UFC

Stephen Thompson nadal mierzy w pas mistrzowski: „Dajcie mi zwycięzcę albo przegranego tej walki!”

Były pretendent do pasa mistrzowskiego kategorii półśredniej Stephen Thompson podsumował wiktorię z Jorgem Masvidalem podczas UFC 217, wskazując też wymarzonego rywala na kolejne starcie.

Po dwóch nieudanych walkach mistrzowskich – pierwszą większościową decyzją zremisował z Tyronem Woodley’em, drugą większościową decyzją przegrał – Stephen Thompson powrócił na ścieżkę zwycięstw, pewnie wypunktowując Jorge Masvidala podczas nowojorskiej gali UFC 217.

Wspaniale było wrócić do oktagonu. Byłem poza grą przez osiem miesięcy z powodu kontuzji kolana – więzadło boczne i łąkotka.

– powiedział podczas spotkania z dziennikarzami po gali.

Czułem się odrobinę wolny w pierwszej rundzie, ale z czasem poczułem się już pewnie. Myślę, że moje wyczucie czasu było dobre.

To naprawdę twardy gość. Posłałem go na deski w drugiej rundzie, a on od razu wrócił i jeszcze się uśmiechał. Wiedziałem, że będzie bardzo trudno go skończyć. Wiedziałem też, że wyjdzie tam, żeby poszukać niskich kopnięć. Próbowałem go więc trochę podkusić, ale nie wychylał się (z niskimi kopnięciami). Jest twardy. Nie przez przypadek jest numerem cztery.

Masvidal to potwór. Skończył Cerronego – i powinno to być w pierwszej rundzie. Dał trzy rundy z Demianem Maią w najlepszej formie. I nie potrafił go skończyć. A ja sądziłem nawet, że Masvidal to wygrał. Patrzę więc przed siebie i nie rezygnuję z walki o tytuł.

34-latek na dystansie trzech rund dobrze kontrolował dystans, rażąc Masvidala szybkimi prostymi oraz szerokim arsenałem kopnięć. Przyznał, że odrobinę zabrakło ponawiania kopnięć, wierząc, że podwójne sprawiłyby rywalowi więcej problemów.

Teraz Wonderboy ma już na celowniku kolejnego rywala – a w zasadzie rywali.

Dajcie mi zwycięzcę albo przegranego z walki RDA z Lawlerem. Zwycięzca albo przegrany. Nie dbam o to.

– powiedział Thompson, a gdy przypomniano mu, że Dana White zdążył już zapowiedzieć, że zwycięzca starcia Robbiego Lawlera z Rafaelem dos Anjosem otrzyma titleshota odparł:

Dana White mówi wiele i wiele z tego się potem nie sprawdza. Zależy od tego, jak długo Tyron nie będzie walczył, bo chyba ma kontuzję. Dajcie mi Lawlera albo dajcie mi zwycięzcę tej walki. A jeśli zwycięzca dostanie walkę o pas, to dajcie mi przegranego.

Zapytany, czy kogoś z tej dwójki preferowałby, wskazał na Amerykanina.

Chciałem tej walki od dawna. Jestem wielkim fanem Lawlera. Oglądałem go jeszcze w Strikeforce. Bardzo twardy. To w zasadzie na niego przygotowywałem się, bo sądziłem, że pokona Tyrona. Oczywiście, Tyron udowodnił, że się myliłem, ale to byłby kawał walki.

Z uwagi na już dwa pojedynki, jakie stoczył z urzędującym mistrzem, wydaje się, że szanse Thompsona na trylogię z Woodley’em nie są duże, szczególnie, że ich druga walka nie porwała. Czy zatem w sukurs Wonderboy’owi mógłby przyjść tak powszechny dzisiaj trashtalk, którym mógłby wygadać sobie trzeci pojedynek?

Nie wydaje mi się. Jestem, jaki jestem.

– stwierdził z uśmiechem.

Gdybym zaczął teraz opowiadać jakieś bzdury, ludzie po prostu powiedzieliby mi, żebym się zamknął. Stephen, wiemy, że to nie ty.

Cały wywiad poniżej:

*****

Joanna Jędrzejczyk: „Będę teraz trzymała głowę nawet wyżej i będę mówiła jeszcze głośniej”

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button