Polskie MMAUFC

„Nie połamie ci szczęki, ale narzuci takie tempo…” – Jan Błachowicz o cennych sparingach z Arturem Szpilką

Nowy mistrz wagi półciężkiej UFC Jan Błachowicz wyjaśnił, dlaczego niezwykle ceni sobie pięściarskie sparingi z Arturem Szpilką.

Zapytany o gigantyczne ostatnimi czasy sukcesy w obszarze pięściarskim nowego mistrza kategorii półciężkiej UFC Jana Błachowicza – trzy z ostatnich czterech walk wygrał przez nokauty ciosami – jego trener stójki Robert Złotkowski podkreślił, że duża w tym zasługa sparingów cieszynianina w WCA Fight Team z zawodowymi bokserami, w tym Arturem Szpilką.

W magazynie W Ringu warszawski trener odnotował, że Błachowicz był gotowy do poświęceń i zapłacenia przysłowiowego bokserskiego frycowego od Szpilki, aby podnieść swoje umiejętności w szermierce na pięści.

W najnowszym wywiadzie z Przemysławem Osiakiem z Przeglądu Sportowego Cieszyński Książę potwierdził, że rzeczywiście tak się sprawy mają – lubi sparować z mocniejszymi od siebie bokserami, co przekłada się też na większe zaufanie do swoich umiejętności, a to z kolei na zwycięstwa przez nokauty.

– Im masz lepszych sparingpartnerów – nie tylko w boksie ale ogólnie – to oni ciągną cię do swojego poziomu – powiedział Błachowicz. – Stajesz się lepszym zawodnikiem. Robiąc z Arturem boksersko, gdzie wiadomo, że on boksersko nade mną góruje, to ja go gdzieś cały czas doganiam i sam staję się lepszy w tej płaszczyźnie.

– Plus trener zawsze mówił, że mam uderzenie, ale nie umiałem tego włożyć w walkę. Teraz potrafię to włożyć w walkę i padają chłopy.

W drodze do gali UFC 253 w Abu Zabi Jan Błachowicz również sparował z Arturem Szpilką, choć ten ostatni przyznał, że trwało to tylko tydzień albo dwa.

– Od tego byłem na tych sparingach, żeby on właśnie nie mógł nic „przeczytać” – tylko go zajeżdżałem – powiedział przed starciem cieszynianina z Dominickiem Reyesem Artur Szpilka. – Cały czas byłem blisko. Nie biłem jakichś bardzo mocnych ciosów, ale biłem i… Zwolnili mnie po tygodniu czy po dwóch. Bo tak naprawdę nie było sensu w tych treningach, bo on już później nie miał siły z nimi trenować, a ja przy tym się bawiłem.

– Tylko tak, jak tłumaczę, Janek z nich wszystkich ma najlepszy boks. Do tego nogi – jakby mnie kopnął czy coś, to też inna rzecz. Oni skupiali się więc na tym, co można przerobić.

Zapytany, czy rzeczywiście w sparingach ze Szpilką przeprawy lekkiej nie miał – delikatnie rzecz ujmując – Błachowicz nie czarował.

– Wiadomo – przyznał. – Nie to jest tajemnicą. Ja też tej taryfy ulgowej nie chcę.

– Z Arturem jest fajnie, bo sparuje się z nim mądrze – kontynuował. – Jak jesteś przed walką, to on cię nie skontuzjuje, nie połamie ci szczęki, ale narzuci takie tempo, że cię boksersko zajedzie.

– I ogólnie takich sparingpartnerów cenię. Nie tylko w boksie, ale też w MMA, bo byłaby lipa, gdybyś miał ostatni sparing, a ktoś widziałby, że jesteś podmęczony przygotowaniami i powiedziałby: teraz wykorzystam swój moment! Wiesz, kolano z wyskoku, a potem chodzi po mieście i cieszy się, że rozciął mu łuk brwiowy. A ty nie masz walki o mistrza. To jest lipa.

– Dlatego sparingpartnerów trzeba mieć mocnych, solidnych, ale mądrych, którzy cię w tym ostatnim, najważniejszym momencie, gdy już jesteś zmęczony, nie uszkodzą.

W przygotowaniach do zwycięskiej batalii z Dominickiem Reyesem, która zapewniła mu historyczny tytuł mistrzowski kategorii półciężkiej, Janowi Błachowiczowi poza Arturem Szpilką pomagali przede wszystkim doskonale naśladujący style walki innych Daniel Omielańczuk oraz kickbokser Michał Krystman.

Obstawiaj wszystkie walki UFC na PZBUK i odbierz cashback 200 PLN

*****

Historyczne i rekordowe wyczyny Jana Błachowicza w Abu Zabi

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button