Polskie MMATechnika MMAUFC

Ubijamy Stefana Struve w 9 krokach!

Techniczna analiza mocnych i słabych stron Stefana Struve, z którym podczas gali UFC Fight Night 134 w Hamburgu zmierzy się Marcin Tybura.

W niedzielę około godziny 21:00 Marcin Tybura stanie do piekielnie ważnej walki, podczas gali UFC Fight Night 134 w Hamburgu krzyżując pięści ze Stefanem Struve. Obaj zawodnicy przegrali dwa ostatnie pojedynki, co postawi niedzielnego przegranego w piekielnie trudnej sytuacji.

30-letni Holender to zaprawiony w bojach weteran, który bije się pod sztandarem UFC od dziewięciu lat. Z dotychczasowych 20 walk, jakie stoczył w oktagonie, wygrał 12. Materiału do analizy jego stylu walki jest zatem co nie miara. Na jakie elementy powinien szczególnie zwrócić uwagę Marcin Tybura, aby w niedzielę wyjść z oktagonu w Hamburgu w glorii zwycięzcy?

1. Uważaj na kopnięcia!

Stefan Struve posiada nieprawdopodobne warunki fizyczne – 215 centymetrów zasięgu i 214 centymetry wzrostu – i choć nie jest zawodnikiem, który potrafi trzymać rywali na końcach swoich pięści i kopnięć – czyli sprawnie kontrolować dystansu – to jednak trzeba bardzo uważać na jego szeroki wachlarz kopnięć, często niesygnalizowanych.

Walczący z klasycznej pozycji Wieżowiec kopie z obu nóg, na wszystkich wysokościach – poza obrotówkami w jego arsenale nie brakuje niemal niczego. Kopnięcia na głowę i na korpus z obu nóg, lowkingi – zewnętrzne, wewnętrzne, po ciosach, po przekroku – frontalne kopnięcia smagające z obu nóg.

Stefan Struve atakuje higk kickiem Antonio Rodrigo Nogueirę, by następnie zdzielić go soczystym kopnięciem smagającym na korpus – te właśnie przynosiły mu w tamtej potyczce wiele sukcesów.

Na drugim przykładzie podobnym kopnięciem Holender próbuje potraktować Daniela Omielańczkua.

Najgroźniejsze są jednak kopnięcia smagające na korpus z zakrocznej nogi Stefana Struve. Jeden dobry atak tego rodzaju może zmienić losy walki, co dobrze pamięta z rewanżowego starcia z Conorem McGregorem Nate Diaz.

Marcin Tybura musi zatem mieć się na baczności w obszarze kopnięć, szczególnie tych na korpus. Z drugiej zaś strony, jeśli takowe kopnięcie frontalne udałoby się przepuścić, jednocześnie skracając dystans…

Ale wracajmy do tematu!

2. Uważaj na ciosy po kopnięciach!

Jak na podopiecznego Henriego Hoofta i przez lata trenującego kickboxing zawodnika przystało, Stefan Struve bardzo chętnie ponawia ataki kopnięciami czy kolanami kolejnymi ciosami. Czyni to zarówno przy kopnięciach prawą nogą i prawym kolanem – wówczas dokłada prawego prostego/sierpa – jak i lewą nogą i lewym kolanem – wówczas dokłada lewego. Wszystko to potrafi całkiem nieźle mieszać, utrudniając rywalom rozczytanie swoich intencji.

Powyżej Struve karci skracającego dystans Omielańczuka prawym kolanem, częstując go następnie prawym prostym, by następnie spróbować zaskoczyć go okrężnym prawym kopnięciem na korpus/głowę i ponowić z prawym prostym – nasz zawodnik przepuszcza jednak cios.

Oznacza to, że uniejowianin nie może stracić czujności po przepuszczonym czy zblokowanym kopnięciu Holendra – Wieżowiec może go za to skarcić ponowieniem z ciosami.

3. Wykorzystaj notoryczne unoszenie lewego kolana Struve!

To jedna z największych luk w stójkowej grze Holendra. Z uporem maniaka od wielu lat reaguje unoszeniem lewego kolana w kontrze na ataki rywali – próbując w ten sposób ich ustrzelić. Z uwagi na jego warunki fizyczne zaprzęganie do działania kolan jest w pełni zrozumiałe – wystarczy popatrzyć choćby na ostatnie sukcesy Dana Hookera – ale wyczucie czasu i dystansu oraz czas reakcji Holendra zdecydowanie zawodzą. W rezultacie tenże nawyk – okrutnie utrudniający Stefanowi obronę i mobilność – jak najbardziej można wykorzystać przeciwko niemu, co w przeszłości czyniło wielu rywali Holendra.

Alexander Volkov notował ogromne sukcesy, częstując Holendra ciosami, gdy ten instynktownie unosił lewe kolano w odpowiedzi na atak Rosjanina. Powyżej tylko dwa z wielu przykładów, gdy Struve unosi lewe kolano, następnie albo próbując dystansować wyprostowanymi rękami (pierwszy przykład), albo od razu chowając głowę za podwójną gardą (przykład drugi).

Także i Andrei Arlovski skutecznie wykorzystywał tenże nawyk Holendra, schodząc mocno do lewej strony i karcąc go obszernym prawym sierpowym.

Warto też dodać, że lowkingi pomagają prowokować Struve do podrywania wykrocznej nogi. Jeśli najpierw zdzielisz go właśnie niskim kopnięciem, to możesz być niemal pewien, że przy kolejnym ataku Struve w odpowiedzi uniesie wysoko lewe kolano, jak strach na wróble stojąc nieruchomo w pozycji, która okrutnie utrudnia mu obronę. Można też atakować w drugie tempo, najpierw wymuszając na Wieżowcu uniesienie kolana. Jest wiele opcji.

Nie mam wątpliwości, że trenerzy Marcina Tybury rónież zwrócili na to uwagę, bo oglądając pojedynki Stefana Struve, nie sposób tego nie wychwycić. Jeśli zatem tylko przy skracaniu dystansu Polak nie będzie wpadał prosto na rzeczone kolano, zamiast tego schodząc do jednej bądź drugiej strony z ciosami, jak najbardziej może okrutnie utrudnić życie rywalowi.

4. Atakuj lowkingami!

Holender nie nie wyróżnia się – delikatnie rzecz ujmując – pod względem szybkości oraz pracy na nogach. Jest po prostu piekielnie powolny. Podrywanie nóg w obronie przed lowkingami czy cofanie tej przedniej stanowi dla niego problem.

Andrei Arlovski zdzielił go 18 lowkingami na 20 wyprowadzonych. Alexander Volkov – 33/48, Daniel Omielańczuk – 6/7, Jared Rosholt – 8/9. Warto spróbować tego rodzaju ataków, wprowadzając zamieszanie w szeregach obronnych Holendra i czyniąc jeszcze bardziej prawdopodobnym unoszenie przezeń lewego kolana w odpowiedzi na atak.

5. Bądź ruchliwy, atakuj z bocznych kątów!

Daniel Omielańczuk nie dysponuje najlepszymi warunkami fizycznymi, ale jego odwrotna pozycja i mobilność zaprowadziły go do kilku sukcesów w konfrontacji z ociężałym i powolnym Stefanem Struve.

Na obu powyższych przykładach odwrotnie ustawiony Polak zachodzi wykroczną nogę Holendra z prawym, po którym już z dominującej pozycji dosięga nieporadnie cofającego się i prostującego ręce rywala soczystym lewym. Na drugiej akcji dokłada jeszcze na koniec prawego.

Mając zaś na uwadze, że Tybur potrafi walczyć z odwrotnej pozycji, porusza się na nogach znacznie sprawniej od Wieżowca i powinien dysponować wyraźną przewagą szybkościową, tego rodzaju akcje mogą przynieść mu wiele powodzenia.

Warto pamiętać też o bujaniu się na lewo i prawo. Nawet niewyróżniający się nigdy w płaszczyźnie bokserskiej i zdezelowany już długą karierą Antonio Rodrigo Nogueira potrafił balansem przepuszczać masę ciosów prostych Holendra.

Legendarny Minotauro w ostatniej walce w swojej karierze przegrał co prawda ze Stefanem Struve, ale wielokrotnie bardzo dobrze unikał jego ciosów prostych, skracając dystans z własnymi.

Wreszcie trzeba wspomnieć też o umiłowaniu Holendra do korzystania z prawego podbródka – a więc ciosu, który wymaga najwięcej czasu na wyprowadzenie, mocno narażając zawodnika na kontry. Wielokrotnie za tego rodzaju nieporadne próby karcił go Alexander Volkov – i może to też uczynić uniejowianin.

6. Obalaj!

Defensywa zapaśnicza Stefana Struve zdecydowanie nie zachwyca. Jego skuteczność obron przed obaleniami to ledwie 59%. Aż cztery razy z dziecinną niemalże łatwością obalał go uderzacz Andrei Arlovski.

Długie kończyny Holendra i przyzwoite BJJ czynią go niebezpiecznym z pleców, ale… szanujmy się! Tybura to znacznie sprawniejszy grapler od Arlovskiego, który nie miał żadnych problemów z obijaniem i kontrolowaniem Holendra z góry.

Na pierwszym przykładzie białoruski Pittbul wycina Holendra, na drugim kontruje jego niemrawą próbę haczenia.

Nasz zawodnik będzie musiał uważać na tajski klincz Struve, ale warto w takich sytuacjach przyjrzeć się Nogueirze, który chętnie rozpuszczał wówczas ręce, ostrzeliwując rywala krótkimi sierpami. Jeśli natomiast dojdzie do zwarcia i Tybura zdoła złapać pochwyt z jednej choćby strony – powinien przeważać, bo w tym obszarze Holender zdecydowanie nie zachwyca.

Nie ukrywam, że moim zdaniem właśnie obalenia i praca z góry to najbezpieczniejsza droga do zwycięstwa dla Tybury. W stójce mimo wszystko zawsze istnieje pewne ryzyko wyłapania jakiegoś uderzenia – natomiast ryzyko wpadnięcia w jakieś poddanie jest znacznie mniejsze.

Dodajmy też, że próby zapaśnicze Polaka mogą mocno ograniczyć pewność siebie w stójkowych poczynaniach Holendra. W starciu z Jaredem Rosholtem z powodu zapaśniczych zapędów Amerykanina Wieżowiec był niebywale bierny – wręcz sparaliżowany! – długimi fragmentami nie wyprowadzając żadnego ataku.

7. Nie daj się obalać!

Zapasy Holendra nie stoją na wysokim poziomie, ale nie ulega wątpliwości, że nie byłoby dobrze, gdyby Tybura znalazł się na dole. Struve chętnie szuka obaleń z klinczu i choć nie jest w tej płaszczyźnie szczególnie biegły, notuje pewne sukcesy.

Wieżowiec uwielbia łapać głęboki nachwyt z lewej strony, następnie próbując prawicą chwytać i ściągać lewą rękę rywali, jednocześnie haczeniem przenosząc walkę do parteru. W starciu z Omielańczukiem uczynił to z powodzeniem trzykrotnie – powyżej dwa przykłady.

Bliźniaczo podobnej techniki Struve próbował też w walce z Arlovskim – ale bez powodzenia. Na pierwszym przykładzie ma swój standardowy nachwyt z lewej, prawicą próbując chwycić przegub lewej ręki Białorusina. Gdy dopina swego, szuka wewnętrznego haczenia, skręcając się i ściągając rywala, ale ten utrzymuje się na nogach i odwraca pozycję.

Na drugim przykładzie Arlovski na podwójny podchwyt, podczas gdy Struve głęboki nachwyt z lewej. Nie jest w stanie złapać lewicy Białorusina, ale i tak próbuje w identyczny sposób haczyć, skręcając się do prawej – Pittbul kontruje go jednak, wykorzystując niestabilność rywala i kładąc go na deskach.

Tybura musi być przygotowany na to właśnie obalenie Struve – bo to jego firmówka. Jak jednak widać, nie zawsze działa.

8. Uderzaj na rozerwanie klinczu!

Ciosy na rozerwanie klinczu często mają kapitalne znaczenie dla losów walk, o czym niedawno przekonał się choćby Stipe Miocic ubity brutalnie przez Daniela Cormiera (pełna analiza walki – tutaj).

W starciu ze Stefanem Struve momenty rozerwania klinczu stanowić będą dobrą okazję dla Marcina Tybury, aby potraktować Holendra ciosami – ten bowiem notorycznie zapomina wówczas o defensywie, czy to prostując ręce, czy też odchodząc z nisko opuszczonymi.

Na pierwszej animacji Struve próbuje schodzić do obalenia, ale Volkov broni się z łatwością, częstując Holendra kolanem na korpus i lewym na odchodne. Na drugim przykładzie rozrywa klincz z mocnym prawym po krótkiej wymianie.

Powyżej Rosjanin po raz kolejny smaga nieuważnego rywala kombinacja na rozerwanie klinczu. Na ostatniej animacji mocnym prawym na koniec zwarcia karci Holendra Arlvski.

9. Atakuj korpus!

Jak przystało na mierzącego 214 centymetrów kolosa Stefan Struve jest mocno narażony na ataki na korpus. Omawiany wcześniej nawyk unoszenia lewego kolana w odpowiedzi na ataki rywali pełni też swego rodzaju funkcję ochronną właśnie przed uderzeniami na korpus.

Antonio Rodrigo Nogueira częstuje Stefana Struve soczystym lewym hakiem na korpus, a Alexander Volkov trafia kluczowym dla wyniku walki kopnięciem na korpus, poprzedzonym lowkingiem. W rezultacie cofający się na siatkę Wieżowiec klei prawy łokieć do boku, mając już dość. Za chwilę zainkasuje kilka ostatnich ciosów.

Tybura powinien zatem szukać schabów rywala nie tylko w bliskim dystansie ciosami, ale też w większym – zarówno kopnięciami po przekroku z klasycznej pozycji, jak i okrężnymi zakroczną nogą z odwrotnej. Frontale też się jak najbardziej nadadzą, choć trzeba mieć cały czas w głowie ogromny zasięg Holendra.

PODSUMOWANIE

Warto wspomnieć też, że pomimo efektownego nokautu ze wstecznego w walce z Antonio Silvą Stefan Struve nie jest kontruderzaczem. Na ogół chaotycznie cofa się w linii prostej na siatkę, a tam – przyszpilony do niej – traci wiele ze swoich stójkowych atutów, z gargantuicznym zasięgiem na czele. Na domiar dlań złego, jego klincz zapaśniczy jest bardzo przeciętny, co naraża go na obalenia. Nadal ma też tendencje do panicznego chowania się za podwójną gardą (casus jego klęski z Juniorem dos Santosem), co daje wiele możliwości ataku jego rywalom.

Jeśli zatem Marcin Tybura nie będzie skracał dystansu w linii prostej, zamiast tego szukając bocznych kątów i przygotowując sobie ataki kiwkami – aby sprowokować Wieżowca do charakterystycznego dla niego uniesienia lewego kolana, co wykluczy jego mobilność, czyniąc go podatnym na uderzenia – wówczas może notować wiele sukcesów także w obszarze stójkowym.

Pomimo tego wydaje się, że to klincz zapaśniczy, obalenia i praca z góry stanowią najkrótszą i najmniej wyboistą drogę do zwycięstwa dla uniejowianina. Czy nią podąży, przekonamy się w niedzielę.

*****

Jak być może zauważyliście, w prawej górnej kolumnie na Lowking.pl pojawiła się opcja wsparcia portalu darowizną. Jeśli podobają się Wam treści i analizy publikowane na portalu oraz chcielibyście wesprzeć jego 1-osobową działalność, będę zobowiązany za każdy datek. Szczegóły – tutaj. Dziękuję!

*****

Wszystkie analizy są dostępne w tej sekcji

*****

Śledź autora tekstu na Twitterze

*****

Sierpem #67 – jak Daniel Cormier zdetronizował Stipego Miocica

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button