KSWPolskie MMA

Damian Janikowski o przejściu z zapasów do MMA: „Nie chciałem się katować za grosze.”

Damian Janikowski opowiada o przejściu z zapasów do MMA, porównuje treningi obu dyscyplin oraz wskazuje, czy woli parter czy też stójkę.

Sposobiący się do swojego zawodowego debiutu w MMA utytułowany polski zapaśnik Damian Janikowski nigdy nie ukrywał, że względy finansowe odegrały dużą w rolę w jego decyzji o zmiany dyscypliny.

Wrocławianin w rozmowie ze Sport.tvp.pl przyznał nawet, że żałuje, iż nie rozpoczął przygody z MMA wcześniej.

Zapasy przestały sprawiać mi frajdę. Cały rok ciężko pracuję, jeżdżę na zawody, obozy, zdobywam medale. A potem są ME lub świata, a formy nie ma. Kuleje logistyka przygotowań. Forma przychodziła tydzień po zawodach. Na szczęście w Londynie się udało. Takie są igrzyska. Decyduje tylko forma dnia. Brak wyjazdu do Rio to była kropka nad „i”. Nie chciałem się katować za grosze. Jestem jeszcze młody. Może sobie zarobię na te wszystkie lata.

– powiedział Janikowski.

Za medal olimpijski dostałem 100 tysięcy złotych brutto od Polskiego Związku Zapaśniczego, ale od tego był duży podatek. Ministerstwo Sportu dało 50 tysięcy netto, a burmistrz miasta około 20 tysięcy. Łącznie zarobiłem około 150 tysięcy za cztery lata ciężkiej pracy. Otrzymywałem przez dwa lata też jakieś stypendia, ale patrząc na inne kraje, czy dyscypliny gdzie są sponsorzy, to dzieli nas przepaść. Niektórzy w dwa miesiące tyle zarabiają. Ja pieniądze przeznaczyłem na remont mieszkania, no i wróciłem do gołego portfela. Medaliści olimpijscy nie są dobrze traktowani. A przecież była nas tylko dziesiątka… Przeszkadza polska mentalność, ale i Komitet Olimpijski nie działa jak należy.

Nie tylko jednak pieniądze w MMA są lepsze. Jak bowiem przekonuje Janikowski, także i treningi pod MMA są lżejsze niż zapaśnicze pod igrzyska.

W MMA są dwa, trzy miesiące kiedy jest bardzo ciężko, bo robisz formę pod konkretną walkę. Reszta czasu to rozwój, nauka techniki, budowanie siły i dynamiki. To są jednak przyjemne treningi. Dużo odpoczynku, regeneracji. Można sobie pozwolić, żeby być w domu. Jeśli się zarobi lub ma się sponsorów, to można pojechać z rodziną na wakacje. Nigdy nie miałem takiego komfortu.

– stwierdził brązowy medalista olimpijski z Londynu.

Przychodzę rano na trening i trener mówi do mnie, żebym „zrobił 40 minut tlenu”, po południu odpoczynek, a jutro technika. Przez pierwszy miesiąc przychodziłem do domu i nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Nagle miałem tyle wolnego czasu. Zrobiłem jednak ostatnio badania i wyszło, że przez ostatnie lata byłem „zajechany” bardzo ciężkimi treningami. Nigdy w zapasach tego nie badaliśmy, może przez to zawaliłem kilka zawodów? W MMA jest zaplecze kliniczne, fizjoterapeuci, lekarze. Inny świat. Wszystko się kręci wokół ciebie. Ludzie myślą, że sport olimpijski to jest właśnie profesjonalizm. I tam wszystko jest, a to nieprawda. Dużo rzeczy jest zaniedbanych.

Pod MMA, gdzie zadebiutuje 27 maja, podczas gali KSW 39 – Colosseum na Stadionie Narodowym mierząc się z Julio Gallegosem, Janikowski nie tylko musiał jednak dostosować w pewnym stopniu zapasy, ale przede wszystkim opanować nowe dla siebie płaszczyzny – parter oraz stójkę.

Wolę stójkę niż parter.

– powiedział 27-latek.

BJJ [brazylijskie jiu-jitsu] trzeba trenować od małego. Mieć tę „czutkę”. Zapasy są proste. Szczególnie klasyczne. Moje umiejętności mogę wykorzystać przy siatce. Wtedy mogę zaprezentować arsenał zapaśniczy. Najtrudniejsza sytuacja w MMA jest, kiedy leżysz. Wtedy trzeba wykorzystać wiedzę, żeby umiejętnie się wytoczyć, wypchnąć biodra. Nawet dobry grappler ma z tym kłopot, bo jest to ciężkie. Ale walka rozpoczyna się w stójce.

Janikowski od początku roku szlifuje formę w warszawskim klubie S4 Fight Club, gdzie trenują między innymi zawodnicy UFCJan Błachowicz, Marcin Tybura czy Daniel Omielańczuk.

To świetne doświadczenie. Jest ciężko, ale z każdym treningiem coraz lepiej. Jestem na tyle elastyczny, że może uda mi się kiedyś osiągnąć ich poziom. Kto wie, może nawet będę lepszy?

Całą rozmowę można znaleźć tutaj.

****

Julio Gallegos: „Klatka to dla mnie jak sesja terapeutyczna – uwielbiam to”

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button