UFC

Jorge Masvidal: „Więcej dzieje się w mediach społecznościowych niż w klatce”

Zirytowany sytuacją w UFC Jorge Masvidal wskazuje rywala, z którym chciałby się bić oraz zabiera głos na temat potencjalnych starć z Tyronem Woodley’em i Robbiem Lawlerem.

Sklasyfikowany na 4. miejscu w kategorii półśredniej Jorge Masvidal nie ukrywa, że nie jest zadowolony z kierunku, w jakim zmierza UFC, przekonując, że zawodnicy pozapominali już, co jest esencją tego sportu.

Widzę masę rzeczy, które powinny się skończyć.

– powiedział w rozmowie z FloCombat.com Gamebred.

Widzę gości przebierających się na ważenie, robiących inne głupoty. Nie zrozumcie mnie źle – musisz się promować, ale musisz też być gotowy, żeby to wszystko opakować, wchodząc do klatki i się lejąc. Musisz odstawić te wygłupy i naprawdę się lać, ale w dzisiejszych czasach bardziej chodzi o otoczkę niż o walkę.

Więcej dzieje się w mediach społecznościowych niż w klatce. A powinna liczyć się walka i tego należy się trzymać. Tak wyglądał ten sport, gdy go pokochałem – i chcę ponownie widzieć gości gotowych do bitki, zamiast odgrywających jakieś aktorskie role w mediach społecznościowych i walczących raz na rok. Nie wiem, co tu się, kurwa, wyprawia.




Wbrew skomasowanej krytyce pod adresem mistrza kategorii półśredniej Tyrona Woodley’a Masvidal odnajduje jednak w jego podejściu do walki pozytywy.

Ludzie patrzą na Woodley’a, ale gość wychodził tam i bił się cztery razy w roku. Czy ci się podobają jego występy czy nie – nie można gościowi odmówić, że wychodzi i pracuje.

Ostatnio Gamebred był widziany w akcji w maju tego roku, przegrywając przez decyzję z Demianem Maią, co przerwało jego serię trzech kolejnych wiktorii. Od razu po walce zapowiedział wówczas, że chce się bić ponownie w lipcu, rzucając wyzwanie Stephenowi Thompsonowi. Z planów tych nic jednak nie wynikło, bo choć i Wonderboy był i nadal jest zainteresowany starciem z Masvidalem, to kontuzja kolana opóźnia jego powrót.

Walka z Wondebroy’em ma sens, bo jest na drugim miejscu w dywizji.

– powiedział Jorge.

Dodatkowo, jest to walka, w której spotkają się dwaj najlepsi uderzacze w dywizji. Trochę podobnie do walki z Cerrone. To była wojna w stójce i daliśmy czadu. Wszyscy chcieli zobaczyć przemoc i dostali tego w chuj.

Zestawicie mnie z Thompsonem i zobaczycie to samo. Będzie przemoc. Zobaczycie, jak próbuję urwać mu głowę, a on próbuje przetrwać. Takiego czegoś ludzie nie przegapią. Chcę tej walki, bo przenosi mnie w miejsce, w którym chcę się znaleźć w dywizji. To dla mnie też szansa, aby udowodnić, że jeśli bijesz się ze mną w stójce, idziesz spać.

Masvidal nie ukrywa, że jego celem jest pas mistrzowski, który stanowi przepustkę do dużych pieniędzy – a wówczas klubowe przyjaźnie nie mają już dla niego żadnego znaczenia.

To kasa, dzięki której wykarmisz swoje dzieci. Ktokolwiek dochodzi do titleshota, dostaje długofalowo pieniądze, więc oczywiście jeśli takie rzeczy są na szali, to nie ma dla mnie żadnych przeszkód. Bez względu a to, kto by to nie był. Idę po tego, kto ma pas.

– stwierdził.

Nie chcę bić się z klubowym kolegą, ale jeśli na szali jest pas – jedziemy. Goście, z którymi trenujesz codziennie, nawzajem sobie pomagacie… nie chcę się z nimi bić. Ale gdy pojawia się pas, wszystko się zmienia. Gdy pójdziemy się bić o pas z Woodley’em, będziemy musieli odstawić naszą przyjaźń na boczny tor. Tak być musi.

Poza zasiadającym na tronie 170 funtów Woodley’em w czołowej piętnastce kategorii półśredniej znajdują się też inni zawodnicy, z którymi Masvidala łączą bądź łączyły klubowe lub przyjacielskie relacje – by wspomnieć Colby’ego Covingtona, Santiago Ponzinibbio czy Robbiego Lawlera.

Z tej trójki właśnie ten ostatni wydaje się być najbliżej walki o złoto po tym, jak na UFC 214 wypunktował Donalda Cerrone – co zresztą nie uszło uwadze Masvidala, który na Twitterze przypomniał (wpis został już usunięty), że sam skończył Kowboja w diw rundy.

Jesteśmy naprawdę blisko z Robbiem (Lawlerem). Byliśmy naprawdę dobrymi przyjaciółmi, ale jeśli na szali jest pas, idziemy się bić, bo dzięki temu nakarmimy swoje rodziny na długi czas.

– powiedział o byłym kompanie z American Top Team Masvidal.

Nie ma tu w ogóle zastanowienia, bo w ten sposób zadbamy o nasze rodziny. A sami też musimy zjeść.

Jeśli będzie pas, dojdzie do tego. Jak jasna cholera do tego dojdzie.

*****

Sierpem #56 – dlaczego Daniel Cormier sprawił Jonowi Jonesowi masę problemów rewanżu?

Powiązane artykuły

Back to top button