszystko patrzeć z szerszej perspektywy – powiedział Gaethje w najnowszym wywiadzie z MMAFighting.com. – Uważam, że nie ma sensu, abym czekał na zwycięzcę walki Khabiba z Tonym. Myślę, że muszę stoczyć jeszcze jeden pojedynek.




– Powinniśmy walczyć z Conorem, aby wyłonić pretendenta numer jeden. Poza tym muszę po prostu walczyć z kimś, aby zapewnić sobie status pretendenta i bić się potem ze zwycięzcą tej walki. I zrobię to – o ile będę miał to zagwarantowane.

Oficjalnie niczego jeszcze nie wiadomo, ale od kilku tygodni coraz więcej znaków na niebie i ziemi wskazuje na to, że rzeczywiście latem może dojść do konfrontacji McGregora z Gaethje – pod warunkiem oczywiście, że sytuacja z pandemią koronawirusa zostanie w jakimś stopniu opanowana.

Trenerzy Irlandczyka, John Kavanagh i Owen Roddy, otwarcie przyznali, że najchętniej obejrzeliby swojego podopiecznego właśnie naprzeciwko Justina Gaethje. Także Dana White, który wcześniej solennie zapewniał, że Notorious poczeka na zwycięzcę konfrontacji Dagestańskiego Orła z El Cucuyem, ostatnimi czasy przyznał, że być może były podwójny mistrz wróci do oktagonu wcześniej.

– Wybór należy do niego – powiedział o McGregorze Gaethje. – To on wybiera, z kim walczy. Wie, że jeśli wyjdzie do mnie i mnie pokona, nikt – wliczając Khabiba czy Aliego (Abdelaziza) – nie może zarzucić mu, że nie zasługuje na walkę o pas. Inaczej jednak jej nie dostanie.



O ile po niesławnym ataku Notoriousa na starszego mężczyznę w barze w Dublinie w zeszłym roku Justin obwieścił światu, że starcie z Conorem stało się dla niego sprawą osobistą, to teraz złość najwyraźniej już mu przeszła.

Podkreślił bowiem, że nie żywi do Irlandczyka żadnych negatywnych uczuć. Jego celem pozostaje pas mistrzowski – właśnie dlatego jednak chce stanąć naprzeciwko McGregora. Ma bowiem wrażenie, że ten uzurpuje sobie prawo do wyprzedzenia go w rajdzie po złoto.

Jak ocenia prawdopodobieństwo scenariusza, w którym rzeczywiście staje za kilka miesięcy w szranki z McGregorem?




– Myślę, że jest na to spora szansa – ocenił Gaethje. – Naprawdę spora. Gdy (Owen) Roddy udzielił tego wywiadu, byłem chyba na golfie i ktoś zadzwonił do mnie, żebym sprawdzić temat w Internecie. Fajnie wyszło.

A jeśli Irlandczyk pójdzie jednak w trylogię z Natem Diazem – bo taka opcja również jest brana pod uwagę – Justin Gaethje szat rozdzierać nie zamierza.

– Żeby zestawić walkę z tym gościem trzeba się natrudzić – powiedział. – To cały proces. Jeśli nie zdecyduje się na nią, po prostu poczekam i będę się bił z Khabibem.

Obstawiaj wszystkie walki UFC na PZBUK i odbierz darmowy zakład 50 PLN

*****

„Nawet kijem bym go nie dotknęła” – Joanna Jędrzejczyk odpowiada na ostre komentarze Colby’ego Covingtona

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button