UFC

„Ni chu*a za to nie zapłacę” – Jorge Masvidal opowiada najbardziej szaloną barową historię z Yoelem Romero

Tryskający świetnym humorem przed londyńską galą UFC on ESPN+ 5 Jorge Masvidal opowiedział, jak to razu pewnego odwiedził z Yoelem Romero pewien klub – i doszło do nieporozumienia.

Jorge Masvidal znajdował się w wybornym nastroju podczas dnia medialnego przed sobotnią galą UFC on ESPN+ 5 w Londynie, gdzie w walce wieczoru skrzyżuje rękawice z Darrenem Tillem.

Podczas rozmowy z TheMacLife.com temat zszedł na kompana Gamebreda z American Top Team, również mającego kubańskie korzenie Yoela Romero.

Yoel jest ostry. Tyle mogę powiedzieć. W każdym tego słowa znaczeniu. Poza klatką jest takim samym skurwielem jak w klatce.

– powiedział o Żołnierzu Boga Jorge.

Gdy wychodzimy razem na miasto… Nie zdarza się to często, bo zamykają wtedy miasto… Obaj jesteśmy z Miami. Robi się wtedy bałagan.

Dopytany, czy chodzi bardziej o kobiety, czy też alkohol, Masvidal udzielił dyplomatycznej odpowiedzi.

Nie będę wdawał się w szczegóły, ale zamknęlibyśmy Londyn, gdybyśmy byli tu obaj. Chciał tu ze mną przyjechać, ale wypadło mu coś akurat.

– powiedział.

Yoel podkręca mnie, a ja podkręcam Yoela – i robi się ostro. Próbuję wybrać jakąś historię, która za bardzo by go nie obciążała…

Na sugestię dziennikarza, że może być to historia hipotetyczna, Gamebred na chwilę się zadumał… I przeszedł w końcu do opowieści.

Dobra. Byliśmy kiedyś w pewnym hipotetycznym miejscu w Ameryce.

– rozpoczął.

Hipotetycznie mówiąc, rozpoznał nas właściciel klubu i dał nam jedną czy dwie butelki, mówiąc, że to na jego koszt. Zanim jednak się spostrzegłem, mój przyjaciel – którego nazwiska nie wymienię – zamówił masę tych butelek. Rachunek więc wynosił teraz, nie wiem, kurwa, ile… $10 tysięcy? $15 tysięcy?

Ni chuja za to nie zapłacę, bo nawet nie lubię tak ostro pić. Lubię, jak laski są obok, ale za ich drinki też płacić nie zamierzam. A więc ten drugi klient, o którym tutaj mówimy, też powiedział, że tak samo za to gówno płacić nie zamierza.

I robi się teraz skomplikowana sytuacja. Masz dwóch skurwieli, którzy ni chuja płacić nie będą. Myśleliśmy, że wszystko mamy za darmo. Nie wiedzieliśmy, że powiedział, że tylko te dwie pierwsze butelki są za darmo, a za resztę płacicie. Nie wiedzieliśmy tego do czasu, aż pojawił się ten rachunek na dziesięć kawałków.

Możecie sobie więc łatwo wyobrazić, że ściągnęli ochroną, zawołali właściciela klubu i próbowali wyciągnąć od nas te pieniądze. Mogę zdradzić tyle – nawet, kurwa, centa nie zobaczyli. Ani, kurwa, pierdolonego dolara. To był udany wieczór. Wyszliśmy stamtąd z masą nowych fanów.

*****

Michał Oleksiejczuk podpisał kontrakt na walkę – kto może być jego rywalem?

Powiązane artykuły

Komentarze: 1

Dodaj komentarz

Back to top button