UFC

UFC on FOX 27 – wyniki i relacja na żywo

Wyniki i relacja na żywo z gali UFC on FOX 27 – Jacare vs. Brunson II, która odbędzie się dziś w Charlotte.

W walce wieczoru Ronaldo Jacare Souza (25-5) raz jeszcze – bo spotkali się w 2012 roku – znokautował w pierwszej rundzie Dereka Brunsona (18-6). Pełna relacja z pojedynku – tutaj.

*****

W pierwszej rundzie co-main eventu Dennis Bermudez (16-8) był zdecydowanie agresywniejszy, seriami ciosów próbując przedzierać się do szczęki i korpusu Andrego Filiego (18-5). Kilka razy zdzielił też rywala potężnymi lowkingami na wysokości łydki, przez jakiś czas kontrolując go też pod siatką – choć nie był w stanie przenieść walki do parteru. Mobilny Fili notował jednak sporo sukcesów na nogach, w locie kąsając Bermudeza prostymi i dwa razy kładąc go na chwilę na plecach.

Druga runda wyglądała podobnie. Bermudez nie był w stanie obalić Filiego, ale był bardzo agresywny, coraz częściej trafiając też atomowymi lowkingami. Reprezentant TAM dobrze pracował na nogach, długimi ciosami wielokrotnie dosięgając napierającego rywala. Zaliczył też dwa udane obalenia w kontrze na niskie kopnięcia, choć nic z nich nie wynikło.

Od początku trzeciej rundy Dennis ruszył do huraganowych ataków, zyskując przewagę – Fili był już bowiem coraz bardziej zmęczony, wycofując się w coraz większym chaosie. Nadal jednak zagrażał nacierającemu Bermudezowi kontrami oraz kopnięciami na głowę, z których jednym trafił nawet czysto. Ciosy Dennisa oraz lowkingi na wysokości łydki sprawiały już jednak Andremu masę problemów. W końcówce Bermudez przewrócił jeszcze na chwilę rywala, ale został w ostatnich sekundach odwrócony – choć od razu wrócił na nogi.

Ostatecznie dwóch sędziowie wypunktowali walkę niejednogłośnie dla Andrego Filiego (2 x 29-28, 27-30), który po raz pierwszy pod banderą UFC odniósł drugą wiktorię z rzędu.

Dla Dennisa Bermudeza jest to już trzecia z rzędu przegrana – i druga po niejednogłośnej decyzji.

*****

Gregor Gillespie (11-0) nie miał żadnych problemów z rozbiciem Jordana Rinaldiego (13-6), odnosząc czwarte z rzędu zwycięstwo w oktagonie UFC. Pełna relacja z walki – tutaj.

*****

Pierwsza runda pojedynku otwierającego kartę główną pomiędzy Drewem Doberem (19-8) i Frankiem Camacho (21-6) należała do tego ostatniego – zaliczył więcej czystych uderzeń w stójce, dwukrotnie efektowną wycinką przewracając oponenta i obijając go z góry. Na nogach kontrująca gra Camacho wyglądała dobrze, a w samej końcówce mocnym prawym naruszył nawet Dobera.

W drugiej odsłonie wszystko się jednak zmieniło, bo już po minucie zapasów i parteru Camacho mocno padł z sił, inkasując pod siatką masę uderzeń na korpus i głowę. Wydawał się, że prędzej czy później padnie w końcu pod naporem wyraźnie świeższego Dobera, ale tak się jednak nie stało. Z czasem bowiem Camacho zaczął odgryzać się rywalowi, dosięgając go kilkoma ślicznymi kontrami po uniknięciu jego krosa. To jednak Dober trafiał znacznie częściej, będąc też wyraźnie mobilniejszym.

Od początku trzeciej rundy Camacho ruszył do huraganowych ataków, niewiele robiąc sobie z celnych uderzeń Dobera. Ten ostatni poszukał sprowadzenia, ale Camacho raz jeszcze zademonstrował świetna obronę przed obaleniami – ba, sam ponownie wyciął rywala, przenosząc na kilkadziesiąt sekund walkę do parteru. Gdy Drew wrócił na nogi, trafiał zdecydowanie częściej, nie próbując – w przeciwieństwie do Franka – urwać rywalowi głowę każdym uderzeniem. To Camacho był jednak bez porównania agresywniejszy, napierając do końca pojedynku niczym buldog.

Wszyscy sędziowie wskazali na Drewa Dobera (2 x 29-28, 30-27), który odnosi drugie zwycięstwo z rzędu – i czwarte w ostatnich pięciu występach.

*****

Początek wyróżnionej walki karty wstępnej pomiędzy Bobbym Greenem (24-8-1) i Erikiem Kochem (15-6) należał do tego ostatniego, który z odwrotnej pozycji kilka razy potraktował okrężnym kopnięciem tego pierwszego. Gdy jednak Green zmienił pozycję na leworęczną, swoim zwyczajem defensywę ograniczając do balansu tułowiem, walka się wyrównała. Obaj zanotowali kilka dobrych ciosów, ale Koch zdołał przenieść walkę do parteru, gdzie zaszedł Greena, polując na duszenie i jednocześnie mocno ostrzeliwując rywala. W samej końcówce Bobby zdołał jednak wstać, odgryzając się Kochowi seria dobrych uderzeń pod siatką.

W drugiej rundzie Green wywarł mocną presję, nieustannie siedząc na rywalu. Koch poszukiwał długich krosów w kontrze i kilka razy dopiął swego, ale w półdystansie to agresywnie usposobiony Bobby trafiał częściej, od czasu do czasu zaprzęgając też kopnięcia na korpus i na kolano. Koch miał swoje momenty, bo nisko opuszczone ręce Greena kosztowały go przyjęcie mocnych uderzeń, ale szczególnie w klinczu Bobby dominował, terroryzując rywala kolanami, krótkimi ciosami i łokciami.

W trzeciej odsłonie Green jeszcze podkręcił tempo, niczym terminator maszerują za porozbijanym już i zmęczonym Kochem. Ten ostatni próbował odpalać kontrujące krosy, ale nie miał dobrze nastawionego celownika, prując ciosami nad nurkującym pod nimi Greenem. W drugiej części ostatniej rundy Bobby przeniósł walkę do parteru, do końca walki ostrzeliwując oponenta z góry.

Wszyscy sędziowie wskazali jednogłośnie na Greena (3 x 29-28), który odnosi pierwsze zwycięstw od lipca 2014 roku.

*****

Mirsad Bektic (12-1) ubił ciosem na korpus Godofredo Pepeya (13-6) w pierwszej rundzie walki. Pełna relacja – tutaj.

*****

Katlyn Chookagian (10-1) po wyrównanej – i dramatycznie nudnej – walce, toczonej głównie w stójce jednogłośnie wypunktowała Marę Romero Borellę (12-5).

*****

Kontynuująca przeplatanie zwycięstw z porażkami Randa Markos (8-5) dzięki przewadze zapaśniczej i parterowej jednogłośnie wypunktowała Julianę Limę (9-5), która doznała drugiej z rzędu przegranej.

*****

Ji Yeon Kim (7-1-2) pokonała niejednogłośną decyzją Justine Kish (6-2), choć w ocenie (nie)wielu, którzy śledzili pojedynek, to ta ostatnie zasłużyła na zwycięstwo.

*****

Przez pierwsze dwie minuty walki Vinca Pichela (11-1) z Joaquimem Silvą (10-1) nie działo się wiele – ten pierwszy napierał, ale ten drugi bardzo dobrze pracował na nogach, w ten sposób unikając pojedynczych ataków mającego problemy ze złapaniem dystansu Amerykanina. Obaj potraktowali się kilkoma lowkingami, a z czasem Brazylijczyk przestał oddawać pole, przechodząc do ataku. Mocny prawy sierp doszedł szczęki Pichela na lewą ręką. Amerykanin odgryzał się rywalowi lowkingami, ale zainkasował dwa soczyste kopnięcia na korpus. W samej końcówce Silva pośliznął się przy wyprowadzaniu kopnięcia – Pichel od razu ruszył do sprowadzenia, ale Brazylijczyk zaprezentował rewelacyjną obroną przed obaleniami, sobie tylko znanym sposobem utrzymując się na nogach.

Początek drugiej odsłony należał do Amerykanina, który zaatakował ostrzej, kilka razy dosięgając głowy Silvy. Z czasem walka jednak się wyrównała, a do ataków przeszedł Silva, zmuszając Amerykanina do krążenia wzdłuż siatki. Pichel poszukiwał dłuższych szarż, atakując kombinacjami, podczas gdy Silva polował na kontry. Amerykanin trafiał częściej, ale ciosy Brazylijczyka były czystsze. Końcówka rundy należała jednak do Pichela, który rozpuścił ręce i nogi, kilkoma uderzeniami dosięgając przeciwnika.

Do trzeciej rundy Silva wyszedł bardzo ostro, zamykając Pichela na siatce i tam częstując go serią ciosów. Amerykanin spróbował wykorzystać utratę równowagi rywala po jednym z kopnięć, ale Brazylijczyk błyskawicznie wrócił na nogi. Obaj raz za razem wdawali się w ostre wymiany. Pichel trafiał częściej, ale znajdował się na permanentnym wstecznym, a ciosy Brazylijczyka wydawały się wyrządzać większe szkody. Prawy sierpowy do końca walki napierającego jak wściekły pitbul Silvy kilka razy soczyście dosięgnął szczęki Pichela.

Ostatecznie sędziowie wskazali jednogłośnie na Vinca Pichela w stosunku 3 x 29-28.

Dla Amerykanina jest to czwarte zwycięstwo z rzędu.

Joaquima Silvę ponosi w ten sposób pierwszą porażkę w karierze.

*****

Niko Price (11-1) nie miał większych problemów z powracającym po 2-letniej przerwie Georgem Sullivanem (17-6), zwyciężając przez poddanie w drugiej rundzie. Pełna relacja z pojedynku – tutaj.

*****

W pojedynku otwierającym galę pomiędzy dwoma debiutantami świetnie usposobiony Cory Sandhagen (8-1) ubił w drugiej rundzie Austina Arnetta (15-4). Pełna relacja z walki – tutaj.

Wyniki UFC on FOX 27

Walka wieczoru

185 lbs: Ronaldo Jacare Souza (25-5) pok. Dereka Brunsona (18-6) przez TKO (kopnięcie na głowę i ciosy), R1, 3:50

Co-main event

145 lbs: Andre Fili (18-5) pok. Dennisa Bermudeza (16-8) niejednogłośną decyzją (2 x 29-28, 27-30)

Karta główna

155 lbs: Gregor Gillespie (11-0) pok. Jordana Rinaldiego (13-6) przez TKO (GNP), R1, 4:46
170 lbs: Drew Dober (19-8) pok. Franka Camacho (21-6) jednogłośną decyzją (2 x 29-28, 30-27)

Karta wstępna

155 lbs: Bobby Green (24-8-1) pok. Erika Kocha (15-6) jednogłośną decyzją (3 x 29-28)
145 lbs: Mirsad Bektic (12-1) pok. Godofredo Pepeya (13-6) przez KO (cios na korpus), R1, 2:47
125 lbs: Katlyn Chookagian (10-1) pok. Marę Romero Borellę (12-5) jednogłośną decyzją (2 x 29-28, 30-27)
125 lbs: Randa Markos (8-5) pok. Julianę Limę (9-5) jednogłośną decyzją (3 x 30-27)
125 lbs: Ji Yeon Kim (7-1-2) pok. Justine Kish (6-2) niejednogłośną decyzją (30-27, 29-28, 28-29)
155 lbs: Vinc Pichel (11-1) pok. Joaquima Silvę (10-1) jednogłośną decyzją (3 x 29-28)

Karta UFC Fight Pass

170 lbs: Niko Price (11-1) pok. George’a Sullivana (17-6) przez poddanie (RNC), R2, 4:21
145 lbs: Cory Sandhagen (8-1) pok. Austina Arnetta (15-4) przez TKO (cios na korpus), R2, 3:48

*****

Lowkin’ Talkin’ MMA #10 na żywo od 21:00

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button