Polskie MMAUFC

UFC Fight Night 86 – wyniki i relacja na żywo

Wyniki UFC Fight Night 86 i relacja na żywo z gali z udziałem trzech Polaków – Jana Błachowicza, Marcina Tybury i Damiana Stasiaka.

265 lbs: Junior dos Santos (18-4) > Ben Rothwell (36-10) – decyzja jednogłośna

Dos Santos zaprezentował się doskonale w otwierającej walkę rundzie, dobrze krążąc po łuku i znacznie częściej trafiając w wymianach na środku oktagonu. Raz po raz terroryzował też korpus Rothwella prostymi, co wyraźnie sprawiało kłopot Amerykaninowi. Cigano dobrze pracował też kontrującym lewym sierpem, kilkukrotnie trafiając nim rywala. Ten miał swoje momenty, gdy zapędzał Brazylijczyka pod siatkę i tam rozpuszczał ręce.

W drugiej rundzie dominacja dos Santosa jeszcze wzrosła – raz po raz kąsał Rothwella soczystymi prostymi na korpus, mieszając je też z ciosami na głowę. Amerykanin odpowiadał z rzadka jedynie pojedynczymi lowkingami. Brazylijczyk tym razem nie dawał się zamykać pod siatką, a gdy tylko jego plecy znajdowały się na siatce, błyskawicznie wracał na środek. W samej końcówce naruszył Rothwella potężnym prawym zamachowym, na koniec wbijając go jeszcze efektownie w siatkę frontalnym kopnięciem na korpus.

Trzecia odsłona – pomimo tego, że na jej początku Amerykanin zanotował kilka dobrych akcji – również przebiegała pod dyktando rozkręcającego się Brazylijczyka, który kontynuował terroryzowania korpusu rywala, coraz częściej trafiając go też potężnymi ciosami na głowę.

Również w czwartej odsłonie były mistrz prezentował się znacznie lepiej, kontynuując dotychczasową taktykę krążenia po łuku i obijania korpusu i głowy Rothwella szybkimi ciosami. Przyjął co prawda kilka bomb od Amerykanina, ale nie zrobiły one na nim żadnego wrażenia i Rothwell do ostatniej odsłony wyszedł z kompletnie zmasakrowaną twarzą.

W piątej rundzie niewiele się zmieniło – ponownie dominacja Brazylijczyka nie podlegała żadnej dyskusji. Pod koniec rozluźnił się na tyle, że zaczął nawet rzucać latające kolana i obrotówki.

Werdykt był formalnością – sędziowie jednogłośnie wskazali na Juniora dos Santosa, który w ten sposób powraca do gry o najwyższe cele.

265 lbs: Derrick Lewis (15-4) > Gabriel Gonzaga (17-11) – KO

Lewis już w pierwszej akcji walki rozciął Gonzagę kopnięciem na głowę, ale wkrótce wylądował na plecach. Pomimo tego jednak, że Gonzaga miał pozycję boczną, ostatecznie Amerykanin zdołał się wykaraskać i wrócić do stójki. Od tej chwili Brazylijczyk szukał już tylko klinczu i obaleń, ale nic z tego nie wychodziło – był co prawda w stanie wciskać Lewisa do siatki długimi fragmentami, ale nic z tego nie wynikało. Gdy w końcówce rundy sędzie ponownie rozdzielił obu zawodników, Lewis zaatakował ostrą kombinacją, rzucając na siatkę rywala i tam ubijając go kilkoma soczystymi ciosami. Generalnie – nie było czego zbierać.

https://twitter.com/JTBKK/status/719263158594981888

Amerykanin wygrywa w ten sposób trzecią walkę z rzędu, serwując Brazylijczykowi czwartą porażkę w ostatnich pięciu występach.

265 lbs: Francis Ngannou (7-1) > Curtis Blaydes (5-1) – TKO

W pierwszej rundzie Ngannou trafiał częściej i mocniej, raz nawet posyłają Blaydese na deski, ale ten raz po raz straszył go zapasami. Amerykanin zdołał nawet raz położyć Francuza na plecach, ale tylko na chwilę, bo ten szybko wstał.

Druga odsłona rozpoczęła się od ostrych wymian, z których lepiej wychodził Ngannou. Rzucał jednak każde uderzenie z pełną mocą, opadając nieco z sił. Poobijane prawe oko Amerykanina kompletnie się zamknęło. Blaydes nieźle jednak pracował jabem, ale Ngannou odwzajemniał mu się krosem.

Ostatecznie lekarz – pomimo protestów sędziego – nie dopuścił Amerykanina do ostatniej rundy z powodu całkowicie zamkniętego prawego oka.

265 lbs: Tim Johnson (10-2) > Marcin Tybura (13-2) – decyzja jednogłośna

Polak rozpoczął pojedynek od bardzo dobrego kopnięcia na korpus odwrotnie ustawionego rywala. Chwilę potem dał się jednak trafić kilkoma ciosami w kontrze. Obaj wdali się w ostrą wymianę i obaj trafili, ale żaden nawet się nie zachwiał. Amerykanin był wyraźnie nastawiony na kontry. Wkrótce walka przeniosła się do klinczu z Tyburą na siatce. Polak atakował jednak kolanami korpus rywala, ale tym samym – tyle że ciosami – próbował odwzajemniać mu się Amerykanin. Chwilę potem dołożył jeszcze mocne kolana na nogi, zdobywając podwójny podchwyt – ale tylko na chwilę. W końcu na półtorej minuty przed końcem rundy sędzia rozdzielił obu zawodników. Tybura trafił mocnym prawym, ochoczo atakując też kopnięciami frontalnymi. Johnson odpłacił mu jednak dwoma celnymi ciosami na głowę. W końcówce rundy Johnson ruszył mocniej do przodu, ale nie zdołał trafił Polaka.

Runda raczej dla Amerykanina z uwagi na długi fragment walki w klinczu, gdzie miał przewagę.

Druga runda rozpoczęła się od dobrej kontry w wykonaniu Amerykanina. Tybura kilka chwil potem trafił soczystym jabem, ale potem Johnson odpowiedział kilkoma potężnymi ciosami, rzucając Polaka na siatkę. Nasz zawodnik nawet jednak nie drgnął i chwilę potem sam trafił w kontrze dwoma bombami, rozcinając rywala. Johnson zdobył klincz pod siatką, ale po kilkudziesięciu sekundach Tybura odwrócił pozycję, pracując nad obaleniem. Nic z tego jednak nie wyszło i walka przeniosła się na środek oktagonu. Obaj zawodnicy byli już porozcinani. Amerykanin przejął inicjatywę, atakując częściej, ale Tybura nie oddawał pola. Akcja zwolniła. W końcówce jednak Amerykanin trafił kilkoma mocnymi prostymi, rozpuszczając potem ręce pod siatką.

Druga runda również dla Johnsona.

W ostatniej odsłonie Polak wykorzystał atak rywala i zanotował udane obalenie na ponad cztery minuty przed końcem walki. Tybur spróbował zajść za plecy, ale znalazł się za wysoko i Tim zdołał go zrzucić. Gdy walka przeniosła się do stójki, Johnson szybko przepchnął Polaka do klinczu, tam męcząc go pojedynczymi uderzeniami – choć i nasz zawodnik sporo uderzał z niekorzystnej pozycji. Sędzia w końcu rozdzielił zawodników. Chwilę potem Tybura trafił kapitalnym kopnięciem na głowę, widząc, że Johnson permanentnie pochyla się do swojej lewej strony! Rzucił się do ostrej szarży, ale Johnson znów zdołał go odwrócić i wcisnąć w siatkę, zwalniając akcję. Na minutę przed końcem akcja przeniosła się na środek oktagonu, a Polak spróbował kopnięć, ale tym razem Amerykanin był już do końca czujny.

Sędziowie wskazali na zwycięstwo Amerykanina w stosunku 29-28, przyznając mu prawdopodobnie dwie pierwsze rundy.

205 lbs: Jan Błachowicz (19-5) > Igor Pokrajac (28-13) – decyzja jednogłośna

Błachowicz dobrze rozpoczął pojedynek od ładnej akcji z kopnięciem na korpus i ciosem, a potem obaj wdali się w ostrą wymianę. Polak był zdecydowanie agresywniejszy niż w poprzednich walkach. Po jednej z szarż Chorwata Błachowicz przeniósł walkę do parteru, szybko przechodząc do półgardy i stamtąd atakując ciosami.

Pokrajac odzyskał jednak gardę. Polak przeniósł walkę pod siatkę i tam z góry zaatakował ciosami uwięzionego rywala, zdobywając znów półgardę, a chwilę potem plecy. Popełnił jednak błąd i ześliznął się z nich, kończąc na plecach, wbity w siatkę. Pokrajac zaatakował mocnymi ciosami, ale Polak zagroził mu balachą. Chorwat zdołał się jednak uwolnić i kontynuował obijanie Błachowicza z góry coraz mocniejszymi ciosami, wkrótce zdobywając półgardę. Próbował pracować nad trójkątem rękami, ale nic z tego nie wynikło. Starający się wstawać Polak oddał w końcówce rundy dosiad – Pokrajac spróbował duszenia, ale nic z tego nie wynikło.

Runda dla Chorwata.

Błachowicz trafił dobrymi uderzeniami na początku drugiej rundy, świetnie kontrując szarże Pokrajaca, a dodatkowo dzieląc go mocnymi kopnięciami po korpusie. Wkrótce walka przeniosła się do klinczu, a Polak odwrócił rywala i spróbował obalenia – bez powodzenia. Zaatakował więc ciosami na korpus i głowę, rozpuszczając ręce. Obaj wdali się w nieprawdopodobną wymianę! Prawdziwa wojna!

Błachowicz trafiał częściej i mocniej, ale swoje także przyjął. Wkrótce Polak obalił Pokrajaca, ale ten zdołał wstać i znów w ruch poszły pieści. Tym razem to Pokrajac trafiał celniej i mocniej, ale Błachowicz bardzo inteligentnie przeniósł walkę do parteru, lądując w gardzie Chorwata. Tam zaatakował uderzeniami na korpus i głowę. Chwilę potem podniósł pozycję i spróbował zająć plecy rywala. Pokrajac zdołał jednak wstać, ale dostał potężne kopnięcie na głowę. Obaj ponownie wdali się w ostre wymiany, a akcja przeniosła się do klinczu, z Błachowiczem na siatce.

Na początku trzeciej rundy Polak wydawał się bardziej zmęczony, ale dobrze skontrował lewym sierpem szarżę rywala, choć chwilę potem podobnie zrewanżował mu się Pokrajac. Po ataku kolanem w wykonaniu Błachowicza walka trafiła do klinczu, a Polak zaczął pracować nad obaleniem, ale brakowało mu już sił. Na rozerwanie klinczu trafił jednak morderczą kombinacją podbródkowego i sierpa. Pokrajac nie pozostawał mu jednak dłużny, również obijając Polaka. Chwilę potem Błachowicz ponownie bardzo inteligentnie sprowadził walkę do parteru i zaczął pracę z góry, trafiając kilkoma dobrymi uderzeniami. Polak nie oszczędzał też korpusu rywala, mając półgardę. Do końca walki terroryzował już Chorwata z góry.

Sędziowie jednogłośnie wskazali na Polaka, punktując zgodnie wszystkie trzy rundy w stosunku 29-28!

115 lbs: Marina Moroz (7-1) > Cristina Stanciu (5-1) – decyzja jednogłośna

Maryna Moroz po walce, która nikomu na długo w pamięci nie zostanie – było trochę stójki, trochę klinczu i trochę więcej parteru – pokonała Cristinę Stanciu przez jednogłośną decyzją sędziowską.

170 lbs: Zak Cummings (19-4) > Nicolas Dalby (14-1-1) – decyzja jednogłośna

Dalby w pierwszej rundzie pracował po łuku, próbując krótkich szarż. Cummings nieźle jednak kontrował, a jedną z kontr powalił nawet rywala na deski, gdzie później spróbował duszenia, ale bez rezultatu.

Gdy walka wróciła do parteru, Dalby prezentował się już nieco lepiej, częściej trafiając – pomimo tego to Cummings był groźniejszy, uderzając mocniej.

W drugiej rundzie nadal Amerykanin prezentował się lepiej, a z ruchliwości Duńczyka niewiele wynikało. Cummings trafiał częściej i mocniej, zmuszając rywala do operowania przy siatce.

W końcówce trzeciej rundy Dalby przebudził się i zaatakował mocniej, wcześniej jeszcze trafiając kopnięciem na głowę, ale było już za późno i ostatecznie skończył w parterze na plecach.

Wszyscy sędziowie wskazali na Cummingsa, który odnosi w ten sposób drugie z rzędu i czwarte w ostatnich pięciu występach zwycięstwo, serwując pierwszą w karierze porażkę Dalby’emu.

135 lbs: Alejandro Perez (17-6) > Ian Entwistle (9-3) – TKO

Entwistle od samego początku rzucił się do nóg Pereza, próbując zapiąć skrętówkę. Po kilku pierwszych nieudanych próbach zaczął wrzeszczeć do sędziego, że Perez ma wysmarowane nogi – sędzia sprawdził i kazał Brytyjczykowi nie wracać do tych głupot. Po jednej z kolejnych prób skrócenia dystansu przez Entiwstle’a Perez naruszył go potężnymi ciosami, ale potem próbując dobić go w parterze, znów musiał bronić się przed ciągłymi atakami na nogi.

Pomimo tego, że chwilami wydawało się, że Entwistle ma dobrze zapięty chwyt, Perez bronił się świetnie, a wkrótce sam przeszedł do ofensywy, terroryzując rywala ciosami. Po przyjęciu masy uderzeń złamany psychicznie Entwistle miał dość i – porozbijany – poddał się werbalnie pod naporem ciosów i łokci z góry.

https://twitter.com/johnfrias15/status/719211993073336320

Tym samym Meksykanin odnosi drugie z rzędu zwycięstwo w oktagonie.

155 lbs: Mairbek Taisumov (25-5) > Damir Hadzovic (10-3) – TKO

Taisumov i Hadzovic dali doskonały, emocjonujący pojedynek. Czeczen od początku operował na dystansie, krążąc po łuku i stamtąd atakując krótkimi szarżami oraz przede wszystkim lowkingami. Agresywnie walczący Hadzovic nie robił sobie jednak z tym uderzeń wiele, dążąc do ostrej jatki w półdystansie. Gdy wreszcie kilka jego ciosów doszło, dopiął swego – a obaj starli się w półdystansie. Tam jednak zdecydowanie lepiej prezentował się lepiej technicznie poukładany, szybszy Taisumov, który kilkoma bombami rzucił rywala na siatkę. Ostatecznie posłał go na deski rewelacyjnym podbródkowym ukrytym pod markowanymi prostymi. Hadzovic nie stracił co prawda przytomności, ale sędzia słusznie przerwał walkę, bo nic by już z tego nie było.

https://twitter.com/johnfrias15/status/719202615272280065

Taisumov tym samym zwycięża czwartą z rzędu walkę przez nokaut. W wywiadzie po walce zaapelowało rywala z czołowej dziesiątki kategorii lekkiej.

https://twitter.com/GrabakaHitman/status/719202757517905920

135 lbs: Damian Stasiak (9-3) > Filip Pejic (10-2-1) – poddanie

Polak rozpoczął walkę od błyskawicznego obalenia, świetnie przechwytując kopnięcie Chorwata. Po chwili kotłowaniny Pejic zdołał jednak wstać i walka przeniosła się do klinczu. Wkrótce jednak Stasiak znów położył rywala na plecach ładnym haczeniem i po chwili – wplatając w przechodzenie pozycji uderzenia z góry – przeszedł do pozycji bocznej, a potem zdobył dosiad i plecy, pracując nad duszeniem. Oplótł ciasno ręce wokół szyi Pejica i ten zmuszony był odklepać!

https://twitter.com/johnfrias15/status/719198487661973504

Radości nie było końca!

145 lbs: Lucas Martins (16-3) > Robert Whiteford (12-4) – decyzje niejednogłośna

Pierwsza runda toczyła się w niespiesznym tempie – obaj zawodnicy utrzymywali dystans, a Whiteford próbował krótkich szarży. Kilka razy trafił, ale kilka razy Brazylijczyk bardzo dobrze odpowiedział w kontrze, w końcówce rundy naruszając nawet Szkota kombinacją prawego i lewego Szkota. Ten jednak wykorzystał nadmierną agresję rywala i uratował się klinczem.

W drugiej odsłonie Brazylijczyk zaczął agresywniej zamykać pod siatką Szkota i jeszcze lepiej pracował w kontrze, bardzo rzadko jednak sam inicjował ataki. Whiteford sam kilka razy trafił czysto, a w końcówce rundy dołożył jeszcze udane sprowadzenie, częstując rywala kilkoma ciosami z góry.

Zaczął też okopywać wykroczną nogę klasycznie ustawionego Martinsa.

W ostatniej rundzie kompletnie brakowało akcji. Whiteford krążył po łuku, sporadycznie atakując, natomiast Martins starał się zamykać go pod siatką, ale poza pojedynczymi kopnięciami nie wyprowadzał w ogóle ofensywy.

Po bezbarwnej walce sędziowie jednogłośnie wskazali na Brazylijczyka, który podnosi się po dwóch porażkach. Whiteford natomiast musi zacząć obawiać się o swoją posadę po drugiej z rzędu porażce.

265 lbs: Jared Cannonier (8-1) > Cyril Asker (7-2) – KO

Pojedynek rozpoczął się od mocnych wymian w stójce, ale żaden zawodnik nie trafił czysto. Asker spróbował następnie obalenia, wkładając w tę próbę mnóstwo sił – Cannonier zdołał jednak je wybronić i od tego momentu przejął inicjatywę w walce, będąc znacznie mobilniejszym, mieszając pozycje i terroryzując rywala soczystymi ciosami i kopnięciami na korpus i głowę. Ostatecznie powalił Askera kombinacją prawego prostego i potężnego lewego sierpowego, następnie dobijając go morderczymi uderzeniami i łokciami z góry.

Rewelacyjny występ Cannoniera, który notuje w ten sposób pierwsze zwycięstwo w oktagonie, ratując się przed zwolnieniem.

185 lbs: Bojan Velickovic (14-3) > Alessio Di Chirico (9-1) – decyzja jednogłośna

Pierwsza ruda walki toczyła się wyłącznie na nogach. Di Chirico dobrze pracował lewym sierpem, choć wieloma potężnymi ciosami przestrzelił. Walczący głównie z kontry Velickovic odwzajemniał mu się przede wszystkim atomowymi lowkingami z odwrotnej pozycji.

W drugiej rundzie Włoch wyraźnie się rozkręcił, zdecydowanie zwyciężając większość wymian bokserskich. Velickovic odgryzał się kopnięciami, ale nie było ich tak wiele jak w pierwszej rundzie. Spróbował też obalenia, ale bezskutecznie. W samej końcówce to Di Chirico obalił rywala, ale Velickovic zapiął piekielnie ciasną kimurę, przetoczył Włocha i był o krok od zmuszenia go do klepania.

W pierwszej odsłonie trzeciej rundy Velickovic prezentował się nieco lepiej, trafiając częściej, ale w drugiej inicjatywę przejął Di Chirico, który zaliczył też jedno udane obalenie.

Ostatecznie sędziowie wskazali na Velickovica, choć równie dobrze walka mogła pójść w drugą stronę.

Walka wieczoru

265 lbs: Junior dos Santos (18-4) pok. Bena Rothwella (36-10) przez jednogłośną decyzję (3 x 50-45)

Karta główna

265 lbs: Derrick Lewis (15-4) pok. Gabriela Gonzagę (17-11) przez KO (ciosy), R1, 4:48
265 lbs: Francis Ngannou (7-1) pok. Curtisa Blaydesa (5-1) przez TKO (przerwanie lekarza), R2, 5:00
265 lbs: Tim Johnson (10-2) pok. Marcina Tyburę (13-2) przez jednogłośną decyzję (29-28)
205 lbs: Jan Błachowicz (19-5) pok. Igora Pokrajaca (28-13) przez jednogłośną decyzję (3 x 29-28)
115 lbs: Marina Moroz (7-1) pok. Cristinę Stanciu (5-1) przez jednogłośną decyzję (3 x 30-27)

Karta wstępna

170 lbs: Zak Cummings (19-4) pok. Nicolasa Dalby’ego (14-1-1) przez jednogłośną decyzję (3 x 30-27)
135 lbs: Alejandro Perez (17-6) pok. Iana Entwistle’a (9-3) przez TKO (uderzenia z góry), R1, 4:04
155 lbs: Mairbek Taisumov (25-5) pok. Damira Hadzovica (10-3) przez TKO (podbródkowy), R1, 3:24
135 lbs: Damian Stasiak (9-3) pok. Filipa Pejica (10-2-1) przez poddanie (duszenie zza pleców), R1, 2:16

Karta FightPass

145 lbs: Lucas Martins (16-3) pok. Roberta Whiteforda (12-4) przez niejednogłośną decyzję (30-27, 29-28, 28-29)
265 lbs: Jared Cannonier (8-1) pok. Cyrila Askera (7-2) przez KO (lewy sierpowy i uderzenia z góry), R1, 2:44
185 lbs: Bojan Velickovic (14-3) pok. Alessio Di Chirico (9-1) przez jednogłośną decyzję (2 x 29-28, 30-27)

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button