UFC

UFC on ESPN 2: Barboza vs. Gaethje – wyniki i relacja

Wyniki i relacja na żywo z gali UFC on ESPN 2: Barboza vs.Gaethje, która odbywa się w Filadelfii.

W walce wieczoru Justin Gaethje (20-2) po fascynującym widowisku ciężko znokautował Edsona Barbozę (20-9). Pełna relacja z walki – tutaj.

*****

W co-main evencie gali Jack Hermansson (19-4) w niespełna minutę efektownie poddał Davida Brancha (22-6). Pełna relacja z pojedynku – tutaj.

*****

Powracający do akcji po długiej przerwie i ciężkim nokaucie, który prawie kosztował go karierę, Josh Emmett (14-2) miał sporo problemów z Michaelem Johnsonem (19-14), ale w trzeciej rundzie uśpił go potężną prawicą. Pełna relacja – tutaj.

*****

Michelle Waterson (17-6) pewnie na pełnym dystansie porozbijała bezradną i bezbarwną Karolinę Kowalkiewicz (16-4). Pełna relacja z pojedynku – tutaj.

*****

Gremialnie skreślany Paul Craig (11-3) ponownie popisał się efektownym trójkątem w końcówce walki, tym razem poddając Kennedy’ego Nzechukwu (6-1). Pełna relacja z walki – tutaj.

*****

Sheymon Moraes (11-3) i Sodiq Yusuff (9-1) dali mocną walkę na otwarcie karty głównej.

Yusuff rozpoczął agresywniej, presją zmuszając Moraesa do krążenia przy ogrodzeniu. Zdzielił go kilkoma mocnymi lowkingami na wysokości łydki. Brazylijczyk starał się odpowiadać frontalnym kopnięciami na korpus, ale wykroczna noga zaczynała mu wyraźnie dokuczać. Nigeryjczyk nadal wywierał presję, czając się na rozpuszczenie rąk. Yusuff przeniósł walkę do klinczu, ale z czasem sędzia przeniósł zawodników na środek oktagonu. Ostra wymiana – Nigeryjczyk trafia lepiej. Znów walka przenosi się do klinczu, ale tam Brazylijczyk z czasem odwraca rywala. Na koniec Yusuff trafia srogim lowkingiem, a Moraes obrotówką na korpus.

Drugą odsłonę Sheymon rozpoczął od serii kopnięć, które Yusuff spróbował skontrować. Fragment klinczu. Powrót na środek oktagonu. Tam obaj rzucają uderzenia z morderczymi intencjami. Moraes wyraźnie łapie wiatr w żagle. Trafia serią ciosów. Kończy kombinacje kopnięciami na głowę – a nawet przeważa w klinczu. Podrażniony Yusuff naciera ostrzej, ale inkasuje kilka uderzeń, w tym kontrujący łokieć na głowę. Przebija się jednak przez uderzenia Brazylijczyka i unieruchamia go w klinczu, szukając obalenia – Moraes kapitalnie jednak utrzymuje się na nogach. Na pół minuty przed końcem wyrywa się i walka wraca na środek oktagonu. Tam obaj trafiają kilkoma uderzeniami.

Nigeryjczyk wyszedł do ostatniej rundy ostro. Moraes postraszył go jednak srogimi kopnięciami po przekroku na korpus, jak żywo przypominającymi pod względem szybkości i techniki te zaprzęgane do boju przez Edsona Barbozę. W stójce tempo walki odrobinę spadło, ale nadal atmosfera była ciężka, bo obaj polowali na rozstrzygające uderzenia, które wyprowadzali z morderczymi intencjami. Moraes serią prostych na korpus ustawił sobie rewelacyjny łokieć z dołu z doskokiem.

Twardoszczęki Yusuff odpowiedział jednak dobrymi sierpami. Brazylijczyk regularnie polował na kopnięcie na głowę na zakończenie kombinacji. W pewnej chwili znów jednak pokusił się o bitego z dołu łokcia – i wyszło fatalnie, bo zainkasował potężnego prawego, po którym padł na deski.

Nigeryjczyk rzucił się z dobitką, ale Brazylijczyk przetrwał i wrócił na nogi. Nadal był naruszony, ale szukał skończenia, rozpuszczając ręce i kopnięcia. Yusuff zachował jednak spokój, nie dając się ustrzelić.

Sędziowie jednogłośnie wskazali na Sodiqa Yusuffa w stosunku 2 x 29-28, 29-27. Jest to dla Nigeryjczyka druga z rzędu wygrana w UFC. Po walce zaprosił w oktagonowe tany Krona Gracie.

*****

Marina Rodriguez (11-0-1) zdeklasowała nieprawdopodobnie twardą i odporną Jessicę Aguilar (20-8) w wyróżnionym pojedynku karty wstępnej w stosunku 2 x 29-27, 29-26. Brazylijka straciła co prawda jeden punkt za dwukrotne wsadzenie rywalce palców w oczy, ale w stójce rozdawała karty, gnębiąc Meksykankę szerokim wachlarzem ataków – kopnięciami, kolanami, łokciami w klinczu. Okrutnie porozbijana Aguilar przetrwała jednak do końca walki.

*****

Największy bukmacherski faworyt gali Des Green (22-8) ubił Rossa Pearsona (20-16) w pierwszej rundzie. Pełna relacja z walki – tutaj.

*****

Kevin Aguilar (17-1) i Enrique Barzola (15-4-1) rozpoczęli uważnie. To jednak Aguilar był nieco aktywniejszy, opędzając się od wywierającego presję Barzoli kończonymi kopnięciami kombinacjami. W obszarze bokserskim to Amerykanin trafiał częściej, ale Peruwiańczyk odgryzał mu się kopnięciami na wysokości łydki. Barzola poszukał obalenia, ale bez powodzenia. Peruwiańczyk nacierał do końca rundy – ale to Amerykanin był aktywniejszy i precyzyjniejszy przy wyprowadzaniu ciosów.

Początek rundy drugiej należał do Barzoli, który trafił kilkoma ciosami, ale Aguilar szybko złapał rytm i wybroniwszy się przed zapaśniczymi próbami Peruwiańczyka, częściej i skuteczniej rozpuszczał ręce. Barzola cały czas pozostawał co prawda agresorem, ale to Aguilar trafiał zdecydowanie lepszymi uderzeniami – głównie jabami oraz kombinacją 1-2 – dobrze broniąc się też przed obaleniami rywala.

W ostatniej odsłonie Peruwiańczyk w końcu podkręcił ostro tempo, nacierając jak wściekły byk. I trafiał – głównie lewymi sierpami i lowkingami na łydkę. Aguilar pozostawał co prawda cały czas w grze, świetnie nadal broniąc się przed obaleniami, ale w stójce nie był już tak skuteczny jak w dwóch poprzednich rundach.

Sędziowie nie pomylili się, jednogłośnie punktując w stosunku 29-28 dla odnoszącego drugie z rzędu zwycięstwo Kevina Aguilara. Seria czterech wiktorii Enrique Barzoli dobiegła tym samym końca.




*****

W starciu z Kevinem Hollandem (15-4) Gerald Meerschaert (29-11) szybko i bez większych problemów przeniósł walkę do parteru, ale wpadł w gilotynę, którą młodzian ciągnął bardzo mocno, mając go w półgardzie. Z czasem Meerschaert uwolnił się, ale poszukał trójkąta rękami, tracąc pozycję na górze. Po kotłowaninie skończył na dole. Tam jednak zaatakował sam ciasną gilotyną, odwracając pozycją i w rezultacie trafiając do dosiadu. Wydawało się, że Holland będzie zmuszony odklepać – ale tego nie zrobił, demonstrując nie lada serce i charakter. Nie zdołał jednak wrócić na nogi – Meerschaert zajął jego plecy, szukając duszenia, a następnie przechodząc do bulldog choke. Nie był jednak w stanie sfinalizować poddania, oddając plecy – a potem dosiad. Z góry Holland zaatakował go ostrymi uderzeniami, szukając też duszenia. Meerschaert przetrwał, ale na koniec zainkasował jeszcze kilka uderzeń.

Na otwarcie rundy drugiej Meerschaert ponownie przeniósł walkę do parteru, ale Holland sprawnie wrócił na nogi – choć tylko na chwilę. Meerschaert znów położył go na plecach, ale Holland świetnie wydostał się, trafiając na górę. Nie byl jednak w stanie utrzymać pozycji i skończył na plecach, szukając – bez powodzenia – gilotyny. Meerschaert ustabilizował pozycję na górze – choć wydawało się, że ma o wiele mniej sił niż śmiejący się chwilami od ucha do ucha Holland. Ten ostatni poszukał trójkąta, ale Meerschaert wybronił się. Walka wróciła na chwilę na nogi, ale Gerald ponownie go przewrócił, dobrze broniąc się przed dźwignią prostą na rękę. W kolejnej kotłowaninie to Holland skończył jednak na górze, na kilkanaście sekund przed końcem rundy zajmując plecy rywala i okładając go łokciami.

Do ostatniej odsłony Meerschaert wyszedł okrutnie zmęczony. Holland skontrował jego próbę obalenia, ale wpakował się w duszenie. Zdołał jednak z niego wyjść, ale skończył na czterech literach pod siatką, z Meerschaertem na górze. Na dwie minuty przed końcem wrócił na nogi, ale z uwieszonym u pasa Meerschaertem, który nie pozwalał mu na złapanie dystansu, na minutę przed końcem walki kładąc go na plecach. Holland wstał, ale nie był w stanie wydostać się z objęć rywala.

Punktowi wskazali niejednogłośnie na Kevina Hollanda (29-27, 28-29, 30-27), który odnosi drugie z rzędu zwycięstwo, zadając drugą kolejną porażkę Geraldowi Meerschaertowi.

*****

Ray Borg (11-4) i Casey Kenney (12-1-1) od razu wdali się w ostre tany chwytane, zainicjowane przez tego pierwszego. To jednak debiutant, który wziął tę walkę w zastępstwie prezentował się w płaszczyźnie klinczersko-zapaśniczej lepiej, przez dłuższy czas kontrolując Borga. W ostatnich kilkunastu sekundach powracający do akcji po ponad rocznej przerwie Tazmexican Devil w końcu jednak utorował sobie drogę na górę, zrzucając kilka uderzeń.

Druga odsłona wyglądała podobnie, stojąc pod znakiem walki na chwyty pod siatka. Tam jednak tym razem Borg radził sobie lepiej, przez większość czasu kontrolując Kenneya i dwa razy ciskając nim o deski. Debiutant walczył jednak dzielnie, nie dając się ani ustabilizować, ani oddać pleców.

Trzecia runda wyglądała podobnie. Obaj mieli swoje momenty w walce pod siatką i w krótkich fragmentach walki w dystansie.

Sędziowie niespodziewanie jednak wypunktowali pojedynek dla Caseya Kenneya w stosunku 2 x 29-28, 30-27. Kibicom zebranym w hali zdecydowanie się to nie spodobało, czemu dali wyraz gwiżdżąc przeciągle po werdykcie i w trakcie wywiadu ze zwycięzcą.

*****

Zaprzęgając w pierwszych dwóch rundach do działania zapasy, Maryna Moroz (9-3) wypunktowała debiutującą w oktagonie Sabinę Mazo (6-1) jednogłośną decyzją (2 x 29-28, 30-27), w ten sposób przerywając czarna serię dwóch porażek i prawdopodobnie ratując się przed zwolnieniem.

*****

Alex Perez (22-5) rozpoczął walkę z Markiem de la Rosą (11-2) agresywniej, wywierając presję i starając się zamykać de la Rosę na siatce. Ten ostatni radził sobie jednak całkiem nieźle, kąsając rywala kontrami. W końcu jednak Perez zamknąć de la Rosę na siatce, tam pracując nad obaleniem – i dopiął swego. De la Rosa spróbował jeszcze kimury, ale nic z tego nie wyszło – zainkasował natomiast sporo młotów z góry. Perez dobrze kontrolował rywala, obijając go uderzeniami. De la Rosa odgryzał się łokciami z pleców, ale inkasował znacznie więcej uderzeń.

Po serii wymian w stójce, w których Perez korzystał głównie z niskich kopnięć, podczas gdy de la Rosa pracował pięściarsko, ten pierwszy ponownie przeniósł walkę do parteru, trafiając do gardy rywala. Tam rewelacyjnie kontrolował nadgarstki rywala, rozpuszczając co jakiś czas soczyste uderzenia z góry – ciosy i łokcie.

Z czasem jednak to de la Rosa zaprzęgnął z pleców podobną technikę do działania – i dosięgnął rywala dobrymi uderzeniami z pleców.

Pierwsze kilka minut rundy trzeciej toczyło się w stójce – tam Perez smagał rywala lowkingam, ale boksersko to de la Rosa prezentował się lepiej. W końcu jednak Perez ponownie przeniósł walkę do parteru, z góry kończąc zawody.

Sędziowie wskazali jednogłośnie na Alexa Pereza (3 x 30-27), który powraca na zwycięskie tory po porażce z Josephem Benavidezem, udanie debiutując w 135 funtach. Jego bilans w UFC wynosi obecnie 4-1.




Wyniki UFC on ESPN 2

Walka wieczoru

155 lbs: Justin Gaethje (20-2) pok. Edsona Barbozę (20-9) przez KO (prawy sierp), R1, 2:30

Co-main event

185 lbs: Jack Hermansson (19-4) pok. Davida Brancha (22-6) przez poddanie (gilotyna), R1, 0:49

Karta główna

145 lbs: Josh Emmett (14-2) pok. Michaela Johnsona (19-14) przez KO (prawy sierp), R3, 4:14
115 lbs: Michelle Waterson (17-6) pok. Karolinę Kowalkiewicz (16-4) jednogłośną decyzją (3 x 30-27)
205 lbs: Paul Craig (11-3) pok. Kennedy’ego Nzechukwu (6-1) przez poddanie (trójkąt), R3, 4:20
145 lbs: Sodiq Yusuff (9-1) pok. Sheymona Moraesa (11-3) jednogłośną decyzją (2 x 29-28, 29-27)

Karta wstępna

115 lbs: Marina Rodriguez (11-0-1) pok. Jessice Aguilar (20-8) jednogłośną decyzją (2 x 29-27, 29-26)
155 lbs: Des Green (22-8) pok. Rossa Pearsona (20-16) przez TKO (uderzenia), R1, 2:52
145 lbs: Kevin Aguilar (17-1) pok. Enrique Barzolę (15-4-1) jednogłośną decyzją (3 x 29-28)
185 lbs: Kevin Holland (15-4) pok. Geralda Meerschaerta (29-11) niejednogłośną decyzją (29-27, 28-29, 30-27)

Karta przedwstępna

135 lbs: Casey Kenney (12-1-1) pok. Raya Borga (11-4) jednogłośną decyzją (2 x 29-28, 30-27)
125 lbs: Maryna Moroz (9-3) pok. Sabinę Mazo (6-1) jednogłośną decyzją (2 x 29-28, 30-27)
135 lbs: Alex Perez (22-5) pok. Marka de la Rosę (11-2) jednogłośną decyzją (3 x 30-27)

*****

Lowking.pl trafia na Patronite.pl – oto dlaczego

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button