UFC

Justin Gaethje: „Albo ja zostanę skończony, albo on zostanie skończony. Tak walczę – życie albo śmierć”

Mający za sobą spektakularny debiut w UFC Justin Gaethje opowiada o swojej sobotniej walce z Eddiem Alvarezem podczas UFC 218 oraz potencjalnym starciu z Dustinem Poirierem.

Kilka dni temu Eddie Alvarez zapowiedział, że na szali jego pojedynku z Justinem Gaethje, z którym skrzyżuje pięści podczas sobotniej gali UFC 218 w Detroit, znajdzie się tytuł najbrutalniejszego zawodnika UFC.

Eddie Alvarez zapowiada walkę o miano „najbrutalniejszego zawodnika UFC” z Justinem Gaethje

Były dominator kategorii lekkiej WSoF widzi to jednak zupełnie inaczej.

Mam 18-0 z 15 nokautami. Czy ktokolwiek w historii MMA miał 15 nokautów w pierwszych 18 walkach?

– powiedział w rozmowie z MMAFighting.com Gaethje.

Uważam więc, że już mam ten tytuł.

Dla Justina będzie to prawdopodobnie najważniejsza w karierze walka – a z pewnością najbardziej medialna, bo na tak dużej gali nie miał jeszcze okazji walczyć.

29-latek przekonuje jednak, że podchodzi do niej identycznie jak do swojej pierwszej amatorskiej walki – i każdej kolejnej. Otoczka, zainteresowanie, błyski fleszów – kompletnie go to nie interesuje, bo skupia się tylko i wyłącznie na rzeczach, które są pod jego kontrolą.

Byłem jego fanem, gdy chodziłem do szkoły średniej, potem gdy walczył w Bellatorze oraz w jego wszystkich walkach w UFC – poza tymi z Melendezem i Pettisem. Zobaczymy wiec, który Eddie wyjdzie do walki.

– powiedział o Alvarezie, a dopytany, dlaczego nie przypadły mu do gustu pojedynki jego sobotniego rywala z Gilbertem Melendezem i Anthonym Pettisem, odparł:

Nie był najbrutalniejszym człowiekiem w UFC. Tak to ujmijmy.

Rzecz jednak w tym, że Gaethje w najmniejszym stopniu nie będzie zdziwiony, jeśli Alvarez również i w potyczce z nim spróbuje odwoływać się do swojej klinczersko-zapaśniczej gry, stroniąc od ostrych wymian w półdystansie.

Zapowiada, że będzie ostro, ale i tak uważam, że spróbuje przykleić się do mnie przy siatce i utrzymać mnie tam.

– stwierdził w rozmowie z MMAJunkie.com.

Jestem jednak zapaśnikiem z pierwszej Dywizji, więc muszę skupić się na tym, aby trzymać go z dala od siebie, żeby trafiać mocnymi ciosami i kopnięciami, zmusić go do poddania. Nie wiem, ile razy został skończony, ale w to będę celowało. To pewne.

Do walki ze zwycięzcą starcia Gaethje z Alvarezem garnie się Dustin Poirier, który ostatnio po krwawej wojnie skończył Anthony’ego Pettisa. Jednak sklasyfikowany na 5. miejscu w rankingu kategorii lekkiej Highlight nie pozostawia żadnych wątpliwości, co sądzi o potencjalnej potyczce ze znajdującym się o dwa oczka niżej Diamentem.

To musi być krok do przodu. Jeśli ktoś zapyta mnie po tym, jak pokonam Alvareza, czy będę się bił z Poirierem, powiem im, żeby pokazali swoje dokonania i wypierdalali stąd. Bo taka walka byłaby popieprzona, nieprawdaż?

– stwierdził Gaethje.

Dopiero co znokautowałem Michaela Johnsona, a on został skończony przez Michaela Johnsona. Jaki miałoby to więc sens?

Z kim zatem najchętniej zmierzyłbym się po ewentualnym ubiciu Alvareza?

Nie wiem i nie dbam o to, ale to musi być zwycięzca walki Khabiba z Edsonem, Tony albo Conor. To będą jedyni goście, którzy będą wtedy przede mną, więc to jedyni ludzie, z jakimi chciałbym walczyć.

– powiedział.

Dlaczego miałbym dawać krok wstecz? Nie działamy tak – szczególnie jeśli wygram w imponującym stylu – a wiem, że mnie na to stać – nie. Nie dojdzie do tego. Razem z Eddiem mogą walczyć raz jeszcze. Niech sobie, kurwa, powyjaśniają, co tam chcą.

O ile Gaethje nie ma wątpliwości, że po walce z Alvarezem w jego rekordzie nadal widnieć będzie zero, to jest przekonany, że bez względu na wynik pojedynku będzie zwycięzcą.

Wolałbym przegrać niż go nie skończyć. Nie chcę wygrywać nudnymi decyzjami.

– oświadczył.

To ostatnia rzecz, jakiej chcę. To niemożliwe. Albo zostanę skończony, albo on zostanie skończony. Tak walczę. Życie albo śmierć.

*****

Lowkin’ Talkin’ MMA #1 – UFC Szanghaj, UFC 218, Johnson vs. Dillashaw, Joanna Jędrzejczyk

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button