UFC

UFC FN: Vieira vs. Tate – wyniki i najlepsze akcje (VIDEO)

Wyniki i relacja z gali UFC Fight Night: Vieira vs. Tate, która odbyła się w Las Vegas.




Ketlen Vieira (12-2) i Miesha Tate (19-8) dały z siebie wszystko w walce wieczoru, ale dobrego widowiska zafundować fanom w stanie nie były. Amerykanka nacierała, szukała mocnych uderzeń i obaleń, ale inkasowała mnóstwo prostych i krótkich kombinacji od i tak niegrzeszącej aktywnością Brazylijki.

Sędziowie wskazali jednogłośnie w stosunku 2 x 48-47, 49-46 dla Ketlen Vieiry.

W co-main evencie gali Sean Brady (15-0) pokonał na punkty Michaela Chiesę (17-6). Pełna relacja z walki – tutaj.

Taila Santos (19-1) rozbiła w stójce i poddała w pierwszej rundzie Joanne Wood (15-7).

Wybroniwszy się przed zapaśniczo-parterowymi zapędami Raniego Yahya (28-10-1), Kyung Ho Kang (17-9) zdecydowanie przejął stery walki w stójce, tam rozbijając rywala prostymi oraz krótkimi kombinacjami. Ba! Posłał nawet desperacko poszukującego obalenia Brazylijczyka na deski i wydawało się, że jest o włos od skończenia walki. Porozbijany, ale Yahya przetrwał do syreny kończącej pierwszą rundę.

Już w jednej z pierwszych akcji drugiej odsłony Rani świetnie obaleniem skontrował niskie kopnięcie Koreańczyka, przenosząc walkę do parteru. Trafił co prawda do gardy Kanga, ale ekspresowo utorował sobie drogę za jego plecy. Stamtąd poszukiwał duszenia, okolicznościowo rozbijając rywala. Kang dobrze się jednak bronił, choć uciec z niekorzystnej pozycji w stanie nie był.

Początek trzeciej rundy należał zdecydowanie do Koreańczyka, który zdzielił chaotycznie wycofującego się Brazylijczyka kanonadą uderzeń, szukając nokautu. Nie był jednak w stanie utrzymać korzystnego dla siebie dystansu – co prawda wybronił się przed próbą zapaśniczą rywala, ale w kotle zapaśniczym skończył na dole. Yahya z gardy kontrolował go i obijał do końca walki. Kang wił się, próbował uderzać, ale bez większych sukcesów.

Werdykt mógł być tylko jeden – 3 x 29-28 dla odnoszącego drugie zwycięstwo z rzędu Raniego Yahya – i taki był.




Początek walki Adriana Yaneza (15-3) z Daveyem Grantem (11-6) był wyrównany – Yanez wywierał presję, polując na kontry, ale Grant nieźle opędzał się od niego różnorodnymi kopnięciami – głównie frontalnymi na korpus i niskimi. W końcówce rundy Amerykanin złapał rytm, dosięgając rywala kilkoma ślicznymi kontrami. Po jednej z nich Grant nawet odrobinę się zachwiał.

W drugiej odsłonie obaj zawodnicy mieli swoje dobre momenty. Nastawiony technicznie Yanez trafiał prostymi, okoliczniściowymi kontrami oraz niskimi kopnięciami, podczas gdy aktywniejszy Grant ochoczo rozpuszczał potężne sierpy w kombinacjach – i trzeba mu oddać, że nie raz, nie dwa doszły one szczęki próbującego amortyzować je Amerykanina. Grant nieustannie smagał też korpus rywala smagającymi kopnięciami.

W odsłonie trzeciej Grant harował jak zły, rozpuszczając kombinacje na głowę i korpus, do których wplatał też kopnięcia, także latające. Yanez sporo z tych uderzeń przyjął, ale większość amortyzował na balansie. Sam natomiast regularnie trafiał Brytyjczyka szybkim lewym prostym, tu i ówdzie dokładając prawy i kopnięcia.

Sędziowie jednogłośni nie byli, wskazując w stosunku 2 x 29-28, 27-30 na odnoszącego czwarte zwycięstwo pod banderą UFC Adriana Yaneza. Dla Daveya Granta była to druga przegrana z rzędu.

Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 600 PLN

Pat Sabatini (16-3) skontrolował w parterze – długimi fragmentami zza pleców – Tuckera Lutza (12-2) w pierwszej rundzie walki.

Druga odsłona nie różniła się szczególnie od pierwszej. Sabatini rozdawał karty w walce na chwyty, kontrolując rywala w parterze przez kilka dobrych minut.

W rundzie trzeciej Lutz bronił się przed obaleniami lepiej, ale sporo czasu spędził w klinczu, a we fragmentach kickbokserskich nie zdołał odwrócić losów walki.

Decyzja sędziowska była formalnością. Punktowi orzekli o zwycięstwie – trzecim pod sztandarem UFC – Pata Sabationiego w stosunku 2 x 30-27, 30-26. Bilans Lutza w oktagonie wynosi obecnie 1-1.



Pierwsza runda walki Rafy Garcii (13-2) z debiutującym
w oktagonie amerykańskiego giganta Natanem Levym (6-1) toczyła się długimi fragmentami w obszarze klinczerskim, zapaśniczym i parterowym – a tam lepiej odnajdował się ten pierwszy, będąc w stanie dłuższymi fragmentami kontrolować rywala. W stójce nieco lepiej prezentował się walczący z odwrotnego ustawienia Levy, dobrze korzystając z różnorodnych kopnięć.

W drugiej odsłonie obaj mieli dobre momenty zapaśnicze, finalizując obalenia, ale w obszarze kickbokserskim to Levy prezentował się nieco lepiej, raz za razem rąbiąc okrężnie na korpus i głowę.

Trzecia odsłona należała do Meksykanina – głównie z powodu jego przewagi zapaśniczej i kilku obaleń, jakie dzięki niej sfinalizował.

Punktowi jednogłośnie w stosunku 3 x 29-28 przyznali zwycięstwo Rafie Garcii. W ten sposób Meksykanin najprawdopodobniej uratował się przed zwolnieniem, bo pierwsze dwie walki w UFC skończył na tarczy.

Starcie Cody’ego Durdena (12-4-1) z Qilengiem Aorim (18-9) zdecydowanie na najwyższym poziomie technicznym nie stało. O ile w pierwszej rundzie Durden szukał parteru – z pewnymi sukcesami – podczas gdy Aori starał się dyktować warunki gry w stójce – równie z pewnymi sukcesami – to od drugiej rundy chaosu w oktagonie było co nie miara.

Obaj zawodnicy byli już mocno zmęczeni, a ich stójkowa defensywa wyglądała chwilami karykaturalnie. Z kolei w rundzie trzeciej Durden spędził sporo czasu na górze oraz w dogodnej pozycji w klinczu.

Sędziowie byli jednogłośni, wskazując na odnoszącego pierwsze w karierze zwycięstwo w UFC – w debiucie zremisował, potem przegrał – Cody’ego Durdena. Bilans Chińczyka w UFC wynosi 0-2.




Pierwsza runda walki Shayilana Nuerdanbieke (20-7) z Seanem Soriano (14-8) przebiegała pod dyktando tego ostatniego. Amerykanin rozdawał karty w stójce – atakował niskimi kopnięciami, a nawet posłał rywala na moment na deski jabem – dobrze broniąc się też przed zapaśniczymi zapędami Chińczyka. Po jednych z takich świetnie przetoczył rywala, spędzając kilkadziesiąt sekund na górze. W końcówce rundy zdołał nawet sam przewrócić Nuerdanbieke.

Kolejne rundy nie ułożyły się jednak dobrze dla Soriano. Ponad połowę drugiej i prawie całą trzecią spędził na dole, kontrolowany przez Chińczyka, który spędził też sporo czasu za jego plecami.

Werdykt był wobec tego formalnością. Wszyscy sędziowie wskazali na Shayilana Nuerdanbieke w stosunku 29-28. Dla Chińczyka było to premierowe zwycięstwo w oktagonie UFC po porażce w debiucie. Natomiast bilans Amerykanina po powrocie do UFC wynosi 0-2.




Wyniki UFC FN

Walka wieczoru

135 lb: Ketlen Vieira (12-2) pok. Mieshę Tate (19-8) jednogłośną decyzją (2 x 48-47, 49-46)

Co-main event

170 lb: Sean Brady (15-0) pok. Michaela Chiesę (17-6) jednogłośną decyzją (3 x 29-28)

Karta główna

125 lb: Taila Santos (19-1) pok. Joanne Wood (15-7) przez poddanie (RNC), R1
135 lb: Rani Yahya (28-10-1) pok. Kyung Ho Kanga (17-9) jednogłośną decyzją (3 x 29-28)
135 lb: Adrian Yanez (15-3) pok. Daveya Granta (11-6) niejednogłośną decyzją (2 x 29-28, 27-30)

Karta wstępna

145 lb: Pat Sabatini (16-3) pok. Tuckera Lutza (12-2) jednogłośną decyzją (2 x 30-27, 30-26)
155 lb: Rafa Garcia (13-2) pok. Natana Levy’ego (6-1) jednogłośną decyzją (3 x 29-28)
115 lb: Lupita Godinez (7-2) pok. Lomę Lookboonmee (6-3) jednogłośną decyzją (3 x 30-27)
125 lb: Cody Durden (12-3-1) pok. Qilenga Aoriego (18-9) jednogłośną decyzją (3 x 29-28)
145 lb: Shayilan Nuerdanbieke (20-7) pok. Seana Soriano (14-8) jednogłośną decyzją (3 x 29-28)
115 lb: Luana Pinheiro (10-1) pok. Sam Hughes (5-4) jednogłośną decyzją (2 x 30-27, 29-28)

Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 600 PLN

Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.

Powiązane artykuły

Komentarze: 2

  1. Przydomek mały Masvidal do Yaneza pasuje idealnie. Wielkich rzeczy ten chłopak w koguciej nie osiągnie, ale będzie dawał efektowne i sprawne technicznie stójkowe spektakle jak jego większy pierwowzór.

Dodaj komentarz

Back to top button