Absolute Championship BerkutBiznes MMA UFCKSWPolskie MMARosyjskie MMAUFC

KSW, ACB czy UFC – gdzie zakotwiczy Mamed Khalidov po KSW 39?

Czy po gali KSW 39 – Colosseum Mamed Khalidov po dziesięciu latach zakończy przygodę z Konfrontacją Sztuk Walki?

Mgłą medialnej tajemnicy spowite są szczegóły kontraktu mistrzowskiego Mameda Khalidova z organizacją KSW, ale w ostatnich dniach wyszło na jaw, że dla zawodnika z Berkutu Arrachionu Olsztyn starcie z Borysem Mańkowskim podczas majowej gali KSW 39 – Colosseum będzie ostatnim w umowie z polskim gigantem.

Współwłaściciel Konfrontacji, Maciej Kawulski w rozmowie z portalem MMANews.pl takimi słowami opisał całą sytuację:

Tak, to jest ostatnia walka na obecnym kontrakcie Mameda Khalidova. U niego umowa średnio obowiązywała na 2 lub 3 lata i to prawda, że po walce z Borysem Mańkowskim, jego umowa się kończy. Oczywiście sprawę wyboru pozostawiam Mamedowi i wierzę, że będzie walczył dla nas. Mogę nawet powiedzieć to samo co Mairbek Khasiev, iż bardzo chciałbym, żeby po walce na Stadionie Narodowym, Mamed dalej bił się dla KSW.

Największym konkurentem dla polskiej organizacji w walce o dalsze usługi Khalidova będzie zapewne czeczeńska organizacja Absolute Championship Berkut, pod której banderą stoczył już jedną zwycięską walkę, demolując w Manchesterze Luke’a Barnatta.

Kilka dni temu właściciel ACB Mairbek Khasiev, zapytany o możliwe zakontraktowanie Khalidova, odparł:

Tak, jak już wcześniej powiedziałem – prędzej czy później znowu wystąpi u nas. Mamed to nasz bliski przyjaciel. Z takimi ludźmi jak Mamed zawsze będziemy chcieli współpracować. Jest to przykład dla dorastających pokoleń, zarówno jako człowiek, jak i sportowiec. Nawet kiedy przyjdzie taki czas, że zakończy swoją karierę, będę naciskał, aby został z nami i dalej współpracował z ACB. Obojętnie, czy jako trener czy w innej roli.

Wracając do jego ewentualnego występu dla nas. Wiemy, że czeka go teraz ważna walka (z Borysem Mańkowskim na gali KSW 39 – przyp. red.). Po tej walce czekamy na niego w ACB.

Nie sposób wykluczyć, że do wyścigu o usługi Khalidova włączy się też ponownie amerykańskie UFC – a to z uwagi na szykowaną na październik galę w gdańskiej Ergo Arenie. Polski Czeczen jest jednym z bardzo niewielu zawodników, który może wypełnić dla Amerykanów halę.

Nie do końca wiadomo, kto będzie reprezentował Mameda w tych wszystkich negocjacjach, ale jeśli nic się nie zmieniło w ostatnim czasie, to niewykluczone, że nadal będzie to duet współwłaścicieli KSW. Byłaby to powtórka z patologicznej rozrywki sprzed kilku lat, gdy panowie Maciej Kawulski i Martin Lewandowski z jednej strony walczyli jak lwy, aby oferta kontraktu od UFC dla Khalidova była jak najlepsza, a z drugiej sami chcieli przecież, aby pozostał pod banderą KSW.

Tym razem jednak wydaje się, że świetnie zaznajomiony z realiami funkcjonowania ACB Mamed Khalidov nie będzie potrzebował pośrednictwa ze strony Kawulskiego i Lewandowskiego, aby wysłuchać oferty od swoich czeczeńskich braci.

Bóg jeden raczy jednak wiedzieć, jak sytuacja przedstawia się od strony formalnej. Przed pięcioma laty Martin Lewandowski w odpowiedzi na zarzuty, że wspólnie z Maciejem Kawulskim znajdują się w sytuacji konfliktu interesów, argumentował, że naprawdę harują jak źli, aby Khalidov dostał jak najatrakcyjniejszy kontrakt z UFC, bo jako jego menadżerowie nadal będą na jego walkach zarabiać. Nie sposób zatem wykluczyć, że jeśli nawet zwiąże się on teraz z ACB, polscy promotorzy/menadżerowie nadal otrzymają swoją działkę – choć, jak mniemam, nieporównanie mniejszą niż w sytuacji, gdyby jednak pozostał pod banderą KSW.

Tak czy inaczej, wydaje się, że tym razem decyzja naprawdę zależeć będzie przede wszystkim od Mameda Khalidova – a jego menadżerowie – jeśli Kawulski i Lewandowski nadal pełnią tę funkcję – odegrają w całym procesie drugorzędną rolę – przynajmniej na odcinku negocjacji Czeczena z ACB.

W którym kierunku zatem uda się Mamed Khalidov, gdy jego kontrakt z KSW dobiegnie końca po walce z Borysem Mańkowskim?

W pewnym stopniu zależeć może to oczywiście od wyniku tej konfrontacji, bo jeśli przegra z poznaniakiem, determinacja włodarzy KSW do zatrzymania go pod swoją banderą może odrobinę osłabnąć względem scenariusza, w którym wyszedłby z tej walki obronną ręką.

Tym niemniej… Za trzy miesiące Khalidovowi stuknie 37 lat. Z pewnością zdaje sobie doskonale sprawę, że jego kariera powoli zbliża się ku nieubłaganemu końcowi. Kluczowe okażą się zatem – niespodzianka! – pieniądze. Podobnie zresztą jak przed pięcioma laty, gdy pierwotnie wyrażał wolę walki w UFC, by potem zdanie zmienić, motywując to miłością do Polski oraz kiepskimi warunkami finansowymi.

Tym razem będzie podobnie – to pieniądze odegrają kluczową rolę, choć – nie jedyną, jak sądzę.

Pod względem finansowym trudno mimo wszystko porównywać zasobność sakwy KSW i ACB. Potwierdzają to przykłady chociażby Piotra Strusa czy Michała Andryszaka, którzy niedawno związali się z czeczeńską organizacją. Strus nawet wspominał, że oferty kontraktu od obu organizacji były podobne – ale w polskiej płacono złotówkami, w czeczeńskiej – dolarami.

Oczywiście Strus i Andryszak nie muszą stanowić wyznacznika w kwestii Khalidova – bo jeśli ten pokona Mańkowskiego, wydaje się, że KSW będzie się dwoić i troić, aby zatrzymać go u siebie.

Tym niemniej, możemy przytoczyć też słowa samego Martina Lewandowskiego, który przyznał niedawno, że KSW przegrało kilka walk z ACB o zakontraktowanie wolnych zawodników. Polski promotor przekonywał, że Czeczeni po prostu przepłacili.

W kilku negocjacjach rzeczywiście przegraliśmy z ACB, no ale to po prostu poszła jakaś żywa gotówka – i to im się w żaden sposób nie opłaci, bo to nie są zawodnicy, którzy powinni taką kasę otrzymywać. Mamy jakieś swoje limity, które chcemy płacić zawodnikom na pewnym konkretnym poziomie.

– powiedział Lewandowski podczas Forum MMA.

W jaki sposób zatem przekonać zawodnika z Groznego, aby nadal walczył dla KSW, skoro w aspektach finansowych polski gigant nie może rywalizować z gigantem czeczeńskim? Szczególnie, że jak to powiedział po gali ACB 57 zapytany o źródło finansowania ACB Mairbek Khasiev: „Allah daje. U niego pieniądze nigdy się nie kończą”.

Otóż, KSW ma po swojej stronie co najmniej dwa atuty.

Po pierwsze – gale w systemie PPV, dzięki którym Polacy mogą zmniejszyć finansowy dystans dzielący ich ofertę dla Mameda od oferty ACB. Licząc z grubego palca – jeśli KSW sprzedaje 100 tys. subskrypcji w cenie 40 PLN za sztukę, z czego otrzymuje połowę (reszta dla dystrybutorów), wówczas oznacza to 2 mln PLN. Oczywiście, trzeba uwzględnić też ogromne nakłady na galę, ale – jest się czym podzielić.

Po drugie natomiast – i tu robi się nieco grząsko – kwestia poziomu sportowego rywali, z jakimi będzie mierzył się w KSW Khalidov. Otóż, nie wdając się w szczegółowe rozważania, stawiam tezę, że ACB jest mu w stanie zapewnić o wiele mocniejszych przeciwników w kategorii średniej aniżeli KSW. I, uwaga, to wcale nie musi być dla Mameda korzystne. Trudny rywal oznacza bowiem większe ryzyko porażki. Porażka z kolei może mieć przełożenia na finanse. Przejaskrawiając sprawę ponad miarę – lepiej bić się za 100 PLN ze słabeuszami niż za 200 PLN z elitą. Zwłaszcza jeśli masz swoje lata.

Nie spodziewam się, aby UFC odegrało większą – jakąkolwiek? – rolę w walce o Mameda. Gdyby Amerykanom bardzo na nim zależało, mogliby oczywiście przebić oferty ACB i KSW, ale ich determinację szacuję na – w absolutnych porywach! – $40 tys. za występ i drugie tyle za zwycięstwo. W pakiecie z tym jednak piekielnie trudni rywale, więc… Zostawmy to.

Biorąc wszystko to pod uwagę, nie ukrywam, że w roli faworyta do pozyskania Mameda Khalidova widzę Absolute Championship Berkut – i nie chodzi tylko o przewrotne słowa Lewandowskiego, który zapowiedział, że liczy na lojalność Mameda.

Rzecz bowiem tym, że odnoszę wrażenie, że Czeczen po dziesięciu latach przygody z KSW pragnie zmiany. Nadal jest co prawda piekielnie popularny w Polsce, nadal ma setki tysięcy fanów, ale w tzw. środowisku – a więc, mocno upraszczając, wśród ludzi, którzy najczęściej zabierają głos na portalach branżowych – nie cieszy się już takim uznaniem. Jedni nadal mają mu za złe wspomniane „negocjacje” z UFC, inni zapamiętali jego krytyczne wypowiedzi wobec Polaków w kwestii imigrantów (które tłumaczył później), jeszcze inni przywołują jego fatalną walkę z Azizem Karaoglu i jej okoliczności.

Mam wrażenie, że Khalidov jest już tym wszystkim odrobinę zmęczony i po prostu wypalony – a przejście do ACB może stanowić dla niego zupełnie nowy rozdział życia i kariery, dając mu nowe pokłady energii i determinacji do dalszej ciężkiej pracy.

Nie wykluczam też scenariusza, w którym KSW spróbuje podzielić się Khalidovem z ACB, dążąc do takiego układu, w którym walczyłby on w ciągu roku pod oboma sztandarami, ale na ile taki scenariusz jest realny, trudno orzec.

Tak czy inaczej – nadchodzą ciekawe czasy dla polskiego MMA i KSW w szczególności.

*****

300 PLN dla zwycięzcy – UFC Fight Night 108

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button