UFC

„Wyprzedzałem go w każdej akcji” – Whittaker przekonany, że pokonał Adesanyę, wierzy, że trylogia jest nieunikniona

Robert Whittaker nie zgadza się z werdyktem sędziowskim, wedle którego przegrał w rewanżu z Israelem Adesanyą.




Pomimo iż w walce wieczoru gali UFC 271 w Houston ponownie uległ Israelowi Adesanyi, przegrywając na kartach sędziowskich, Robert Whittaker był daleki od szat rozdzierania, podczas konferencji prasowej po gali nie stroniąc od uśmiechów.

– Ta walka wyszła mi lepiej niż pierwsza, co? – powiedział, szczerząc wesoło zęby. – Wydawało mi się zrobiłem wystarczająco dużo, żeby wygrać. Wydawało mi się, że zrobiłem wystarczająco dużo.




– Rozkładając to na części, uważam, że przegrałem pierwszą rundę, ale potem się zebrałem do kupy. Wyprzedzałem go, notowałem obalenia. Sądziłem, że zrobiłem wystarczająco dużo, ale jest, jak jest. Tak to działa.

– Zatem zaczynam od początku. Rozwinę się, poprawię, poprawię rzeczy, nad którymi pracowałem i wrócę jako lepszy zawodnik.

– Szczerze mówiąc, do tego momentu Izzy był dla mnie największą przeszkodą. W dobrym stylu pokonał mnie w pierwszym starciu, więc pracowałem ciężko, aby się poprawić. I zrobiłem to. Widzieliście to w tej walce, którą właśnie z nim stoczyłem. Widzieliście, jak bardzo się poprawiłem – tak bardzo, że sądzę, że go pokonałem. Jestem więc podekscytowany przyszłością. Nie widzę żadnego sufitu. Nie ma dla mnie sufitu.

Dwóch sędziów punktowych oceniło walkę na 48-47 dla Nigeryjczyka, zgodnie trzy pierwsze rundy przyznają mistrzowi i dwie ostatnie pretendentowi. Ostatni sędzia wypunktował 49-46 dla Adesanyi, tylko rundę drugą przyznając Australijczykowi.



W czterech z pięciu rund Nigeryjczyk zanotował więcej znaczących uderzeń – choć różnice były niewielkie. Zdecydowanie najwięcej sukcesów mistrz zanotował, rąbiąc lowkingami – spośród 79 znaczących uderzeń, jakimi trafił na przestrzeni 25 minut, aż 29 stanowiły niskie kopnięcia.

– Nie zrozumcie mnie źle – zaznaczył. – Nie chcę, żeby zaraz wyskoczyły tutaj migawki z konferencji, na których wydzieram się, że uważam, że wygrałem. Niczego mu nie ujmuję. Wygrał. Dostał pas. Tak to działa. Sędziowie przyznali walkę jemu, a o to tu chodzi, na tym polega ten biznes.

– Z mojej strony zatem wyłącznie szacunek dla jego umiejętności. Jestem dumny, że wróciłem do gdy po pierwszej porażce. Pozbierałem się i zawiesiłem mu wysoko poprzeczkę. Nie sądzę, aby wielu ludzi było w stanie to zrobić.

Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 600 PLN

Żniwiarz uważa, że razem z Adesanyą zdecydowanie wybijają się ponad resztę kategorii średniej. Nie widzi nikogo, kto byłby w stanie zagrozić nigeryjskiemu mistrzowi.

– Szczerze mówiąc, wydawało się jak najbardziej do pokonania – powiedział. – Sądziłem, że go pokonałem. Wydawało mi się, że zrobiłem wystarczająco dużo. Przedzierałem się w półdystans, wyprzedzałem jego wszystkie ciosy za każdym razem. Nie trafił niczym, co jakoś szczególnie bym odczuł poza tym ciosem w pierwszej rundzie.

Australijczyk nie ma żadnych preferencji co do kolejnego rywala. Ocenił, że prawdopodobnie dostanie kogoś z czołowej dziesiątki, kogo jeszcze nie pokonał. Liczy na to, że do trylogii z Israelem Adesanyą nie będzie tym razem potrzebował aż trzech zwycięstw.




– Trzecia walka jest nieunikniona, bo przejadę się po każdym, kogo postawią naprzeciwko mnie – zapowiedział. – On też to wie. Moja misja pozostaje niezmienna: pokonać następnego gościa, którego mi wyszykują.

Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 600 PLN

Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.

Powiązane artykuły

Komentarze: 4

  1. Fakt poprawił się i zawalczył mądrzej, niż w pierwszej walce.

    Dość blisko, ale jednak Adesanya wyraźnie lepszy.

    Nie bardzo wiem co Robert może nowego wnieść do ich trzeciej walki…Takie obalenia po których rywal zaraz wstaje i trzymanie na siatce z którego nic nie wynika to za mało…A prawdziwym grapplerem się nagle nie stanie..

  2. Koszmarem dla Adesanyi byłby Warga, ale najpierw musi brata Usiana przejść :). Czeczen ma siłę, zapasy i gabaryty plus długie kończyny. Wydaje się, że na bank będzie miał podejrzaną kondycję (patrz wrestling z Hermansonem), no ale zobaczymy

    1. Być może, ale melodia przyszłości. Chimaev to najpierw niech w półśredniej się pokaże, nie jest powiedziane, że nie wyłoży się po drodze. A Usman to też wymagający przeciwnik.

Dodaj komentarz

Back to top button