UFCZapowiedzi gal UFC

Typowanie kart wstępnych UFC 220 – Miocic vs. Ngannou

Typowanie i analizy obu kart wstępnych gali UFC 220 – Stipe Miocic vs. Francis Ngannou, która odbędzie się w Bostonie.

Transmisja z gali rozpocznie się w nocy z soboty na niedzielę o godzinie 1:00 czasu polskiego.

Przypominam, że poszczególne ikony przy przewidywanych rezultatach walk w lekkim uproszczeniu oznaczają:

IkonaOpis
Tylko kataklizm mógłby sprawić, że mój faworyt przegra.
Jestem przekonany do swojego typu, ale nie skreślam całkowicie jego rywala, bo ma narzędzia, by zwyciężyć – choć szanse na to są niewielkie.
Zawodnik, na którego postawiłem powinien to bez większych problemów wygrać, choć jego rywal może stawić spory opór, który może zaprowadzić go nawet do zwycięstwa.
Nie jestem przekonany, bliżej mi, rzecz jasna, do zawodnika, na którego postawiłem, ale jego oponent ma umiejętności, by to wygrać.
Absolutnie nie będę zdziwiony, jeśli wytypowany przeze mnie zawodnik polegnie z kretesem, szalenie wyrównana walka, może pójść w dwie strony.




Poniżej analizy wszystkich pojedynków kart wstępnych – od pierwszych walk do ostatnich.

Analizy i typowanie karty głównej tutaj.

155 lbs: Islam Makhachev (14-1) vs. Gleison Tibau (32-12)

Kursy bukmacherskie: Islam Makhachev vs. Gleison Tibau 1.40 – 3.10

Bartłomiej Stachura: Wielokrotnie o tym pisałem i mówiłem – więc zrobię to ponownie. Otóż, Islam Makhachev to prawdopodobnie najbardziej niedoceniany zawodnik w kategorii lekkiej UFC i prawdopodobnie najlepszy – obok swojego klubowego kolegi Khabiba Nurmagomedova – grappler w dywizji.

Potwornie silny, bardzo duży jak na 155 funtów, z piekielnie szerokim arsenałem obaleń z klinczu, bliźniaczo podobnym do Khabiba stylem ujeżdżania rywali w parterze – wykluczanie rąk, łamanie bazy, wplatanie we wszystko uderzeń z góry, ciągła presja. Tak w telegraficznym skrócie opisać można 26-latka z Dagestanu.

2013 rok. Islam Makhachev funduje Mansourowi Barnaouiemu lekcję latania. Ostatecznie wygrał jednogłośną decyzją.

Nie jest jednak tak, że w konfrontacji z Gleisonem Tibau czeka go spacerek – a przynajmniej nie sposób wykluczyć, że tak się nie stanie. Niby bowiem Tibau ma już na karku 34 lata – a jego przebieg pod względem stoczonych walk jest znacznie większy – niby powraca po ponad 2-letniej przerwie, niby teraz zmuszony został do walki bez wspomagania, ale… Ale umiejętności obrony przed obaleniami nie traci się z dnia na dzień czy nawet miesiąca na miesiąc! A pod tym względem Brazylijczyk jest absolutnym tytanem, co może okrutnie skomplikować życie Islamowi.

Ba, na ważeniu przed galą Tibau nie był co prawda okryty tak mocnym płaszczem mięśniowym, ale… wyglądał bardzo dobrze! Nie zapominajmy też, że i Makhachev powraca po dłuższej – bo prawie rocznej – przerwie.

W swoim ostatnim występie Islam Makhachev sterroryzował zapaśniczo Nika Lentza – ale Gleison Tibau to większy i silniejszy zawodnik od Amerykanina.

Tym niemniej, o ile absolutnie nie wykluczam, że Dagestańczyk może mieć problemy z obaleniami, szczególnie na początku, tak z czasem to on zachowa więcej sił i albo będzie kontrolował rywala pod siatką, albo znajdzie jednak drogę do obalenia jakimś haczeniem lub rzutem, kontrolując i obijając Tibau z góry, by ostatecznie zyskać przychylność sędziów punktowych.

Zwycięzca: Islam Makhachev przez decyzję

145 lbs: Enrique Barzola (13-3-1) vs. Matt Bessette (22-7)

Kursy bukmacherskie: Enrique Barzola vs. Matt Bessette 1.43 – 2.95

Bartłomiej Stachura: Powiedzmy sobie szczerze – rekord Enrique Barzoli w UFC powinien obecnie wynosić 4-0, a nie 3-1 – jednak punktowi sobie tylko znanym sposobem zobaczyli jego porażkę z Kylem Bochniakiem.

Trudno nie faworyzować Peruwiańczyk w konfrontacji z debiutującym w UFC – i powracającym po ciężkim nokaucie – Mattem Bessette. Problemem Amerykanina jest podejmowanie nadmiernego ryzyka w stójce – co przypłaca inkasowaniem ciosów – oraz w parterze – co przypłaca oddawaniem pozycji – oraz przeciętne zapasy. W konfrontacji z napierającym jak pitbul Barzolą, który z walki na walkę prezentuje się coraz lepiej na nogach, a do tego bardzo chętnie wplata do swojej gry obalenia, wszystko to uzupełniając świetną kondycją – otóż, w starciu z Peruwiańczykiem trudno widzieć Bessette w roli faworyta.

Zapasy stanowią istotny element gry Enrique Barzoli.

To twardy zawodnik, który na pewno nie złamie się w oktagonie – wszak w swoim życiu pokonał już znacznie mocniejszego rywala: raka – ale wszechstronność, agresja i kondycja Barzoli zadecydują.

Zwycięzca: Enrique Barzola przez decyzję

145 lbs: Dan Ige (8-1) vs. Julio Arce (13-2)

Kursy bukmacherskie: Dan Ige vs. Julio Arce 2.25 – 1.69

Bartłomiej Stachura: Obaj zawodnicy drogę do programu utorowali sobie zwycięstwami w Dana White’s Condender Series – i obaj wypadli w tamtych walkach bardzo dobrze.

Dan Ige to wszechstronny, agresywnie usposobiony zawodnik, który na ogół walczy z klasycznej pozycji, choć czasami zmienia ją na odwrotną. Jego boks jest przyzwoity – potrafi atakować kreatywnym, niesygnalizowanym lewym po przekroku, odrobinę przypominającym Eddiego Alvareza – chętnie obala. Jego defensywa zapaśnicza nie jest jednak najlepsza, a i w parterze z góry bywa zbyt agresywny, tracąc pozycje.

Poddanie Luisa Gomeza w walce, którą zdominował też na nogach pomimo dobrych stójkowych szlifów rywala, zapewniło Danowi Ige drogę do UFC.

Julio Arce to mańkut, który powinien mieć po swojej stronie przewagę gabarytów. Również walczy agresywnie, chętnie atakując. Jest nastawiony przede wszystkim pięściarsko, ale dysponuje też solidnymi defensywnymi zapasami – w przeciwieństwie do Ige.

Trudno wskazać tutaj faworyta, ale uważam, że szybkość, agresja i mimo wszystko wszechstronniejsza oktagonowa gra Dana Ige zaprowadzą go do zwycięstwa.

Zwycięzca: Dan Ige przez decyzję




125 lbs: Dustin Ortiz (17-7) vs. Alexandre Pantoja (18-2)

Kursy bukmacherskie: Dustin Ortiz vs. Alexandre Pantoja 2.05 – 1.80

Bartłomiej Stachura: Alexandre Pantoja to jeden z najefektowniej – i najagresywniej – walczących zawodników w kategorii muszej. Z jednej strony jest gwarantem oktagonowych fajerwerków, ale z drugiej podejmuje też duże ryzyko.

W starciu z Dustinem Ortizem Brazylijczyk powinien mieć techniczną przewagę na nogach, a i jego brazylijskie jiu-jitsu jest lepsze, ale… Ale Ortiz to kawał twardego sukinsyna! Jest bardzo agresywny, ma bardzo mocne zapasy i narzuca mordercze tempo od pierwszej do ostatniej sekundy walki.

W ostatnim pojedynku Alexandre Pantoja w dobrym stylu rozbił i poddał Neila Seery’ego.

To z całą pewnością nie będzie łatwa walka dla Pantoji – zwłaszcza, że Brazylijczyk lubi walczyć z pleców, chętnie poluje na gilotyny. Oznacza to oczywiście zagrożenie dla szukającego obaleń Ortiza, ale o poddanie go będzie piekielnie trudno. Absolutnie nie wykluczam scenariusza, w którym Amerykanin najzwyczajniej w świecie zamęczy Brazylijczyka w klinczu i w parterze, nie dając mu miejsca i czasu na rozpuszczenie rąk, kopnięć i kolan, a jednocześnie tłamsząc jego próby poddań.

Dustin Ortiz powraca po 15-sekundowym – co stanowi rekord kategorii muszej – zwycięstwie z Hectorem Sandovalem.

Niewątpliwie Pantoja ma więcej talentu, więcej błysku, jest bez porównania bardziej kreatywny – ale Ortiz ma mocne fundamenty, kawał kondycji, ciągłą presję i ciemiężniczy styl walki. Stawiam na Amerykanina.

Zwycięzca: Dustin Ortiz przez decyzję

170 lbs: Abdul Razak Alhassan (8-1) vs. Sabah Homasi (11-7)

Kursy bukmacherskie: Abdul Razak Alhassan vs. Sabah Homasi 1.50 – 2.70

Bartłomiej Stachura: Pierwsza walka obu zawodników była piekielnie emocjonująca, bo obaj postawili na niezmąconą niczym agresję. Obaj mieli też swoje świetne momenty, ale ostatecznie w nieco kontrowersyjnych okolicznościach – bo zdaniem wielu walka została przerwana przedwcześnie – Abdul Razak Alhassan ubił Sabaha Homasiego w pierwszej rundzie.

Alhassan to sprawniejszy technicznie kickbokser, który będzie miał też po swojej stronie przewagę szybkościową. Rzecz jednak w tym, że parający się męskim striptizem Sabah Homasi to kawał bitnika, który dodatkowo dysponuje ciężkimi lowkingami na wysokości łydki. To właśnie one zmusiły w ostatniej walce Alhassana do ostrej ofensywy, celem skończenia walki, zanim zainkasuje kilka kolejnych kopnięć.

Nie jest łatwo wskazać tutaj faworyta, bo obaj zawodnicy lubią wymieniać uprzejmości w półdystansie – a to oznacza, że milimetry mogą przesądzić o zwycięstwie jednego i porażce drugiego.

Minimalnie jednak skłaniam się w kierunku Alhassana, ufając, że jeśli podejdzie do walki bardziej taktycznie, jego przewaga techniczna będzie bardziej widoczna – i okaże się decydująca. A biorąc pod uwagę otwarty styl walki Homasiego…

Zwycięzca: Abdul Razak Alhassan przez (T)KO




145 lbs: Kyle Bochniak (7-2) vs. Brandon Davis (8-3)

Kursy bukmacherskie: Kyle Bochniak vs. Brandon Davis 2.20 – 1.71

Bartłomiej Stachura: Brandon Davis, który kontrakt z UFC zapewnił sobie poprzez Dana White’s Contender Series, to dysponujący dobrymi warunkami fizycznymi uderzacz – i to nie byle jaki! W swoich poczynaniach jest niezwykle płynny i finezyjny, wyraźnie widać, że posiada dobre szlify techniczne. Ochoczo korzysta z ciosów prostych, zarówno inicjując ataki, jak i je kontrując. Wszystko to uzupełnia szerokim arsenałem kopnięć oraz szczyptą fantazji w postaci obrotowych kopnięć czy backfistów. Porusza się bardzo płynnie na nogach, dobrze balansuje w obronie.

Brandon Davis zwycięstwem z Austinem Arnettą (15-2) zapewnił sobie angaż w UFC.

W starciu z Kylem Bochniakem czeka go zażarta walka, bo bijący się przed własną publicznością w Bostonie Crash to kawał twardego zawodnika, który walczy zawsze do samego końca. W stójce wyróżnia go duża mobilność, choć pod względem kickbokserskim wyraźnie ustępuje Davisowi. Jego nadzieją będą lowkingi, które kopie bardzo mocno, oraz klincz i obalenia. Trudno bowiem spodziewać się, aby był w stanie wypunktować czy znokautować Davisa na nogach, skoro masę problemu w płaszczyźnie kickbokerskiej sprawił mu niedawno Enrique Barzola.

W debiutanckiej walce, wziętej na kilka dni przed galą, Kyle Bochniak przegrał na punkty z Charlesem Rosą – w trzeciej rundzie był już okrutnie zmęczony, ale nadal notował pewne sukcesy.

Nie skreślam Bochniaka, bo – powtarzam – to zawodnik z dużym sercem do walki, ale z uwagi na jego przeciętne co najwyżej ofensywne zapasy nie wróżę mu sukcesu w starciu z Davisem. A bez zapasów zmuszony będzie bić się na nogach ze znacznie sprawniejszym kickbokserem. Tym samym…

Zwycięzca: Brandon Davis przez decyzję

Analizy i typowanie karty głównej tutaj.

*****

Techniczna analiza walki Miocic vs. Ngannou – video

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button