KSWPolskie MMA

„Ja, ku*wa, nie pytam o rewanż – ja żądam! Jeśli Borys ma resztki jaj…” – Wrzosek wściekły po KSW 53

Marcin Wrzosek w skowronkach po porażce z Borysem Mańkowskim na KSW 53 nie był, oceniając, że decyzja sędziowska była skandaliczna.

W co-main evencie gali KSW 53 Marcin Wrzosek przegrał jednogłośną decyzją sędziowską z Borysem Mańkowskim.

Początek pojedynku należał do bydgoszczanina, ale z czasem do głosu zaczął dochodzić poznaniak, ochoczo terroryzując korpus rywala. Wszyscy trzej sędziowie wypunktowali pierwszą rundę dla Wrzoska, a dwie kolejne dla Mańkowskiego, to jemu przyznając zwycięstwo.

Rozczarowania – delikatnie rzecz ujmując! – takim werdyktem nie ukrywał po walce rozżalony Polski Zombie.

– Wrażenia po walce są takie, że jestem bardzo rozczarowany werdyktem – powiedział w rozmowie z dziennikarzami. – Wydaje mi się, że pierwsza i trzecia runda delikatnie na moją korzyść punktowałbym. Sędziowie widzieli to inaczej i jestem bardzo rozczarowany.

– Jestem trochę smutny z powodu werdyktu. I to jeszcze jednogłośną decyzją. Wydaje mi się, że to jest trochę skandaliczne, choć musiałbym jeszcze raz obejrzeć tę walkę, bo widziałem ją tylko z perspektywy pierwszej osoby, więc ciężko mi tak naprawdę punktować – ale jestem przekonany, że pierwsza i trzecia były delikatnie ze wskazaniem na mnie.

– Z tego miejsca chciałbym zaapelować do włodarzy, Maćka i Martina, żeby dali mi rewanż na następnej gali, bo wydaje mi się, że ostatnie słowo nie zostało jeszcze powiedziane.

– Jestem też tak naprawdę bardzo smutny, bo Borys niczym mnie nie zaskoczył. Wszystko poszło tak, jak się spodziewałem. Bił słabiej, niż myślałem. Był przewidywalny, szedł ciągle po jedną akcję. Liczył, że mnie tym podbródkiem trafi.




– Ja dałem ciała, próbując go obalać, ale czułem, że miałem coś do udowodnienia. Pracowałem mocno nad grą zapaśniczą. Parę razy jak go zrzuciłem, to – z tego co pamiętam, bo nie wiem, czy to się wydarzyło, bo nie oglądałem tej walki z boku – ale przeleciał przez pół ringu jak szmaciana kukiełka.

– Myślę, że Borys sam wie, że tej walki nie wygrał i jeśli jest prawdziwym facetem, prawdziwym wojownikiem, to sam będzie chciał tego rewanżu.

– Druga runda mogła być jego. Pierwsza była moja. Mocne ciosy, głowa mocno odskakiwała. Widziałem po prostu, że on nie chce się bić. Naprawdę! Często zawodnicy to mówią po walce, ale ja naprawdę w jego oczach widziałem, że on nie chciał się bić. Nie chciał się bić w żadnej płaszczyźnie.

– Zapasy? Poczuł, że ja też potrafię zapasy. Leciał po te nogi…

Wrzosek przyznał, że był zmęczony, ale zaznaczył, że to Mańkowski zmęczył się szybciej. Stwierdził, że niepotrzebnie szukał obaleń, ale chciał po prostu coś rywalowi udowodnić. Wiele czasu w trakcie przygotowań poświęcił na szlify zapaśnicze.



Dla Marcina Wrzoska porażka z Borysem Mańkowskim jest już drugą z rzędu, co nie zdarzyło mu się nigdy wcześniej w karierze. Nigdzie się jednak nie wybiera i broni nie składa – chce rewanżu.

– Jestem wojownikiem – powiedział. – Tylko to lubię robić i robię to w miarę dobrze. I żądam rewanżu. Żądam! Ja, kurwa, nie pytam o rewanż – ja żądam! Jeśli Borys ma jeszcze resztkę jaj, to sam będzie chciał tego rewanżu. Bo tak mówił, że mnie skończy przed czasem, że mnie udusi… Proszę was. To już nie ten poziom. Jestem po prostu zdruzgotany.

– Był wolniejszy, niż się spodziewałem i bił słabiej, niż się spodziewałem. W klinczu był słabszy, niż się spodziewałem. I wcale nie ma takich dobrych zapasów, jak twierdzi. Ma dobre, ale nie aż ta dobre. I na pewno nie da rady w rewanżu mnie uśpić, tak jak nie dał rady w tej walce. To ja go uśpię.

– Popsułem sam tę walkę, idąc zbyt konsekwentnie po te obalenia.

Do akcji Wrzosek chciałby powrócić jak najszybciej – najchętniej już przy okazji sierpniowej gali KSW 54. Interesuje go wyłącznie rewanżowe starcie z Diabłem Tasmańskim – najchętniej na dystansie pięciu rund.




Co zaś tyczy się sobotniego werdyktu…

– Nie będę się odwoływał, bo nie jestem pipą.

Poniżej cały wywiad (za MyMMA.pl):

Obstawiaj wszystkie walki UFC na PZBUK i odbierz cashback 200 PLN

*****

„Chciałem podać rękę, powiedział mi: spie*dalaj” – Okniński porównał zachowanie po walce Pudzianowskiego i Janikowskiego

Powiązane artykuły

Komentarze: 5

Dodaj komentarz

Back to top button