KSWPolskie MMA

Martin Lewandowski: „Bilman może faktycznie podkręcił trochę gawiedzi tym uderzeniem, ale…”

Współwłaściciel KSW Martin Lewandowski wyjaśnia kary, jakie organizacja nałożyła na Mateusza Gamrota, Normana Parke’a i Marcina Bilmana po gali KSW 40 w Dublinie.

Cztery dni po gali KSW 40, która odbyła się w niedzielę w Dublinie, organizatorzy ogłosili kary, jakie nałożyli na Mateusza Gamrota i Normana Parke za awanturę jaka rozgorzała po ich zakończonej wynikiem no-contest walce.

KSW nakłada kary w związku z incydentem po walce Gamrot vs. Parke II, sędzia wyjaśnia przerwanie

To była bardzo skomplikowana decyzja.

– powiedział w rozmowie z PolskaTimes.pl współwłaściciel KSW Martin Lewandowski.

Nie chcieliśmy, by ktokolwiek mógł się czuć nią pokrzywdzony. Z drugiej strony zależało nam na tym, by fani i media widzieli, że nikogo nie faworyzujemy. „Gamer” jest Polakiem i naszym mistrzem, ale kara musiała być sprawiedliwa dla obu stron. Zdajemy sobie sprawę, w jakim sporcie działamy i jak wielkie emocje towarzyszyły całej sytuacji. Sprawa ma wiele wątków, konflikt Mateusza i Normana trwał od dawna. Parke po walce miał też pretensje do Borysa. Naszym zadaniem było odcięcie się od wielu zewnętrznych emocji, oceniania, kto miał rację, a kto nie. Obaj są współwinni i obaj mogą bronić się, że wina leży po drugiej stronie. My zebraliśmy suche fakty i podjęliśmy najbardziej sprawiedliwą decyzję, jaką mogliśmy podjąć

Obaj zawodnicy zostali ukarania potrąceniem gaży, ale organizatorzy nie zdradzili w jakiej wysokości. Wiadomo jedynie, że „w obu przypadkach chodzi o kilkadziesiąt procent gaży za walkę”. Przypomnijmy, że wcześniej Irlandczyk z Północy stracił jeszcze 30% z wynagrodzenia, bo nie zmieścił się w zakontraktowanym mistrzowskim limicie wagowym.

Ponadto karząca ręka sprawiedliwości dosięgła też Marcina Bilmana, który w odpowiedzi na odepchnięcie Borysa Mańkowskiego przez Normana Parke poczęstował tego ostatniego lewym sierpowym. Bilman dostał zakaz wstępu na zaplecze i do narożników podczas gal KSW na okres 9 miesięcy liczony od 22 października.

Rozumiem ludzki aspekt tej sprawy. Jeden kolega został popchnięty, drugi instynktownie na to zareagował.

– powiedział Lewandowski.

Ale zadaniem zawodnika jest dobór sekundantów, którzy trzymają nerwy na wodzy. To osoby w narożniku mają powstrzymywać fightera od impulsywnych reakcji, a nie na odwrót. Od 14 lat pokazujemy, że MMA to nie uliczne bójki bez zasad. I nadal chcemy to robić, będziemy piętnować takie zachowania.

Bilman może faktycznie podkręcił trochę gawiedzi tym uderzeniem. Ale, po pierwsze, uderzył zawodnika. Po drugie, zrobił to z zaskoczenia. To żadna chluba. Nawet w walce ulicznej za takie zachowanie trudno bić komuś brawo. A tym bardziej po walce, na oczach tysięcy ludzi w hali i przed telewizorami. Dla mnie to słaby sposób wyrażenia swoich emocji. Jako sekundant Bilman powinien wiedzieć, co mu wolno, a czego nie. Rozumiem duże emocje i nie mam większych pretensji do niego, ani do „Gamera”. Ale jako sportowa organizacja promująca dyscyplinę musieliśmy usiąść do sprawy na spokojnie i wyciągnąć konsekwencje za takie zachowanie. Może to fajny środowiskowy gag i materiał na gif-y, ale u nas za takie sytuacje będą kary. Mamy bardzo profesjonalnych zawodników, a ludzie w narożnikach niestety często są zupełnie z przypadku. To bardzo odpowiedzialna funkcja. Mam nadzieję, że sytuacja z Dublina skłoni niektórych do refleksji na ten temat.

*****

Poznański Nick Diaz – czyli (nie)skomplikowana historia lewego sierpowego

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button