Polskie MMAUFC

Jan Błachowicz ucisza krytyków – czyli dziewięć wniosków po UFC Gdańsk

Podsumowanie sobotniej gali UFC Fight Night 118 – Cerrone vs. Till, która odbyła się w gdańskiej Ergo Arenie.

Kurz po drugiej nadwiślańskiej gali UFC – która tym razem okazała się ogromnym promocyjnym sukcesem, przynajmniej jeśli chodzi o frekwencję na trybunach, bo gdańska Ergo Arena była wypełniona po brzegi – powoli opada, a zatem pora na podsumowanie i wyciągnięcie najważniejszych wniosków po trójmiejskim UFC Fight Night 118.

Jan Błachowicz ucisza krytyków

Nie będę ukrywał, że zwycięstwo walczącego o pozostanie pod sztandarem UFC Jana Błachowicza z Devinem Clarkiem było dla mnie najjaśniejszym momentem gali. Także oczywiście dlatego, że to właśnie na Cieszyńskiego Księcia stawiałem, uzasadniając swój typ w obszernej analizie.

Analizy UFC Gdańsk – Jan Błachowicz vs. Devin Clark

Błachowicz nie był bukmacherskim faworytem, a i na rodzimym podwórku żadnych szans nie dawali mu eksperci więksi i mniejsi oraz zdecydowana większość fanów – bo rywalem zapaśnik, więc „na ch*j drążyć temat”. A jeśli już drążyć, to „Clark – lepsze zapasy, silniejszy, szybszy, lepszy kondycyjnie”. I na tym mniej więcej kończyły się „analizy”.

Nie ukrywam, że mierziło mnie takie podejście i miałem ogromną nadzieję, że Janek zagra wszystkim na nosie. I tak też uczynił.

Po raz kolejny okazało się, że diabeł tkwi oczywiście w szczegółach. A w obszarze klinczersko-zapaśniczym – czyli jedynej drodze do zwycięstwa dla lichego w stójce Amerykanina – to przewaga naszego zawodnika okazała się kluczowa.

W przytaczanej wyżej analiza zwracałem uwagę, że Amerykanin był już bez większych problemów odwracany na siatce w poprzednich pojedynkach, prorokując podobne sukcesy Janowi Błachowiczowi.

Cytując:

Błachowicz to kawał półciężkiego. Nie ma może techniki klinczersko-zapaśniczej na poziomie Clarka, ale – poza treningami z Janikowskim – będzie też prawdopodobnie cieszył się sporą przewagą siłową, która powinna bardzo mu pomóc. Jak wspominałem, Collier odwracał kilka razy Clarka jak uczniaka. Również i Stansbury notował w tym obszarze pewne sukcesy. Jeśli Błachowicz – gabarytowo i siłowo, jak mniemam, zbliżony do Colliera – spędził odpowiednio dużo czasu na siatce podczas treningów, przyznam szczerze, że nie zdziwi mnie, jeśli będzie odwracał Clarka albo chociaż nie pozwalał się tam ułożyć czy przede wszystkim – obalić.

I tak też było – w klinczu, skąd Clark obala najchętniej, Cieszyński Książę nie tylko dobrze się bronił, ale właśnie potrafił przestawiać rywala.

A samo zakończenie? Abstrahując od tego, że Clark po raz kolejny oddal plecy – w poprzednich walkach czynił tak wielokrotnie, ale nie mierzył się w rywalami, którzy wpadliby na to, aby spróbować go wówczas udusić – to kluczowa w tej akcji okazała się oczywiście przewaga stójkowa naszego zawodnika, który szarżującego Amerykanina skarcił soczystym lewym sierpem, niejako ustawiając go sobie pod duszenie.

Co ciekawe, dla cieszynianina jest to pierwsze zwycięstwo przez poddanie od grubo ponad sześciu lat, gdy w 2011 roku na KSW 16 udusił Toniego Valtonena. Sobotnią wiktorią – nagrodzoną pierwszym w organizacji bonusem – cieszynianin zapewnia sobie nie tylko utrzymanie w szeregach UFC, ale też względny spokój przed kolejną walką – nawet bowiem, odpukać, porażka nie musi wówczas oznaczać dla niego końca przygody z amerykańskim gigantem.

Jan Błachowicz po UFC Gdańsk: „Byłbym naprawdę szczęśliwy, mogąc walczyć z kimś takim jak Shogun”

Nie po raz pierwszy po walce cieszynianin wyraził ochotę do pójścia w oktagonowe tany ze swoim dawnym idolem Maurcio Shogunem Ruą. O ile bezpośrednie zestawienie Polaka z Brazylijczykiem w tym momencie – tj. wówczas, gdy Shogun dojdzie do siebie po kontuzji – uniosłoby moją brew, to po ewentualnym kolejnym zwycięstwie Polaka? To jak najbardziej realny scenariusz.

Pewny siebie Darren Till miażdży Donalda Cerrone

Mało kto chyba kompletnie skreślał Darrena Tilla w konfrontacji z Donaldem Cerrone, ale też tylko nieliczni wróżyli mu tak spektakularne zwycięstwo. Nie będę rozwodził się nad walką ponad miarę, bo niebawem opublikują krótką analizę destrukcji na Kowboju, ale tu jedynie pozwolę sobie zaznaczyć, że nie mylił się 24-letni ledwie Brytyjczyk podczas konferencji prasowej, na pytanie o swoją najmocniejszą stronę w oktagonie odpowiadając: „Inteligencja”. Nie pokazał bowiem w konfrontacji z Cerrone nic, czego byśmy wcześniej nie widzieli – ale pokazał właśnie doskonałą oktagonową inteligencję i umiejętność dostosowywania się do sytuacji.

Wyniki UFC Gdańsk: Darren Till zmiażdżył Donalda Cerrone – video

Dla Tilla było to bez wątpienia najważniejsze zwycięstwo w karierze, które katapultowało na 8. miejsce w rankingu kategorii półśredniej, co może oznaczać, że znajduje się maksymalnie dwa zwycięstwa od walki o złoto.

Poza tym, co prezentuje w oktagonie, uwagę zwraca jego pewność siebie – młodzian nie pozostawia wątpliwości, że jego ostatecznym celem nie jest tytuł w 170 funtach czy nawet miano najlepszego półśredniego w historii – chce zostać zapamiętany jako najlepszy zawodnik w dziejach MMA. I Bóg mi świadkiem – ten chłopak wydaje się naprawdę wierzyć w to, że dopnie swego! Biorąc zaś pod uwagę, że „90% w walce zależy od głowy, a 10% to kwestia mentalna”, to cholera wie, czy nie jesteśmy właśnie świadkami narodzin drugiego Conora McGregora – choć nie tak bardzo, dzięki Bogu, wyszczekanego.

Oskar Piechota – spokój i opanowanie

Oskar Piechota nie miał najłatwiejszego zadania. Debiut w oktagonie, własna publiczność, niebezpieczny, ale walczący o utrzymanie rywal, z którym porażka mimo wszystko mocno komplikowałaby sytuację Polaka w UFC.

A jednak Imadło podszedł do tematu w swoim stylu – czyli bardzo spokojnie. Fragmentami w oktagonie nie działo się wiele, ale też dało się zauważyć, że Jonathan Wilson odrobił pracę domową – wiedział doskonale, że nie może pozwolić sobie na jakąś nieprzygotowaną szarżę, bo lewy sierp w kontrze to przecież najgroźniejsza broń polskiego zawodnika. Dlatego długimi fragmentami Amerykanin napierał, Piechota czekał na atak, ale doczekać się nie mógł.

Wyniki UFC Gdańsk: Oskar Piechota pewnie wypunktował Jonathana Wilsona – video

Nie ukrywam, że tenże lewy może okazać się naprawdę cennym narzędziem w arsenale Polaka, stopując ofensywne zapędy lepszych na papierze stójkowiczów – nie tylko bowiem muszą uważać wówczas na kontrę, ale też nie mogą po prostu wpaść w Piechotę, ryzykując obalenie – bo w parterze tylko bardzo nieliczni z kategorii średniej mogą spróbować podjąć rękawicę z naszym gdańskim magiem od jiu-jitsu.

Jako fan normalności, bardzo cenię też sobie podejście Oskara do walki, jakie prezentuje w wywiadach. Poukładany, spokojny i trzeźwo na wszystko patrzący człowiek – i właśnie takich nam potrzeba na najwyższym poziomie, aby kolorowe, pstrokate MMA zastąpić tym tradycyjnym. Trudno będzie, rzecz jasna, powstrzymać dominujące trendy, ale zawodnicy tacy jak Oskar Amazing Piechota, Marcin Tybura czy – z innej beczki – Demian Maia mogliby przywrócić wartościom sportowym w MMA należne im miejsce.

Marcin Held nie zachwycił – uratują go kibice?

Swego czasu wielka kampania medialna rozpętana przez polskich fanów przyczyniła się do tego, że pomimo trzech z rzędu porażek Marcin Held otrzymał jeszcze jedną szansę od UFC. I nie wykluczam, że teraz właśnie reakcja zebranych w Ergo Arenie fanów – bo tyszanin cieszył się największym dopingiem spośród wszystkich walczących w Gdańsku zawodników – może mu bardzo pomóc w podpisaniu nowego kontraktu.

Rzecz bowiem w tym, że sam występ naszego zawodnika był – powiedzmy – niezachwycający i Bóg jeden raczy wiedzieć, czy UFC będzie zainteresowane podpisaniem nowego kontraktu z Heldem – zwłaszcza, że jego gaża nie należy do tych bazowych. Właśnie jednak jego popularność w Polsce – wyrażona przez ogromny doping, jaki otrzymał – może stanowić języczek u wagi.

Po drugim obejrzeniu walki z Nasratem Haqparastem nie mam co prawda wątpliwości, że jednogłośną decyzję na rzecz Polaka da się uzasadnić, ale aspekty kondycyjne, stójka, desperackie obalenia… Nie wyglądało to dobrze na tle 22-letniego ledwie debiutanta, który wziął walkę jakieś dwa tygodnie przed galą. Wiem doskonale, że i dla Helda rywal o zupełnie innej charakterystyce – w końcu Teemu Packalen, z którym miał się bić pierwotnie, to bardzo wysoki i przeciętny w stójce grappler – ale mimo wszystko moje oczekiwania były o wiele większe.

Jako ciekawostka – sądząc po wywiadach przed walką, wygląda na to, że Marcin Held może być kolejnym zawodnikiem, który opuści szeregi poznańskiego Ankosu MMA.

Karolina Kowalkiewicz o włos od walki o pas

Karolina Kowalkiewicz zrobiła, co do niej należało, pewnie – w swoim stylu – wypunktowując Jodie Esquibel. Standardowo w sieci furorę robią migawki z Karoliną opartą wygodnie o siatkę przed wznowieniem walki między rundami – trzeba jej oddać, że nie przesadza, przekonując, że w oktagonie czuje się zawsze fantastycznie i nie towarzyszy jej tam żadna nerwowość.

Po walce łodzianka zaakceptowała wyzwanie rzucane jej od jakiegoś czasu przez Jessicę Andrade i wydaje się, że skoro obie panie chcą tego starcia, które ma też sportowy sens, to rzeczywiście może do niego dojść. W grze o najwyższe laury pozostają jeszcze co prawda takie zawodniczki jak Cynthia Calvillo czy nawet Claudia Gadelha, ale z drugiej strony, jeśli rzeczywiście w swoim kolejnym oktagonowym tangu Kowalkiewicz pójdzie w bój ze sklasyfikowaną na 1. miejscu w rankingu Andrade i wyjdzie z niego obronną ręką, to pojedynek o pas będzie miała na wyciągnięcie ręki.

Damian Stasiak rozbity, Salim Touahri – niepewny

Damian Stasiak i Salim Touahri to jedyni Polacy, którzy w Ergo Arenie wychodzili z oktagonu na tarczy.

Postawa Webstera rozczarowała. Co prawda pierwsza minuta, dwie wyglądały obiecująco – niemal dokładnie tak, jak to sobie wyobrażałem: Polak krążył przy siatce, nie dawał się obalać i kąsał przeciwnika szybkimi szarżami – ale potem wszystko wzięło w łeb.

Wyniki UFC Gdańsk: Damian Stasiak znokautowany przez Briana Kellehera w trzeciej rundzie – video

Nasz zawodnik coraz częściej grzązł na siatce, gdzie zapasy rywala i szybkie kombinacje sprawiały mu sporo problemów – a sam obalać nie mógł z uwagi na ryzyko gilotyny. Niewątpliwie rozbity w nic nos Damiana nie pozostał bez wpływu na jego dyspozycję i choć pokazał ogromne serce do walki, którym obdarzyć można by wielu innych zawodników – także i, z całym szacunkiem, Kowboja – to ostatecznie trudno być zadowolonym z jego występu. W swoim najbliższym starciu Damian powalczy najpewniej o utrzymanie się w szeregach UFC.

Touahri z kolei nie zaprezentował się źle, biorąc pod uwagę okoliczności, w jakich przystępował do walki, ale… Sam najlepiej podsumował swój występ w wywiadach po gali.

Wyniki UFC Gdańsk: Salim Touahri przegrywa decyzją z Warlley’em Alvesem

Przyznał, że po prostu nie przyspieszył wtedy, gdy przyspieszyć trzeba było, obawiając się o swoją kondycję. Szkoda, bo ten pojedynek był naprawdę do wygrania. Polak bardzo dobrze bronił się przed obaleniami ze strony Warlley’a Alvesa, wielokrotnie też będąc w stanie skarcić jego ataki kontrami – ale zabrakło pójścia za ciosem. Oby następnym razem wyszedł z większym zaufaniem do swoich możliwości – czy też po prostu kondycji. I można wierzyć, że tak właśnie będzie, jeśli przepracuje cały obóz przygotowawczy.

Jedna jeszcze rzecz – może nie mieć to najmniejszego znaczenia i prawdopodobnie nie ma, ale odrobinę jednak zaniepokoiły mnie słowa reprezentant Grapplingu Kraków, który kilka razy powtarzał, że jego marzenie o UFC spełniło się, jakby to stawiając sobie za cel. Oczywiście – było to zaraz po walce, głowa rozpalona i, powtarzam, może mieć to zerowe znaczenie, ale jednak pora ustanowić sobie kolejne marzenia, gdy jedno już zostało spełnione.

Polscy fani dali radę – i to jak

Nie szczędził pochwał polskim kibicom, którzy szczelnie wypełnili Ergo Arenę, Darren Till podczas konferencji prasowej, przyznając, że pod względem atmosfery gdańska gala była najlepszą, na jakiej miał okazję walczyć w tym roku – czyli lepsza niż w Szwecji i Holandii, gdzie bił się poprzednio.

Mnie szczególnie zapadły w pamięć brawa dla Warlley’a Alvesa, gdy po tym jak przypadkowo kopnął Salima Touahriego w krocze, złożył ręce w geście przeprosin. Wspaniała sprawa! Była też meksykańska fala, fani doskonale orientowali się w walce na chwyty, a jedynym – o ile się nie mylę – wygwizdanym na wejściu zawodnikiem był Nasrat Haqparast – a więc obok Ramazana Emeeva jedyny muzułmanin w karcie walk.

Pajac Conor McGregor

Ochronie UFC wyraźnie zabrakło cojones, gdy przebywający w Ergo Arenie w charakterze widza Conor McGregor biegał jak szalony wokół oktagonu, wydzierając się i wspierając tym sposobem swojego kompana Artema Lobova. I nie mylił się w ocenie sytuacji, bo nikt – czyli ochrona odpowiedzialna za to, żeby żaden widz nie dostawał się pod sam oktagon – nie miał odwagi, aby przywołać go do porządku.

Nikt poza sędzią Markiem Goddardem, który nie zważając na splendor i blask otaczający gwiazdora z Irlandii, nakazał mu udanie się na miejsce i zaprzestanie fanaberii. Aż żal było patrzeć na łysogłowego szefa ochrony UFC, który wywołany do tablicy jak zbity pies podszedł do Irlandczyka, błagalnym wzrokiem prosząc, by ten łaskawie zasiadł na swoim miejscu.

Lechia!!!

Prawdopodobnie promocja Lechii Gdańsk przed galą miała marketingowe uzasadnienie, pozwalając poszerzyć UFC spektrum odbiorców albo… cokolwiek. Z mojej fanowskiej perspektywy wystrojenie Mike’a Perry’ego i Aljamaina Sterlinga w stroje gdańskiej drużyny i ich paplaniny o tym, jak to wspierają klub, nie wyglądały jednak najlepiej… Cytując GSP – zachwyconym nie był. Wyglądało to naprawdę pokracznie i sztucznie. Zresztą, ta dwójka zupełnie do siebie nie pasowała, bo Platynowy miał przecież swego czasu ostre zatargi z najlepszym kompanem Sterlinga, Alem Iaquintą.

W tym – tj. promocji Lechii Gdańsk – kontekście całe zamieszanie związane z odwołaniem udziału Adama Wieczorka (fana Ruchu Chorzów) najpierw podczas ceremonii ważenia, a potem przełożenie jego walki z Anthonym Hamiltonem na australijską galę UFC Fight Night 121, wyglądało wręcz groteskowo. Oto podziękowanie Lechii za promocję!

A może być jeszcze jedno:

*****

UFC Fight Night 118 w Gdańsku – wyniki i relacja na żywo

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button