UFC

Uriah Hall po walce z Krzysztofem Jotko: „Uderza mocno, ku*ewsko mocno… Cholera…”

Uriah Hall, który zanotował jeden z najbardziej spektakularnych powrotów z zaświatów w tym roku, podsumowuje wiktorię z Krzysztofem Jotko na UFC Fight Night 116.

Uriah Hall w pierwszej rundzie doświadczył prawdziwego piekła z rąk Krzysztofa Jotki, inkasując potężne bomby, które raz za razem smagały jego głowę. Przetrwał jednak nawałnicę Polaka, w drugiej odsłonie sensacyjnie kończąc walkę uderzeniami.

Krzysztof Jotko po szalonej walce ubity przez Uriaha Halla – video

Uderza mocno. Uderza kurewsko mocno. Cholera…

– powiedział w rozmowie z MMAJunkie.com po gali UFC Fight Night 116 w Pittsburghu Hall.

Widziałem, że się trochę zmęczył i pomyślałem: „Mam cię”. Ale uderza naprawdę, kurwa, mocno.

W pierwszej odsłonie wydawało się, że kilka razy polski zawodnik jest o jeden celny cios od zmuszenia sędziego do przerwania okrutnego lania, jakie sprawiał Jamajczykowi.

Był taki krótki moment, gdy pomyślałem, że to już koniec, mam dość.

– przyznał Hall.

Ale to było trochę jak z Mousasim – to jeszcze nie koniec, nadal tu jestem, czuję ból, ale znam już ból. To nie koniec. Zacisnąłem więc zęby, przetrwałem pierwszą rundę, a w drugiej zdałem sobie sprawę, że już ciężko oddychał – a przecież ja jestem w formie, co ja wyprawiam, dlaczego w siebie wątpię!

Dla Jamajczyka zwycięstwo z Jotką jest pierwszy od dwóch lat, które kończy jego czarną serię trzech kolejnych porażek. Gdyby przegrał w Pittsburghu, jak najbardziej mógłby pożegnać się z UFC.

Chciałem wrócić do gry i naprawić tyle, ile będę w stanie.

– powiedział.

Próbowałem załatać dziury w swojej grze. W pierwszej rundzie byłem oczywiście onieśmielony całym tym zgiełkiem, ale w drugiej rundzie musiałem się obudzić i powiedzieć sobie, że w przyszłości muszę częściej żyć chwilą w oktagonie. Zacisnąłem zęby, powiedziałem sobie: „Jebać to” – a na ogół, gdy mówię „Jebać to”, dzieją się spektakularne rzeczy.

Muszę bardziej żyć tym, co dzieje się w klatce, bo martwisz się o swoje porażki, o to, co ludzie powiedzą, myślisz, że nie możesz znów przegrać, zamiast po prostu powiedzieć sobie, że masz przed sobą gościa i trzeba spróbować uderzyć go w twarz, popatrzeć na jego słabości.

33-letni zawodnik nigdy nie ukrywał, że największym problemem w MMA jest dla niego nastawienie mentalne – i nic się pod tym względem nie zmieniło, choć przyznaje, że istnieją pewne okoliczności w oktagonie, w których dobrze się odnajduje.

Sztuki walki nauczyły mnie dyscypliny i samoobrony, a nie wychodzenia tam, żeby kogoś zabić. Nie mam instynktu zabójcy, ale gdy potrafię znaleźć twoje słabe strony, wykorzystać je na sportowy sposób, wtedy traktuję to trochę w charakterze gry w szachy, puzzli, które trzeba ułożyć. I wtedy czuję się dobrze.

Wstępnie Hall chciałby powrócić do oktagonu w grudniu.

Cały wywiad poniżej:

*****

UFC Fight Night 116 – wyniki i relacja

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button