UFC

„Nie mam szklanej szczęki, jak wy wszyscy” – samozwańczy „prawdziwy mistrz” Nate Diaz podskubał czołówkę wag lekkiej i półśredniej

Nate Diaz wyjaśnił w krótkim wpisie w mediach społecznościowych, dlaczego jest prawdziwym mistrzem.

Do walki z Leonem Edwardsem podczas zeszłotygodniowej gali UFC 263 w Glendale podchodził w roli gigantycznego underdoga – największego w całej rozpisce – skreślany przez niemal wszystkich – od fanów przez dziennikarzy po ekspertów większych i mniejszych.




I rzeczywiście – przez 24 minuty rywalizacji Amerykanin nie miał wiele do powiedzenia. Jamajczyk tempa może nie forsował, ale z większości wymian wychodził obronną ręką. Wszystko zmieniło się jednak na minutę przed końcem zawodów – wtedy bowiem stocktończyk zdzielił rywala śliczną kombinacją liścia z krzyżowym, okrutnie nim wstrząsając. Poświęciwszy później kilka sekund na celebrację udanej akcji, ruszył do huraganowych ataków, próbując skończyć Edwardsa. Jamajczyk przetrwał jednak do syreny końcowej, pewnie zwyciężając na kartach sędziowskich.




Jak można się jednak było spodziewać, Nate Diaz kończył zawody z głową podniesioną wysoko, jako mentalny zwycięzca. Zawody sportowe może przegrał, ale w wywiadach po gali podkreślił, że w prawdziwym świecie, w prawdziwej walce dla Leona Edwardsa nie byłoby ratunku.

Niespełna tydzień po gali stocktończyk krótko podsumował walkę, nie oszczędzając przy okazji czołowych lekkich i półśrednich.

– Nie mam szklanej szczęki, jak wy wszyscy – napisał. – Top 5 lekkich i półśrednich, wiecie, kim jesteście.

Wszyscy zawodnicy z czołowej piątki kategorii lekkiej UFC przegrywali już przez nokauty, choć wydaje się, że głównym adresatem przytyku Amerykanina jest oczywiście Conor McGregor. Co ciekawe, dwukrotnie przez techniczne nokauty przegrywał też Nate Diaz – w 2013 roku ubił go Josh Thomson, a w 2019 roku z powodu rozcięć na twarzy przerwano jego walkę z Jorge Masvidalem.




Stocktończyk planuje powrócić do oktagonu za 3-4 miesiące. Nie ma na oku żadnego konkretnego zawodnika – poczeka na rozwój wydarzeń, licząc na to, że wyłoni się odpowiedni kandydat.

Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 600 PLN

Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.

*****

Czeski artysta chaosu – jak daleko zajdzie Jiri Prochazka?

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button