UFC

Nate Diaz wznawia treningi – powalczy o pas mistrzowski?

Wedle doniesień jednego z trenerów, Nate Diaz wznowił treningi, przygotowując się do kolejnej walki – z kim może ją stoczyć?

Wygląda na to, że powrót Nate’a Diaza zbliża się wielkimi krokami. Jak bowiem poinformował – chwilę później kasując wpis – jego trener od siły i wytrzymałości Jose Garcia, stocktończyk rozpoczął obóz przygotowawczy do walki – i wszystko wskazuje na to, że nie chodzi o wakacje w Cabo.

Natychmiast pojawiła się lawina spekulacji na temat potencjalnego rywala dla Diaza. Z kim zatem może mierzyć się stocktończyk w swojej pierwszej potyczce od sierpnia ubiegłego roku, gdy przegrał większościową decyzją w rewanżu z Conorem McGregorem?

Zanim spróbujemy odpowiedzieć na to pytanie, warto przypomnieć sobie wypowiedzi samego Diaza, który wielokrotnie w ostatnich miesiącach wyjaśniał, że do powrotu do akcji skłonić mogą go tylko dwie rzeczy – albo fura pieniędzy, i wtedy wyjdzie do każdego rywala, albo przeciwnik, który zajdzie mu za skórę – i wtedy pieniądze grają mniejszą rolę.

Co zatem mogło doprowadzić do tego, że młodszy z braci Diaz sposobi się do walki? Przyjmuję bowiem, że tak w istocie jest. Otóż, nie wydaje się, aby w ostatnich miesiącach ktokolwiek zaszedł mu za skórę – a przynajmniej nic takiego nie miało miejsca w przestrzeni medialnej. A zatem – czy otrzymał propozycję finansowo tak atrakcyjną, że zdecydował się jednak na chwilę odejść od triathlonu?

Na to właśnie wygląda.

W kategorii lekkiej tylko dwaj potencjalni przeciwnicy wchodzą w grę, jeśli chodzi o potencjalną walkę z Diazem. Są to oczywiście Conor McGregor i Tony Ferguson. Reszta zawodników albo ma już zestawione pojedynki, albo nie ma odpowiednio dużego dla Nate’a nazwiska – tak dużego, by UFC zdecydowało się zapłacić mu słynne „$20 milionów za odebranie telefonu”.

Występ Irlandczyka jeszcze w 2017 roku stoi pod dużym znakiem zapytania. Jak wiemy, targuje się obecnie z UFC, w zamian za powrót do oktagonu domagając się partnerskich relacji i partnerskich pieniędzy. Jeśli wierzyć słowom szefa ABC, w tym roku Notorious do klatki już nie zawita.

Ma to o tyle znaczenie, że w hashtagu powyższej wiadomości Garcii widnieje właśnie #2017, co sugeruje, że Diaza możemy spodziewać się z powrotem w akcji jeszcze w tym roku – a konkretnie podczas zaplanowanej na 30 grudnia gali UFC 219 w Las Vegas, która nadal nie doczekała się walki wieczoru.

Jak natomiast wygląda sytuacja z Tonym Fergusonem? Wiemy na pewno, że jest gotowy do walki w tym właśnie terminie, bo zapowiadał to wielokrotnie – choć oczywiście na okoliczność potyczki z Conorem McGregorem. Warto jednak pamiętać, że El Cucuy przed pojedynkiem z Kevinem Lee harował jak zły, by otrzymać starcie z Natem Diazem właśnie, chwytając się w zasadzie każdego sposobu na sprowokowanie go do walki. Złorzeczył stocktończykowi, wyśmiewał go, próbował wejść na jego ambicję, kpił. Diaz pozostawał jednak niewzruszony, odpowiadając – w skrócie – że nie ma żadnego problemu z Tonym Fergusonem, a więc i nie ma powodu, żeby się bić.

Jednak biorąc pod uwagę, że w trybie pilnym UFC potrzebuje walki wieczoru na ostatnią galę w tym roku, absolutnie nie sposób wykluczyć, że Dana White i spółka sięgnęli po drugi argument z listy wymienionych przez Diaza – a więc otworzyli szerzej sakwę z pieniędzmi. Może i Nate nie ma bowiem problemu z Tonym, może ma w głębokim poważaniu tymczasowy pas mistrzowski – ale pieniądze? Furę pieniędzy?

A pieniądze w tej sytuacji to oczywiście nie wszystko. Zwycięzca najprawdopodobniej bowiem zyskałby przepustkę do walki z Conorem McGregorem właśnie – a to oznacza jeszcze więcej… pieniędzy.

Dzięki zestawieniu Tony’ego Fergusona z Natem Diazem UFC zyskuje bardzo mocny main-event na ostatnią tegoroczną galę. Stocktończyk dostaje grubą wypłatę i gwarancję, że zwycięstwo zaprowadzi do go trylogii z Conorem McGregorem. Tony Ferguson otrzymuje szansę na gargantuiczne wzmocnienie swojej wartości medialnej – takowe przyniesie mu zwycięstwo z Diazem – oraz, podobnie jak jego rywal, gwarancję potyczki z Irlandczykiem. A Conor McGregor? Być może jednak nie będzie zmuszony walczyć z El Cucuy’em – bo w to, że stylistycznie i marketingowo preferowałby trylogię z Diazem, nie uwierzą tylko jego najzagorzalsi fani. A jeśli to Ferguson pokona Diaza? Cóż, wtedy do walki z Irlandczykiem podchodził będzie mocniejszy medialnie o niezwykle cenne zwycięstwo, gwarantując rudowłosemu jeszcze większe pieniądze.

*****

Conor McGregor wydaje oświadczenie – czyli od „Pie*dolcie się wszyscy!” do „Kocham was wszystkich!”

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button