Technika MMAUFC

Analizy UFC 212 – Jose Aldo vs. Max Holloway

Szczegółowa techniczna analiza pojedynku unifikującego pasy mistrzowskie kategorii piórkowej pomiędzy Jose Aldo i Maxem Holloway’em na UFC 212.

W walce wieczoru gali UFC 212 w Rio de Janeiro dojdzie do szlagierowo zapowiadającego się pojedynku na szczycie kategorii piórkowej pomiędzy dzierżącym właściwy pas mistrzowski Jose Aldo i posiadaczem pasa tymczasowego Maxem Holloway’em. Czy stary lis zachowa tron, powstrzymując zapędy młodego wilka?

145 lbs: Jose Aldo (26-2) vs. Max Holloway (17-3)

Kursy UNIBET: Jose Aldo vs. Max Holloway 1.67 – 2.25

Walka zapowiada się od strony technicznej fascynująco – zaprawiony w bojach geniusz taktyczny kontra rozpędzony serią dziesięciu wiktorii bezkompromisowy młodzian.

Analizując to zestawienie, trzeba omówić sobie krótko kilka kluczowych elementów, które mogą mieć kapitalne znaczenie.

Od strony warunków fizycznych Holloway będzie miał po swojej stronie dziesięć centymetrów przewagi wzrostu, ale jeśli chodzi o zasięg ramion, to Brazylijczyk będzie górował – o 3 centymetry. Przewaga wzrostu może mieć znaczenie przy kopnięciach Błogosławionego, ale jeszcze ważniejsza może być przewaga zasięgu Scarface’a, który kapitalnie korzysta z ciosów prostych, do czego pozwolę sobie powrócić później.

Holloway jest zawodnikiem niebywale wszechstronnym w stójce. Potrafi atakować na wiele różnych sposobów – pojedynczo, w kombinacjach, z pozycji klasycznej, odwrotnej, mieszając je w locie. W ataku i w kontrze. Dodatkowo, narzuca niebywałe tempo i jest piekielnie aktywny, nie dając rywalom ani chwili na odpoczynek. Te dwa elementy – a więc jego bogaty arsenał oraz tempo, jakie narzuca – mogą jak najbardziej okazać się kluczem do jego zwycięstwa z preferującym wolne, miarowe tempo Brazylijczykiem.

Jednak Aldo to najlepszy defensywnie zawodnik w UFC bez podziału na kategorie wagowe. Wraz z doświadczeniem jego aktywność ofensywna spada, staje się coraz bardzie wyrachowany. Kiedyś wyprowadzał ciosy, gdy była szansa 50% na trafienie, teraz czyni to, gdy wynosi, powiedzmy, 90% – rzecz jednak w tym, że wszystko to nadrabia zjawiskową defensywą, w której korzysta z pełnej palety narzędzi obronnych – doskonałej pracy na nogach, balansu głową, blokach, zbiciach, przepuszczeniach. Dzięki temu sam i tak trafia częściej niż rywale, unikając zdecydowanej większości ataków.

Co oznacza to na okoliczność oktagonowego konfliktu z Holloway’em? Otóż, pewnikiem wydaje się, że Hawajczyk będzie w tej walce agresorem – zawsze jest, podczas gdy Aldo nie jest nim niemal nigdy. Wtedy właśnie dojdzie do konfrontacji rewelacyjnej obrony Aldo (oraz jego gry kontrującej, o której nie możemy zapominać!) oraz falowych – różnorodnych – ataków Holloway’a. Czy Brazylijczyk ostudzi zapały Hawajczyka, deprymując go unikaniem ataku za atakiem i odpowiadając na wybrane kontrami? Czy może wręcz przeciwnie – Aldo nie znajdzie defensywnej odpowiedzi na zróżnicowane ataki młodziana?

Otóż, nie będę ukrywał, że zdecydowanie bliżej jest mi do opcji numer jeden. Z kilku powodów. Przede wszystkim – kiedy Błogosławiony osiąga największe sukcesy w oktagonie, wyprowadzając swoje ataki? Otóż, wówczas, gdy jego rywale cofają się prosto na siatkę. W starciu z Aldo będzie o to piekielnie trudno – Brazylijczyk niemal zawsze odchodzi do boku, ewentualnie po łuku.

Po drugie – Anthony Pettis, Jeremy Stephens i Ricardo Lamas kilkukrotnie byli w stanie kontrować ofensywne zapędy Holloway’a, który czasami kompletnie się w nich zapomina. Owszem, ma niezwykle twardą szczękę, więc może sobie na to pozwolić, ale… Aldo to trzy klasy sprawniejszy od tej trójki specjalista od kontr.

Jose Aldo to jeden z największych ekspertów od poruszania głową – zarówna w samej defensywie, jak i w celach kontrujących.

Czy natomiast Holloway będzie w stanie narzucić mordercze tempo, prezentując aktywność zbliżoną do tej, jaką pokazywał ostatnio? Mam co do tego pewne wątpliwości. Już choćby w walce ze Stephensem mocno zwolnił, obawiając się kontr rywala. A w starciu z Aldo przyjdzie mu zmierzyć się nie tylko z najlepszą defensywą w MMA oraz jedną z najlepszych gier kontrujących, ale też z zapasami Brazylijczyka. I nawet nie chodzi o to, że Aldo będzie obalał Holloway’a, bo ten dysponuje solidną obroną przed obaleniami – będzie go jednak jak najbardziej zmuszał do myślenia o tym elemencie, co może ograniczyć ofensywne zapędy Amerykanina.

Innymi słowy, dotychczasowi rywale Maxa nie znajdowali odpowiedzi na jego zróżnicowane ataki – naprawdę trudno wyróżnić jeden, którym by się charakteryzował – oraz presję, jaką narzucał. Cofając się na siatkę, przyjmując uderzenia, po prostu „pękali”. Aldo ze swoim wyrachowanym stylem defensywno-kontrującym może stanowić idealne antidotum na ofensywne ciągotki Holloway’a.

Dodatkowo, ostatnia walka Aldo potwierdza, że po „kryzysie” związanym z nokautem z rąk Conora McGregora nie ma już żadnego śladu. Brazylijczyk dał perfekcyjnie wyrachowany występ, na pierwszym biegu po profesorsku wypunktowując Frankiego Edgara. Można rzec – nawet się nie spocił. Z kolei w drugim pojedynku z Chadem Mendesem pokazał, że nawet jeśli rywal narzuca ostre tempo – a takowe od początku narzucił Amerykanin – potrafi się dostosować, odpowiadając pięknym za nadobne. A to dobrze mu wróży na starcie z aktywnym Holloway’em.

Cały czas mam jednak na uwadze ataki na korpus, w których gustuje Holloway – mogą one okazać się decydującą bronią. Aldo bowiem nigdy nie mierzył się z rywalem tak ochoczo atakującym korpus – i czyniącym to tak sprawnie jak Max Holloway. Z drugiej natomiast strony – atak (pięściarski) na schaby oznacza odsłonięcie się na kontry na głowę, w których tak gustuje przecież Brazylijczyk…

https://twitter.com/streetfitebanch/status/870646348533641216

Ataki na korpus to jedna z najgroźniejszych broni Maxa Holloway’a.

Nie spodziewam się, aby decydująca dla losów pojedynku okazała się umiejętność walki Holloway’a z obu pozycji – klasycznej i odwrotnej. Z obu bowiem Aldo zagrażał będzie przeciwnikowi – uwaga, uwaga, kluczowy element pojedynku! – potężnymi lowkingami, które jak najbardziej mogą przesądzić o jego zwycięstwie.

Wiem, że w ostatnich pojedynkach Brazylijczyk rzadziej korzystał z tej broni – przede wszystkim z uwagi na ryzyko obalenia, jakim zagrażali mu rywale – ale tutaj? Aż się o rzeczone atomowe lowkingi prosi! Po pierwsze bowiem – ryzyko obalenia ze strony Holloway’a jest bliskie zeru, a nawet jeśli Hawajczyk spróbuje przenieść walkę do parteru, szansa na przewrócenie geniusza w defensywnych zapasach, jakim jest Aldo, jest marginalna.

Jose Aldo to absolutny mistrz w obszarze defensywy zapaśniczej.

Po drugie – Błogosławiony często przenosi ciężar ciała na wykroczną nogę i ma wyraźne problemy z blokowaniem niskich kopnięć. Pozwólcie, że podeprę się statystykami z ostatnich walk Maxa.

Anthony Pettis – trafił 11 niskimi kopnięciami na 14 prób
Ricardo Lamas – 25/28
Jeremy Stephens – 24/26
Charles Oliveira – 1/1
Cub Swanson – 17/23

Łącznie w ostatnich pięciu pojedynkach Hawajczyk był więc atakowany niskimi kopnięciami 92 razy – i aż 78 z tych prób doszło celu! W kontekście sobotniej batalii to naprawdę otwierająca oczy i zmuszająca do głębokiej refleksji statystyka. Nie chodzi bowiem li tylko o lichą obronę przed lowkingami w wykonaniu Holloway’a – rzecz bowiem w tym, że żaden z wymienionych wyżej zawodników nie jego godzien czyścić stóp Jose Aldo, jeśli chodzi o sztukę zadawania niskich kopnięć. Brazylijczyk markuje je jak nikt inny, wyprowadza je tak szybko, jak nie robi tego nikt inny, uderza z taką mocą – jak nikt inny.

Jose Aldo nie tylko potrafi inicjować ataki lowkingami, ale też kontrować nimi ofensywę rywali.

Hak na korpus z potężnym lowkingiem to jedna z ulubionych „holenderskich” kombinacji Brazylijczyka.

Ile celnych lowkingów będzie potrzebował, aby może nawet nie tyle pogruchotać smukłe nogi Holloway’a, ale, powiedzmy, zmusić go do ograniczenia ofensywy, spowolnić go, zasiać zamęt w jego głowie? Trzech? Pięciu? Dziesięciu?

Nie twierdzę przez to, że Hawajczyk nie ma w tym pojedynku żadnych szans. Nic z tych rzeczy! Młodzian rozwija się z walki na walkę, jest charakterny i wydaje się bardzo mocny mentalnie – raczej nie pęknie pod presją kibiców, nie podejdzie do Aldo z nadmiernym szacunkiem. W ostatniej walce zaprezentował kopnięcia na kolano, którymi okrutnie zniechęcił Anthony’ego Pettisa do wchodzenia w dystans – i ciekawi mnie niezmiernie, jak podejdzie do tego tematu Aldo, jeśli zainkasuje jedno czy drugie kopnięcie na kolano właśnie. Ba, jeśli Holloway trafi kilkoma pierwszymi akcjami, jak najbardziej może się rozhulać – jego pewność siebie poszybuje w chmury i stanie się piekielnie trudny do powstrzymania.

Z dużym dystansem podchodzę do tez, jakoby Aldo nie domagał kondycyjnie w mistrzowskich rundach – zwłaszcza walcząc u siebie – ale, owszem, ciągła – zróżnicowana! – presja ze strony Holloway’a może odcisnąć piętno na jego baku z paliwem. Tym niemniej – jak wspominałem – mam poważne wątpliwości, czy Hawajczyk będzie w stanie ją narzucić, mierząc się z tak dobrze radzącym sobie w defensywie i grze kontrującej Brazylijczykiem.

Na koniec jeszcze jeden element techniczny, o którym muszę koniecznie wspomnieć – chodzi o ciosy proste. Otóż, od drugiej rundy walki z Holloway’em Pettis praktycznie zaprzestał korzystania ze złamanej prawej ręki, całą bokserską (kontr)ofensywę ograniczając do lewych prostych. I – wiele z nich weszło jak w masło! Błogosławiony nie jest bowiem w żadnej mierze tytanem defensywy. Owszem, jest bardzo mobilny, co na pewno pomaga, ale jakieś bloki, uniki, balans głową? Rzadko. Lewy prosty Aldo jest znacznie lepszy niż lewy prosty Pettisa.

Jak już między wierszami wspominałem, Holloway będzie też pasował Aldo pod tym względem, że Brazylijczyk nie będzie musiał martwić się o obalenia – dzięki czemu być może pokaże szerszy arsenał, nie ograniczając się do pojedynczych jabów i okolicznościowych krosów. Nawet bowiem jeśli Holloway jakimś cudem skontruje atak rywala obaleniem – nie sądzę, by był w stanie nie tylko zagrozić mu z góry, ale nawet utrzymać go na plecach.




Podsumowując, Jose Aldo umocni swoją pozycję najlepszego piórkowego w historii. Nie spodziewam się skończenia – Błogosławiony to bowiem piekielnie twardy zawodnik – ale Aldo będzie w stanie unikać większości ataków Holloway’a, trafiając celniej w kontrach i pojedynczych atakach, na które ponadto publika reagowała będzie bardzo żywiołowo, grobową ciszą kwitując udane akcje Maxa – co również może odbić się na percepcji sędziów, jeśli walka będzie wyrównana.

Zwycięzca: Jose Aldo przez decyzję

Kursy bukmacherskie

Przyjrzyjmy się najważniejszym kursom bukmacherski na tę walkę. Przy każdym moja ocena (w formie graficznego kciuka) atrakcyjności danego kursu.

Zwycięstwo Jose Aldo – 1.67
Zwycięstwo Maxa Holloway’a – 2.25

Wszystkie powyższe zakłady oraz wiele innych dostępne na UNIBET.

*****

Zaprezentowana powyżej opinia przedstawia wyłącznie subiektywne odczucia autora na temat analizowanego pojedynku. W sporcie tak złożonym jak MMA na wynik walki wpływa ogromna liczba czynników, których często nie da się przewidzieć.

*****

300 PLN dla zwycięzcy – UFC 212

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button