UFCZapowiedzi gal UFC

Typowanie UFC Fight Night 106 – Belfort vs. Gastelum

Analizy najważniejszych walk gali UFC Fight Night 106 – Belfort vs. Gastelum oraz typowanie całej karty.

Transmisja z gali rozpocznie się w nocy z soboty na niedzielę o godzinie 01:00.

Przypominamy, że poszczególne ikony przy przewidywanych rezultatach walk w lekkim uproszczeniu oznaczają:

IkonaOpis
Tylko kataklizm mógłby sprawić, że mój faworyt przegra.
Jestem przekonany do swojego typu, ale nie skreślam całkowicie jego rywala, bo ma narzędzia, by zwyciężyć – choć szanse na to są niewielkie.
Zawodnik, na którego postawiłem powinien to bez większych problemów wygrać, choć jego rywal może stawić spory opór, który może zaprowadzić go nawet do zwycięstwa.
Nie jestem przekonany, bliżej mi, rzecz jasna, do zawodnika, na którego postawiłem, ale jego oponent ma umiejętności, by to wygrać.
Absolutnie nie będę zdziwiony, jeśli wytypowany przeze mnie zawodnik polegnie z kretesem, szalenie wyrównana walka, może pójść w dwie strony.

185 lbs: Vitor Belfort (25-13) vs. Kelvin Gastelum (14-2)

Kursy UNIBET: Vitor Belfort vs. Kelvin Gastelum 4.35 – 1.23

Bartłomiej Stachura: Vitor Belfort jest o wiele bardziej doświadczonym zawodnikiem, walczy u siebie, przemawiają też za nim warunki fizyczne, a i w swoich zrywach bywa piekielnie niebezpieczny – uderzając szybko i mocno. Poza tym jednak na tym etapie swojej kariery ten 40-letni już prawie zawodnik nie ma wiele więcej do zaoferowania i trudno dawać mu większe szanse w konfrontacji z młodszym o prawie piętnaście lat Kelvinem Gastelumem. Nawet bowiem jego główny atut – a więc krótkie, dynamiczne szarże, najczęściej w kontrze – zaprzęga do boju coraz rzadziej i rzadziej, przez większość czasu demonstrując absolutną oktagonową bierność – czyli jeden z głównych symptomów mocnego sportowego regresu.

Nie sposób jednak całkowicie odbierać szanse Belfortowi, bo mimo wszystko jego ręce nadal sporo ważą i szczególnie w pierwszej rundzie może być groźny – choć na przestrzeni swojej kariery Gastelum potwierdził, że szczękę ma nie od parady, inkasując soczyste ciosy między innymi Tyrona Woodley’a, Johny’ego Hendricksa czy Tima Kennedy’ego i nie robiąc sobie z nich wiele. Nawet zatem jeśli ciosy Brazylijczyka dojdą, o posłanie rywala na deski nie będzie łatwo. Z drugiej natomiast strony, warto wspomnieć, że Gastelum rzadko uderza pojedynczymi ciosami – najczęściej zaprzęga do boju kombinacja, co ma oczywiście swoje zalety, ale może też ułatwić Belfortowi wstrzelenie się między nie z kontrą.

Także od strony stylistycznej Phenom może mieć nie lada problemy. Gastelum bowiem to bardzo agresywnie walczący zawodnik, ochoczo wywierający presję, spychający rywali na siatkę. Belfort natomiast nie jest fighterem, który czuje się dobrze, walcząc na wstecznym. Gdy ma czas, potrafi przygotować atak, ale zepchnięty na siatkę, ma tendencje do skupiania się niemal wyłącznie na defensywie – tak było chociażby w jego w dwóch ostatnich pojedynkach.

Amerykanin jest też sprawnym zapaśnikiem i nie będę zdziwiony, jeśli tu i ówdzie spróbuje urozmaicić swoją grę próbą zapaśniczą – choćby po to, aby jeszcze bardziej obciążyć procesor Belforta.

Młodzian powinien też cieszyć się gigantyczną przewagą kondycyjną, z każdą minutą radząc sobie coraz lepiej, coraz częściej smagając ciało i głowę Brazylijczyka krótkimi kombinacjami. Również odwrotna pozycja powinna ułatwić mu zadanie w konfrontacji z również leworęcznym Belfortem.

Ostatecznie spodziewam się trzech, może czterech zrywów Belforta w pierwszej odsłonie, które nie przyniosą jednak rezultatu – nawet jeśli jakieś ciosy dojdą szczęki Gasteluma. Presja ze strony Gasteluma oraz jego przewaga psychiczna będą się zwiększały z każdą rundą, podczas gdy pewność siebie i aktywność Brazylijczyka będą spadały. Ostatecznie reprezentant Kings MMA skończy wymęczonego rywala ciosami w drugiej lub trzeciej rundzie, rażąc go kombinacjami, w które coraz częściej wplatał będzie kopnięcia na każdej wysokości.

Zwycięzca: Kelvin Gastelum przez (T)KO

205 lbs: Mauricio Rua (24-10) vs. Gian Villante (15-7)

Kursy UNIBET: Mauricio Rua vs. Gian Villante 1.67 – 2.20

Bartłomiej Stachura: W pojedynku legendy w osobie Mauricio Ruy, który po raz pierwszy od 2009 roku złożył dwa zwycięstwa z rzędu, oraz lubującego się w ostrych stójkowych wymianach Giana Villante trudno wskazać wyraźnego faworyta.

Obaj zawodnicy preferują wymiany stójkowe, ale obaj istotnie się różnią w sposobie, w jaki podchodzą do szermierki na pięści i kopnięcia. Leciwy już Brazylijczyk, zdając sobie sprawę, że jego szczęka nie może stanowić już jedynej linii jego obrony, opakował swój styl w taktyczne ramy – zaczął korzystać z ciosów prostych, powrócił do ciężkich lowkingów, a przede wszystkim ograniczył agresję, teraz gustując w szukaniu okazji na kontry. Amerykanin walczy inaczej – o ile jeszcze chętniej niż Rua korzysta z jabów, które mogą napsuć wiele krwi Shogunowi (vide jego konfrontacja z Corey’em Andersonem), a także lubuje się w srogich lowkingach, to zdecydowanie częściej wdaje się w szalone wymiany w półdystansie, gdzie jego defensywa mocno kuleje.

Od strony zapaśniczej Villante jest mocniejszy, ale raczej nie na tyle, by kłaść Ruę na plecach. Jeśli nawet to uczyni, Brazylijczyk nie powinien mieć większych problemów z powrotem na nogi. Jeśli zaś na górze znalazłby się Rua – na przykład po jakimś obaleniu z klinczu – Villante jak najbardziej może znaleźć się w dużym niebezpieczeństwie. Shogun potrafi bowiem być bardzo groźny z góry, rażąc rywala ciężkimi uderzeniami.

Nie mam żadnych wątpliwości, że obaj są w stanie posłać się wzajemnie na deski i choć jestem bardzo daleki od skreślania Villante – jest młodszy, nadal notuje progres (powolny, bo powolny, ale jednak), może mieć przewagę szybkościową – to minimalnie faworyzuję Ruę. Bardziej obecnie wyrachowany styl Brazylijczyka powinien dobrze komponować się z szalonymi chwilami szarżami Amerykanina, którego ostatnio o mało co nie ubił niejaki Saparbek Safarov. Nie wspominając o tym, że znokautował go przecież Tom Lawlor. Shogun walczy ponadto u siebie i – co bardzo ważne – dysponuje lepszą kondycją. Jeśli nawet przegra otwierającą walkę rundę, nadal będzie w stanie powrócić i przejąć w kolejnych odsłonach stery pojedynku w swoje ręce.

Na pewno fakt, że tym razem trenował wyłącznie w klubie Demiana Mai, a nie w Kings MMA, stawia pod pewnym znakiem zapytania jego dyspozycję, ale uważam, że taktyczne poprawki, jakie w ostatnich starciach wprowadził do swojej gry, wystarczą do pokonania Amerykanina.

Zwycięzca: Mauricio Rua przez (T)KO

155 lbs: Edson Barboza (18-4) vs. Beneil Dariush (14-2)

Kursy UNIBET: Edson Barboza vs. Beneil Dariush 1.53 – 2.50

Bartłomiej Stachura: Nie mam wątpliwości, że Dariushowi może do zwycięstwa wystarczyć jedno li tylko obalenie, a i jego odwrotna pozycja, agresja, tajski klincz i mocne kopnięcia zakroczną nogą mogą sprawić Barbozie problemy, ale… Dzisiejszy Barboza nie ma wiele wspólnego z tym sprzed dwóch czy trzech lat. Od strony stylistycznej zapowiada się to na koszmarne zestawienie dla reprezentanta Kings MMA – z kilku powodów.

Po pierwsze – Barboza jest bardzo mobilny (treningi z Markiem Henrym popłacają), potrafi świetnie odchodzić od siatki. Innymi słowy, dopadnięcie go pod ogrodzeniem stanowić będzie nie lada wyzwanie. Nawet jednak jeśli Dariush zdoła to uczynić i powalczy o obalenie, to… Obrona zapaśnicza Brazylijczyka stoi na światowym poziomie. Jeśli natomiast urodzony w Iranie zawodnik spróbuje męczyć rywala kolanami w tajskim klinczu, jak ostatnio czynił w konfrontacji z Rashidem Magomedovem – również przewiduję problemy. Barboza bowiem błyskawicznie zrywa jakiekolwiek próby walki w zwarciu – a jest bardzo silny i niezwykle dynamiczny. Innymi słowy przewrócenie go lub zasypania kolanami w klinczu będzie sztuką nie lada.

Po drugie – Brazylijczyk dysponuje kapitalnym lewym sierpowym w kontrze z odejściem, co stanowić może doskonałą broń na agresywnie atakującego mańkuta, jakim jest Dariush. W ogóle walka w kontrze stała się niejako specjalnością Barbozy, przeciwko któremu każdy niemal rywal próbuje skracać dystans, byle nie narazić się na jego srogie kopnięcia. Wymusiło to na nim dostosowanie się do taktyki rywali – i zrobił to.

Po trzecie – odwrotna pozycja Dariusha nie tylko otwiera go na kontry lewym sierpowym ze strony Barbozy, ale także na atomowe kopnięcia zakroczną nogą na każdej wysokości. Oczywiście znacznie trudniej wyprowadzać je pod presją – a pod taką najpewniej na początku znajdzie się Junior – ale z czasem walczący na swoim terenie Brazylijczyk powinien zachować w baku więcej paliwa. A Dariush nie jest tak twardym i odpornym zawodnikiem, jakimi byli Gilbert Melendez, Anthony Pettis czy Tony Ferguson, którzy zainkasowali masę ciosów i kopnięć Brazylijczyka, a pomimo tego przetrwali.

Podsumowując, Barboza na papierze ma wszystko, aby powstrzymać Dariusha – świetną obronę przed obaleniami, mobilność, groźne kontry, dynamikę, szeroki arsenał kopnięć, kondycję, Fortalezę. Albo znajdzie skończenie w kontrze na jakąś szarżę Dariusha, albo zaskoczy go w dalszej części walki jakimś kopnięciem, ewentualnie – i ten scenariusz uważam za najbardziej prawdopodobny – wypunktuje go.

Zwycięzca: Edson Barboza przez decyzję

125 lbs: Jussier Formiga (19-4) vs. Ray Borg (10-2)

Kursy UNIBET: Jussier Formiga vs. Ray Borg 1.95 – 1.85

Bartłomiej Stachura: Formiga to doskonały – poukładany, świetny technicznie i cierpliwy – grappler, który powinien mieć przewagę w parterze nad ofensywnie usposobionym Borgiem. Ryzykowny styl walki na chwyty Amerykanina może okazać się gwoździem do jego trumny, jeśli spróbuje swoich sztuczek naprzeciwko zaprawionego w boju Brazylijczyka. Rzecz jednak w tym, że mam poważne wątpliwości, czy Formiga zdoła przenieść walkę do parteru, bo przewaga zapaśnicza należeć powinna do Amerykanina i to od niego powinno zależeć, czy i kiedy akcja przeniesie się na dół. W stójce natomiast Borg jest bardzo niedocenianym uderzaczem. Przebłyski jego umiejętności kickbokserskich widzieliśmy w kilku poprzednich walkach i w tej płaszczyźnie jego przewaga nad Formigą – szybkościowa, techniczna i arsenałowa – powinna być wyraźna.

Amerykanin będzie rozbijał Brazylijczyka na nogach, przenosząc walkę do parteru tylko w starannie wybranych momentach i na swoich warunkach, ostatecznie zwyciężając na kartach sędziowskich.

Zwycięzca: Ray Borg przez decyzję

170 lbs: Tim Means (26-7-1) vs. Alex Oliveira (16-4-1)

Kursy UNIBET: Tim Means vs. Alex Oliveira 1.44 – 2.80

Bartłomiej Stachura: Pierwsza walka układała się pod dyktando Tim Meansa i choć teraz czeka go odrobinę trudniejsze zadanie – bo starcie odbędzie się w Brazylii – to nadal go faworyzuję. Trzy i pół minuty pierwszego pojedynku pokazały, że choć Oliveira może być groźny, atakując jakimiś obrotówkami lub ciosami w półdystansie, to od strony siłowej i zapaśniczej – a także, jak sądzę, kondycyjnej – karty rozdawać w tym pojedynku powinien Amerykanin, który na dodatek walczy z odwrotnej pozycji i jest znacznie aktywniejszy w swoich poczynaniach. Twardy mentalnie Means rozpocznie to, co zapoczątkował w pierwszym starciu – narzuci mocne tempo, wymęczy Brazylijczyka, zaprzęgnie w klinczu do działania łokcie i znajdzie sposób na skończenie walki.

Zwycięzca: Tim Means przez (T)KO

155 lbs: Francisco Trinaldo (21-4) vs. Kevin Lee (14-2)

Kursy UNIBET: Francisco Trinaldo vs. Kevin Lee 2.40 – 1.57

Bartłomiej Stachura: Amerykanin jest młodszy o prawie piętnaście lat, prawdopodobnie silniejszy, będzie też cieszył się przewagą warunków fizycznych. Jednak biorąc pod uwagę jego stójkowe umiejętności, trudno faworyzować go w tej akurat płaszczyźnie w konfrontacji z odwrotnie walczącym Trinaldo, który na nogach był w stanie wypunktował/ubić takich rywali jak chociażby Ross Pearson czy Chad Laprise. Po raz kolejny zatem Lee będzie musiał poszukać szczęścia w obaleniach – czy to przygotowanych ciosami, czy – co bardziej prawdopodobne – nieco desperackimi, po przyjęciu serii uderzeń. Jeśli znajdzie się na górze, powinien dyktować warunki – Brazylijczyk nie stanowi bowiem większego zagrożenia z pleców. Stawiam jednak na to, że walczący na swoim terenie Trinaldo będzie w stanie utrzymać walkę przez większość czasu na nogach, z każdą minutą zyskując przewagę nad niezachwycającym kondycyjnie, zbijającym duże ilości kilogramów i wyglądającym na zmęczonego podczas ważenia Lee, ostatecznie, niesiony dopingiem, zwyciężając na kartach sędziowskich.

W najmniejszym stopniu nie zdziwi mnie jednak wygrana Amerykanina – najpewniej po walce pełnej zapasów. Massaranduba ma już bowiem swoje lata i jego regres w końcu musi nadejść. Tym niemniej…

Zwycięzca: Francisco Trinaldo przez decyzję

PODSUMOWANIE

WalkaBartek S.Szymon B.
Belfort - Gastelum
4.35 - 1.23

Gastelum

Gastelum
Rua - Villante
1.67 - 2.20

Rua

Villante
Barboza - Dariush
1.53 - 2.50

Barboza

Barboza
Formiga - Borg
1.95 - 1.85

Borg
---
Correia - Reneau
2.00 - 1.81

Correia
---
Oliveira - Means
2.80 - 1.44

Means

Means
Trinaldo - Lee
2.40 - 1.57

Trinaldo

Lee
Moraes - Ramos
1.40 - 2.95

Moraes

Moraes
Yahya - Soto
1.53 - 2.50

Soto

Soto
Prazeres - Burkman
1.40 - 2.95

Prazeres

Prazeres
Jason - Kennedy
1.95 - 1.85

Kennedy

Kennedy
McLellan - Costa
3.30 - 1.33

Costa
---
Ostatnia gala5-63-4
Łącznie815-468620-401
Poprawne63,52 %60,72 %

*****

400 PLN dla zwycięzcy – UFC Fight Night 106

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button