UFC

Michael Bisping: „Walka z Mousasim to byłby dla mnie astronomicznie zły interes”

Michael Bisping wyjaśnia, dlaczego w tej chwili w ogóle nie interesuje go konfrontacja z Gegardem Mousasim, wskazując zawodnika, z którym najchętniej wyszedłby do drugiej obrony pasa mistrzowskiego.

Mistrz kategorii średniej Michael Bisping po pierwszej obronie pasa i zrewanżowaniu się Danowi Hendersonowi na gali UFC 204 w Manchesterze zamierza bić się z najmocniejszymi rywalami w swojej dywizji. Wcześniej wywoływał co prawda do boju Georgesa Saint-Pierre’a, ale wobec planów Kanadyjczyka wydaje się, że temat całkowicie się zdezaktualizował.

Jest jednak jeden zawodnik z czołówki kategorii średniej, który na tym etapie zupełnie Brytyjczyka nie interesuje.

Mousasi to nieprawdopodobny zawodnik, ale w tej chwili walka z nim to byłby dla mnie astronomicznie zły interes.

– stwierdził Hrabia, zapytany o Ormianina w programie The MMA Hour.

Potrzebuje jednego albo dwóch zwycięstw, żeby zwrócić na siebie uwagę. Niestety nie tak dawno ten idiota Uriah Hall wygrał z nim fuksiarskim nokautem, co mocno osłabiło jego notowania.

Jest jednym z najbardziej niedocenianych zawodników na świecie. Rozniósł Vitora w wielkim stylu i z łatwością. Jeszcze jedno albo dwa zwycięstwa z dużymi nazwiskami i stanie się rozpoznawalny.

Chętnie stanę naprzeciwko niego, gdy nadejdzie czas. Ale uważam, że potrzebuje jeszcze jednej walki.

Brytyjczyk nie ukrywa, że kolejny pretendent do pasa mistrzowskiego zostanie wyłoniony najpewniej z walk, w których Luke Rockhold zmierzy się z Ronaldo Jacare Souzą, a Chris Weidman z Yoelem Romero, zaznaczając jednak, że z Kubańczykiem bić się nie zamierza z powodu niedawno oblanego przez niego testu antydopingowego.

Zobaczymy, jak to się ułoży. Preferowałbym Weidmana, mówiąc szczerze. Mamy pewnego rodzaju zatarg.

– powiedział Bisping, nawiązując do wymiany uprzejmości, jakie czynią sobie obaj za pośrednictwem mediów, zaznaczając jednak, że prywatnie bardzo szanuje Weidmana.

Od strony biznesowej nikogo nie interesuje Luke Rockhold. Nikt zresztą nie dba też o Chrisa Weidmana. Niestety są dwoma najmocniejszymi średnimi poza mną, a i tak wszyscy mają ich gdzieś. Dlatego Chris Weidman nie potrafił sprzedaż żadnego PPV, nawet jako co-main event gali.

Mistrz zapowiedział, że najchętniej powróciłby do oktagonu w okolicach lutego lub marca przyszłego roku.

Chętnie zmierzę się z najmocniejszym pretendentem.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button