Bukmacher MMATechnika MMAUFCZakłady bukmacherskie MMA

Analizy UFC FN 87 – Alistair Overeem vs. Andrei Arlovski

Analiza techniczna i bukmacherska pojedynku w kategorii ciężkiej pomiędzy Alistairem Overeemem i Andreiem Arlovskim, który uświetni galę UFC Fight Night 87.

W walce wieczoru rotterdamskiej gali UFC Fight Night 87 rękawice skrzyżują dwaj koledzy z klubu Jackson-Wink MMA, Alistair Overeem i Andrei Arlovski.

Holender znajduje się na fali trzech kolejnych zwycięstw, w pokonanym polu zostawiając kolejno Stefana Struve, Roy’a Nelsona i Juniora dos Santosa, drugi natomiast powraca po porażce ze Stipe Miocicem, która przerwała jego serię czterech kolejnych wiktorii w oktagonie UFC.

Który z nich i dlaczego ma większe szanse na zwycięstwo? Sprawdźmy!

265 lbs: Alistair Overeem (40-14) vs. Andrei Arlovski (25-11)

Kursy UNIBET: Alistair Overeem vs. Andrei Arlovski 1.40 – 2.80

Wyłożę kawę na ławę i powiem prosto z mostu – nie daję Białorusinowi większych szans w tym pojedynku. Nawet pomimo tego, że doskonale zdaję sobie sprawę, że Arlovski ma czym uderzyć, a szczęka Overeema daleka jest od tytanowej.

Jeśli czytaliście moją analizę przed walką Holendra z Juniorem dos Santosem na gali UFC on FOX 17, nie powinniście być w najmniejszym stopniu zaskoczeni, że właśnie w Overeemie upatruję wyraźnego faworyta przed niedzielną galą w Rotterdamie. W maksymalnym bowiem skrócie – szlify bokserskie Cygana, którego rozmontował po mistrzowsku, stoją na zdecydowanie wyższym poziomie niż te Pitbulla.

Aby utrzymać relatywnie zwartą i przejrzystą formę analizy, pozwolę sobie rozbić ją na kilka punktów, wyjaśniając, dlaczego to Reem wyjdzie z tej batalii z tarczą.

Etap kariery

Różnica w wieku obu zawodników nie jest duża, dzieli ich ledwie nieco ponad rok. Dodatkowo, to Alistair Overeem stoczył więcej walk i to on więcej razy (9 do 8) przegrywał przez nokaut. Ba, w ostatnich trzech latach Holender doznał trzech porażek przez (T)KO, natomiast Arlovski w ostatnich pięciu (!) latach na deski nie/pół-przytomny padał tylko raz!

A jednak ostatnie starcia obu zawodników wskazują na coś zupełnie innego. Overeem znajduje się na dojrzałym etapie swojej kariery, umiejętnie łatając wszystkie dziury w swojej oktagonowej grze i podporządkowując ją ochronie kruchej szczęki, przy jednoczesnym wykorzystaniu do cna swojego szerokiego arsenału, natomiast Arlovski… Cóż, jeśli bliżej przyjrzymy się jego czterem ostatnim zwycięstwom w UFC, które jakoby miały zwiastować jego odrodzenie, dojdziemy do wniosku, że słowo to nie oddaje rzeczywistości, jak należy.

W powrotnej walce Białorusin po bezbarwnym, zachowawczym – ale wcale nie zachowawczo inteligentnym, jak w przypadku ostatnich walk Overeema – starciu wypunktował Brendana Schauba. Jednak wynik tej walki był co najmniej kontrowersyjny – niemal wszyscy dziennikarze z MMADecisions.com punktowali ją bowiem dla Amerykanina. Później przyszła pora na Antonio Silvę, i, owszem, tutaj wyglądał naprawdę dobrze, ale… wszyscy wiemy, jak prezentuje się ostatnimi czasy Brazylijczyk – jest ślamazarnie wolny, zero defensywy, szczęka z porcelany. Dobre zwycięstwo Pitbulla, ale nie sposób zignorować wątpliwej klasy sportowej Big Foota. Kolejna walka – morderczy pojedynek z Travisem Browne. Do oglądania – kapitalny. Z punktu widzenia taktycznego – dramatyczny. Arlovski poszedł z Hapą na wojnę, kompletnie zapominając o swojej szczęce – wygrał, choć równie dobrze mógł skończyć na deskach, gdyby Browne nie chybił z dobitką po knockdownie. Wreszcie ostatnie dwie walki pokazały aktualny poziom Pitbulla – z Frankiem Mirem i Stipe Miocicem wyglądał bardzo słabo, jak żywo przypominając siebie z pojedynku ze Schaubem – schematyczny, niepewny, nieaktywny, słaby kondycyjnie.

W przypadku Overeema sprawa wygląda zupełnie inaczej. Nie było w UFC walki, w której nie dyktowałby warunków. W trzech z nich padł co prawda na deski, ale do tego czasu prowadził. Punktem zwrotnym było oczywiście jego starcie z Benem Rothwellem. Była to jego pierwsza walka pod sztandarem Grega Jacksona i Mike’a Winkeljohna – rezultat nie był taki, jak sobie wymarzył, ale ziarno zostało zasiane i przyniosło plony w kolejnych trzech pojedynkach. Najpierw po profesorsku ubił Stefana Struve, całkowicie wykluczając gabaryty krajana i rozbijając go na ziemi, potem pewnie wypunktował Roy’a Nelsona, demonstrując przebogaty arsenał ofensywny i dobrze reagując na dwa momenty zagrożenia po ciosach Amerykanina, wreszcie ostatnio po mistrzowsku rozpracował Juniora dos Santosa w pełni pokazując rewelacyjne połączenie swojego przebogatego wachlarza mordu w stójce z myślą taktyczną z Albuquerque.

Innymi słowy, Overeem znajduje się cały czas na szczycie, nie będąc tak morderczym jak za czasów Ubereema, ale równie skutecznym – a to dzięki oktagonowej mądrości i efektywnemu wyrachowaniu. Natomiast Arlovski nie jest tak dobry, jak mogłyby sugerować suche wyniki jego ostatnich potyczek w oktagonie.

Stójka – arsenał

Szermierka na pieści to zdecydowanie najmocniejszy element w grze Arlovskiego. Jeśli ma wygrać tę walkę – to na nogach. Jak prawie każdą inną. Scenariusza zapaśniczego – bywało, że do takiego się odwoływał – nie przewiduję. Powalenie Overeem na deski, uniknięcie jego gilotyny nie będzie łatwe. Ale wróćmy do stójki…

Białorusin to przede wszystkim bokser, który wzbogacił swoją grę o kopnięcia – nie jest ich jednak dużo i nie są szczególnie skomplikowane. Ot, raz na (biało)ruski rok rzuci okrężnym na głowę, czasami zaatakuje lowkingiem. Najczęściej jednak korzysta z charakterystycznego dla zawodników z Albuquerque kopnięcia na kolano. Dość powiedzieć, że w krótkim pojedynku z Miocicem aż trzy razy próbował takich kopnięć – bez większego rezultatu.

A więc wiemy, że Pitbull to przede wszystkim pięści. I tu właśnie jest pies pogrzebany, bo w swoich poczynaniach bokserskich jest piekielnie schematyczny, lubując się w klasycznym 1-2 (lewy prosty-prawy prosty) lub 1-4 (lewy prosty-prawy sierpowy), czasami pomijając 1. Innymi słowy, Pitbull nie jest szczególnie kreatywny w podejściu do bokserskiego rzemiosła. Trzeba uważać przede wszystkim na jego prawicę – czy to prosty czy sierpowy.

W pojedynku z Juniorem dos Santosem Alistair Overeem ochoczo odchodził do swojej lewej strony, zdając sobie sprawę z nieistniejącego prawego sierpowego Brazylijczyka. W konfrontacji z Białorusinem będzie musiał wnieść pewne poprawki.

Po atakach stara się odchodzić do boku, ale także w tym elemencie jest przewidywalny. Gdy walczy z klasycznie ustawionym rywalem, po krótkiej szarży stara się odejść do swojej lewej (co zresztą kosztowało go decydujący cios od Miocica), przy walce z mańkutami – do prawej. Problem w tym, że ręce trzyma wówczas nisko, narażając się na ostrzał. Brak u niego żelaznej konsekwencji taktycznej, która doskonale widoczna jest u Overeema.

Stając naprzeciwko klasycznie ustawionych rywali, Arlovski lubi po atakach odchodzić do swojej prawej strony, choć nie ma nawyku do trzymania wówczas rąk w górze.

Gdy natomiast staje naprzeciwko mańkutów, preferuje zejście do prawej strony, ale ponownie ręce trzyma na wysokości pasa, za co zresztą na powyższym gifie Mir go karci.

Dodatkowo, zupełnie nie radzi sobie pod presją, gubiąc się wówczas całkowicie. Nie tylko cofa się wtedy prosto na siatkę, ale jego defensywa wygląda bardzo słabo – po prostu macha rękami przed sobą, próbując opędzić się od szarżującego rywala. Jeśli porównamy to z zachowaniem Holendra, widać dużą różnicę – ten bowiem nie tylko prawie zawsze porusza się po łuku, ale też w chwilach zagrożenia przytomnie unosi gardę, chowa brodę, starając się zachować stoicki spokój – i w starciach z Nelsonem i dos Santosem, którzy dwa razy mieli go na siatce, taktyka ta przyniosła skutek.

Pamiętacie Overeema bezładnie machającego rękami przed nokautem w walce z Antonio Silvą? Wtedy nie trenował jeszcze u Grega Jacksona – teraz trenuje. Owszem, mógłby nie cofać się na siatkę, ale wysoka garda i schowana szczęka też są jakimś sposobem.

Andrei Arlovski nie radzi sobie dobrze na wstecznym – cofa się prosto na siatkę, w ogóle nie trzymając gardy i próbując wyprostowanymi rękami utrudnić szarżę rywalowi. Na obu powyższych przykładach przyszpilony do siatki, przyjmuje mocny lewy Amerykanina.

Ciężkie lowkingi to jedna z groźniejszych broni Alistaira Overeema.

Przeceniany boks Arlovskiego to jednak nie najważniejsza kwestia, bo przecież i Overeem nie jest jakimś wirtuozem szermierki na pięści. Sęk jednak w tym, że przewaga Holendra pod względem arsenału ofensywnego w stójce będzie przeogromna. Holender uderza niebezpiecznie z obu rąk, a jego kopnięć nijak nie można porównać do tych Arlovskiego. Walczy z obu pozycji, co ma kapitalne znaczenie dla różnorodności jego ataków. Znacznie lepiej pracuje kopnięciem na kolano, dysponuje mocnymi lowkingami z obu nóg, kopie frontalnie na korpus i głowę, okrężnie na każdej wysokości. Jest znacznie mobilniejszy od rywala, potrafi atakować kolanami na korpus i głowę. A wszystko to wykonuje z najwyższą troską o własną szczękę.

Holendrowi nie robi różnicy, czy atakuje kolanami z pozycji klasycznej, czy z odwrotnej.

Identycznie ma się sprawa z kopnięciami na kolano, w których jest prawdziwym arcymistrzem – atakuje nimi z obu pozycji.

Podobnie z niskimi kopnięciami – z odwrotnej czy klasycznej pozycji, dla Overeema bez różnicy.

Dodatkowo, jest wyższy i ma lepszy zasięg ramion. W starciu świetnego kickboksera ze świetnym bokserem nie sposób faworyzować tego ostatniego. A jeśli rywalizuje świetny kickbokser z dobrym tylko (jak na standardy MMA) bokserem, a tak wygląda to tutaj – sprawa jest jeszcze prostsza.

Powyżej kolejny przykład chaotycznego wycofywania się Arlovskiego na siatkę połączonego z wymachami rąk. Na drugim natomiast Białorusin w starciu z Miocicem próbuje tych samych akcji, które dobrze wychodziły mu na wcześniej zaprezentowanych gifach przeciwko Silvie – z tym, że Miocic nie stoi biernie – skraca dystans i odchodzącego do prawej strony (jak zawsze przeciwko klasycznie ustawionemu rywalowi) Arlovskiego częstuje mocnym prawym, który okazał się kluczowy dla losów walki.

Holender będzie w stanie utrzymywać walkę na dystans kopnięć, nękając nimi z każdą chwilą coraz bardziej desperacko poszukującego półdystansu rywala. Jego świetna mobilność, zmiana pozycji, przewaga kondycyjna oraz cierpliwość ułatwią mu sprawę.

Jeśli natomiast Arlovski zdoła przejść do półdystansu…

Klincz

Trafimy do klinczu. Wiecie, ile razy znacznie surowszy od Overeema Frank Mir był w stanie łapać klincz i zaciągać Arlovskiego pod siatkę? Bardzo wiele razy. Robił to z dziecinną łatwością. Wystarczyło w momencie ataku Białorusina skrócić dystans – i klincz gotowy.

Owszem, Arlovski dobrze radził sobie pod siatką, ale gdzie klincz Mira, a gdzie Overeema? Amerykanin jest w tej płaszczyźnie dramatycznie słaby – każdy pamięta przecież, jak sterroryzowali go w tej płaszczyźnie Shane Carwin, Josh Barnett czy Daniel Cormier. A Reem? Jeśli zepchnie Arlovskiego na siatkę, zasypie go tam gradem atomowych kolan – a nikt w kategorii ciężkiej nie ma bardziej morderczych kolan niż Holender.

Innymi słowy, klincz nie będzie płaszczyzną, w której swoich szans szukać powinien Pitbull. Nie twierdzę co prawda, że będzie to dla niego pewna śmierć, ale jestem przekonany, że Overeem poradzi sobie tam lepiej niż Mir, który nie wyglądał z Białorusinem pod siatką źle.

Parter

Arlovski ma świetny defensywny grappling. Dość powiedzieć, że nigdy jeszcze nie przegrał przez poddanie. Jednak jeśli znalazłby się na dole, byłby w tarapatach. Overeem dysponuje naprawdę ciężkimi uderzeniami z góry, o czym przekonali się niedawno czy to wspomniany Frank Mir, czy też Stefan Struve.

Scenariusz z Overeemem na dole? Cóż, trudno sobie takowy wyobrazić, ale nie ukrywam, że sądzę, iż byłby idealny dla Arlovskiego. Holender nie jest wirtuozem walki z pleców, a Białorusin mistrzem poddań czy gnp, ale w przeszłości udowadniał, że dysponuje niezłą kontrolą z góry. Problem jednak w tym, że nie sądzę, by był w stanie położyć Aliego na plecach.

Kondycja

W swoich dwóch 3-rundowych bojach pod banderą UFC po powrocie do organizacji Arlovski wypadł bardzo słaby pod względem kondycji. Z Schaubem i Mirem ciężko oddychał już w drugiej rundzie, o trzeciej nie wspominając. Holender natomiast w pojedynkach z Royen Nelsonem czy Frankiem Mirem w trzecich rundach wyglądał nadal bardzo dobrze – podobnie jak w końcówce drugiej rundy w starciu z dos Santosem.

Innymi słowy, z każdą rundą jego przewaga powinna rosnąć.

Wyzwanie Arlovskiego do walki

Overeem zaprzecza, ale mimo wszystko sądzę, że jest coś w tym, że chciał starcia z Arlovskim. Wydaje się z niego o wiele bardziej zadowolony, od początku podkreślał, że nie jest przyjacielem Białorusina i walka przeciwko niemu nie stanowi dla niego żadnego problemu. Nie wierzę, że Holender nie wiedział, w co się pakuje. Doskonale zdawał sobie sprawę, na co stać Arlovskiego i najwyraźniej, jak sądzę – słusznie, ocenił, że ma duże szanse na zwycięstwo.

Walka w Holandii

Ma to o tyle znaczenie, że w razie relatywnie wyrównanego pojedynku kibice każdy celny cios Holendra witać będą głośnymi zachwytami, a celny cios Arlovskiego – ciszą. Nie raz, nie dwa wpływało to na oceny sędziów, więc i tym razem – jeśli dojdzie do decyzji – może mieć to znaczenie.

Podsumowanie

Overeem jest lepszy w każdej płaszczyźnie – i to wyraźnie. Zawsze oczywiście istnieje ryzyko przyjęcia przez niego jakiejś bomby od Arlovskiego, która może zakończyć pojedynek, ale żelazna dyscyplina taktyczna Holendra podporządkowana ochronie własnej szczęki czyni taki scenariusz mało prawdopodobnym. Reem powinien być w stanie trzymać Arlovskiego na dystans zróżnicowanymi kopnięciami oraz zmianą pozycji a to na klasyczną, a to na odwrotną. Gdy Arlovski przedrze się przez zasięg kopnięć, Holender może śmiało łapać klincz, co z sukcesem czynił bez porównania słabszy od Overeema klinczer, Frank Mir.

Arlovski będzie co prawda dowodzony przez Grega Jacksona i Mike’a Winkeljohna, ale nie sądzę, aby byli oni w stanie załatać luki w grze Białorusina, pokonując potwora w osobie Overeema, którego sami przecież stworzyli. Arsenał Pitbulla nie jest wystarczająco szeroki, a starego psa nowych sztuczek nauczyć trudno.

Jak też wspominałem, Overeem pokonał ostatnio dos Santosa, który pod względem bokserskim stoi o klasę wyżej od Arlovskiego, dysponując też twardszą szczęką, lepszą pracą na nogach.

Zwycięzca: Alistair Overeem przez (T)KO

Bukmachersko

Kurs na zwycięstwo Overeema wynosi 1.40, na wygraną Arlovskiego – 2.80. Szczerze przyznam, że ten pierwszy jest dość kuszący… Nie uważam, aby warto było zastawić dom, by zarobić na Holendrze, bo to mimo wszystko kategoria ciężka i jeden błąd może zdecydować o jego porażce, ale za jakieś drobne?

Poprzednie analizy i typowanie UFC Fight Night 87

Najciekawszy underdog gali – Reza Madadi vs. Yan Cabral
Analizy wszystkich walk karty wstępnej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button